Sailor Ripley i Lula Pace Fortune to zakochana po uszy para. On – były więzień, skazany za morderstwo, ona – wrażliwa i sentymentalna dziewczyna, marząca o szczęściu we dwoje. Kiedy wskakują do białego kabrioletu i uciekają na południe Stanów Zjednoczonych, nie spodziewają się, z jakimi trudnościami przyjdzie im się zmierzyć. Zaborcza matka Luli posyła za nimi swego kochanka, w dodatku na ich drodze staje „anioł śmierci”, Bobby Peru. Kochankowie muszą więc przeciwstawić się zarówno złu w sobie, jak i temu pochodzącemu z zewnątrz.
Na kanwie Dzikości serca David Lynch nakręcił znany film z doskonałymi kreacjami Nicolasa Cage’a i Laury Dern.
Autor | Barry Gifford |
Wydawnictwo | Replika |
Rok wydania | 2018 |
Oprawa | miękka |
Liczba stron | 192 |
Format | 13.0x20.0 cm |
Numer ISBN | 978-83-7674-710-1 |
Kod paskowy (EAN) | 9788376747101 |
Waga | 200 g |
Wymiary | 130 x 200 x 15 mm |
Data premiery | 2018.07.24 |
Data pojawienia się | 2018.07.02 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
Sailor i Lula są młodymi kochankami, którzy pewnego dnia wsiadają w białego kabrioletu i ruszają w świat, jednocześnie uciekając przed kochankiem matki, który ściga ich z jej polecenia. Po drodze przyjdzie im się zmierzyć z różnymi problemami, ale miłość przezwycięży wszystko, pytanie tylko, czy na pewno?
„Dzikość serca”, to lekka, krótka historia, którą można przeczytać dosłownie w jeden wieczór. Choć zawiera w sobie dużą ilość nazwisk i różnych historii, to nie wymaga zbytniego skupienia. Dziwi mnie, że po wolnej akcji, ciągnącej się przez całą książkę, autor wprowadził tak szybkie zakończenie. Odczułam wrażenie, że zostało ono pospiesznie dopisane na kolanie.
Spodobała mi się kreacja bohaterów. Sailor jest byłym więźniem, skazanym za morderstwo. Pozornie silny twardziel, który ma słabość do swojego „Orzeszka” – jak zwykł mawiać do swej ukochanej. Lula natomiast jest delikatną, wrażliwą, nieco głupiutką dziewczyną, która zawiesiła się między dzieciństwem a dorosłością. Różnią się od siebie znacznie, ale ich miłość dowodzi temu, że przeciwieństwa się przyciągają. Zdaje się, że ich uczucie nie zna granic, a jedyną przeszkodą dla nich jest matka dziewczyny – Marietta, która nie darzy Sailora sympatią.
Na podstawie książki, w 1990 roku powstał film w reżyserii Davina Lyncha (możecie znać go z produkcji takich jak: Miasteczko Twin Peaks, czy Blue Velvet), w którego role wcielił się Nicolas Cage oraz Laura Dern. Podobno fabuła książki i ekranizacji nieco się od siebie różni, ale niestety nie mogę tego potwierdzić, ponieważ filmu nie widziałam, albo już go nie pamiętam. Mam jednak zamiar w najbliższym czasie nadrobić zaległości.
Myślę, że „Dzikość serca” mimo swej małej objętości, pozostawia czytelnikom dużo miejsca na przemyślenia oraz własną interpretację. W dużej części składa się z dialogów, które w większej mierze tyczą się tematów trywialnych. Mimo wszystko rozmowy te ociekają inteligencją, poczuciem humoru. Bohaterowie nie są przerysowani i naprawdę idzie ich polubić. Ja całym sercem kibicowałam, by udało im się uciec oraz rozpocząć nowe życie, gdzieś z dala od burzliwej przeszłości.
Opisy miejsc, w których aktualnie znajdują się Sailor i Lula pozwalają mocniej wczuć się w sytuacje i oczami wyobraźni podróżować razem z nimi, a nawet budzą chęć, by wsiąść w samochód i ruszyć przed siebie, być może nawet ich śladami…
Żyjemy w czasach, kiedy liczy się szybkość przekazu i odbioru informacji. Nic więc dziwnego, że "Dzikość serca", jak wiele innych zekranizowanych dzieł, poznałem najpierw w formie filmu. Tym bardziej, że od lat nie było wznowienia tej powieści. Teraz jednak, dzięki staraniom wydawnictwa Replika, legendarne dzieło Barry'ego Gifforda powraca na polski rynek, a ja, choć nie jestem miłośnikiem obrazu nakręconego na jego podstawie, nie mogłem nie zapoznać się z pierwowzorem. I nie żałuję, bo to kawał świetnej, męskiej lektury, jakich brakuje w dzisiejszych czasach.
Każde pokolenie ma swoich Romeo i Julię, tak samo jak i każdy gatunek. Sailor i Lula stanowią ich odpowiednik w literaturze neo noir. Ona to głupiutkie i naiwne dziewczę, choć jej głowa nie do końca jest pusta, on to typowy twardziel. Kochają się, choć świat - a dokładniej matka Luli - jest przeciw nim. Kiedy Sailor wychodzi z więzienia, do którego trafił za zabicie mężczyzny (co prawda w obronie własnej, ale jednak), dziewczyna już na niego czeka - tak samo, jak kłopoty. Oboje wsiadają do samochodu i ruszają w podróż na południe kraju. Za nimi podąża jednak kochanek matki Luli, a zarazem prywatny detektyw. A to zaledwie początek problemów, z jakimi przyjdzie się zmierzyć zakochanej parze...
Kiedy lata temu po raz pierwszy obejrzałem "Dzikość serca", film w znacznym stopniu mnie rozczarował. Znając jego kultowy status, uwielbiając dzieła Lyncha i wszelką dziwność, chyba zbyt wiele po nim oczekiwałem, bo w ostatecznym rozrachunku dostałem rzecz co prawda oryginalną, ale mało lynchowską (jednak nie w tak dobrym stylu, jak "Prosta historia") i w swej dziwności wysiloną. Nie twierdzę, że nie lubię ani nie cenię filmu, byłoby to kłamstwo, ale coś mi w nim nie zagrało tak, jak należy - i to wcale nie chodzi o Nicolasa Cage'a, który aż tak tragiczny nie był. Czegoś brakowało, czegoś było za dużo. W książce Gifforda (swoją drogą współscenarzysty genialnej "Zagubionej autostrady" Lyncha) tego nie ma.
Co jest zatem? Klimat, brud i prostota typowe dla gatunku noir. Nie mamy tu jednak kryminału kojarzonego z tym gatunkiem, a romantyczną powieść drogi, wciśniętą w ramy dziwności, nie tak wyrazistej i baśniowej jednal, jak w filmie Lyncha. Powieść zresztą mocno różni się od niego, także zupełnie innym zakończeniem, bardziej pasującym do wymogów gatunkowych (i do bohatera twardziela). Poza tym postacie same w sobie też są stricte, jak z dzieł noir - piękna, delikatna i w pewnym stopniu głupiutka dziewczyna, facet w stylu macho, demoniczni wrogowie, kilka histerycznych person... Coś jak "Romeo i Julia" w wersji Buza Lurhmanna, tylko podkręcone jeszcze elementami z pulpowej literatury.
I w taki, jak ona sposób także wykonane. Styl jest prosty, lekki i można by rzecz surowy. Nie ma tu pięknych opisów, literackiego rozsmakowania, jest za to wiele rozmów, bo "Dzikość serca" to powieść przegadana, ale przegadana w dobrym stylu, nawet jeśli Luli i Sailorowi zdarza się pleść głupoty czy gawędzić o niczym. Śmiało można więc rzec, że dzieło Gifforda to męska opowieść o miłości, trochę naiwna, trochę szorstka – miłości takiej, jaką mężczyzna chce pokazać, bo myśli, że wypada. Po taką lekturę facet sięgnie chętniej, niż po romans, bo i wstydzić nie musi się swej wrażliwej (czyt. słabszej) strony, i nie wygląda to jakoś dziwnie. Tu jedynie zmieniłbym okładkę, bo obecna kojarzy mi się z wakacyjnymi historyjkami dla nastolatków, ale to jedyna rzecz, jaką mogę zarzucić całości.
Tak więc polecam "Dzikość serca" gorąco każdemu, kto lubi dobre, nietypowe i świeże lektury. Mimo niemal trzech dekad jakie upłynęły od premiery, powieść wciąż robi duże wrażenie i dostarcza dobrej, emocjonującej rozrywki. Oczywiście nie tylko dla mężczyzn. Warto poznać losy Sailora i Luli (tym bardziej, że wiele rzeczy przeszło stąd do historii popkultury) i dać się wciągnąć w ten świat. A przy okazji mam nadzieję, że wydawca wznowi także kolejne tomy serii, bo marzy mi się doczytanie całości do końca.