Indeks szczęścia Juniper Lemon jest zabawną i jednocześnie poruszającą opowieścią o ważnych, a także z pozoru błahych wydarzeniach, które przewracają życie do góry nogami. Niesamowity debiut Julie Israel.
Minęło sześćdziesiąt pięć dni od wypadku, który na zawsze odmienił życie Juniper. Świat bez jej cudownej starszej siostry Camilli stał się zimnym i smutnym miejscem.
Pewnego dnia Juniper odkrywa list siostry napisany w dniu wypadku. List, w którym Cam zrywa z tajemniczym „TY”. Jest w szoku – nie wiedziała o związku siostry i ziejąca dziura w jej sercu wydaje się jeszcze większa. Jaka naprawdę była Cam? Postanawia się tego dowiedzieć, odkryć tożsamość „TY” i dostarczyć mu list.
Ale wtedy Juniper coś gubi. Drobiazg, niewielką kartkę. Jedną z wielu, na których codziennie notuje swój prywatny poziom szczęścia i katalog własnych „wzlotów i upadków dnia”. A ta fiszka jest wyjątkowa: zawiera tajemnicę, o której nikt nie może się dowiedzieć.
Do czego prowadzi grzebanie (dosłownie i w przenośni) w cudzych śmieciach?
Czy odkrywanie małych i wielkich tajemnic otaczających ją ludzi to właśnie to, czego Juniper potrzebuje, aby uporządkować własny życiowy bałagan?
Tego dowiesz się z książki Indeks szczęścia Juniper Lemon
Autor | Julie Israel |
Wydawnictwo | IUVI |
Rok wydania | 2017 |
Liczba stron | 376 |
Format | 13.5x20.5 cm |
Numer ISBN | 978-83-7966-036-0 |
Kod paskowy (EAN) | 9788379660360 |
Waga | 392 g |
Wymiary | 135 x 205 x 27 mm |
Data premiery | 2017.07.05 |
Data pojawienia się | 2017.07.04 |
Dostępna liczba sztuk | |
---|---|
Dostępność całkowita | 1629 szt. |
Dostępność w naszym magazynie | 1 szt. (realizacja już jutro) |
Dostępność w punktach Bonito |
---|
ul. Jagiellońska 4 (przecznica ul. Wolności) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Dmowskiego 12 (obok stacji Gdańsk Wrzeszcz) | Zamów i odbierz 2024.04.02 |
ul. Staromiejska 6 (50 m od Rynku) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Piotrkowska 193 (200 m od Politechniki Łódzkiej) | Zamów i odbierz 2024.04.02 |
al. Komisji Edukacji Narodowej 51 (skrzyżowanie z ul. Płaskowickiej) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Komisji Edukacji Narodowej 88 (Ursynów - metro Stokłosy) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Niepodległości 54 (przy stacji metro Wierzbno) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Chmielna 4 (50 metrów od ul. Nowy Świat) | Zamów i odbierz 2024.03.30 |
ul. Czapelska 48 (200 m od ronda Wiatraczna) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Kondratowicza 37 (blisko Szpitala Bródnowskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Pańska 96 (300 m od ronda Daszyńskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Powstańców Śląskich 3 (obok restauracji McDonald's) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Stawki 8 (450 m od CH Arkadia) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Wspólna 27 (przecznica Marszałkowskiej) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Żeromskiego 1 (przy stacji metra Słodowiec) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Armii Krajowej 12 (Budynek Centrum AB) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Jedności Narodowej 122 (blisko Parku Słowiańskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Plac Grunwaldzki 25 (w budynku Grunwaldzki Center) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Ruska 2 (przy Placu Solnym) | Zamów i odbierz już jutro |
Darmowa dostawa już od 299,00 zł
Nastoletnia Juniper Lemon w wypadku samochodowym straciła swoją jedyną siostrę Camillę. Wcześniej, przed śmiercią dziewczyny, zaczęła wraz z nią prowadzić „indeks szczęścia”, czyli spis najistotniejszych zdarzeń z danego dnia. Juniper kontynuuje ten rytuał już bez Camilli. Pewnego dnia gubi jedną z fiszek na których opisywała, co spotkało ją minionego dnia. Fiszkę szczególną, bo na niej miała napisane wyznanie, którego nikt, absolutnie nikt nie mógł przeczytać.
„Indeks szczęścia Juniper Lemon” to kolejna interesująca powieść młodzieżowa, jaką oferuje nam Wydawnictwo IUVI. Jest ona adresowana głównie do starszych nastolatków, ale podejmowane w niej problemy nie są z pewnością obce niejednemu dorosłemu.
Powieść ta to przede wszystkim doskonałe studium żałoby, radzenia sobie ze stratą najbliższego członka rodziny – siostry, którą się kochało, lecz nie zawsze potrafiło powiedzieć o darzącym ja uczuciu, a przez to nie rzadko raniło.
Czytając historię Juniper przechodzimy razem z nią przez poszczególne stadia żałoby: ból po śmierci siostry, złość i poczucie winy, bunt, ale też powolne próby powrotu do normalności i organizowania na nowo codziennego życia. Widzimy również, jak na tragedię nastolatki reaguje jej najbliższe otoczenie – dotychczasowi przyjaciele, szkolne koleżanki i koledzy oraz nauczyciele często nie wiedzą jak zachować się w obliczu nieszczęścia, które nieoczekiwanie spadło na dziewczynę, przez co wolą unikać kontaktu z nią lub nieumyślnie ja ranią.
Drugi istotny wątek powieści łączy się z tytułowym „indeksem szczęścia” prowadzonym przez główną bohaterkę. Juniper gubi jedną z tworzących ją fiszek i przetrzepuje szkolne śmietniki w jej poszukiwaniu, przy okazji znajdując wiele interesujących notatek należących do jej szkolnych kolegów. Poznając sekrety z cudzego życia uświadamia sobie, że nie tylko ona jedna na świecie jest nieszczęśliwa i postanawia pomagać innym smutasom ze swojej szkoły. Jak to się skończy, dowiecie się po przeczytaniu książki…
W powieści poruszany jest również problem alkoholizmu w rodzinie oraz zgubnych efektów wszelkich zabaw „na podwójnym gazie”. Młodociani czytelnicy mają okazję przekonać się, do ilu nieszczęść by nie doszło gdyby wszystkim możliwym spotkaniom towarzyskim nie musiały zawsze towarzyszyć wysokoprocentowe trunki.
Osobiście, czytając „Indeks szczęścia…” czułam się trochę jak detektyw, który krok po kroku, poznając wspomnienia Juniper i innych bohaterów dotyczące Camilli, buduje obraz prawdziwych relacji pomiędzy siostrami i odkrywa, dlaczego Juniper ma tak straszne wyrzuty sumienia z powodu śmierci Camilli.
Sam pomysł opisywania tego, co znalazło się w koszach na śmieci wydawał mi się początkowo nieco niesmaczny, jednak jak się okazało wyszła z niego całkiem fajna historia. Niestety trochę zdenerwował mnie fakt iż autorka nie doprecyzowała, dlaczego ta tak wytrwale poszukiwana przez Juniper fiszka jest dla dziewczyny tak ważna (albo też ja to przeoczyłam), przez co często denerwowałam się na bohaterkę i zastanawiałam, dlaczego ona nie może po prostu napisać tej kartki jeszcze raz?
Książka napisana została w sposób przyciągający uwagę młodego czytelnika: bohaterowie mówią zrozumiałym dla niego językiem, autorka bawi się czcionką wyodrębniając graficznie niektóre elementy treści, dużą rolę odgrywają w niej również bliskie współczesnemu nastolatkowi media społecznościowe. W powieści nie ma typowego podziału na rozdziały, zastępują je wybrane wypisy z fiszek pisane po śmierci Camilli.
„Indeks szczęścia Juniper Lemon” polecam wszystkim miłośnikom powieści młodzieżowych, ponieważ znajdą w niej wszystko co zazwyczaj cenią w książkach z tego gatunku – rozterki wieku dojrzewania, rodzącą się miłość, tajemnice i moc wzruszeń. Jest to także powieść, którą powinny przeczytać osoby pozostające w żałobie, gdyż płynie z niej wiele wskazówek dotyczących tego, jak radzić sobie z tym ciężkim okresem w życiu.
Recenzja pochodzi z mojego bloga "Świat Powieści": https://swiat-powiesc.blogspot.com/
W większości przypadków śmierć bliskiej osoby prowadzi do depresji, lub załamania nerwowego. Są różne sposoby aby tego uniknąć, niektórzy próbują zapomnieć, inni natomiast będą pielęgnować pamięć o danej osobie, bo tak czują się lepiej.
Najgorsze jest jednak w tym wszystkim to, że nie każdy potrafi od tak sobie żyć jakby się nic nie stało.
Juniper od śmierci swojej siostry czuje jakby wraz z odejściem członka rodziny odeszła i ona. Owszem żyje, je, śpi i chodzi do szkoły, lecz w środku czuje, że powoli umiera. Widok pustego pokoju obok nie tylko niszczy Juniper, ale i nie pozwala zapomnieć o tragicznym wypadku.
Jedynym sposobem na pozbycie się negatywnych myśli jest jej „Indeks Szczęścia”. Utworzony jeszcze za życia Camilli miał on na celu zbieranie samych pozytywów ze strony Juniper. Jednak po śmierci głównej założycielki dziewczyna na osobnych fiszkach odlicza dni od śmierci siostry uwzględniając w tym również pozytywy i negatywy, które spotkały ją w danym dniu. Dla nastolatki to wspaniały sposób na odsapnięcie.
Pewnego razu Juniper w torbie swojej zmarłej siostry znajduje tajemniczy list zaadresowany do TY.
Ponieważ przed wypadkiem Camilla zerwała ze swoim chłopakiem możliwe, że jest to chłopak rok młodszy od niej, co da się wywnioskować z listu.
Juniper w końcu dochodzi do wniosku, że jej siostra i tajemnicza osoba z listu mocno i szczerze się kochali. Z czasem nastolatka znajduje więcej dowodów na to, że Camie i TY spotykali się bardzo często.
Postawiania odszukać tą osobę i własnoręcznie wręczyć mu list. Jednak po drodze Juniper dowie się co to prawdziwa przyjaźń i miłość.
Książka bardzo kreatywnie napisana, oprócz tekstu na każdej stronie można znaleźć małą niespodziankę, o której nie powiem, sami się dowiecie czytając.
Od kiedy wzięłam do ręki książkę, wiedziałam, że jest wyjątkowa i nie raz mnie zaskoczy. Nie pomyliłam się, wciągnęła mnie do tego stopnia, że spragniona dalszego rozwoju wydarzeń postanowiłam czytać dalej.
Autorka w fabule porusza problem, z którym zmagają się ludzie od lat. Śmierć nigdy nie przynosi niczego dobrego jedynie ból i poczucie straty.
Tak bardzo jesteśmy nieświadomi śmierci, żyjemy szczęśliwie dopóki nie stanie się coś strasznego, potem bardzo ciężko jest się pozbierać i stopniowo maskować ból zasłaniając to czymś innym.
Ostatecznie już nigdy nie powrócimy do dawnego siebie, wiedząc, że na zawsze utraciliśmy cząstkę swojego serca.
Polecamy, zespół doberecenzje.pl
Świat Juniper przewrócił się do góry nogami, gdy niespełna trzy miesiące temu w wypadku umarła jej siostra. Całe jej życie od tamtego momentu przybrało smutne i szare barwy do czasu aż odnajduje list swojej siostry z dnia wypadku, z którego dowiaduje się ze Camilie kogoś miała i z nim korespondowała. Była to dla jej szokująca wieść, gdyż myślała, że zna doskonale swoją siostrę. Jednak czemu Cam to przed nią skrywała? To pytanie spowodowało, że postanowiła odnaleźć adresata listu i dowiedzieć się kim jest. W tym cały zamieszaniu traci kartkę jedną z wielu jaka zapisuje co dnia i opisuje na nich swoje wzloty i upadki. Jednakże ta notka jest ważna, gdy zawiera tajemnice, o której nikt prócz niej nie powinien się dowiedzieć. Książka jest naprawdę warta uwagi od czytelników, zwłaszcza jeśli ktoś lubi młodzieżówki. Czyta się ją szybko i niezwykle przyjemnie. Mimo to porusza trudny, ale jakże ważny temat stracenia jednej z najbliższych osób i właśnie z tego powodu sobie ją tak cenie. Na lato wprost idealna!
Ostatnim czasem rzadko sięgam po młodzieżówki. Być może stwierdziłam, że przejadła mi się nieco taka literatura, a może po prostu już z niej wyrosłam. Jednak od czasu do czasu pozwalam sobie na sięgnięcie po jakąś lekką historię, gdzie prym wiodą nastolatkowie. Dlatego też postanowiłam zapoznać się z historią "Indeks szczęścia Juniper Lemon", którą to napisała Julie Israel. Nie stawiałam tej książce żadnych poprzeczek, co by się w razie czego nie rozczarować. Potraktowałam ją jako taką wakacyjną (bo takie skojarzenie wywołuje okładka) opowieść. Wiecie jednak, co się okazało? Urzekła mnie ta pozornie banalna historia, bo mimo swojej lekkości dotyczy tak naprawdę trudnej sprawy - śmierci ukochanej osoby i koniec końców całość skłania do refleksji.
Główna bohaterka, tudzież narratorka całej tej historii - Juniper - to dziewczyna, której świat wywrócił się do góry nogami w momencie, kiedy to jej ukochana, starsza siostra Camie, zginęła w wypadku samochodowym. Od tamtej chwili minęło sześćdziesiąt pięć dni, podczas których Juniper jakoś próbowała pogodzić się z myślą, że jej siostra odeszła na zawsze. Kiedy jednak znajduje ona przypadkiem list zaadresowany do tajemniczego "Ty", będący autorstwa Camie - dziewczyna jest w szoku. Nie miała pojęcia o sekretnym związku siostry i ma wrażenie, że tak naprawdę nigdy dobrze jej nie znała. Postanawia odszukać w jakiś sposób tajemniczego chłopaka, by móc dostarczyć mu znaleziony list... i pewnie wszystko byłoby pięknie, gdyby tego samego dnia nie zgubiła przypadkiem jednej, pozornie nieznaczącej fiszki ze swojego codziennego "indeksu szczęścia - takiej, jaka zawiera tajemnicę, której nikt nie może poznać. Czym kończy się grzebanie w cudzych śmieciach? Czy Juniper uda się odnaleźć fiszkę, a także odkryć tożsamość tajemniczego "Ty"? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie sięgając po książkę Julie Israel.
Zacznę od stylu, jakim posługuje się autorka. Muszę przyznać, że jest on naprawdę lekki w odbiorze, a jednocześnie nie razi mnie tak, jak często zdarza się to w przypadku młodzieżówek. Co mam na myśli poprzez to stwierdzenie? A no fakt, że autorka posługuje się jednocześnie językiem, który sprawia, że książkę czyta się w mgnieniu oka, ale potrafi budować też takie fragmenty, jakie zapadają czytelnikowi w pamięci. Nie ma tutaj typowego, bardzo banalnego i zbyt prostego stylu - jest on dostosowany do młodzieży, ale jednocześnie będzie trafiał i do starszych osób, tak, jak chociażby trafił do mnie. Książkę przeczytałam więc z przyjemnością i ani się spojrzałam, jak przebrnęłam przez całą lekturę.
Kiedy patrzy się na okładkę tej historii, wydawać by się mogło, że będzie ona właśnie taka lekka i niezobowiązująca, idealna na lato - i tak, coś w tym jest, ale jednocześnie to także opowieść mająca swoje drugie dno i swego rodzaju przekaz. Przede wszystkim pokazuje, czym jest strata i jak bardzo odciska ona swoje piętno na ludziach. Uświadamia nam, że każdy inaczej przechodzi swoją żałobę - jeden będzie usilnie chwytał się wszelkich wspomnień, by wciąż czuć się tak, jakby ukochana osoba była blisko, ktoś inny zaszyje się w swoich czterech ścianach i pozwoli depresji małymi kroczkami owładnąć jego umysłem, a jeszcze inna osoba będzie udawać, że nic się nie dzieje, chociaż w środku ciągle rozsypuje się na nowo. Autorka świetnie pokazała więc, iż każdy przeżywa żałobę inaczej i chociaż ludzi łączy jedno: chęć cofnięcia czasu, pragnienie, by niektóre sprawy nie okazały się prawdziwe, to koniec końców każdy z nich musi przejść własne etapy pogodzenia się z obecnym stanem rzeczy.
Chociaż wspomniałam, że ta historia dotyka trudniejszego problemu, jakim jest właśnie żałoba po stracie bliskiej osoby, to mimo wszystko wciąż pozostaje tą lekką i przyjemną lekturą, jaką śmiało można pochłonąć w jeden wieczór. Ta książka pokazuje, że czasami wydarzeniami rządzą przypadki i los niejednokrotnie może płatać nam figla. Uświadamia także, jak ważna jest przyjaźń i wzajemne zrozumienie - bo nawet gdy popełnia się błędy, to prawdziwi przyjaciele ostatecznie są w stanie je wybaczyć. Jednak co było przeurocze i jaki to wątek bardzo, ale to bardzo polubiłam - to pojawienie się oczywiście uczucia, jakie stopniowo rozwija się pomiędzy Juniper, a jednym z męskich bohaterów. To, co ich łączyło uważam, że było wręcz urzekające.
Bohaterowie zostali wykreowani ciekawie i co najważniejsze - nie dało się ich nie lubić. Już począwszy od Juniper, która to jak na nastolatkę była niezwykle dojrzała i chociaż czasami zachowywała się zabawnie (jak to zresztą na jej wiek przystało), to potrafiła także podejmować ważne decyzje. Bardzo polubiłam jej postać, podobnie jak obdarzyłam sympatią Brada - swego rodzaju buntownika, który także skrywa własne tajemnice. Moją sympatię otrzymali także Nate, Kody czy Angela. Stąd też uważam, że bohaterowie również stanowią mocną część tej książki.
Podsumowując, polecam Wam sięgnięcie po "Indeks szczęścia Juniper Lemon", bo jest to pozornie banalna historia, która mimo wszystko dotyka także trudnych tematów. Co więcej, czyta się ją w mgnieniu oka, dlatego będzie idealną lekturą na jakiś wakacyjny wieczór.
„Idealna lektura dla każdego, kto pokochał "Gwiazd naszych wina" Johna Greena czy Oddam Ci słońce Jandy Nelson”. Wystarczyła tylko taka informacja, by w moich rękach znalazł się egzemplarz „Indeksu szczęścia Juniper Lemon”. Powyższe dwa bestsellery wspominam bardzo pozytywnie i nie ukrywam, że porównanie tej pozycji do tych dwóch „światowych fenomenów” sprawiło, że podniosłam tej książce poprzeczkę nieco wyżej. Czy autorce udało się zaspokoić moje czytelnicze potrzeby? Zdecydowanie tak.
Minęło sześćdziesiąt pięć dni od wypadku, który na zawsze odmienił życie Juniper. Świat bez jej cudownej starszej siostry Camilli stał się zimnym i smutnym miejscem.
Pewnego dnia Juniper odkrywa list siostry napisany w dniu wypadku. List, w którym Cam zrywa z tajemniczym „Ty”. Juniper jest w szoku – nic nie wiedziała o związku siostry i ziejąca dziura w jej sercu wydaje się jeszcze większa: kim tak naprawdę była Cam? Postanawia się tego dowiedzieć, odkryć tożsamość adresata i dostarczyć mu list.
Ale wtedy coś gubi. Drobiazg, niewielką kartkę. Jedną z wielu, na których codziennie notuje swój prywatny poziom szczęścia i katalog własnych „wzlotów i upadków dnia”. A ta fiszka jest wyjątkowa: zawiera tajemnicę, o której nikt nie może się dowiedzieć.
Do czego prowadzi grzebanie (dosłownie i w przenośni) w cudzych śmieciach?
Czy odkrywanie małych i wielkich tajemnic otaczających ją ludzi to jest właśnie to, czego Juniper potrzebuje, aby uporządkować własny życiowy bałagan?
Jak na debiut, „Indeks szczęścia Juniper Lemon” wypadł naprawdę znakomicie. Autorka podała mi na tacy naprawdę dobrą i ciekawą książkę, którą będę miała na długo w pamięci. Fabuła jest przemyślana, jej realizacja jest także na plus. Mimo iż akcja może i nie rozwijała się w zabójczo szybkim tempie, to jednak podczas lektury, autorka cały czas podsycała moją ciekawość, dzięki czemu sprawiła, że nie mogłam momentami oderwać się od książki.
Historia ta była dla mnie oryginalna, mimo iż można w niej znaleźć mnóstwo cech wspólnych z „Oddam Ci słońce” Jandy Nelson. Rodzeństwo, strata bliskich, więzy rodzinne - a w to wszystko wpleciony motyw sztuki. W takim razie czy ta pozycja to tzw. „odgrzewany kotlet”? Według mnie nie. Podstawa ta sama, lecz historie różne. Która w takim razie była lepsza? Moje serce w większym stopniu skradł jednak „Indeks szczęścia Juniper Lemon”.
Styl pisania autorki jest lekki i przyjemny w czytaniu, dzięki czemu przez całą historię się po prostu „przepływa”. Co nie oznacza, że jest to jakaś banalna młodzieżówka. Wręcz przeciwnie, autorka porusza w tej historii wiele problemów, z jakimi na co dzień boryka się współczesna młodzież. Na pierwszy plan wysunięty jest oczywiście problem radzenia z sobie z sytuacją, gdy tracimy kogoś bliskiego.
Julie Israel wykreowała sympatycznych bohaterów, którzy swoimi wyjątkowymi osobowościami nadawali tej historii dodatkowych rumieńców.
Świetnym pomysłem było umieszczenie w książce fiszek Juniper. Nadają one pewnej atrakcyjności temu wydaniu oraz umilają czytanie.
Podsumowując, „Indeks szczęścia Juniper Lemon” to świetna młodzieżówka, po którą powinien sięgnąć każdy nastolatek. Bardziej dojrzałych czytelników zapewne nie powali z krzesła, nie mniej jednak każdemu trzeba dać szansę, prawda? Mi osobiście książka bardzo się spodobała i jestem pewna, że za jakiś czas sięgnę po nią ponownie.
Równo sześćdziesiąt pięć dni minęło od wypadku samochodowego, w którym Juniper straciła starszą siostrę Camillę. Po tym tragicznym wydarzeniu jej rodzice nie mogą się pozbierać, tak jak zresztą ona sama. Teraz rozpoczyna się nowy rok szkolny i dziewczyna musi spróbować pogodzić się ze stratą Camilli. W torebce zmarłej siostry Juniper przypadkowo odkrywa list, w którym Cam zrywa z niejakim TY. Jest w szoku, ponieważ nie miała pojęcia o tym, że siostra miała chłopaka i w dodatku trzymała to w tajemnicy. Postanawia więc za wszelką cenę odkryć, kim jest tajemniczy TY i oddać mu list.
Ale to nie koniec problemów. Juniper niespodziewanie gubi jedną karteczkę ze swojego prywatnego indeksu szczęścia. Fiszka jest bardzo ważna, gdyż zawiera sekret, o którym nikt nie może się dowiedzieć. Zdesperowana Juniper zrobi wszystko, żeby ją odzyskać - nawet, jeśli oznacza to dosłowne grzebanie w śmieciach.
Julie Israel ukończyła studia na kierunku pisarstwo kreatywne. Nauczała języka angielskiego w Japonii, by po krótkim czasie wrócić do Stanów Zjednoczonych i zająć się pisarstwem. Uwielbia czytać i uczyć się nowych języków. "Indeks szczęścia Juniper Lemon" to jej debiutancka książka.
Wszyscy bohaterowie tej opowieści są bardzo interesujący, a na temat każdego z nich można by napisać oddzielną powieść. Niektórzy mają naprawdę barwne osobowości i intrygują swoją osobą. Główna bohaterka również zalicza się do tego grona, aczkolwiek trochę bardziej skupiłam się na jej nowo poznanych przyjaciołach. Mamy tu na przykład Gąbkę - chłopaka, który ma ponadprzeciętne umiejętności i potrafi zapamiętywać nawet najmniejsze detale z przeszłości oraz zakochaną w nieżyjących artystach Angelę.
Absolutnie uwielbiam relację, która zawiązała się pomiędzy Juniper a niejakim Bradem. Mogłabym stwierdzić, że Brad to taki trochę bad boy, ale nie właśnie nie do końca. Ma buntowniczy charakter, pali papierosy i często za karę zostaje po lekcjach, lecz kiedy Juniper bliżej go poznaje odkrywa, że w rzeczywistości jest nieco inny. I tutaj sprawdza się powiedzenie, by nie oceniać ludzi po pozorach i nie wyciągać negatywnych wniosków z niektórych zachowań, ponieważ ich motywy mogą okazać się zupełnie odmienne.
Podoba mi się idea indeksu szczęścia, który jest nazwą wypisywanych codziennie fiszek. W skrócie polega na tym, że każdego dnia na osobnej karteczce wypisuje się po trzy wydarzenia, które nas spotkały z podziałem na pozytywne i negatywne. Indeks wymyśliła Camilla, a po jej śmierci Juniper dalej go kontynuowała. To właśnie jedną z tych kartek główna bohaterka gubi, co doprowadza do wielkich poszukiwań i ciągu powiązanych ze sobą wydarzeń. Szczerze mówiąc, postanowiłam, że sama zacznę tworzyć taki indeks, bo wydaje mi się to ciekawym pomysłem.
Powieść jest napisana lekkim stylem i szybko się ją czyta, ale porusza też niewątpliwie ważne tematy. Historia Juniper to opowieść o stracie i sposobach radzenia sobie z nią, a także o tym, że dobrowolna pomoc nie zawsze jest odbierana z wdzięcznością. To także dowód na to, jak niespodziewane wydarzenia mogą zmienić nasze życie.
"Indeks szczęścia Juniper Lemon" jest moim zdaniem pozycją wyróżniającą się spośród młodzieżowych książek o podobnej tematyce. Nietypowe postacie i absorbująca fabuła czynią ją dobrą lekturą. Dzięki wątkowi z tajemniczym TY w niektórych momentach trzyma również czytelników w napięciu. Jak najbardziej polecam.
65 dni temu doszło do wypadku samochodowego, w wyniku którego Juniper traci ukochaną siostrę Camillę. Od tamtej pory nastolatka prowadzi dziennik, w którym opisuje swoje codzienne zmagania z przytłaczającą rzeczywistością. Pewnego dnia w torebce Cam odnajduje dziwny list, w którym ta zrywa z tajemniczym „Ty”. Dziewczyna nie może uwierzyć w to, że jej siostra utrzymywała związek w sekrecie przed wszystkimi. Teraz za wszelką cenę postanawia przekazać list nieznanej osobie. Tylko czy grzebanie w cudzej przeszłości pomoże Juniper ukoić ból?
Od razu przyznam, że po „Indeksie szczęścia” nie spodziewałam się wiele. Opis z tyłu okładki wydawał się trochę dziwny. Wspominał o zgubionej fiszce, która rzekomo ma ogromny wpływ na główną bohaterkę, a którą moim zdaniem spokojnie można by pominąć w streszczeniu książki. Bo tym razem nie zajmujemy się przecież świstkiem papieru, ale historią nastolatki i jej zmarłej w wypadku siostry.
„Trudno kogoś przy sobie zatrzymać, kiedy wszyscy ci powtarzają, że ta osoba odeszła.”
Z zaskoczeniem już po pierwszych stronach doszłam do wniosku, że, jak na młodzieżówkę, ta jest zdecydowanie mądrzejsza od reszty. Być może odniosłam takie wrażenie ze względu na główną bohaterkę, która okazała się naprawdę dojrzałą i inteligentną osobą. Wprawdzie jak każdy z nas, ulegała emocjom i nie zawsze zastanawiała się nad konsekwencjami własnego zachowania, to jednak wszystko, co robiła, miało jakiś sens. Autorce świetnie udało się ukazać to wszystko, z czym musiała się zmierzyć młoda dziewczyna. I nie chodzi mi tutaj jedynie o stratę jedynej i ukochanej siostry, która była dla niej jak najlepsza przyjaciółka. Wraz z jej śmiercią, Juniper traci też rodziców, oparcie w nich i poczucie bezpieczeństwa. Każdy w domu musi sam zmierzyć się z tragedią, która ich dotknęła i sam zdecydować, co dalej. Julie Israel w ciekawy sposób pokazuje, że ludzie w zupełnie odmienny sposób przeżywają żałobę, a reakcje na śmierć bliskich są tak różne jak tylko różni mogą być mieszkańcy naszej planety. Pisarka skłania nas również do refleksji nad tym, na ile tak naprawdę znamy naszych bliskich. Czy wiemy kim są i co robią w swoim życiu? Czy może tylko żyjemy naszymi wyobrażeniami, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością?
„Indeks szczęścia Juniper Lemon” to jedna z lepszych książek wśród literatury młodzieżowej. Zdecydowanie poleciłabym ją młodszej wersji siebie i jestem pewna, że kilka lat temu byłabym zachwycona tą lekturą.
"Indeks szczęścia Juniper Lemon" to raczej powieść dla młodzieży, aczkolwiek przyznam, że przeczytałam chętnie, mimo ciut dojrzalszego wieku.
Juniper to młoda dziewczyna, która ciężko znosi śmierć swojej niewiele starszej siostry. Camilla zginęła w wypadku samochodowym. Juniper została z tym faktem sama, rodzice zajęci sobą, przyjaciółka z którą Juniper spędzała każdą wolną chwilę, zaczęła omijać ją szerokim łukiem. Minęło 65 dni od śmierci siostry. Juniper stara się z podniesioną głową znosić każdego dnia wścibski wzrok uczniów w szkole. Camilla była od niej inna, bardziej otwarta, dobra dla ludzi, biorąca w obronę uciśnionych. Naszej bohaterce brak otwartości, choć bardzo chciałaby to nadrobić. Czuje się winna za wypadek. Do tego znajduje w torebce należącej do siostry list do ... i tu jest problem, nie wie do kogo, tego kogoś Camilla chciała rzucić, ale nie zdążyła. Jakby tego było mało Juniper gubi fiszkę, którą koniecznie musi odnaleźć, by nie wpadła w niepowołane ręce. To niewielka karteczka, na której codziennie notuje swój prywatny poziom szczęścia i "katalog własnych wzlotów i upadków dnia".
Juniper na swej drodze spotka nowe przyjaźnie. Ludzi, którzy będą jej grupą wsparcia. Jeśli wyciągniecie dłoń po tę książkę, poznacie jej historię, a zarazem ciekawych, innych bohaterów.
Ta z pozoru przewidywalna powieść okaże się czymś zgoła innym. Szykanowanie w szkole, miłość, przyjaźń, przemoc w rodzinie, to tematy ogólnie znane i jakby zawsze na czasie, które znajdziecie w tej książce. Polecam.
Niestety o autorce Julie Israel wiem tylko tyle, że jest to jej debiutancka powieść, oraz to, że jest młodą i sympatycznie wyglądającą kobietą z ukończonym licencjatem na kierunku Creative Writing.
Sześćdziesiąt pięć dni temu życie Juniper uległo gwałtownej zmianie. Tyle dni temu zginęła jej ukochana starsza siostra. Pierwszego dnia szkoły, dwa miesiące po tym wypadku Juni odnajduje tajemniczy list, który Camilla napisała do TY. Młodsza siostra, za punkt honoru uznaje odnalezienie adresata listu i dostarczenie mu go. Czy Juni idąc po drobnych wskazówkach Camie dowie się kim był TY? Sprawa komplikuje się, kiedy nasza bohaterka gubi jedną z fiszek ze swojego indeksu, na której zapisała tajemnicę, którą nie ma ochoty z nikim się dzielić. Co takiego ta mała karteczka zmieni w jej życiu?
Na samym początku muszę przyznać, że Julie miała dosyć ciekawy pomysł na fabułę. Indeks, w którym Juni zapisuje te dobre, ale i te złe rzeczy, które wydarzyły się danego dnia, śmierć siostry i kilka niewyjaśnionych spraw. Ta książka wydaje się być dobrze przemyślana i dopracowana.
Juniper jest zwyczajną nastolatką, która cierpi po stracie siostry. Odniosłam wrażenie, że była ona zdana w tym na siebie, bo rodzice pogrążeni we własnym smutku, przyjaciółka się od niej odwróciła... Bardzo ją podziwiam, straciła bliską osobę, ale się nie poddała, starała się o niej pamiętać i ją wspominać. Jednocześnie nie jest postacią idealną, czasami mnie lekko irytowała. Początkowo też nie rozumiałam jej „hopla” na punkcie zaginionej fiszki z indeksu. Tak się zastanawiałam, czy nie prościej by było, gdyby ona po prostu napisała to na nowo. Jednak potem... zrozumiałam, dlaczego Juni tak bardzo nie chciała, aby ktoś to przeczytał i dlatego właśnie chciała ją odnaleźć.
„Indeks szczęścia” wydaje się być zwyczajna młodzieżówką, po opisie można teoretycznie wywnioskować, że niby jak może być ciekawa książka, w której jeden z głównych tematów, to szukanie małej karteczki. Ale jednak, kryje się za tym coś więcej. „Indeks...” opowiada o odnajdywaniu samego siebie, o radzeniu sobie ze strata bliskiej nam osoby. O tym, że nie zawsze rozgrzebywanie czegoś, to na pewno dobra droga.
Z tego co czytałam, to ta pozycja jest debiutem tej autorki. Wierzyć mi się nie chce. Indeks jest bardzo dobrze napisany, naprawdę, narracja świetnie poprowadzona. Tak lekko i przyjemnie, bez zbędnych opisów, tylko to, co najważniejsze. Ciekawie rozwinięte wątki, nutka niepewności co będzie dalej. A co najbardziej istotne – cudowny wątek miłosny. Osoby, które nie lubią, gdy ten wątek zajmuje połowę książki, jest wyolbrzymiony, po prostu jak jest go strasznie dużo – będą zadowolone. Tutaj ten związek rozwija się powoli, systematycznie i nawet byłam, szczerze powieszawszy, lekko zdziwiona, że między nimi do czegoś doszło ;P To jest... stanowczo na plus ;)
Powiem tak... „Indeks szczęścia Juniper Lemon” jest kolejną wartą uwagi młodzieżówką, tego wydawnictwa (bo jak zauważyłam, mają oni talent do wyłapywania takich cudeniek ;)). Można przy niej miło spędzić czas, odpocząć od cięższych historii a przy okazji nie jest jednym z tych totalnych „odmóżdżaczy”. Polecam ;)
zabookowanyswiatpauli.blogspot.com
Juniper Lemon, nastolatka, zwyczajna dziewczyna, ma koleżanki, przyjaciółkę, jeszcze nie ma swojej pasji ale próbuje ją odnaleźć. Niestety, poznajemy ją w okresie wielkiego smutku po rodzinnej tragedii, jaką właśnie przeżyła. Świat Juniper nie tylko legł w gruzach, on się rozsypał na kawałki, bowiem nastolatka nosi w sobie ogromne poczucie winy za wypadek, a którym zginęła Camie- jej starsza siostra. Tymczasem brakuje jej wsparcia. Rodzice, zamknięci w swoim bólu, przyjaciółka separuje się, jakby obawiała się, co i jak powiedzieć. Najbliżsi stali się niedostępni. Mamy historię, rozgrywającą się głównie na terenie szkoły, gdzie Juniper trafia na nowe przyjaźnie najdziwniejszym z dziwnych sposobów. Przyjaźnie, które okazują się właściwymi i dobrymi wyborami. To jest obecnie jej grupa wsparcia. Osoby, znające jej siostrę wprawdzie tylko ze szkolnego korytarza, potrafią teraz pomóc w pogodzeniu się i poradzeniu z trudną sytuacją. Czytając kilka początkowych stron wydawało mi się, że wszystko będzie przewidywalnie i oczywiste, ale było tylko w małym zakresie. A do tego, mocno wciąga wątek poszukiwania tajemniczej osoby, której bohaterka chce przekazać ostatni list, napisany przez zmarłą siostrę. Mimo, że "Indeks szczęścia" jest książką młodzieżową, to i dorośli, znacznie oddaleni od młodzieńczych i szkolnych czasów, mogą z niej wiele wynieść. Problemy głównej bohaterki, jak i drugoplanowych postaci są nakreślone dość mocno. Przemoc w rodzinie, porzucenie przez jednego z rodziców, osamotnienie, brak wiary w siebie, poszukiwania własnej drogi, a przed wszystkim wsparcie najbliższych w trudnych chwilach, to te wysuwające się w pewnym momencie na główny plan. Rodzic, czytając taką książkę, nie tylko dowie się, co może gnębić jego nastoletnie dziecko, jak widzi siebie, rodziców i swoje otoczenie, ale i może wczuć się w jego rolę. Książka bowiem pisana z narracją głównej bohaterki, pozwala przenieść się w świat nastoletnich przeżyć i poczuć, jak to jest znów mieć szesnaście czy siedemnaście lat.. Więcej na : GodzinaZksiazka.blogspot.com
Julie Israel otrzymała tytuł licencjata na kierunku Creative Writing. Nauczała języka angielskiego w Japonii. "Indeks szczęścia Juniper Lemon" to jej debiutancka powieść i na pewno nie ostatnia.
Już na samym początku poznajemy Juniper Lemon, której nie da się nie polubić. Ma lekko sarkastyczne podejście do życia, przez co, gdy opowiada nam jakieś historie, na twarzy pojawia się szeroki uśmiech.
Mija 65 dni od wypadku jej starszej siostry Camilli, wypadek śmiertelny. Od tego czasu Juniper kontynuuje nawyk zarzucony przez siostrę, polegający na codziennym spisywaniu pozytywów i negatywów na małej fiszce z numerem dnia. Tworzy swego rodzaje indeks, w którym punktuje swoje szczęście. Jednak pewnego dnia przeszukuje torebkę siostry, gdzie znajduje tajemniczy list miłosny Camilli do owianego tajemnicą "TY". Jednocześnie Juniper gubi swoją fiszke 65 przez co, w desperacji postanawia szukać jej w śmietniku, odkrywając przy okazji sekrety innych ludzi...
Kim jest tajemniczy "TY", dlaczego Cam nic nie powiedziała Juniper?
Książka na okładce przyrównana jest do "Gwiazd naszych wina" Johna Greena, jednak uważam, że to totalna pomyłka. Opowiada ona o sytuacji przed możliwą śmiercią i próby radzenia sobie z nią. Tutaj Israel ukazuje sytuację po śmierci i próby radzenia sobie z żałobą. Jedno jest pewne, jest to książka młodzieżowa, łatwo i lekko się ją czyta. Przy okazji porusza ważne problemy radzenia sobie ze śmiercią bliskiej osoby w gronie rodzinnym i szkolnym. Odbywa się to w sposób czasem zabawny, a czasem przykry.
Do tego dochodzi jeszcze grzebanie w śmietniku, w poszukiwaniu zagubionej fiszki. Zamiast niej Juniper znajduje parę listów z sekretami innych osób, w tym także listy miłosne. Dzięki nim nawiązuje z tymi osobami kontakt i pomaga im, jak i sobie, znajdując nowych przyjaciół. Ta historia to połączenie kilku wątków, nadających powieści różnorodną całość. Zagadki, która trzyma w napięciu do samego końca nadal nie udało mi się rozwikłać, przez co naprawdę łamie sobie głowę.
W przeciwieństwie do "Gwiazd naszych wina" czytelnik może być spokojny o przeżycia emocjonalne. Nie jest to mocna powieść, gdzie trzeba coś zrozumieć. Wszystko jest jasno wyjaśnione, czarno na białym, a jednak zrobione w taki sposób, że książkę po prostu się chłonie. Styl pisania Julie Israel jest tak młodzieżowy, że na pewno będziemy prosić o kolejne książki.
Uważam, że oryginalnym pomysłem jest wprowadzenie na karty książki fiszek z indeksu Juniper. Dzięki nim bardziej zaprzyjaźniamy się z główną bohaterką. Zresztą jak już wspomniałam, nie da się jej nie lubić. Kibicujemy Juni, kiedy stara się odszukać "TY', płaczemy z nią w trudnych chwilach i cieszymy się z sukcesów.
Jak dla mnie, powieść idealna na właśnie rozpoczynające się wakacje. Bardzo mi się podobała i pomimo swoich ciut dużych gabarytów pochłonęłam ją w cztery wieczory. Mam nadzieję, że ta pierwsza książka Julie Israel nie będzie też jej ostatnią.
Polecam ją każdemu nastolatkowi i dorosłemu, który gdzieś w głębi duszy czuje się jeszcze młody. Mimo motywu przewodniego jest to naprawdę lekka i cudowna lektura. Jeszcze raz, polecam!
Agnieszka, lat 17
źródło: osemkowyklubrecenzenta.blogspot.com
Żałobę można przeżywać na wiele sposobów. Można nurzać się w bólu i budować wokół siebie twierdzę nie do zdobycia. Można rzucać naczyniami i odciąć się od świata. Można przestać się śmiać, wyrzucić ze swojego słownika "radość" i powoli obrastać w smutek. Ale można też - jak Juniper - zrobić coś dobrego.
Od śmierci Camilli minęły już dwa miesiące, a Juni wciąż ma na plecach łamiącą serce łatkę "jej siostra nie żyje". Próbując odnaleźć się w nowej rzeczywistości i poradzić sobie ze stratą, Juniper podsumowuje każdy dzień na fiszkach, które tworzą jej "Indeks szczęścia". Kiedy jednak gubi nr 65, z wyznaniem, które jest dla jej duszy tym, czym kula dla nogi, zaczynają się wielkie poszukiwania. Juni wyruszy tropem tajemniczego TY, być może zdobędzie nowych przyjaciół, a nade wszystko będzie musiała nauczyć się, że nie w każdych śmieciach można bezkarnie grzebać.
Literatura młodzieżowa coraz częściej i coraz śmielej sięga po ważne i zwykle bolesne tematy. O ile do tej pory szczególnie upodobała sobie śmiertelnie chorą główną postać, o tyle teraz powoli zmienia kurs i obciąża pierwszoplanowego bohatera wielką stratą - przy czym głównie jest to zmarła niedawno siostra. Tak też dzieje się w "Indeksie szczęścia Juniper Lemon" - Juni traci siostrę, Camie nie żyje, a Juniper ma olbrzymie poczucie winy. W zasadzie Julie Israel nie wymyśliła absolutnie nic nowego (podobny motyw znajdziecie np. w Lecie Eden Liz Flanagan czy w Niebo jest wszędzie Jandy Nelson), ale przedstawiła swoją opowieść w sposób, który ani nie razi, ani nie trąci banałem. Juniper jest rewelacyjną główną bohaterką - przesympatyczna, inteligentna, z ciętym językiem i poczuciem humoru, którego nie da się nie lubić. Kibicujemy jej w poszukiwaniach, współczujemy, gdy wspomina siostrę i wzdychamy z rozczuleniem w scenach z panem X. Israel prowadzi narrację bardzo naturalnie i płynnie, w efekcie czego czytelnik ma wrażenie, iż towarzyszy Juniper w jej przeżyciach. Co prawda powieść jest dość przewidywalna i żaden plot twist nie jest zaskoczeniem, ale absolutnie nie uważam tego za wadę - celem Julie Israel nie było bowiem zaszokowanie czytelnika, a udowodnienie mu, że żałobę można przeżyć inaczej niźli tylko pogrążając się w rozpaczy. Rodzina Juniper cierpi po stracie Camilli, a każdy z jej członków inaczej radzi sobie z wyrwą w sercu, co umiejętnie nakreśliła autorka. Israel pokazała, że z odrobiną silnej woli każdą trudną chwilę można przekuć w iskierkę radości i że pomagając komuś można - zupełnie przez przypadek - uleczyć samego siebie.
Przyznam, że miałam nieco inny pomysł na zakończenie i niezupełnie satysfakcjonuje mnie to, co wybrała Julie Israel (chociaż oczywiście jej zamknięcie wciąż jest spójne, logiczne i całkiem sensowne). Poczułam się tak, jakby ukradziono mi wisienkę z tortu, który pozostał już tylko wspomnieniem. Gdybym dostała tę jedną informację, na którą czekałam, gdybym mogła się przekonać czy faktycznie jestem niezła w sztuce dedukcji i gdybym pozbyła się wstrętnego uczucia niepewności... Na pewno byłabym bardziej usatysfakcjonowana :D
Ciekawska ze mnie bestia, nic na to nie poradzę ;)
"Indeks szczęścia Juniper Lemon" polecany jest osobom, które uwielbiają "Gwiazd naszych wina" Greena, chociaż moim zdaniem w niczym ich nie przypomina. Z całą pewnością jest jednak niezwykle przyjemną książką, ze świetnymi bohaterami i miejscami zabawnymi dialogami, którą warto przeczytać. Jestem pewna, że spodoba się nie tylko nastolatkom i że podbije serca wszystkich sympatyków powieści Morgan Matson. Moje w każdym razie podbiła ;)