Przerażająca, a równocześnie mrocznie zabawna opowieść, w której nawiedzony dom przywołuje sekrety z rodzinnej przeszłości.
Kiedy Louise dowiaduje się, że jej rodzice zmarli, boi się wracać do domu. Nie chce zostawiać córki z byłym mężem i lecieć do Charleston. Nie chce mieć do czynienia z domem rodzinnym, wypchanym po brzegi pozostałościami po karierze naukowej ojca i życiowej obsesji matki na punkcie lalek. Nie chce uczyć się żyć bez dwóch osób, które najlepiej znała i najbardziej kochała.
Przede wszystkim zaś nie chce mieć do czynienia ze swoim bratem Markiem, który nigdy nie opuścił ich rodzinnego miasta, jest bezrobotny i ma siostrze za złe jej życiowy sukces. Niestety, będzie potrzebowała jego pomocy, aby przygotować dom do sprzedaży, ponieważ wprowadzenie go na rynek będzie wymagało czegoś więcej niż tylko pomalowania ścian i usunięcia wspomnień z całego życia. Niektóre domy nie chcą bowiem zostać sprzedane – ten również ma inne plany…
Autor | Grady Hendrix |
Wydawnictwo | Zysk i S-ka |
Rok wydania | 2024 |
Oprawa | twarda |
Liczba stron | 408 |
Format | 14.5 x 21.5 cm |
Numer ISBN | 978-83-8335-037-0 |
Kod paskowy (EAN) | 9788383350370 |
Data premiery | 2024.01.23 |
Data pojawienia się | 2024.01.23 |
Dostępna liczba sztuk | |
---|---|
Dostępność całkowita | 429 szt. |
Dostępność w naszym magazynie | 17 szt. (realizacja jeszcze dzisiaj) |
Dostępność w punktach Bonito |
---|
ul. Jagiellońska 4 (przecznica ul. Wolności) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Dmowskiego 12 (obok stacji Gdańsk Wrzeszcz) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Staromiejska 6 (50 m od Rynku) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Piotrkowska 193 (200 m od Politechniki Łódzkiej) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Komisji Edukacji Narodowej 51 (skrzyżowanie z ul. Płaskowickiej) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Komisji Edukacji Narodowej 88 (Ursynów - metro Stokłosy) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Niepodległości 54 (przy stacji metro Wierzbno) | 2 szt. na miejscu |
ul. Chmielna 4 (50 metrów od ul. Nowy Świat) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Czapelska 48 (200 m od ronda Wiatraczna) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Kondratowicza 37 (blisko Szpitala Bródnowskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Pańska 96 (300 m od ronda Daszyńskiego) | 2 szt. na miejscu |
ul. Powstańców Śląskich 3 (obok restauracji McDonald's) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Stawki 8 (450 m od CH Arkadia) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Wspólna 27 (przecznica Marszałkowskiej) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Żeromskiego 1 (przy stacji metra Słodowiec) | 1 szt. na miejscu |
al. Armii Krajowej 12 (Budynek Centrum AB) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Jedności Narodowej 122 (blisko Parku Słowiańskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Plac Grunwaldzki 25 (w budynku Grunwaldzki Center) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Ruska 2 (przy Placu Solnym) | Zamów i odbierz już jutro |
Darmowa dostawa już od 299,00 zł
Muszę to zaznaczyć, okładka to prawdziwy sztos. Gładka i chropowata w miejscach, gdzie zasugerowane jest przetarcie książki. To wszystko wprowadza nas w niepokojący klimat i przygotowuje na to, co nadejdzie. Sama historia nie straszy, ale jest bardzo niepokojąca. Wciąż natrafiamy na klimat niedokończonych zdarzeń, które sugerują temat, a co by było gdyby? Myślę, że powieść zawiera w sobie wiele cennych aspektów. Opowiada o rodzeństwie, które nagle zostaje pozbawione rodziców. Zwłaszcza Louise często przypomina sobie jak rzadko ich odwiedzała. Niby wydaje jej się, że znała ich dobrze, jednak później już nie jest tego tak pewna. Wciąż zaznacza, że jej rodzina zawsze była normalna, lecz wymienia przy tym rzeczy o których niektórzy z nas mogli tylko pomarzyć. Wymienia przy tym teatrzyk z lalkami i charytatywne prace. Dla innych ich rodzina była wyjątkowa, ,,odjechana" jak ich nazywali. Ona tego nie dostrzegała, bo miała zbyt wiele, by móc to docenić. Wie, że cokolwiek postanowi, to musi się podzielić spadkiem z bratem. Tutaj ocenia go, a nie mamy wyjścia, tylko jej wierzymy. W pewnym jednak momencie wychodzi na to, że nie do końca znała tych, których tak rzadko odwiedzała. Próbując samodzielnie uporządkować dom, wciąż natrafia na lalki matki, które się w nią wpatrują. W telewizji wciąż wyświetla się ta sama reklama i rzeczy zmieniają swoje miejsce. Ona tłumaczy to próbą wygonienia jej z domu. Osądza nawet konkretną osobę, jednak czy zawsze musi mieć rację? A co jeśli to nie ktoś, a coś nie chce by pozbyła się rzeczy, które według niej nie mają żadnej wartości?
Długo czekałam na tą książkę, a kiedy przyszła, dawkowałam ją sobie na kilka dni, by tak szybko nie tracić tematu, który uwielbiam. Nawiedzone domu od zawsze były moim największym hobby. Niektórzy nawet myślą, że to pisarze je wymyślili. Nie wiedzą, że to na nich się wzorowali. Sama wiem, że rzeczy i domy mają duszę. Przez lata przyjmują emocje i dźwięki, a kiedy nikt w nich nie mieszka, oddają te wibracje tym, którzy przybyli, by je podziwiać. Wiem, co mówię. A opowieść polecam:-)
Najnowsza powieść Hendrixa różni się od jego poprzednich tytułów. Choć autor znów korzysta ze wszystkich znanych w popkulturze rozwiązań, to klimat w "Jak sprzedać nawiedzony dom" jest znaczenie cięższy niż chociażby w "Mojej przyjaciółce opętanej" czy "Horrorstör". Mam również wrażenie, że jego najnowsza pozycja jest o wiele bardziej brutalna od poprzednich publikacji, choć to odczucie może wynikać z tego, że krwawe sceny nie są rozładowywane elementami humorystycznymi. Nie jest to moja ulubiona powieść Hendrixa, ale na pewno będę jeszcze wracać do tego autora.
Grady Hendrix to amerykański pisarz, dziennikarz i autor wielu horrorów. "Jak sprzedać nawiedzony dom" to najnowsza powieść Hendrixa, która w polskim tłumaczeniu ukazała się zgoła niedawno, bo pod koniec stycznia. Sam tytuł zabrzmiał tak oryginalnie, że nie potrzebowałam więcej - bez wahania sięgnęłam po książkę. I wiecie co? Od razu przepadłam.
Fabularnie czytelnik poznaje Louise: pracowitą, zawsze poukładaną i umiejącą postawić na swoim kobietę. Wychowuje ona sama pięcioletnią córkę, Poppy, i za wszelką cenę próbuje przy tym nie popełnić identycznych błędów co jej matka. W ogóle gdyby mogła, to Louise chętnie zapomniałaby o przeszłości. A jednak nie może, ponieważ niespodziewanie dowiaduje się o tragicznej śmierci rodziców. W związku z tym zostaje zmuszona do powrotu w rodzinne strony, do miasta i domu, którego szczerze nienawidzi.
Gdy dociera na miejsce, okazuje się, że wiele spraw dość mocno się pokomplikowało. Dziwnym trafem wszystkie związane są z jej młodszym bratem, Markiem. Osobą, którą Louise wyjątkowo gardzi. Ale wystarczy tylko załatwić kilka spraw, w tym sprzedać dom, by mogła wrócić do Poppy i swojego poukładanego, doskonałego życia.
Tylko jak sprzedać dom, który okazuje się nawiedzony? Czy to w ogóle możliwe?
Zręcznie wymyślona fabuła, mistrzowsko wykreowani bohaterowie z krwi i kości oraz błyskotliwa, zabawna, ale momentami mrożąca krew w żyłach historia to zaledwie kilka powodów, dzięki którym pokochałam się z twórczością Grady'ego Hendrixa. "Jak sprzedać nawiedzony dom" już od pierwszych stron powaliło mnie swoją oryginalnością oraz wyjątkowym dopracowaniem. Podczas czytania odniosłam wrażenie, że autor stworzył plan, który skrupulatnie i bez żadnych odstępstw realizował. Wszystko zostało dopięte na ostatni guzik. Całość totalnie zagrała, a przy tym sprawiała wrażenie, jakby działa się w rzeczywistości, tak prawdziwe się wszystko wydawało.
W "Jak sprzedać nawiedzony dom" pojawiają się dwa aspekty, o których muszę wspomnieć i które kompletnie zmiotły pozostałe. W pozytywnym tego słowa znaczeniu, oczywiście. Pierwszy dotyczy stworzenia bohaterów. Louise, Mark, ich rodzice oraz inne, poboczne postacie otrzymali własny, niekwestionowany przydział cech charakteru. Posiadali zalety i mnóstwo wad, a przy tym często się gubili, popełniali błędy oraz robili wszystko, by sprawiać wrażenie jak najbardziej żywych. Autor dla każdego wymyślił realistyczną przeszłość, a także doskonale budował relacje i stwarzał konflikty. Umiejętność godna pozazdroszczenia.
Drugim aspektem była wspaniale zbudowana, gęsta atmosfera. Towarzyszyła mi ona niemal przez całą książkę, dzięki czemu czułam, że czytam horror. Czułam lęk, lekką niepewność podszytą obawą przed dalszymi wydarzeniami. Znalazło się też parę momentów, gdzie miałam ochotę uciec. Motyw nawiedzonego domu okupowanego przez opętane laleczki wywarł na mnie piorunujące, mocne wrażenie - nigdy w życiu nie kupię żadnej lalki. Serio.
Najsłabszym elementem "Jak sprzedać nawiedzony dom" było zakończenie. Po doskonałym wprowadzeniu i intrygującym środku historii oczekiwałam wielkiego bum. Czegoś, co wstrząśnie moim światem, co zmiecie mnie z podłogi. Końcówka ostatecznie okazała się tylko niezła. Zabrakło mi wszechobecnej grozy i tego upiornego uczucia, które towarzyszyło mi za każdym razem, gdy Louise przekraczała próg domu rodziców.
Podsumowując, Grady Hendrix stworzył naprawdę dobrą, wartą polecenia książkę. Już dawno nie wsiąkłam aż tak w historię jak w "Jak sprzedać nawiedzony dom". Genialni bohaterowie, gęstniejąca co stronę atmosfera i opętane laleczki to coś, w co warto iść, jeżeli lubi się horrory.
Jedni boją się pająków, inni mają lęk wysokości, a jeszcze ktoś inny może powiedzieć, że przerażają go lalki i klauny. W przypadku książki, o której za chwilę Wam opowiem, ostatnia z wymienionych wcześniej grup będzie miała twardy orzech do zgryzienia! O lalkach można powiedzieć całą masę przyjemnych rzeczy ale czy nie zgodzicie się ze mną jeśli powiem, że niektóre lalki wyglądają dosyć upiornie?! Co dopiero możemy powiedzieć o manekinach!!! Brrr!!! No dobrze! Już dobijam do brzegu!
Pewnego dnia Louise odbiera telefon od brata, którego nie widziała od lat i z którym wiążą ją bardzo nietypowe relacje. Mówiąc wprost - rodzeństwo wydaje się sobie obce, a nawet się nienawidzi. Brat Louise przekazuje kobiecie wiadomość o wypadku, w którym zginęli ich rodzice. Louise zostawia swoją małą córeczkę z byłym mężem i wyrusza na pogrzeb. Na miejscu spotyka brata, który bez ogródek zaczyna czyścić dom rodziców, by jak najszybciej wystawić go na sprzedaż. Louise mimo początkowej niechęci przyznaje bratu rację - dom należy opróżnić i sprzedać. Jednak nie będzie to takie proste. Matka rodzeństwa od lat zajmowała się rękodziełem i tworzyła wszelkiego rodzaju lalki i kukiełki. Okazuje się, że wytwory kobiety nie dadzą tak łatwo usunąć się z domu. Kiedy do głosu dochodzi Pupkin wszystkie koszmary dzieciństwa ponownie ujrzą światło dzienne.
Tę recenzję zacznę od wyjaśnienia - "Jak sprzedać nawiedzony dom" to rasowy horror ale w swojej ocenie powstrzymam się od jakiejkolwiek oceny "straszności" tej książki. Żadna książka, żaden film nie potrafi mnie już przestraszyć, więc ten walor, tak bardzo oczekiwany w przypadku horrorów postaram się całkowicie pominąć, bo moja ocena w tej właśnie kwestii może okazać się niesprawiedliwa :) A teraz bierzemy się za zabawę lalkami!
Grady Hendrix stał się dla mnie gwarantem dobrej lub nawet bardzo dobrej książki. Po powieści tego autora sięgam już w ciemno, bo wiem, że na pewno się nie zawiodę! A jak było w przypadku opowieści o rodzeństwie walczącym w nawiedzonym domu? Czy tym razem Hendrix również był w formie?
Biorąc do ręki najnowszy horror Hendrixa już na starcie w nasze oczy rzuca się naprawdę rewelacyjne wydanie Wydawnictwa Zysk! Książka poprzecierana i zarysowana tu i ówdzie w mistrzowski sposób jest stylizowana na dosyć stary egzemplarz. I to był strzał w dziesiątkę! Podczas lektury książki łapałem się milion razy na skojarzeniach ze starymi horrorami z lat 80, opowiadającymi o poczynaniach morderczych laleczek. Dzisiaj takich filmów chyba już nie ma! Czytając zatem powieść Hendrixa z sentymentem wracałem do szczeniackich czasów kiedy mogliśmy podziwiać podobne wyczyny nawiedzonych lalek prosto z kaset VHS! Niektóre momenty kojarzyły mi się bardzo mocno z tego typu horrorami, inne wyglądały jak żywcem zaczerpnięte z legendarnych "Pogromców duchów"! Hendrixie brawo!
Autor zabiera nas do pewnego domu położonego w spokojnej dzielnicy. Okazuje się, że jego mieszkańcy właśnie zginęli w tajemniczym wypadku samochodowym.Po latach do rodzinnego domu wraca Louise, która wraz ze swoim młodszym bratem, Markiem musi uporządkować stary dom by wystawić go na sprzedaż. A będzie tutaj naprawdę co porządkować! Kiedy kobieta wchodzi do domu rodziców i zaczyna przeglądać salon, w którym dosłownie z każdego miejsca spoglądają na nas szklane oczy lalek czujemy się nieco nieswojo. Kiedy Louise przechadza się po domu, mamy wrażenie, że czujemy unoszący się dookoła kurz! Telewizor, który sam się włącza, lalki, które go oglądają i które z czasem zaczną same się przemieszczać, dziwne odgłosy to jedynie preludium do czekającego naszych bohaterów koszmaru!
Sam początek książki jednak nie zwiastuje, że będziemy mieć do czynienia z rasowym horrorem. Pan Hendrix bardzo mocno, bardzo skrupulatnie i dosadnie zarysowuje przed nami konflikt rodzeństwa, który narastał z biegiem lat. Pyskówki, wzajemne oskarżanie i niedopowiedzenia z czasem zaczęły powodować we mnie lekkie znużenie. Nie chciałem czytać rodzinnej dramy tylko sprawnie napisany horror! Z czasem jednak rodzinne konflikty schodzą na drugi plan i zaczyna się właściwa akcja! Wtedy dopiero zaczyna się dziać!
Autor przedstawia nam horror, w którym wywleka na wierzch wszystkie koszmary z dzieciństwa naszych bohaterów. Mamy retrospekcje, które czyta się naprawdę świetnie! Fragmenty odnoszące się do przeszłości były dla mnie rewelacyjnymi przerywnikami! Mamy stwory zrodzone w dziecięcej wyobraźni i cały szereg zjawisk paranormalnych! Hendrix wypala nam prosto w twarz rasowym, świetnie napisanym horrorem! Kiedy wydaje się, że cały koszmar już się skończył, że bohaterowie już mogą spokojnie odetchnąć autor daje nam kolejnego pstryczka w nos! Otóż nie! Wtedy dopiero rozkręca się prawdziwa zabawa! Końcowe starcie w nawiedzonym domu to jeden wielki, świetnie skomponowany chaos!
"Jak sprzedać nawiedzony dom" to kolejna świetna pozycja na liście książek Hendrixa. Na samym początku autor nieco zbyt mocno skupia się na konflikcie bohaterów, ale kiedy już się z nim uporamy czeka nas nagroda w postaci świetnie napisanego horroru, który swoim klimatem zaprowadzi nas wprost do wspomnień z naszego dzieciństwa. Do tej pory po książki Hendrixa sięgałem bez zastanowienia, bo każda kolejna powieść była bardzo dobra. Tym razem autor ponownie stanął na wysokości zadania i oddał w nasze ręce świetnie napisany horror.
Jak sprzedać nawiedzony dom – a raczej jak sprzedawać nawiedzone domy – to już pokazał nam kiedyś Chuck Palahniuk w swojej wyróżnionej nominacją do Bram Stoker Award dla najlepszej powieści „Kołysance” z 2002 roku. Czyli tak o sprzedawaniu domów zamieszkanych przez duchy i upiory wyprzedził Hendrixa o ponad dwie dekady, bo „Jak sprzedać nawiedzony dom” to powieść nowa, wydana w oryginale ledwie rok temu. Ale ja nie o tym miałem, a po prostu o nowej powieści dobrego autora, jednego z lepszych, jeśli chodzi o współczesny rynek książek grozy. No i co tu dużo mówić – dobrze jest. Wiadomo, dość prosto i niewyszukanie, jeśli chodzi o pisarstwo to taka lekka rozrywka, która ma klimat, szaleństwo i to, czego horrory wymagają – dobrego zaplecza obyczajowego.
Głównej bohaterce życie ułożyło się, jak ułożyło, że najpierw bała się powiedzieć rodzicom, że jest w ciąży – choć swoje lata przecież już miała – a teraz, kilka lat później, gdy wszystko jest, jak być powinno, nagle przychodzi informacja o śmierci rodziców. No i się zaczyna. Ona i jej brat, dziedzice majątku, choć specyficznie podzielonego, będą musieli, acz niechętnie, połączyć siły, by pozbyć się domostwa i wspomnień, które teraz wywołują ból. Rodzinne sprawy to jednak nie wszystko, bo dom kryje swoje sekrety i…
Ja i Grady Hendrix aż do niedawno jakoś się rozmijaliśmy. Bo może i lubię horrory, ale współczesna proza to najczęściej tak duże rozczarowanie, że wolę jednak albo sprawdzonych autorów, albo klasykę. Szkoda nerwów i czasu. No ale w końcu i Grady’ego poznałem, bo „Final Girls” brzmiało po prostu tak, że musiałem przeczytać. I podeszło mi to całkiem, nie że wybitne było, ale bawiłem się naprawdę na poziomie. Więc już na „Jak sprzedać nawiedzony dom” nawet czekałem i z przyjemnością w to wszedłem.
No i powiem, że mi to lepiej weszło niż „Final Girls”, choć temat mniej mój, że tak to ujmę. Bo tu jakby styl lepszy, a i skupienie się bardziej na obyczajowej stronie i fajnej dynamice relacji rodzeństwa – i w sumie rodzinnych, od samego początku, gdzie bohaterka mimo swoich lat boi się powiedzieć rodzicom, że jest w ciąży, przez te relacje z rodzicami… no po wszystko, co dzieje się potem, a co już warto odkryć sami. Ale podoba mi się, że ta książka idzie też w takie jakieś szaleństwo, jakieś takie balansowanie między smutkiem i humorem. Powieść nie straszy – czyli dla mnie norma – ale ma klimat, potrafi zagrać emocjonalnie, a jednocześnie miło bawi się i kiczem / tandetą i odświeżaniem klasyki także.
No i to w sumie tyle. Nie jest to wielka książka, ale Hendrix daje radę. Rozrywkowy, lekki horror, prosty, ale przyjemny, fajnie bawiący się motywami. Prosto napisany, ale dający radę i dostarczający przyjemnej zabawy. A no i przy okazji bardzo fajnie wydany, z twardą, stylizowaną na pogniecioną i podniszczoną okładką. Ot dobra powieść grozy dla miłośników tematu albo autora.