Prawda Cię przerazi
Rok 1957. Do szczecińskich szpitali zgłaszają się chorzy cierpiący na nieznaną chorobę. Infekcja błyskawicznie niszczy ich organizmy, doprowadzając do zgonu. W Komendzie Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej zostaje powołany specjalny zespół do zbadania tej sprawy. Na jego czele staje porucznik Ugne Galant. Milicjanci muszą wrócić do nierozwiązanych śledztw sprzed kilku lat. W tym do tego, o którym oficjalnie się nie mówi – morderstwa, które miało miejsce we wrześniu 1952 w domu przy ulicy Wilsona 7 na Niebuszewie. Śledczy ścigają się nie tylko z czasem, ale z własnymi słabościami. Każda godzina śledztwa przybliża ich do odkrycia mroczniej prawdy o pionierach, którzy przybyli do Szczecina, by zbudować nowy, lepszy świat.
Autor | Przemysław Kowalewski |
Wydawnictwo | Filia |
Rok wydania | 2023 |
Oprawa | miękka |
Liczba stron | 456 |
Format | 13.5 x 20.5 cm |
Numer ISBN | 978-83-8280-695-3 |
Kod paskowy (EAN) | 9788382806953 |
Data premiery | 2023.05.29 |
Data pojawienia się | 2023.05.10 |
Dostępna liczba sztuk | |
---|---|
Dostępność całkowita | 510 szt. |
Dostępność w naszym magazynie | 16 szt. (realizacja jeszcze dzisiaj) |
Dostępność w punktach Bonito |
---|
ul. Jagiellońska 4 (przecznica ul. Wolności) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
ul. Dmowskiego 12 (obok stacji Gdańsk Wrzeszcz) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
ul. Staromiejska 6 (50 m od Rynku) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Piotrkowska 193 (200 m od Politechniki Łódzkiej) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
al. Komisji Edukacji Narodowej 51 (skrzyżowanie z ul. Płaskowickiej) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Komisji Edukacji Narodowej 88 (Ursynów - metro Stokłosy) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Niepodległości 54 (przy stacji metro Wierzbno) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Chmielna 4 (50 metrów od ul. Nowy Świat) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Czapelska 48 (200 m od ronda Wiatraczna) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Kondratowicza 37 (blisko Szpitala Bródnowskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
ul. Pańska 96 (300 m od ronda Daszyńskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
ul. Powstańców Śląskich 3 (obok restauracji McDonald's) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Stawki 8 (450 m od CH Arkadia) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Wspólna 27 (przecznica Marszałkowskiej) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
ul. Żeromskiego 1 (przy stacji metra Słodowiec) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Armii Krajowej 12 (Budynek Centrum AB) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Jedności Narodowej 122 (blisko Parku Słowiańskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
ul. Plac Grunwaldzki 25 (w budynku Grunwaldzki Center) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
ul. Ruska 2 (przy Placu Solnym) | Zamów i odbierz już jutro |
Darmowa dostawa już od 299,00 zł
Czytając wiele entuzjastycznych opinii na temat "Kozła" Przemysława Kowalewskiego jakże żałowałam, że nie mam tej książki. Okazja, by ją zdobyć, nadarzyła się przy premierze „Szóstki” drugiej części z milicjantem szczecińskiej policji Ugne Galantem. I choć rok się jeszcze nie skończył, trudno byłoby nie zgodzić się z okładkową rekomendacją Jarosława Molendy, w której „Kozioł” został okrzyknięty tegorocznym najlepszym debiutem kryminalnym! Niesamowicie cieszy, że takie perełki jak Przemysław Kowalewski wypływają nie tylko wzbogacając rodzimy zespół świetnych autorów kryminałów, ale i zaspokajając coraz wyższe oczekiwania czytelników.
Czy można umrzeć ze śmiechu? Okazuje się, że niepohamowany śmiech jest jednym ze skutków dziwnej i makabrycznej choroby, na którą zmarło kilku szczecinian. Władzom PRL, którym nie jest absolutnie do śmiechu, nie jest również na rękę, by sprawa wyszła na jaw wzbudzając panikę wśród mieszkańców i co gorsza, stawiając w niekorzystnym świetle partię i całą ojczyznę.
Na czele tajnej grupy śledczej staje Ugne Galant, który jak wielu innych powojennych rozbitków przybywa do Szczecina, by rozpocząć nowe życie. Sprawa, którą poprowadzi wraz ze swoim zespołem sięgnie nie tylko przeszłości i makabrycznej zbrodni dokonanej przez Józefa Cyppka, ale przede wszystkim najgłębszych pokładów zła kryjących się w człowieku.
Brawa należą się Autorowi za wiele różnorodnych kwestii. Za pasję, z jaką kreśli przed nami powojenny Szczecin i jego historię z wszelkimi absurdami ówczesnego systemu. Za wplecenie prawdziwej, budzącej nawet po latach niepokój i wątpliwości sprawy, zakończonej skazaniem na śmierć Rzeźnika z Nabuszewa. Za bohaterów, na wskroś prawdziwych. Za intrygę kryminalną, której rozmach zatrważa. I w końcu za oddanie również przyjemniejszej strony tamtych czasów choćby w dobiegających co jakiś czas z radia ówczesnych, tak dobrze znanych, przebojów.
I jakby tego było mało rozbudowana konstrukcja powieści splatająca poszczególne wydarzenia, ale też przeszłość z teraźniejszością jest spójna i czytelna, a lekkość języka i plastyczność, z jaką Autor kreśli tę mroczną opowieść zachwyca. Mnie zachwyca również fakt, że kolejna powieść Autora już jest w moich rękach i tytuł zapowiada lekturę na „Szóstkę”. Bo z takim tytułem i po tak mocnym debiucie nie może być inna, prawda?
O matulu, ta książka to prawdziwa groza!!! To horror thrillera psychologicznego, gdzie czytając jesteśmy ogromnie pobudzeni. Jednak chcę też dodać, że książka jest napisana na wysokim poziomie. Inteligentne słownictwo, wyważone zdania, które w szybki sposób mają sprawić, że jesteśmy przerażeni. Bardzo dobre opisy postaci, których będzie dotyczył wątek. Niepokój, który rośnie wraz z każdą przeczytaną stroną i do końca książki nie maleje. Drastyczne opisy ofiar, tych przyszłych i znalezionych. Gęsia skórka bardzo często wychodzi na naszej skórze, gdyż historia jednocześnie jest taką, która zdarzyła się naprawdę, a przynajmniej w większej części. Mamy przeskoki w czasie, gdyż obecnie znalezione ofiary mają swój przerzut do przeszłości, gdzie grasował morderca. Mamy motyw spożywania ludzkiego mięsa i konsekwencji jakie powoduje. Ludzie niestety wciąż są zbyt ufni, co dobitnie podkreśla opowieść. Potrafią zawierzyć komuś, kto sugeruje, że jest lekarzem i poddać się badaniom, których skutkiem jest śmierć. Zwraca również uwagę, że nasze ciało jest niezwykle przystosowane do przestrzegania przed zagrożeniem, a mózg wszelkie zmiany rejestruje z opóźnieniem. Spodobało mi się to, bo sama często powtarzam, by wierzyć swoim instynktom, które najszybciej reagują na jakiekolwiek niebezpieczeństwo. Klimat jaki tutaj znajdziecie jest bardzo mroczny i poważny. Jeśli już pojawiają się jakieś żarty, jest to czarny humor albo ironia. Bardzo dużo mamy tutaj trudnych tematów, słów, czy określeń, ale na dole strony jest zawsze to wytłumaczone. Mamy tu motyw mrocznej choroby i choć nie pisze o tym otwarcie, to jednak w przesłaniu jest by zwracać uwagę na to, co się kupuje u kogo i gdzie. Często czarny rynek bywa atrakcyjny cenowo, ale nie zawsze to, co się tam nabywa, jest tym za co to bierzemy. Policja ma nie lada zagadkę do rozwikłania i wcale nie będzie łatwo ją rozwiązać, tym bardziej, że niektórzy ludzie umierają nagle.
Nie chcę zbyt dużo tutaj zdradzać, dodam tylko jeszcze że wątki medyczne były bardzo interesujące. Postacie często są zdenerwowane i zestresowane. Nie zawsze ogarniają to co się wokół nich dzieje. Te wszystkie rzeczy sprawiają, że naprawdę sami zaczynamy się bać. Perspektywa śmierci zawsze jest przerażająca, jednak śmierć z takiego powodu, co w książce, jest o wiele gorsza. Zwłaszcza dla tych, którzy w ogóle się tego nie spodziewają. Mega bardzo wam polecam!
Lubię się dzielić swoimi wrażeniami po przeczytaniu książki i poznawać nowych autorów.
Dzisiaj chciałabym polecić wam debiut Przemysława Kowalewskiego "Kozioł"
Rok 1957 Szczecin-do szpitala zgłaszają się ludzie którzy cierpią na chorobę kuru (kanibali).
Lekarz zgłasza całą sprawę na komendzie Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej i zaczyna się dochodzenie. Sprawę prowadzi porucznik Ugne Galant, sierżant Barbara Romanowska i lekarz Szymon Ferenc .
Powracają do nierozwiązanych śledztw sprzed 5 lat w Niebuszewie i idą tym tropem .
Nowe fakty odkrywane przez sztab ludzi Galanta wnoszą do sprawy nowe światło....
Osoby które coś wiedziały o sprawie morderstwa nieżyją a za wszystkim stoją wysoko postawieni ludzie ze Służb Bezpieczeństwa ,wysokiej rangi funkcjonariusze Milicji i kierownictwo partii.
Instynkt ich nie zawodzi i są blisko odkrycia mrocznej prawdy...
Autor świetnie przedstawił nam realia czasów PRL-u a także pokazał nam powojenny Szczecin i jego historie.
Fabuła jest idealnie dopracowana ,bohaterowie świetnie wykreowani, wątek kryminalny świetnie wplata się w całość.
Autorowi gratuluję świetnego pomysłu - nie dziwię się że książka została okrzyknięta "najlepszym debiutem kryminalnym tego roku " zgadzam się I podpisuje obiema rękami
czekam na kolejną książkę panie Przemku
Od kilku lat bardzo lubię sięgać po kryminały retro, szczególnie takie, w których prawda historyczna, tło społeczne, jakie w książce jest oddane, pełni równie ważną rolę, co sama fabuła historii! I tak jest w debiucie Przemysława Kowalewskiego pt. „Kozioł”, który przenosi nas do Szczecina do czasów powojennych, głównie do roku 1957. Autor sprytnie wykorzystał tu motywy, które znamy już z literatury i filmów – choćby serialu „Hannibal” czy mitologii greckiej. Mamy więc mordercę-kanibala, choć w sumie nie wiadomo czy on sam jest kanibalem, czy po prostu karmi ludzkim mięsem innych... Tak, to dosyć makabryczne, ale to jeden taki wątek, który tylko z początku jest tym dominującym. Akcja systematycznie przyspiesza, aż do finału, który napakowany jest dodatkami sensacyjnymi. Ale to też nie dziwi, to po prostu ramy podgatunku kryminałów retro. Stylistycznie zresztą książka też dobrze się w nie wpisuje – język jest oszczędny, surowy. Intryga wzbudza ciekawość czytelnika od samego początku, w końcu zaczyna się nieszablonowo – czytelnik już na początku sporo się o mordercy dowiaduje, co raczej nie jest częstym zabiegiem w kryminałach, a jednak w tym wypadku nic z lektury nie psuje. Mnie jednak zachwyciło te wspominane tło historyczno-społeczne, w którym autor oddał świetnie powojenne nastroje, skorzystał z niejasności w jednej z najgłośniejszych wtedy spraw kryminalnych i ciekawie przedstawił pracę w milicji, szczególnie z kobiecego punktu widzenia. To solidny debiut, w którym czuć ilość wiedzy, jaką autor chce przekazać czytelnikowi, czuć, że nie traktuje nas z pobłażaniem :) Podobało mi się, czekam na więcej!
Gdy biorę do ręki książkę, zawsze najpierw przyglądam się okładce i czytam wszystko, co zostało na niej napisane - blurby, opis, ewentualnie biogram autora i fragmenty powieści na skrzydełkach. Nie przywiązuję jednak do tego zbyt wielkiej wagi, wiadomo, że marketing rządzi się swoimi prawami i wszystko da się ładnie opakować. Muszę jednak przyznać, że hasło "najlepszy debiut kryminalny tego roku" działa na moją wyobraźnię podwójnie, w końcu kocham debiuty i kryminały.
"Kozioł" zainteresował mnie nie tylko przez świetną otoczkę promocyjną stworzoną przez wydawnictwo, ale też dlatego, że ta powieść miała nawiązywać do sprawy Józefa Cyppka. Czytałam już świetną książkę na jej podstawie i tutaj liczyłam na to samo. Niestety najlepsza okazała się być okładka, treść była z zupełnie innej bajki.
Zawsze interesowała mnie historia naszego kraju, zwłaszcza ta najbliższa, czyli z XX wieku, fascynują mnie też ciekawostki o różnych miastach, więc teoretycznie "Kozioł" powinien mnie zachwycić. Nie stało się tak, bo nijak nie łączyło mi się to wszystko w całość. Ta powieść jest przeładowana wątkami, jakby autor chciał tu wrzucić każdy pomysł, który przyszedł mu do głowy, zamiast zostawić coś na kolejne książki. Przez to trudno mi było odnaleźć kryminał w tym kryminale, zresztą stylistka była bliższa raczej horrorowi.
Nie mam uwag do stylu autora. Nie kupiła mnie ta historia ani sposób jej opowiedzenia, ale warsztatowo było bez zarzutu, bez koszmarków językowych czy sztuczności w narracji. Co więcej autor pokusił się nawet o udane zabiegi wprowadzające elementy gwary lwowskiej czy języka niemieckiego i to także wypadło naturalnie. Podobnie jest z wiedzą Przemysława Kowalewskiego na temat historii i Szczecina - jest po prostu imponująca.
"Kozioł" to debiut udany od strony technicznej, choć mnie fabularnie zupełnie nie porwał. Po przeczytaniu tej książki zdecydowałam się, że jeszcze ją przesłucham zanim podzielę się moją opinią, ale jednak ponowna lektura jej nie zmieniła. Za dużo tu wszystkiego, zabrakło tylko kryminału. Potencjał Przemysław Kowalewski na pewno ma, więc sprawdzę jego kolejną powieść.
Moje 5/10.
Fabułę swojej powieści Przemysław Kowalewski oparł na dwóch liniach czasowych. Wątek z 1946 roku mrozi krew w żyłach, a ten z 1957 intryguje i wciąga. Cała akcja "Kozła" rozgrywa się w latach powojennych, zahacza o politykę i historię, więc sądzę, że ta książka powinna się spodobać, w szczególności tym czytelnikom, którzy lubią powieści osadzone w historii, gdzie fikcja literacka miesza się z prawdą. To jest to, co bardzo lubię w książkach i może dlatego ten kryminał tak bardzo przypadł mi do gustu, jako że czasy PRL-u mi są doskonale znane.
Autor w wyjątkowy sposób przedstawił powojenny Szczecin, który na skutek bombardowania aliantów został doszczętnie zniszczony. Wielkie Miasto Szczecin stworzone przez Niemców w październiku 1939 roku przestało istnieć, jedynie pozostały po nim stosy gruzów, trupów i resztki znienawidzonych przez Polaków Niemców. Powojenny zrujnowany Szczecin stał się miejscem akcji jednego z wątków "Kozła" Autor wykreował przerażającą postać mordercy z tatuażem kozła na plecach, który roztacza wokół siebie zapach fiołków, niebudzący w swoich ofiarach podejrzeń.
W tamtym okresie Szczecin był trudnym miejscem do życia, bo oprócz powszechnie panującej biedy i powojennych gruzów, miasto stało się polem bezkarnego działania różnego rodzaju przestępców. Nowa władza bowiem, zamiast ich ścigać, wolała zamiatać pewne sprawy pod dywan. W Polsce Ludowej nic nie miało prawa działać niewłaściwie, żeby przyjaciel za wschodniej granicy nie dopatrzył się w postępowaniu nowej władzy czegoś niestosownego, co mogłoby tej przyjaźni zagrozić.
W powieści Kowalewskiego przede wszystkim zachwyciły mnie doskonale odwzorowane realia czasów głębokiego PRL-u. Na uwagę zasługuje także fakt, że autor w fabule wykorzystał archiwalne materiały ze sprawy zabójstwa Ireny Jarosz, zwanej także sprawą Józefa Cyppka, nazwanego później z racji swego czynu Rzeźnikiem z Niebuszewa. Za zamordowanie sąsiadki Ireny Jarosz, skazano go na śmierć, miał podobno też przyznać się do morderstw wielu dzieci. Jak było naprawdę? Nie wiadomo, ta sprawa do końca nigdy nie została wyjaśniona. Do dziś nie wiadomo, czy Józef Cyppek faktycznie był krwawym mordercą, czy tylko ofiarą systemu. Prawdziwy zabójca mógł być władzom doskonale znany, lecz nie mieli w tym interesu, by prawdziwy winowajca miał ponieść konsekwencje za popełnione zbrodnie. Ówczesna historia naszego kraju ma zapewne wiele takich tajemnic. Niewygodnych ludzi usuwało się w cień, a najlepiej na zawsze.
Druga linia fabularna to czasy PRL-u. Do szczecińskich szpitali zgłaszają się chorzy cierpiący na tajemniczą chorobę, która zbiera śmiertelne żniwo. Lekarze nie potrafią zdiagnozować jej przyczyny, lecz gdy jednemu z lekarzy udaje się to w końcu ustalić, prawda okaże się szokująca. Władze obawiając się wybuchu paniki, powołują zespół, składający się z czterech nietypowych śledczych i wyznacza ich do zbadania tej trudnej i delikatnej sprawy. Dowództwo zostaje powierzone Ugne Galantowi, milicjantowi znanego z tego, że gdy raz podejmie trop, nie odpuści aż do końca. Ślady prowadzą do nierozwiązanych śledztw sprzed lat, a szczególnie do jednego, które jest pokryte kurzem zmowy milczenia.
Nikt nie chce rozmawiać na temat morderstwa, które miało miejsce we wrześniu 1952 w domu przy ulicy Wilsona 7 na Niebuszewie.
Niezwykle podobał mi się sposób, w jaki została skonstruowana fabuła książki, bo z jednej strony uczestniczyłam w śledztwie Ugne Galanta i jego ekipy, a z drugiej z zapartym tchem obserwowałam przerażające poczynania mordercy.
Autor nie zapomniał o charakterystyce żadnej postaci, którą umieścił w powieści. Robi to przy okazji, mimochodem, nienachalnie. Historia toczy się gładko, a z zakamarków przeszłości niczym diabeł z pudełka wyskakują kolejne elementy przerażającej układanki. Śledczy muszą ścigać się nie tylko z czasem, ale także walczyć z piętrzącymi się problemami i własnymi słabościami, dotyczy to zwłaszcza mocno pokiereszowanego przez życie Ugne, który nie potrafi funkcjonować bez odpowiedniej dawki alkoholu. Nie ukrywam, że to on właśnie najbardziej skradł moje serce. To człowiek, który często miewa chwile słabości, ale gdy zaczyna działać, to robi to z wielką determinacją. Jest człowiekiem czynu, niepozbawionym jednak instynktu samozachowawczego, oddanym swoim partnerom i sprawie. Za wszelką cenę dąży do odkrycia prawdy, ale gdy mu się to uda, wynik dochodzenia zaskoczy nie tylko jego, ale także czytelnika.
Świetna książka, w której oprócz kryminalnego wątku, czytelnik otrzymuje sporą dawkę wiedzy o powojennym Szczecinie i jego pierwszych mieszkańcach osiedlających się w tym okresie. Przemysław Kowalewski zaimponował mi niesamowitą wiedzą na temat swojego miasta. Dotąd po ulicach Szczecina oprowadzał mnie Marek Stelar i zakochana w tym mieście Sylwia Trojanowska, a teraz do tego wyśmienitego grona dołączył także Przemysław Kowalewski. Nie da się nie zauważyć, ile pracy autor włożył w napisanie tej książki. Śmiało mogę stwierdzić, że ta powieść usatysfakcjonuje ambitnego czytelnika, który w książce szuka nie tylko kryminalnej intrygi.
Uwielbiam debiuty, bo zawsze przynoszą coś nowego, świeżego. Ten natomiast zaskoczył mnie fabułą. Nie wiedziałam co otrzymam, bo to była typowa niespodzianka, zagadka. Natomiast otrzymałam powieść o niehumanitarnej tematyce, pełną intryg, z elementami obyczajowymi.
W Szczecinie, w latach 50-tych dochodzi do zaginięć przesiedleńców. Zwykle są to osoby N.N., których nikt nie szuka. Dopiero po 5 latach, doktor Ferenc odkrywa tajemniczą chorobę, zwaną kuru, która zabija. Do rozwikłania zagadki owej choroby, zostaje powołany specjalny zespół, składający się z porucznika Ugne Galanta oraz pani aspirant - Barbary Romanowskiej. To co odkrywają w trakcie śledztwa zadziwia nie tylko ich.
"Kozioł" to powieść oparta na faktach, pomieszana z fikcją literacką. Można rzec, że to taki kryminał medyczny dla ludzi o naprawdę mocnych nerwach, bo i tematyka kanibalizmu jest mocna. Czytało mi się ją dziwnie ze względu na przemieszane fakty i makabryczne sceny. To jednak nie mój klimat. Irytowało mnie zbyt dużo różnych watków, przez które autor przeskakiwał jak przez kozła. Natomiast sam wątek śledczy, jak i fakty historyczne były ok.
"Kozioł" to książka, która wzbudziła wiele emocji jeszcze zanim odbyła się jej oficjalna premier, ponieważ jest to debiut autora, a blurb na okładce głosi wszem i wobec, że najlepszy tego roku. Musiałam to sprawdzić i dzięki Wydawnictwu Filia miałam okazję sprawdzić o co tyle szumu.
Tematyka jest jedną z moich ulubionych, czyli medyczna. I zmieszana jest z opcją, za którą nie przepadam szczególnie, czyli jest to powieść historyczna. No, ale dokładając do tej kanapki okładkę, która jest genialna i która mnie kupiła jak tylko ją pierwszy raz zobaczyłam... co tu wiele mówić, wiedziałam, że albo będzie to również moja topka tego roku, albo się nie polubimy. A, że bardzo chętnie sprawdzam debiuty, to chciałam się przekonać co Kowalewski stworzył.
Wybieramy się więc do Szczecina, do roku 1957. Wyobraźcie sobie moment, kiedy pojawia się nieznana choroba, jak u nas covid i zaczyna się panika. Do szpitali zgłasza się całe mnóstwo ludzi, nikt nie wie co się dzieje, co to za wirus. Zaczyna się dziać spustoszenie, ludzie umierają, a na tamte czasy jest to ogromny problem więc do działań i znalezienia przyczyny zostaje włączona milicja. Tutaj pojawia się wątek kryminalny, gdzie to funkcjonariusze cofają się w śledztwach aby zweryfikować skąd ta choroba się wzięła. A nie jest ona przypadkiem...
Bardziej spodziewałabym się, że tego typu opowieść zostanie wydana jeszcze w trakcie trwania pandemii. Faktycznie wtedy był wysyp opowieści nie tylko post apokaliptycznych, ale też dreszczowców z pandemią w tle. I choć "Kozioł" też zahacza o tematykę dziwnej choroby wyniszczającej ludzkie organizmy, to jednak jest... inna. To dobre określenie. Wszystko dzieje się szybko, cofamy się jeszcze bardziej w czasie, do nierozwiązanych spraw, w tym do morderstwa. Czyżby to wszystko mogło być powiązane?
Zagadka kryminalna jest iście fascynująca i generalnie zakładałam, że może to być dobry debiut, ale moje oczekiwania zostały zmiecione z powierzchni ziemi, chapeau bas panie Kowalewski za stworzenie czegoś tak zaskakującego, mocnego i wciągającego. Jak na pierwszą książkę tego typu, to jest to absolutny sztos i wcale, a wcale się nie dziwię, że wszyscy się nią zachwycają.
Ale powiem jeszcze o głównym bohaterze, bo jest stworzony tak, że myślę, że osoby, które żyły w czasach PRL-u mogłyby powiedzieć, że to taki człowiek z tamtych czasów, prawdziwy, z krwi i kości. A podszepnę tylko, że autor zahaczył o sprawę, która faktycznie miała miejsce, co jeszcze bardziej podbija napięcie podczas czytania.
Podsumowując, mamy tutaj kawał dobrego kryminału wymieszanego z rozmachem z thrillerem, do tego bohaterów i akcję stworzone tak, że można się zapomnieć i pozwolić wyobraźni poszybować te niemal siedemdziesiąt lat wstecz i pozwolić się zaskoczyć. A wtedy nie było zbyt wielu metod badania dowodów, a mordercy mieli swoiste niebo na ziemi, bo gdyby się tak zastanowić... gdyby nie zjadało ich własne ego i by nie popełniali błędów, to mogliby nigdy nie być złapani.
Mocna, dobra książka, po którą warto sięgnąć i z czystym sumieniem ją polecam.
Jeśli poszukujecie mocniejszych wrażeń, to "Kozioł" Przemysława Kowalewskiego powinien spełnić Wasze oczekiwania. Mroczny klimat w kryminale, którego akcja rozgrywa się w latach 50. XX wieku, to mocny atut książki.
Czasy powojenne, milicja, problemy z żywnością, to tylko kawałek świata, do którego zaprasza Kowalewski.
Jestem mile zaskoczona przygotowaniem autora do napisania książki. Wykonał ogrom pracy, by powstała historia inspirowana sprawą zabójstwa Ireny Jarosz.
Kanibalizm - jest to zjawisko, które wywołuje u człowieka same negatywne emocje, przynajmniej u większości społeczeństwa. Historia pokazuje, że jest kilkoro znanych kanibali, którzy zapisali się w świecie kryminologii. W "Koźle" zjawisko kanibalizmu dość szczegółowo zostało przedstawione, dzięki czemu książka dostarcza dreszczy i zapada mocno w pamięć. Przyznaję, że po odłożeniu lektury pojawiały się w głowie sceny, które miały miejsce w książce. Niełatwo o niej zapomnieć.
Lata 50. mieszają się z czasami powojennymi, a nawet dwudziestoleciem międzywojennym. Autor obrazowo oddał ducha wspomnianych czasów, dzięki czemu ciekawość wzrasta z każdym rozdziałem. Dotyczy to także śledztwa, przy którym główną rolę odgrywa porucznik Ugne Galant. Niestety, tak jak w innych kryminałach, tak i tu główny bohater nie radzi sobie życiowo. Co prawda jego przeszłość jest dość burzliwa, ale alkoholizm wylewający się przy okazji jego udziału w śledztwie był dla mnie irytujący. Nie wiem, czy rozumiem zamysł tego zjawiska, ale czytanie o tym, ile wypił główny bohater i jak się wtedy czuł, nie przemawiało do mnie. Na szczęście w mojej ocenie jest to jedyny minus.
Opisy kanibalizmu są mocne, drastyczne, przyprawiające o mdłości, a fakt, że ktoś taki mógłby poruszać się między nami sprawia, że jeszcze bardziej będę zwracała uwagę na dziwne zachowania ludzi na ulicy. Jeśli ktoś chce przejść na wegetarianizm czy weganizm, to jest to książka, która pomoże skutecznie podejść do tematu ?
"Kozioł" to książka, która zachwyci, jednocześnie zaburzając pracę żołądka. Niemniej uważam, że jest to jedna z niewielu historii, która może poszczycić się ogromnym przygotowaniem autora. Jeśli tak wygląda debiut w wykonaniu Kowalewskiego, to każda kolejna książka powinna być jeszcze lepsza. Polecam!
"Kozioł" to debiut kryminalny Przemysława Kowalewskiego. Autor postarał się, żeby było mrocznie i przerażająco. Od razu zaznaczę, że jest to lektura dla fanów mocnych wrażeń i o stalowych nerwach. Autor na wstępie swojej książki informuje nas, że w książce wykorzystane są archiwalne materiały ze sprawy zabójstwa Ireny Jarosz, której oprawca Józef Cyppek - kanibal został nazwany Rzeźnikiem z Niebuszewa.
Ostrzegam, że będzie brutalnie ??
Autor oddaje klimat lat 50-tych. Akcja rozgrywa się w powojennym Szczecinie. Możemy poznać nastroje panujące w tamtym okresie i poczuć klimat komunistycznej Polski.
Milicjanci muszą wrócić do nierozwiązanych śledztw sprzed kilku lat. Szczególnie do morderstwa, które miało miejsce we wrześniu 1952 w domu przy ulicy Wilsona 7 na Niebuszewie.
Prawda okaże się przerażająca!
Jeśli nie boicie się brutalnych opisów to będziecie usatysfakcjonowani tym zawiłym śledztwem.
Emocje będą towarzyszyły Wam podczas czytania tej historii i nie będziecie nudzić się. Dużo dzieje się, akcja jest dynamiczna, autor ciekawie skonstruował bohaterów. Szybko przeczytałam tę książkę i pióro autora bardzo przypadło mi do gustu. Chętnie sięgnę po kolejną książkę autora, aby przekonać się jaką historią zaskoczy mnie.
Polecam!
Przemysław Kowalewski – zapamiętajcie to imię i nazwisko. Jestem przekonany, że odmieniane będzie ono przez wszystkie przypadki. Co więcej, jestem pewien, że kryminalny debiut autora nie jest dziełem przypadku. „Kozioł” to dzieło, które w polskiej literaturze kryminalnej wiele namiesza, sprawiając, że gatunek ten nabiera na jeszcze większej wartości. Historia stworzona przez Przemysława Kowalewskiego skupia naszą czytelniczą uwagę już od pierwszej strony. I z każdą kolejną jeszcze bardziej zatracamy się w lekturze tegoż kryminału. Bez wątpienia to mistrzowski debiut tego roku.
Fabuła nawiązuje do prawdziwych wydarzeń, które krwawą zgłoską zapisały się w historii naszego kraju. Zabójstwo Ireny Jarosz wstrząsnęło całym krajem. Kanibal z Niebuszewa – Józef Cyppek siał postrach wśród społeczeństwa. Każde tajemnicze zniknięcie mieszkańca Szczecina budziło strach, rodząc wiele plotek, potęgując panikę.
Warto dodać, że Przemysław Kowalewski doskonale ukazuje nam topografię miasta tamtych lat, a także postaci tamtych czasów. To jeszcze bardziej pozwala nam wczuć się w historię, przeżywać ją całym sobą. Ten zabieg zastosowany przez autora przybliża nas do tej historii, tak bardzo, że czujemy się nie tylko jej obserwatorami, ale również uczestnikami. To dodaje kryminałowi jeszcze większej wartości. Zatem śmiało mogę stwierdzić, że kryminał ten skierować można do ambitnego czytelnika, który w książce szuka nie tylko kryminalnej intrygi. Tu znajdziecie coś o wiele więcej! Co? Przekonajcie się sami i sięgnijcie po debiutancką książkę Przemysława Kowalewskiego pt. „Kozioł”! Koniecznie!
Autor zabiera nas do Szczecina roku 1957. Wówczas do szpitali zgłasza się wielu mieszkańców. Lekarze nie potrafią zdiagnozować choroby, która atakuje, a w konsekwencji prowadzi do zgonów. Czyżby mięso pochodzące z UNRRA – Organizację Narodów Zjednoczonych do Spraw Pomocy i Odbudowy było zatrute? A może właściwy trop prowadzi na ryneczek na Placu Kilińskiego?
W tym celu w Komendzie Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej utworzono specjalny zespół do zbadania tej tajemniczej sprawy. Grupą dowodzi Ugne Galant. Ta sprawa prowadzi do wydarzenia, które miało miejsce 11 września 1952 roku w domu przy ulicy Wilsona 7 na Niebuszewie. Wówczas dokonano morderstwa, które wstrząsnęła nie tylko mieszkańcami Szczecina, lecz całą Polską.
Nie ukrywam, że Przemysław Kowalewski zaimponował mi kryminalną intrygą i osadzeniem jej w prawdziwych wydarzeniach. Kryminał zasieje w Was ciekawość już od pierwszych stron. I tak będzie przez cały czas! Zatem weźcie w dłonie ten kryminał i dajcie pochłonąć się intrydze zszytej mistrzowską miarą. Taki debiut to doskonały prognostyk na kolejne sukcesy Przemysława Kowalewskiego.
Książka „Kozioł” ukazała się nakładem Wydawnictwa Filia, Filia Mroczna Strona
„ Kozioł ” - mocny, intrygujący i wybornie skomponowany debiut. Historią mnie porwał. Niezwykle plastyczną wyobraźnią autora mnie oczarował. Zaskoczył. Pochłonął. Moje myśli zagarnął.
Powojenny Szczecin się kłania. Na zgliszczach i gruzach wyniszczonego, zmęczonego wojną miasta autor buduje historię nietypową. Jakże inną od tych, po które sięgam na co dzień. Pośród upadłych budynków, wyniszczeń i ruin toczy się zawiłe śledztwo.
Tajemnicza choroba, która z ludzkiej potworności się narodziła, zabija. Zawiłe i kręte drogi do rozwiązania tej zagadki prowadzą. Trzeba być skupionym, bo autor nie szczędzi na historycznych wzmiankach, ilości postaci i wątkach. Na opisach powojennego Szczecina także. Ale moja dusza się w tym tonącym w gruzach Szczecinie zakochała. W tym klimacie lat 50. przepadłam. I nie ma znaczenia, że milicja obywatelska główną rolę tutaj gra. Takie były realia tamtych lat. I ja chylę czoła, jak Przemysław Kowalewski je odwzorował. Włożył w tę książkę ogrom pracy. To wyłania się z kart tej historii.
Kryminalne serce moje skradł Ugne Galant. To bohater z zamiłowaniem do spożywania alkoholu, ale pełen determinacji i instynktu. Oddany partnerom i dążący za wszelką cenę do odkrycia prawdy.
„ Ugne jest jak tykająca bomba. Gdy wywącha trop, idzie jak ogar za juchą ”.
„ Kozioł ” to książka mocna. Wątek kanibalizmu z niej się wyłania i niektóre opisy są dość wstrząsające. Nie jest ich jednak zbyt wiele. Nie przytłaczają. Zaciekawił mnie bardzo wątek o Józefie Cyppku, zwanym Rzeźnikiem z Niebuszewa. Autor wplótł jego postać na karty tej historii tak umiejętnie, że do teraz się zastanawiam jak to mu się udało.
Dla mnie to debiut godny uwagi.
Lubicie naprawdę mocne książki, które nie pozwolą Wam zasnąć i naprawdę zaniepokoją?
Mam dla Was idealną pozycję.
"Kozioł ' to debiutancki kryminał Przemysława Kowalewskiego.
Powiem najprościej jak się da. Posiadanie dość plastycznej wyobraźni jest darem lecz w tym przypadku to naprawdę jest przekleństwo.
Książka została oparta na archiwalnych aktach sprawy zabójstwa Ireny Jarosz.
Jej katem był Józef Cyppek, który został nazwany Rzeźnikiem z Niebuszewa. Pierwszy polski seryjny morderca i przede wszystkim kanibal
Pisząc o tej książce nie sposób nie wspomnieć o realiach w jakich osadzona została akcja tej powieści. Lata 50. XX wieku były bardzo trudnym czasem. Wyniszczona wojną Polska znalazła się w strefie wpływów sowieckich , a w okresie PRL dostęp do mięsa był mocno ograniczona.
W szczecińskich szpitalach lekarze odnotowują wśród pacjentów tajemniczą infekcję , której przyczyn początkowo nie potrafią zdiagnozować.
Niemniej przypadłość nieuchronnie prowadzi do śmierci.
Wkrótce Milicjanci z pomocą lekarza Szymona Ferenca znajdują klucz do rozwiązania sprawy, jednak w celu postawienia zbrodniarza przed obliczem wymiaru sprawiedliwości funkcjonariusze muszą powrócić do wcześniejszych dochodzeń w tym jednego.. o którym woleliby zapomnieć.
Komendant Sucharek nie ma wyjścia- powołuje specjalny zespół mający odkryć kto i dlaczego zabija.
Na czele owego zespołu staje litewski porucznik Ugne Galant, pomaga mu Basia Romanowska.
Gdy czytałam o głównym bohaterze nie mogłam powstrzymać skojarzeń z Harry'm Hole, co niewątpliwie jest dla mnie atutem tej fabuły.
Historia była dynamiczna i pełna zwrotów akcji, zaś intryga niezwykle misterna.
Powiem szczerze lektura nie należy do łatwych, choć autor operuje lekkim językiem.
Specyficzne przepisy stosowane przez mordercę z pewnością nie byłyby inspiracją dla Magdy Gessler.. powodowały u mnie mdłości i dreszcze. Opisy były naprawdę wyjątkowo.. makabryczne i nie wywarłyby wrażenia jedynie na patologach sądowych.
Polecam czytelnikom o stalowych nerwach i gratuluję Panu Przemysławowi udanego debiutu w gronie autorów wydawnictwa Filia.