hamburger
Menu
Kategorie
Kategorie
Wyszukaj „Rekiny wojny”
Książki
Zabawki
Gry
Puzzle
Papiernicze i szkolne
Muzyka
Audiobooki

Rekiny wojny

Udostępnij
Wydawnictwo:
Rok wydania:
Oprawa:
Niedostępny
Produkt niedostępny
ostatnio dostępny: 2023.04.21
28,99
Cena sugerowana przez wydawcę: 36,90 zł

Opis od wydawcy

Jak wyciągnąć z pentagonu 300 milionów dolarów i nieźle się zabawić?

Prawdziwa historia o fortunie i imprezach, która wciągnie was niczym "Wilk z Wall Street".

Efraim szukał okazji, aby trochę zarobić i poimprezować. Postanowił wykorzystać do tego największego naiwniaka w USA – system zamówień publicznych Pentagonu. W styczniu 2007 roku on i jego kumple, Alex i David, wygrali kontrakt o wartości 300 milionów dolarów na dostawę broni dla amerykańskich żołnierzy w Afganistanie. Ponieważ jej nie mieli, kupili tanio starą zardzewiałą chińską amunicję od albańskich handlarzy i wysłali ją do Kabulu. Gdyby byli ostrożniejsi, może nigdy byśmy o nich nie usłyszeli. Trójka popalających trawę kumpli wkurzyła jednak kilka ważnych osób – od Moskwy po Waszyngton.

AutorGuy Lawson
WydawnictwoZnak
Rok wydania2016
Oprawamiękka
Liczba stron336
Numer ISBN978-83-240-3642-4
Kod paskowy (EAN)9788324036424
Waga342 g
Wymiary145 x 205 x 25 mm
Data premiery2016.08.01
Data pojawienia się2016.07.26

Produkt niedostępny!

Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.

Średnia ocen:
4,3
Star2Star2Star2Star2Star1
Liczba opinii:
16
Dodaj opinięDodaj opinię
Opinie innych użytkowników:
Zdjęcie użytkownika
ciekawa ksiazka
2016.09.25 12:41
Ocena:
5,0
Star2Star2Star2Star2Star2

Czy mozna zarobic na wojnie? Okazuje sie ze mozna. Nie majac zadnego zaplecza 3 mlodych facetow wpadlo na pomysl jak zarobic na dostawie broni i to legalnie. Biorac pod uwage ze to nie jest zadna fikcja to troche przerazila mnie ta ksiazka. Ale faktycznie czyta sie ja niezle i moge ja smialo polecic

Zdjęcie użytkownika
REKINY WOJNY
2016.09.06 22:06
Ocena:
4,0
Star2Star2Star2Star2Star0

GUY LAWSON „REKINY WOJNY”.

Jest to wstrząsający opis ciemnych interesów prowadzonych jak się okazuje, przez przypadkowe osoby dopuszczone do realizacji dostaw broni dla armii USA. Jak wielokrotnie powtarza autor jest to historia trzech kolesi z Miami Beach, ćpunów bez formalnego wykształcenia. Najbardziej zaskakuje fakt, że mózg całego przedsięwzięcia ma niecałe dwadzieścia lat a najstarszy uczestnik wydarzeń dwadzieścia pięć lat. Efraim Diverok, chłopak bez pomysłu na życie, pokłócony z najbliższą rodziną podejmuje pracę u swojego wuja, jako pomocnik. Szybko okazuje się, że zajęcie, które wykonuje bardzo mu odpowiada i chce zacząć działalność na własny rachunek. Rozstaje się z wujem, który karze mu sie wynosić i podejmuje pierwsze kroki mające na celu zdobycie wielkiej fortuny. Efraim Diverok, Alex Podrizki i David Packouz to główne filary firmy AEY, założonej głownie po to aby zdobyć pieniądze i poimprezować. W styczniu 2007 roku AEY wygrywa kontrakt na dostawę broni dla amerykańskich żołnierzy w Afganistanie. Autor opisuje mechanizmy działania rynku handlu bronią, meandry prowadzonych pertraktacji. Ukazuje ciemne strony tych bardzo dochodowych interesów, sposoby pozyskiwania dostawców, próby omijania prawa, podwójne standardy przestrzegania zapisów prawa przez różne agendy rządowe. Większość kontrahentów dziwiła się, że Efraim Diverok jest takim młodym człowiekiem i radzi sobie w tym trudnym biznesie. Nie zdawano sobie sprawy, że ten młody człowiek, aby osiągnąć wytyczony cel stosuje bezwzględne metody, nie zawsze zgodne z prawem. Jako pracodawca był bardzo wymagający, bezkompromisowy oraz nie liczył się ludźmi. Przedstawiony jest, jako człowiek bezwzględny, uparty i niezbyt uczciwy. Liczył się dla niego jedynie coraz większy zysk ze sprzedaży amunicji, karabinów czy innych akcesoriów dla wojska. Wszystkie niezgodne z prawem działania zaprowadzą całą ekipę przed oblicze wymiaru sprawiedliwości. Książka przedstawia skomplikowane mechanizmy handlu bronią w kilku rejonach świata, tam gdzie toczą sie działania wojenne. Ludzie pracujący w tej branży są zdeterminowani na łatwe i szybkie zdobycie fortuny bez względu na koszty. O tym wszystkim opowiada GUY LAWSON w swojej książce, o ciemnych stronach tego biznesu. Zachęcam do przeczytania tej interesującej książki.

Zdzisław Ruszkowski.

Zdjęcie użytkownika
Rekiny wojny
2016.09.04 16:35
Ocena:
4,0
Star2Star2Star2Star2Star0

Choć jestem dziewczyną to cenię sobie książki z bronią, krwią czy przemocą w roli głównej. Tak jakoś mam, że to właśnie to przyciąga mnie najbardziej. Tak też było i w tym wypadku. Wojna to nie koniecznie coś co kocham, ale już broń w pewien sposób tak. A, że o handlu bronią jeszcze okazji czytać nie miałam to nie zastanawiałam się zbyt długo. Raz, że mogłam poznać świat, którego jeszcze nie znam, a dwa można było to zrobić w ciekawy sposób. Tak, więc usiadłam z książką w rękach i...

Efraim Diveroli David Packouz i Alex Podrizki - trzech dwudziestokilkuletnich przyjaciół nie tyle od kielicha co od skręta. Praktycznie każdy dzień zaczynali od wypalenia swojej porcji by móc jako tako funkcjonować w świecie realny. Tyle, że Diveroli prócz imprezowania, picia i ćpania zapragnął też stać się bogatym. I tak pewnego dnia zaczął kombinować. Dzień po dniu, krok po kroku coraz bliżej celu. Udało mu się założyć firmę handlującą bronią i zaczął zdobywać coraz poważniejsze kontrakty z Pentagonem dzięki stronie FedBizzOpps (Federla Business Opportunities). Jako, że zleceń było coraz więcej to wciągnął w to wszystko Packouza. I tak w duecie w pewnym momencie wygrali kontakt na 300 mln dolarów na dostawę broni dla amerykańskich żołnierzy walczących w Afganistanie. Tyle, że żeby zarobić jak najwięcej to zakupili oni tanią i zardzewiałą chińską amunicję. Tu zjawia się trzeci z bohaterów zamieszania czyli Podrizki. Co ciekawe gdyby byli dokładniejsi, ostrożniejsi i nie wkurzyli po drodze aż tylu osób to było ogromne prawdopodobieństwo, że nigdy byśmy o tych mężczyznach nie usłyszeli.

Pewnie niejedna czy niejeden z nas lubi oceniać. Podejrzewam, że nie tylko ja myślę sobie, że trzeba mieć coś w głowie by wygrać przetarg na 300 mln dolarów, ale też tego nie mieć by dać się złapać dzięki zbyt długiego języka po "zielu". Mówimy sobie - kretyni, głupcy, idioci... Ale oni byli młodzi, a młodość musi swoje grzechy odhaczyć i przeżyć, musi się wyszaleć. Co jednak powiedzieć i jak ocenić kogoś kto taką kasę przebimbał? I tu pojawia się problem, bo nie wypada sypać epitetami pod adresem... Działu Zamówień Publicznych Pentagonu. Nikt nie sprawdził, nie popytał. Czy to znaczy, że dla nich to "tylko" 300 mln "zielonych"? Nie wiadomo. Całą historia jest tak śmieszna i nierealna, że ciężko przyjąć do wiadomości, że jest prawdziwa. A jednak - w dzisiejszych czasach dzięki komputerom można praktycznie wszystko. Jest to w równym stopniu śmieszne co tragiczne, a dzięki takim książkom możemy sobie to uświadomić. Choć momentami pozycja była dla mnie dość ciężka i się gubiłam to jednak całość zrobiła bardzo pozytywne wrażenie. Na pewno zachęcam do przeczytania, bo warto i nie przeszkadza w tym fakt, że książka momentami idzie z górki, a momentami pod górkę. Warto. Ja przeczytałam i nie żałuję!

Zdjęcie użytkownika
obiektywnie patrząc...
2016.08.31 18:03
Ocena:
3,0
Star2Star2Star2Star0Star0

Prawdziwa historia trzech chłopaków z Miami w którą dosłownie ciężko uwierzyć!

Wywodzący się z ortodoksyjnych żydowskich rodzin chcieli trochę poimprezować, zabawić się, złamać zasady i zarobić. Z racji tego, że byli niepełnoletni postanowili dorobić się majątku przez internet. Jak? Wykorzystując system zamówień publicznych Pentagonu. Zakładając niewielką firmę, wykorzystując stare znajomości, licencje rodziców i będąc niesamowicie odważnymi (nie wiem czy brawura nie byłaby w tym momencie lepszym określeniem) udało im się wygrać ogromny kontrakt na dostawę broni dla amerykańskich żołnierzy w Afganistanie. Brzmi niesamowicie, prawda?

Jest tylko jeden mały problem. Do tej pory wygrywając małe przetargi, za pomocą siatki połączeń byli w stanie odkupić coś z Bałkanów i dostarczyć na Bliski Wschód. Małe kontrakty, mały kłopot. Duży kontrakt – tutaj zaczynają się schody. W końcu, aby zarobić 300 milionów dolarów na jednym zleceniu trzeba się trochę napracować.

Z racji tego, że Ci chłopcy niewiele wiedzieli o handlu bronią, zero wykształcenia militarnego (jeden z nich był masażystą, drugi skończył dyplomację, a trzeci nawet nie ukończył szkoły średniej), jedynie intuicja i trochę naiwności, to postanowili kupić chińską amunicję od Albańczyków i po cichu wysłać ją do celu, licząc, że nikt tego nie sprawdzi.

I faktycznie by im się udało, gdyby po drodze nie wkurzyli kilku bardzo wpływowych osób, które postanowiły dotrzeć do tego, jakim cudem amerykański rząd powierzył takie zadanie trzem popalającym trawę nastolatkom z Miami Beach.

To niesamowite. Aż trudno uwierzyć, że to mogło zdarzyć się naprawdę. W czasach, gdzie wydawałoby się, że biurokracja święci triumfy, zdarzyło się coś takiego. Najbardziej przerażające jest jednak to, że świat by się o tym nie dowiedział, gdyby tylko byli odrobinę ostrożniejsi…

Właśnie do kin wchodzi ekranizacja tej historii. Zapowiada się naprawdę nieźle patrząc na trailery, choć już zdążyłam zauważyć, że będzie sporo niejasności. Cóż, skoro już robimy z tego film, to przydałoby się nieco podkolorować rzeczywistość ;)

Polecam wszystkim, którzy interesują się takimi niesamowitymi historiami i tym, którzy się wybierają do kin. Warto poznać wszystkie fakty zanim oddamy się przyjemności oglądania w kinowym fotelu z popcornem w dłoni

Zdjęcie użytkownika
niesamowita historia
2016.08.27 20:18
Ocena:
5,0
Star2Star2Star2Star2Star2

"Rekiny wojny", no cóż, tytuł raczej mnie nie powalił. Pomyślałam, że znów wojna, strzelanie, bezsensowna zabawa mężczyzn. Dojrzałam jednak na okładce "historia oparta na faktach" i chyba to mnie przekonało. Jak dobrze, że tytuł nie jest u mnie priorytetem. Otrzymałam świetnie napisaną literaturę faktu, przy której znakomicie się bawiłam.

Książka jest zapisem rozmów autora Guy'a Lawsona z głównymi bohaterami tej przedziwnej historii trójki młodych mężczyzn. Trójka przyjaciół, pochodzących z ortodoksyjnych żydowskich rodzin z Miami Beach - Efraim Diveroli, David Packouz i Alex Podrizki. Bez Efraim'a nie byłoby tej historii, bo to własnie on postanowił zostać handlarzem bronią i tak jak postanowił, tak uczynił, wciągając w swój biznes David'a i Alex'a. Wszystko rozpoczęło się w 2004 roku, kiedy to Efraim skończył 18 lat. Jego dzień rozpoczynał się od palenia trawki i przejrzenia strony Federal Business Opportunities (FedBizOpps), na której amerykański rząd umieszczał informacje o przetargach na towary i usługi, m.in. o milionowych zamówieniach na uzbrojenie. Był na tyle zdeterminowany, że udało mu się wygrać kontrakt na pełne uzbrojenie amerykańskich żołnierzy w Afganistanie.

"Efraim był nadal dzieckiem, ale nie uważał się za dziecko - wspomina Packouz. - Potrafił grać jak równy z równym z wysokiej rangi przestawicielami wojska, gansterami z Europy Wschodniej, dyrektorami firm z pierwszej pięćsetki >> Forbesa<<. Miał ich wszystkich w dupie. Stawiał im czoło i wygrywał, potem pokazywał środkowy palec. A ja szedłem w jego ślady."

Historia jest tak nierealna, że trudno uwierzyć, by była prawdziwa. A jednak. W obecnych czasach by zarobić miliony wystarczy szkoła podstawowa, komputer, determinacja i głowa na karku. By te miliony móc swobodnie wydawać przydałaby nam się jeszcze świadomość, kiedy dobrze byłoby skorzystać z wiedzy i pomocy prawników. Własnie prawnicy mogliby uchronić przed "paką" naszego głównego bohatera. Polecam, przeczytajcie tę książkę. Jeśli Was nie natchnie do zrobienia interesu życia, to przynajmniej będzie posiadać wiedzę z zakresu handlu bronią, jakże potrzebną w obecnych czasach.

Zdjęcie użytkownika
Nieprawdopodobna historia
2016.08.24 19:11
Ocena:
5,0
Star2Star2Star2Star2Star2

Nieprawdopodobna historia oparta na faktach – skutecznie wciąga.

Trzech dwudziestoparolatków z Miami Beach -licencjonowany masażysta, handlarz trawką i chłopak ze skończoną ledwie podstawówką- realizuje amerykański sen „od pucybuta do milionera“ w interesie przeznaczonym dla nielicznych i wydawało by się ścisłe kontrolowanym przez rząd USA a mianowicie handlu bronią. Wykorzystują firmę AEY zarejestrowaną przed laty przez ojca „mózgu“ przedsięwzięcia. Nie mając żadnego doświadczenia, wyszkolenia, przygotowania i zaplecza w 2007 roku wygrywają kontrakt o wartości 300 milionów dolarów ogłoszony przez Departament Obrony USA na dostawę amunicji dla afgańskiej armii.

Jak to możliwe ?

Na sukces złożyły się 4 czynniki :

1. Armia amerykańska intensywnie budowała narodowe wojska i policję w Iraku i Afganistanie w oparciu o uzbrojenie postsowieckie (którego zdobycie powierzyła pośrednikom)

2. Nastąpiła zmiana amerykańskiej polityki zamówień publicznych na dostawy uzbrojenia faworyzujące małe firmy,

3. Wykorzystano internet do ogłaszania przetargów i składania ofert,

4. Za główne i jedyne kryterium składanej oferty przyjęto cenę.

Zaskakująco dobrze radzą sobie z realizacją tegoż kontraktu. Liczy się kasa i tylko kasa, żadnych skrupułów. Poznajemy mechanizmy działania handlarzy bronią w państwach byłego obozu socjalistycznego, wzajemne powiązania, korupcję urzędników, sposoby dostarczenia amunicji do Kabulu, ignorancki nadzór Pentagonu nad realizacją i wydawaniem milionów dolarów podatników.

Amerykański sen kończy się jednak wraz z niekorzystnym artykułem o firmie AEY i jej chłopakach w „New York Times“.

Jednak szczególnie załamujący jest fakt że legitymizacja przez Pentagon takich szemranych handlarzy bronią jest głównym czynnikiem napędzającym proliferację broni do obszarów objętych wojnami na całym świecie co będzie się jeszcze utrzymywać przez kolejne 10-20 lat. Ilu ludzi jeszcze z tego powodu zginie?

Zdjęcie użytkownika
Broń, mafia i rządowe miliony
2016.08.22 16:27
Ocena:
4,0
Star2Star2Star2Star2Star0

Książka pt. "Rekiny wojny" opisuje historię w zasadzie jednego chłopaka, który w bardzo młodym wieku obracał milionami dolarów i zajmował się dostawą broni dla afgańskiej armii. Oprócz niego istotnymi "bohaterami" tej całej afery, która została potem trochę za bardzo "nakręcona" było jeszcze dwóch kolegów, również młodych i niemających żadnego doświadczenia w handlu bronią.

Początkowo myślałam, że autor dość krytycznie podchodzi do Efraima i jego kolegów, często nazywał ich "ćpunami", wytykał brak wiedzy, doświadczenia, wszystko prowadziło do tego, że to oni zostaną głównymi oskarżonymi w sprawie chińskiej broni. Na końcu jednak przekonałam się, że autor w rzeczywistości obnażył niekompetencję rządowej administracji USA, która kierowała się dziwnymi zasadami, przepisami, podwójnymi standardami, dla której tak naprawdę nie liczyło się nic oprócz broni(i chodzi mi tu o ilość, pochodzenie i jakość były sprawą drugorzędną, dopóki afera nie została nagłośniona).

Efraim Diveroli zarobił bardzo dużo pieniędzy dostarczając amunicję dla afgańskiej armii, często grał nieczysto, współpracował z przemytnikami, zdarzyło mu się "robić interesy" z albańską mafią. Jako człowiek - był okropny: arogancki, przemądrzały, dwulicowy, ale jako "biznesmen" sprawdzał się idealnie, te jego negatywne cechy przekładały się na materialne zyski.

Prawdziwa historia trzech chłopaków z Miami, która skończyła się źle dla jednego z nich (Diveroli) pokazuje, że człowiek wkręcony w trybiki machiny rządowej rzadko potrafi poradzić sobie z ową machiną. Rząd nie pozwoli się obarczyć winą za swoją niekompetencję, winny zawsze jest "ktoś" z zewnątrz.

W tej historii nie ma bohaterów pozytywnych i negatywnych, dobro nie wygrywa ze złem. Tak naprawdę winni są wszyscy - i ci młodzi handlarze, i ich kupcy.

Zdjęcie użytkownika
Inne oblicze świata
2016.08.21 23:05
Ocena:
4,0
Star2Star2Star2Star2Star0

Handel bronią jest mi tematem tak bliskim, jak dla polonisty matematyka. Wiem, że istnieje, wiem, że ma swoje prawa, ale jest jakby poza zasięgiem mojego wzroku. Nigdy nie zagłębiałam się w ten temat, bo i ciężko byłoby mi znaleźć wiarygodne źródło, a przynajmniej tak mi się wydaje. Wątpię, by można było komukolwiek wierzyć tak na sto procent, bo przecież każdy będzie się bronił przed prawdą – oczywiście mam na myśli handlarzy bronią. Już oni mają swoje sposoby, by ich interesy nie wyszły na światło dzienne. Część mogliby ujawnić, ale na pewno nie całość – nie wierzę w to.

Rekiny wojny” Guy’a Lawsona to historia trójki młodych chłopaków, pochodzących z ortodoksyjnych rodzin żydowskich:

Efraim Diveroli – lider całej operacji, owładnięty obsesyjnym zarabianiem pieniędzy. Nigdy nie było mu dość – marzył o byciu międzynarodowym handlarzem broni. Potrafił oszukiwać jak z nut. Prawdziwy wirtuoz kłamstwa.

David Packouz – opanowany i kreatywny, prawa ręka Efraima. Potrafił działać cuda, choć długo walczył ze swym sumieniem.

Alex Podrizki – jedyny z całej trójki z wyższym wykształceniem. Ostrożny i oszukiwany przez Efraima na wielu polach. Zwerbowanie go zajęło sporo czasu, ale w końcu i on poddał się wizji wielkich pieniędzy, które płynęły wręcz strumieniami.

Książka to przede wszystkim opis amerykańskiego snu, zaczynającego się w 2007 roku, który stopniowo przeradza się w koszmar. Główni bohaterowie (niewiele ponad dwudziestoletni) bezustannie biorą udział w przetargach (głównie organizowanych przez Pentagon) i oczywiście wiele udaje im się wygrywać. Są tak przebiegli, że z czasem wygryzają największe szychy, skupiając tym samym całą uwagę branży właśnie na sobie. Jednak oni mają to w nosie. Nawiązują kolejne znajomości i prą do przodu. Tutaj muszę się jednak zatrzymać, więcej nie zdradzę.

Rekiny wojny” to książka specyficzna. Sięgając po nią nieco się bałam, bo jak się już przyznałam, tematyka broni jest mi obca. Bałam się tym bardziej, że ta historia oparta na faktach, będzie zawierała mnóstwo bohaterów, mnóstwo zawiłości politycznych i jeszcze więcej nazw broni, które będą mi niezbędne do zrozumienia całej historii. Na szczęście autor tak wszystko ubrał w słowa, że bez większych problemów nadążałam za rozwojem sytuacji, która ciągle brnęła do przodu. Zmieniały się kraje, zmieniali się bohaterowie drugoplanowi i zmieniała się broń/amunicja. Ale na szczęście nie zmienił się styl autora, który pozwolił mi do samego końca śledzić losy handlarzy bronią, którzy często stawali na głowie, byleby dodać do swej listy kolejny sukces. Oczywiście na kartkach książki znaleźć można postawę USA, jednak nie chcę się do niej odnosić – zbyt wiele mogłabym zdradzić, a być może nawet pomieszać. Wolę zatem nie podejmować tego tematu, bo polityka to specyficzny jest twór – na pewno wielu przyzna mi rację.

Zadaję sobie teraz pytanie, czy książkę polecić. Myślę, że jak najbardziej, jednak nie dla każdego. Jeśli ktoś oczekuje historii lekkiej i zawierającej mnóstwo dialogów, to na pewno nie znajdzie ani jednego ani drugiego. „Rekiny wojny” to reportaż – gatunek wymagający skupienia, który w pewien sposób wzbudza przerażenie. Bo to, co dzieje się tuż pod „naszym nosem” jest naprawdę przerażające. Widzimy jedno, a dzieje się drugie. Ale oczywiście obywatele nie mogą wiedzieć wszystkiego. Nie mają prawa poznać prawdy. Książka Lawsona to w pewnym sensie furtka do świata, do którego może zajrzeć każdy z nas i każdy powinien to zrobić. Jednak ostrzegam, nie ma tam miejsca dla osób wrażliwych. Lawson uchylił nam furtkę do świata przemocy, brudnych pieniędzy, przekrętów, ale przede wszystkim śmierci. „Rekiny wojny” to historia o wielkim wzlocie, ale jeszcze większym upadku. Można wyciągnąć z niej wiele mądrości i choćby właśnie ze względu na nie, jak najwięcej osób powinno skusić się i przeczytać. Ja już to zrobiłam. Nie żałuję.

Zdjęcie użytkownika
Rekiny wojny
2016.08.20 14:35
Ocena:
4,0
Star2Star2Star2Star2Star0

Trzech kumpli pragnie w jak najszybszy sposób zarobić i poimprezować. Packouz, Divderoli i Podrizki wygrywają kontrakt 300 milionów dolarów na dostawę broni dla amerykańskich żołnierzy w Afganistanie. Jest to organizowane przez system zamówień publicznych Pentagon. Może się to wydawać co najmniej dziwne, że trójka naiwniaków może dokonać czegoś takiego. Było to całkowicie zgodne z prawem, bowiem prezydent Bush pozwolił na składanie ofert w przetargach każdemu mieszkańcowi USA. Przyjaciele szukają jak najlepszej oferty, jednak nie udaje im się nic znaleźć. Muszą zdobyć broń w określonym terminie. Jedyne co im pozostało, to zamóienie starej chińskiej amunicji od handlarzy w Albanii.

Co przeszkodzi w dostarczeniu broni?

,,Realizowaliśmy amerykański sen, dopóki nie zamienił się on w koszmar."

Książkę czytało mi się bardzo szybko i przyjemnie. Niestety było w niej bardzo mało dialogów. Pomimo tego, akcja dzieje się w bliskich nam czasach przez co łatwiej możemy wczuć się w tę historię opartą na faktach. Pokazuje co pieniądze i chciwość mogą zrobić z człowiekiem oraz to, że nawet drobna nieuwaga może prowadzić do katastrofy.

Wydaje mi się, że zarówno książka, jak i film najbardziej przypadną do gustu osobom lubiącym czytać o polityce, czy broni.

Do kin weszła właśnie ekranizacja ,,Rekinów wojny".

Polecam!

Recenzja pochodzi z mojego bloga: blogksiazkoholiczki.blogspot.com

Zdjęcie użytkownika
Rekiny wojny
2016.08.19 13:37
Ocena:
4,0
Star2Star2Star2Star2Star0

Jak dużo zarobić i się nie narobić? Odpowiedź na to pytanie opanował do perfekcji zafascynowany militariami nastolatek z Miami Beach - Efraim Diveroli. Postanowił zostać handlarzem broni z prawdziwego zdarzenia, lecz nie bawiła go sprzedaż detaliczna, wolał realizację zamówień hurtowych (choć nie miał nawet pozwolenia na broń i funduszy na zakup towaru!). Niemniej jednak sprytnie wykorzystując kruczki prawne wygrywał kolejne przetargi na wyposażanie amerykańskiej armii, bogacąc się niemal z dnia na dzień. W pogoni za swoim amerykańskim snem do przynoszącego grube miliony dolarów interesu dokoptował dwóch znajomych – Davida i Alexa. Niestety wkrótce stało się jasne, że misternie opracowany plan zrobienia w konia Pentagonu wali się w gruzy, a trzej kumple uwikłali się w międzynarodową intrygę, która ich przerasta… Czy Pentagon podjął dobrą decyzję powierzając trzem chłopakom wyposażenie afgańskiej armii? Czy wojny w Iraku i Afganistanie miały szansę inaczej się potoczyć? Odpowiedź w rzetelnie napisanej książce z dziedziny literatury faktu (może ktoś kiedyś pokusi się o napisanie wersji fabularnej?).

Zdjęcie użytkownika
Rekiny wojny
2016.08.17 20:55
Ocena:
5,0
Star2Star2Star2Star2Star2

„Pierwszy milion trzeba ukraść”, mówi popularne powiedzenie. Bohaterowie książkiRekiny wojny” wzięli sobie je jako życiowe motto i wprowadzili w życie. Trzej kumple bez zastanowienia postanowili w łatwy i szybki sposób zarobić duże pieniądze bez zważania na konsekwencje swojego postępowania.

Efraim to zwykły nastolatek, inteligentny, sprytny oraz ambitny, którego głównym zainteresowaniem są pieniądze. Szukał okazji aby zarobić pieniądze i móc za nie poimprezować. Po zastanowieniu postanowił wykorzystać w tym celu system zamówień publicznych Pentagonu – największego naiwniaka w USA. Wciągnął w swój pomysł dwóch znajomych, Alexa i Davida i tak się zaczęło. Początkowo udawało im się wygrywać mniejsze przetargi na broń oraz wyposażenie wojskowe, w których rozwiązaniem na łatwą gotówkę było sprzedawanie starej broni, w dobrym stanie. Kiedy przystąpili do kontraktu ma kwotę 300 milionów dolarów na dostawę broni do amerykańskich żołnierzy w Afganistanie coś poszło nie tak, pozornie idealny plan na zarobienie dużej gotówki nie wypalił i kumple wylądowali w więzieniu.

Co poszło nie tak? Jak w ogóle to się stało, że tak małej firmie powierzone zostało tak odpowiedzialne zadanie?

Książka jest świetna! Pokazuje informacje z pierwszej ręki, przez co zapisane w niej wydarzenia można uznać za jeszcze bardziej wiernie oddane. Książka jest bardzo ciekawa, jednak brak w niej dialogów, przez co długo się ją czyta. Polecam ją wszystkim fanom powieści typu „Wilk z Wall Street” i nie tylko. Myślę, że zainteresuje także osoby, które lubią tematykę broni i polityki.

Zdjęcie użytkownika
Rekiny wojny
2016.08.17 13:56
Ocena:
4,0
Star2Star2Star2Star2Star0

Rekiny wojny” Guya Lawsona to historia dwóch dwudziestoparolatków uwikłanych w mafijny półświatek. Wygrywając przetarg na kilkaset milionów dolarów, zorganizowany przez amerykański Pentagon, stali się dostawcami amunicji armii Stanów Zjednoczonych stacjonującej w Afganistanie. Dostarczone naboje okazują się stare i zardzewiałe, korupcja - albańska, a amerykański rząd – delikatnie ujmując, niezadowolony. Dotychczasowy masażysta i drobny dealer „zioła”, zostają jednymi z najpilniej poszukiwanych ludzi na dwóch kontynentach.

Rachunki trzeba wyrównać.

Historia została oparta na faktach. Napisana w formie swoistego reportażu-rzeki, stawia pytanie czytelnikowi, nad absurdalnością tej sytuacji. By zrozumieć ją w pełni, potrzeba bazowej wiedzy z zakresu polityki i ówczesnej historii świata.

Zdjęcie użytkownika
American dream
2016.08.14 11:51
Ocena:
3,0
Star2Star2Star2Star0Star0

American dream. Od pucybuta do milionera. To pierwsze skojarzenie z książkąRekiny wojny” . Guy Lawson przybliża historię trzech kolesi, którzy rąbnęli Pentagon na 300 milionów dolarów. Główny mózg operacji to Efraim Diveroli, najmłodszy z trójki, na co dzień zajmujący się jaraniem trawy. Wciąga do gry licencjonowanego masażystę amatora (David Packouz) i idealistę chcącego naprawiać świat (Alex Podrizki). W kilka chwil stali się najważniejszymi graczami na rynku handlu bronią.

„Gdzie jest wola, tam znajdzie się broń – mawiał Diveroli. – W handlu bronią istnieją trzy podstawowe rozdaje transakcji: białe, czyli legalne, czarne, czyli nielegalne, i moje ulubione: szare” (str. 69). W jaki sposób w posiadanie trzech młodocianych „przedsiębiorców” wpadł ogromny kontrakt na dostawę broni? Stany Zjednoczone wykorzystują prawną lukę, dostarczając broń „sojusznikom” bez żadnego nadzoru czy obwarowań prawa (Warunek! Ma być sprawna!). Pentagon jest uniezależniony od konieczności stosowania się do jakichkolwiek praw zagranicznych czy wewnętrznych. Dlatego też armia nie ma obowiązku sprawdzania podejrzanych osób czy firm startujących w przetargach, nie obchodzi jej również to kogo jej dostawcy zatrudniają jako poddostawców. Dostawcą broni może więc zostać praktycznie każdy kto ma smykałkę do interesów.

Kolesie z Miami rozpoczynają od drobnych przetargów na małe kwoty, co pozwala wyciągać 20 tys. $ tygodniowo, po roku mają kilka milionów na koncie. Gdy poznają smak stosunkowo łatwo zarobionych pieniędzy, chcą więcej, do tego stopnia że realizują kilka przetargów jednocześnie. Każdy z nich ma wyznaczone zadania: Diveroli żongluje ofertami, Packouz zajmuje się realizacją zleceń, a Podrizki - lingwista – jest ich wysłannikiem na rynki wschodnie. Całej trójce przyświeca spontan i improwizacja w prowadzeniu biznesu. Jak potoczą się ich losy? Jaki będzie finał historii? Zapraszam do lektury książki.

Gdyby nie bombardowanie faktami na każdej stronie, trudno by uwierzyć że jest to historia prawdziwa. I choć forma jak i tematyka nie należą do moich ulubionych, opowieść wciąga. Dużo w niej postaci i wątków, łatwo się pogubić, trzeba uważnie czytać. Na korzyść historii przemawia fakt, że dzieje się ona współcześnie. Myśl przewodnia to interesy, korupcja i mafijne porachunki. To swoisty zachwyt, jak troje młodych ludzi mogło wygrywać z naprawdę dużymi graczami (Halliburton i Blackwater) i żonglować sumami dolarów nie do ogarnięcia. To też gorycz rozgrywek politycznych, gdzie jednostka nie ma znaczenia a na końcu i tak wygrywa pieniądz („Jeżeli jest dobrze, jesteś pionkiem. Jeżeli jest źle, kozłem ofiarnym”). Mimo, że wolę opowieści z fabułą, nie żałuję czasu spędzonego z „Rekinami”. I czekam na polską premierę filmu (19 sierpnia 2016, reż. Todd Phillips).

Zdjęcie użytkownika
Kryminał, który wydarzył się naprawdę !
2016.08.11 12:37
Ocena:
5,0
Star2Star2Star2Star2Star2

Książka Rekiny wojny to naprawdę dobry kryminał, jest w nim kasa, polityka i broń. Tylko, że to nie fikcja, to historia prawdziwa. O tym jak trzech dwudziestoparolatków wygrywało wielkie kontrakty na dostawy broni dla USA. Efraim, założyciel i pomysłodawca firmy AEY, to ćpun, Żyd, który wstrzelił się w potrzeby amerykańskiej armii, a dokładnie na zapotrzebowanie na broń w związku z wojną w Iraku i Afganistanie. Do swojej firmy wciągnął kolegów: Alexa i Davida. Kiedy przystąpili do przetargu na afgański kontrakt wart wiele milionów dolarów, nikomu nie przyszło do głowy, że kręcą na siebie bata. Mimo, że wygrali kontrakt o wartości 300 milionów dolarów, wpadli w niełaski rosyjskich, albańskich a także amerykańskich władz. Ta historia jest niezwykła i przerażająca. Niezwykła, ponieważ troje młodych ludzi konkurowało z wielkimi konsorcjami i wygrywało z nimi zarabiając przy tym wielką kasę. Z drugiej strony przerażająca ponieważ kolesie byli tylko pionkami w wielkiej grze politycznej. Skala korupcji, absurdów i władzy jest tak ogromna, że szaremu obywatelowi nie mieści się to w głowie. Nikt nie liczy się z jednostką, za to pieniądz to miara władzy. Niesamowita książka, która pokazuje niedoskonałość władzy a także najgorsze cechy człowieka, które wyzwala władza. Smaku daje książce fakt, że to wszystko działo się niedawno i z łatwością można zweryfikować wszelkie informacje zawarte w niej.

Zdjęcie użytkownika
Jak zostać rekinem wojny?
2016.08.11 10:15
Ocena:
4,0
Star2Star2Star2Star2Star0

Nie bez powodu mówi się, że pierwszy milion trzeba ukraść. Najlepiej też zawsze zarabia się na wojnie, jeśli tylko jest się odpowiednio przedsiębiorczym. Przekonało się o tym trzech chłopaków z Miami Beach. O co chodzi? Już wyjaśniam.

Efraim Diveroli był zwykłym, zaczynającym dzień od skręta osiemnastolatkiem. No może takim nie do końca zwykłym. Szukał sposobu jakby tu zarobić szybko i bezboleśnie żeby mieć za co poimprezować. Zaczął więc wyszukiwać na FedBizOpp oferty na dostawę broni dla rządu Stanów Zjednoczonych. Stałego dostępu do broni oczywiście nie miał, nie miał nawet pozwolenia na jej posiadanie. Ale – jak wiadomo - w internecie da się znaleźć absolutnie wszystko. Efraim szukał więc dostawców broni. Zależało mu tylko na tym, żeby broń była sprawna, bez rdzy i możliwie jak najtańsza. Później sprzedawał ją Pentagonowi. W ten sposób zaczął zarabiać na początek skromne sumki – 20 tys. dolarów tygodniowo (!), by po roku mieć na koncie już kilka milionów. Do „biznesu” wkręcił też swoich kolegów – najpierw Davida Packouza, a gdy dostali największy kontrakt w swoim życiu, także Alexa Podrizkiego. Stali się prawdziwymi „rekinami wojny” Gdyby byli ostrożni i mniej zachłanni pewnie do dzisiaj żyliby sobie dostatnio i w miarę spokojnie.

Diveroli zawsze chciał więcej. Gdy więc zobaczył na FedBizOpp przetarg na bezterminowy kontrakt, na dostawę broni dla Afgańskich żołnierzy, na 300 milionów dolarów nie wahał się ani chwili. Szanse, że wygrają z bardziej znaną konkurencją były nikłe, ale po ustawieniu bardzo niskiej marży i wyszukaniu starej, bardzo taniej broni na Bałkachach i Ukrainie zgłosił swoją firmę i wygrał.

Co takiego się stało, że zamiast na coraz bardziej ekskluzywnych wakacjach wylądował razem z kolegami w więzieniu? Chcielibyście – nie powiem Wam. Kogo zainteresowała historia rodem z „Wilka z Wall Street” musi tradycyjnie dowiedzieć się sam.

Sama historia jest niezwykle ciekawa, jednakże ja niezbyt lubię suche sprawozdania, wolę fabularyzowane książki, więc czytało mi się to dość ciężko. Jednak jeśli komuś nie przeszkadza brak dialogów i podobał mu się „Wilk z Wall Street” to „Rekiny wojny” Guya Lawsona z całą pewnością też polubi. Film na podstawie tych wydarzeń niedługo w kinach!

Zdjęcie użytkownika
Kto wsiąknie w handel bronią. . .
2016.08.09 20:30
Ocena:
5,0
Star2Star2Star2Star2Star2

Czy osoby niewykwalifikowane, wydawałoby się zbyt młode i nieodpowiedzialne, mogą wygrać niezwykle skomplikowany (nie tylko pod względem logistycznym) przetarg na zakup i dostarczenie wielu ton amunicji?

Okazuje się, że TAK!

Czy te same osoby były w stanie dotrzymać warunków podpisanego kontraktu bez większych problemów?

Niestety, NIE!

I to nie tylko dlatego, że brakowało im doświadczenia, dojrzałości, czy też odwagi w proszeniu o pomoc.

Na pewno słabym ogniwem był Diveroli (właściciel firmy AEY), którego nie obchodziła polityka, prawa człowieka, czy stosunki międzynarodowe. Diveroli był również niezdecydowany, impulsywny, zachłanny (nie skupił się na jedym zadaniu, tylko ciągle szukał nowych kontraktów), był nielojalny i nastawiony tylko i wyłącznie na jak największy zysk (nawet kosztem przyjaciół).

Mimo wielu wad Diveroliego realizacja zadania mogłaby się udać, gdyby nie... wkurzenie przeciwników (a czasami byłych wspólników), których nadmierne zaangażowanie w kontrakt AEY wykazało, że osoby z administracji publicznej wiedziały o (nie do końca zgodnych z prawem) działaniach firmy i nie zareagowały.

Potrzeba znalezienia "kozłów ofiarnych" stała się więc sprawą priorytetową...

Dodaj swoją ocenę i opinię o „Rekiny wojny”

Twoja ocena
Star0Star0Star0Star0Star0
0,0
Star2Star0Star0Star0Star0
1,0
Star2Star2Star0Star0Star0
2,0
Star2Star2Star2Star0Star0
3,0
Star2Star2Star2Star2Star0
4,0
Star2Star2Star2Star2Star2
5,0
Wróć do góry