1498 rok – Vasco da Gama przybija do wybrzeży dzisiejszego Mozambiku, a dwa lata później wraca tam z grupą portugalskich kupców, którzy przejmują kontrolę nad handlem w regionie. Po prawie pięciuset latach Mozambik jako jedna z ostatnich afrykańskich kolonii odzyskał niepodległość. I choć od rozejścia się dróg obu narodów minęło już kilkadziesiąt lat, dla wielu to wciąż doświadczenie żywe i traumatyczne, tym bardziej że wyzwolenie dokonało się poprzez wojnę, w wyniku której Portugalczycy zostali zmuszeni do opuszczenia kraju będącego od wielu pokoleń ich domem. Wojna rozpoczęła się w 1964 roku i trwała dziesięć lat. Zginęło ponad trzy tysiące żołnierzy portugalskich i kilka tysięcy bojowników Frontu Wyzwolenia Mozambiku. Niepodległość nie przyniosła jednak pokoju. W 1976 roku wybuchła wojna domowa, która zakończyła się dopiero w 1992 roku. Iza Klementowska pojechała przyjrzeć się krajowi, w którym nie da się uciec przed historią. Dlatego opowieści o ludziach żyjących w XVI wieku przeplatają się z historiami tych, których trapią problemy współczesności, takie jak bieda i zbierająca wielkie żniwo malaria. „Mam wrażenie, że jestem tu już całe swoje życie. Jakby czas płynął w Mozambiku zupełnie inaczej, wolniej niż w reszcie świata. Wierz mi, chciałbym wyjechać, ale nie jestem w stanie, nie mogę” – powiedział Izie Klementowskiej spotkany nad oceanem Andre, który w Rumunii zostawił rodzinę. Zauroczyła go, niczym mitycznych bohaterów, zieleń, która w nocy zamieniała się w najczarniejszą czerń – jednocześnie przerażającą i pociągającą. Tak jak Mozambik.
Autor | Iza Klementowska |
Wydawnictwo | Czarne |
Rok wydania | 2016 |
Oprawa | twarda |
Liczba stron | 216 |
Format | 14.0 x 22.2 cm |
Numer ISBN | 978-83-8049-296-7 |
Kod paskowy (EAN) | 9788380492967 |
Waga | 358 g |
Wymiary | 140 x 222 x 23 mm |
Data premiery | 2016.04.27 |
Data pojawienia się | 2016.04.27 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
Iza Klementowska przechadza się ulicami Maputo, dawnego Lourenço Marques, z połamanych kawałków bruku starając się wyczytać historię miasta, tłucze się przeludnionymi autobusami po dziurawych drogach Mozambiku, by rozmawiać, rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać z jego mieszkańcami ‒ tak metaforycznie, bezpośrednio odnosząc się do treści książki, można scharakteryzować technikę pisarską reportażystki.
Mozambik ‒ kraj w Afryce południowo-wschodniej, dawna kolonia portugalska, która w 1975 roku odzyskała niepodległość po okresie walki ruchu narodowowyzwoleńczego, by następnie na długie lata pogrążyć się w zamęcie wojny domowej. Przed przeczytaniem "Szkieletu białego słonia" niewiele byłabym w stanie powiedzieć o tym afrykańskim kraju, po przeczytaniu czuję niedosyt ‒ rzeczywistość opisywana w reportażu Klementowskiej okazała się na tyle fascynująca, że chcę więcej.
Klementowska przedstawia historię Mozambiku od czasów najstarszych, gdy portugalscy podróżnicy dotarli do wschodnich wybrzeży czarnego kontynentu, pisze o osadnictwie portugalskim i utworzeniu kolonii będącej ośrodkiem handlu ludźmi, a także o dominacji kolonistów nad rdzenną ludnością, o trudnych, nieakceptowanych przyjaźniach pomiędzy czarnymi i białymi. Opowieść o dawnych czasach przeplata autorka z dwudziestowieczną historią Mozambiku ‒ pisze o działaniach narodowowyzwoleńczego ruchu FRELIMO, o represjach, jakim poddawani byli działacze dążący do zrównania w prawach białych i czarnych, o prawie 24h/20 zmuszającym mieszkańców portugalskiego pochodzenia, także tych urodzonych w Afryce, do opuszczenia Mozambiku w ciągu 24 godzin z możliwością spakowania 20-kilogramowego bagażu.
Jednak nie są to suche reporterskie informacje ‒ w reportażu Klementowskiej najważniejszy jest człowiek; bohaterów jest wielu, a każdy przedstawia swoją historię (nawet o wydarzeniach z XVII wieku autorka pisze w czasie teraźniejszym), dzięki czemu czytelnik może emocjonalnie wczuć się w tragiczne z reguły wydarzenia. Autorka rozmawiała zarówno z czarnymi Mozambijczykami, jak i z potomkami portugalskich osadników, dlatego obraz Mozambiku, jaki wyłania się z reportażu, wydaje się pełny.
Bez większej przesady można stwierdzić, iż Klementowska posiada jakąś szczególną zdolność obrazowania, wizualizacji wydarzeń, o których pisze. Nawet jeśli te zdarzenia miały miejsce 400 lat temu, w czasie gdy do wybrzeży dzisiejszego Mozambiku przybili pierwsi podróżnicy i jezuiccy misjonarze, czytelnik może odnieść wrażenie, iż jest ich świadkiem. Dzięki temu oraz za sprawą umiejętnego operowania charakterystycznym szczegółem "Szkielet białego słonia" ‒ a szczególnie fragmenty o historii portugalskiej kolonii ‒ czyta się niczym wciągającą powieść.
Mozambik, jak niemal cała Afryka, jest krajem postkolonialnych kontrastów, które udało się oddać w "Szkielecie białego słonia". W czasie gdy czytałam reportaż Klementowskiej, robiłam korektę "Lustra o północy" Adama Hochschilda ‒ reportażu o przemianach w RPA pod koniec lat osiemdziesiątych, który ukaże się w Czarnym w lipcu ‒ i momentami miałam wrażenie, że miesza mi się treść obu książek, na tak wielu poziomach losy rdzennych mieszkańców Mozambiku i Południowoafrykańczyków pod jarzmem apartheidu są zbieżne.
Jedyne, co mogę zarzucić autorce: tekstu jest za mało. Myślę, że z korzyścią dla książki i dla nas, jej czytelników, byłoby, gdyby reportaż był ciut obszerniejszy. Mimo małego niedosytu wywołanego objętością jestem pod wielkim wrażeniem balansu pomiędzy faktografią a literackością i chętnie przeczytałabym kolejną książkę o Mozambiku.