Kontynuacja Wiecznej wojny, laureatki nagród Hugo i Nebula.
Weteran William Mandella osiadł na pokrytej śniegiem planecie wydzielonej dla takich jak on. Ożenił się, ma dwoje dzieci i pracuje. Jednakże jego styl życia uważany jest za archaiczny. W wyniku ewolucji mieszkańcy Ziemi wytworzyli zbiorową świadomość nazywaną Człowiekiem i przejęli kontrolę nad nową ojczyzną Mandelli. Jej mieszkańcy uważani są za niebezpiecznych ze względu na swą niezależność, jednakże toleruje się ich w celu zachowania zróżnicowanej puli genów. Taka egzystencja nie odpowiada Williamowi i jego kolegom-żołnierzom. Porywają kosmolot i ruszają w próżnię, by dać początek nowej ludzkiej rasie.
Autor | Joe Haldeman |
Wydawnictwo | Rebis |
Rok wydania | 2021 |
Oprawa | półtwarda |
Liczba stron | 296 |
Format | 13.5x21.5 cm |
Numer ISBN | 978-83-8188-279-8 |
Kod paskowy (EAN) | 9788381882798 |
Data premiery | 2021.05.18 |
Data pojawienia się | 2021.03.24 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
Wieczna wolność z początku wydaje się być mało ciekawa, ponieważ nie dzieje się nic szczególnego i głównie obserwujemy starych znajomych jak poradzili sobie w życiu przez ostatnie kilkanaście lat. Z czasem jednak wszystko się zmienia, kiedy William razem z innymi weteranami postanawiają porwać statek i odlecieć z planety, a następnie powrócić na nią po tysiącach lat, dzięki efektom relatywistycznym. Jednocześnie coraz lepiej poznajemy i rozumiemy czym jest zbiorowa świadomość nazywana Człowiekiem - jakie ma plany i cele. Autor potrafi również niejeden raz zaskoczyć, więc całą książkę czyta się z dużym zaciekawieniem, zastanawiając się, co dalej spotka bohaterów.
Wieczna wojna była historią o wojnie z bardzo pacyfistycznym wydźwiękiem i przemyśleniami na ten temat. W Wiecznej wolności takich rozważań jest zauważalnie mniej, czego mi osobiście brakowało. Wynika to z faktu, że nie mamy tutaj wojny jako takiej, a zagrożenie ze strony Człowieka nie przybiera formy konfliktu zbrojnego. Siłą rzeczy zatem poruszane rozważania przez autora mają nieco inny charakter i tematykę, a pacyfistyczny wydźwięk całej powieści jest inaczej zaakcentowany niż w Wiecznej wojnie. Zakończenie, w którym pojawia się bardzo ciekawy wątek, którego nie mogę zdradzić, trudno mi jednak jednoznacznie ocenić. Z jednej strony jest to duże zaskoczenie, a z drugiej strony nie do końca pasuje mi do całej historii.
Wieczna wolność to dobra kontynuacja losów bohaterów znanych z Wiecznej wojny Joego Haldemana. Książka ma nieco inny charakter i wydźwięk niż pierwszy tom, ale za to dość zaskakujące zakończenie.
„Wieczna wolność”, kolejna część serii „Wieczna wojna” Joe’ego Haldemana, doczekała się właśnie wydania w ramach serii „Wehikuł czasu”. I nie ma chyba sensu mówić nic innego, jak to, że warto po tę powieść sięgnąć. Co zresztą jest oczywiste, jeśli czytaliście pierwszy tom. Bo dzieło Haldemana, kojarzone często także z komiksową adaptacją, którą była bardzo popularnym tworem, to kawał świetnej, pacyfistycznej fantastyki, którą poza ciekawą treścią i dobrą akcją, oferuje także skłaniającą do myślenia treść.
Dla Williama Mandella nadszedł czas spokoju, ale czy na pewno? I czy dla weterana takiego, jak on taki czas w ogóle może nadejść? Osiadł na śnieżnej planecie, przeznaczonej dla ludzi jego typu, ma żonę i dzieci, znalazł pracę, jednak i tak nie pasuje do życia, jakie nadeszły. W świecie, gdzie ziemska zbiorowa świadomość przejęła nad wszystkim kontrolę, każdy mieszkaniec może być potencjalnym zagrożeniem. Toleruje się ich jednak, bo potrzebna jest zróżnicowana pula genowa, a u Ziemian, którzy wyewoluowali w zbiorowy byt, byłoby to niemożliwe. Nie każdy jednak jest zadowolony z takiej roli. A na pewno nie jest nim William i jego koledzy, którzy chcą zawalczyć o ludzkość i dać początek jej nowej rasie. Ale czy będą w stanie?
„Wieczna wolność” to właściwie nie drugi, a trzeci tom „Wiecznej wojny”. Czemu więc w ramach „Wehikułu czasu” pojawia się, jako ciąg dalszy tomu pierwszego właśnie? Bo drugi to opowieść o innych bohaterach, bardziej spin-off, niż sequel, więc można go było pominąć. Chociaż przyznam, że mam nadzieję, iż też doczeka się wydania w takiej formie, jak ta część.
Pierwszy tom był historią o wojnie, ale jako złu, piekle na ziemi, stanowiącą odpowiedź na „Kawalerię kosmosu” Heinleina. Pozbawiona naiwności i tandetnego patosu znanego z dzieł promujących walkę zbrojną i patriotyzm, jednocześnie wolna też od propagandowego wydźwięku, była pełną prawdy i siły wyrazu przestrogą. I ten trend kontynuuje „Wieczna wolność”, która jest lekturą jeszcze bardziej pacyfistyczną i skupioną na człowieku. Nieco inną, niż poprzedniczka, przez co nie doczekała się takiego uznania, ale równie dobrą, wbrew słowom niektórych krytyków.
Jak poprzedniczka, tak i ta książka ma przesłanie, ma też świetną akcję, znakomite pomysły i naprawdę dobry styl. Lekki, niewymagający, ale i satysfakcjonujący. Wizja autora przekonuje, ma swój klimat i siłę wymowy. Może nie każdego kupi tak, jak mnie, ale warta jest polecenia każdemu, kto ceni dobrą, ponadczasową fantastykę niezależnie od gatunku.
Książkę „Wieczną wojnę”, czyli pierwszą część cyklu o tym samym tytule napisaną przez Joego Haldemana, poznałam dzięki nowemu wydaniu. Dom Wydawniczy Rebis zaczął wydawać serię pod tytułem „Wehikuł czasu”. To właśnie ona sprawiła, że zaczęłam poznawać więcej książek science fiction i to dzięki niej poznałam serię stworzoną przez Haldemana. Miło wspominam pierwszą część, więc bez zastanowienia sięgnęłam po kontynuację.
Zaczynając czytać książkę „Wieczna wolność” wiedziałam z czym mogę mieć do czynienia. Napotkałam bohaterów, których poznałam w poprzedniej części. Poznałam także nowe postacie, gdyż minęło trochę czasu od poznanych wydarzeń. Na początku, historia wydała mi się ciekawsza niż poprzednia. Byłam ciekawa co się stanie, do czego doprowadzą działania bohaterów. Jednak w pewnym momencie moje zainteresowanie historią spadło i dokończyłam ją czytać tylko dlatego, że spodziewałam się, że czymś mnie jeszcze może zaskoczy.
Moim zdaniem „Wieczna wolność” jest gorsza od swojej poprzedniczki. Jednak mimo wszystko nie żałuję, że się skusiłam na jej przeczytanie. Nadal uważam, że autor miał niesamowitą wyobraźnię i jego wizja przyszłego świata potrafi zaskoczyć. W pewnym momencie zabrakło mi wydarzeń, które by mnie zaskoczyły. W drugiej połowie książki znalazłam przede wszystkim opis tej wizji pisarza, który był ciekawy, ale nie na tyle, aby utrzymać moje zainteresowanie na wysokim poziomie.