To nie jest tradycyjna historia literatury ani podręcznik przekładoznawstwa. Andrzej Kopacki przełożył dwadzieścia jeden wierszy niemieckojęzycznych (od Goethego do dzisiaj) i opatrzył ich polskie wersje autokomentarzem translatorskim. Przekłady i szkice składają się tu na autorski układ figur poetyckich i dyskursów: od historycznoliterackich kamieni milowych (Goethe, Hlderlin) i wędrujących motywów (Trakl, Huchel) przez fenomeny estetyczne (Hofmannsthal, Rilke) i historię polityczną (Brecht, Eich), po problematykę żydowską (Lasker-Schler, Auslnder) i toposy, takie jak natura versus kultura (Benn, Enzensberger).Książka o dwudziestu jeden wierszach dostarcza także materiału dowodowego na rzecz tezy, że przekład literacki przydaje się jako metoda literaturoznawcza. Jeśli pożytki płynące z jego lektury domagają się certyfikatu, znajdą go tutaj po wielekroć.
Wiersze jak wydobywanie rudy. Andrzej Kopacki nie tylko buduje sztolnie i zjeżdża głęboko pod ziemię. Potem, aby pozyskać z rudy kruszec, musi ją poddać procesowi bolesnej wiwisekcji. Jego wiersz burzy porządek, w którym człowiek jest królem stworzenia, i przez to niesie nadzieję. Trochę buffo a trochę serio, nie porządkuje świata, ale nieco oswaja chaos. Ma siłę magicznych obrzędów.
Odbicie jest tu z sonetu, z formy tyleż skodyfikowanej, co nieustannie modyfikowanej, uznawanej za sprawdzian umiejętności poetyckich autora. Potem test jeszcze trudniejszy: lądowanie i odbicie z ody, nie byle jakiej, bo asklepiadejskiej. Wreszcie lądowanie obunóż ? i wiersze wolne. Szczelne strofy sonetów i jeszcze szczelniejsza eolska metryka ód nie są dla Kopackiego gorsetem, bo autor opanował je do perfekcji. A opanowawszy, mógł je rozszczelnić i poluzować na tyle, że te formy mowy wysokiej otworzyły się na tumult współczesności: a to na kolokwializm albo wers ze szlagieru, a to znów na postać z masowej wyobraźni, jakąś sylfidę z tancbudy czy gwiazdora rocka. To rozwichrzenie pozostaje jednak w ryzach, przywołując na myśl piękny bezład, beau desordre, na jaki pozwalali sobie w odach ich klasycystyczni twórcy. Można podczas lektury tropić historyczne wątki i odliczać miarę, byle tylko nie przeoczyć faktu, że ten teatr gestów i formuł, ta gra sztucznością i konwencją mogą być tu przede wszystkim wyrafinowanym kostiumem erotycznego impulsu w drodze przez słowo do słowa. Jerzy Jarniewicz
Pracuję z nim coś ćwierć wieku, więc trochę znam jego imponujące fakultety – intelektualną szybkość i inwencję językową, które jakimś Kopackim cudem potrafią w nim współistnieć i współpracować z rzetelnością. Z wielką frajdą czytałem też jego dawniejsze wiersze. Ale ta kapryśna akcja poetycka Andrzeja wykracza poza wszystko, co o nim wiedziałem. Widać mało było – teraz będę mu jeszcze musiał zazdrościć wierszy. Piotr Sommer
Ożywcza, pasjonująca opowieść o miłości dojrzałej, subtelnej, ale i pełnej soczystej namiętności. W formie - zaskakująca! Trudno uwierzyć, że to debiut. - Janusz L. Wiśniewski - Nie przegap chwili, która odmieni ci życie. Może ktoś, właśnie ten ktoś, patrzy teraz na ciebie. Podnieś wzrok. Powieść, która jest jak intymna rozmowa dwojga kochanków. Ona prowadzi antykwariat – żyje wspomnieniem swej dawnej miłości i historiami, które kryją się w antykwarycznych eksponatach. On, mężczyzna po przejściach, który niczego już nie oczekuje, zauważa ją przez szybę witryny i nie potrafi już zapomnieć. I nic już nie będzie takie, jak przedtem, bo wszystko zdarzy się pierwszy raz. Luna i Heliodor są jak bohaterowie love story, które pisze ktoś inny. A może właśnie tak jest? Bo miłość przydarza sie, gdy jej nie szukamy. Wpadliśmy w wir, który obraca sie leniwie, powoli, bez końca. Taki jest naturalny rytm wszechświata. Erotyczny. Anna Górecka – autorka ważnych publikacji na temat literatury węgierskiej, tłumaczka. Lubi podróżować, mieszkać w hotelach, patrzeć na księżyć w pełni. Nie cierpi niesprawiedliwości wszelkiego sortu. Sceptyczka, pełna wiary w wolność Kobiety. Amatorka prowincjonalnych klimatów, komedii romantycznych i śledzi w occie. Andrzej Kopacki – autor książek eseistycznych o literaturze niemieckojezycznej, poeta, tłumacz, nauczyciel akademicki. Potrafi w każdej chwili wygłosić zwariowany wykład pełen obcych słów. Lubi słońce, włoską kuchnię, porządek. Pływak i meloman. Nigdy sie nie spóźnia. Życiowy farciarz. Przyjaciele, którzy od dwudziestu lat pracują biurko w biurko. Powieść “Dwoje” pisali razem, wymieniając tysiące maili i topiąc kartki kolejnych wersji w jeziorze. To był trudny egzamin ich przyjaźni, który świetnie zdali.
„Co to za czasy, kiedy rozmowa o drzewach jest prawie zbrodnią, bo zawiera w sobie milczenie o tylu niecnych czynach?” – to zdanie z wiersza Bertolta Brechta „Do potomków” stało się po 1945 roku powodem bodaj najdłuższej i najoryginalniejszej debaty w dziejach literatury niemieckojęzycznej. Zainspirowała do udziału całą rzeszę poetów, a ze względu na swoją formę nie ma sobie podobnych: dyskutanci mówią bowiem wierszem. Z wierszy zaś wynikła mapa dyskursów, jaką w ciągu kilku dziesięcioleci powojennych wyrysowali czytający Brechta poeci, między innymi ci, o których mowa w tej książce: Heiner Müller, Hans Magnus Enzensberger, Paul Celan, Günter Eich, Reiner Kunze, Erich Fried, Michael Krüger, Walter Helmut Fritz, Peter Huchel, Rudolf Peyer, Johannes Bobrowski, Rose Ausländer, Erika Burkart i Gregor Laschen. Są na tej mapie różne stany skupienia: filozofia, teologia i estetyka, świadomość epoki kontestacji i postkontestacji na zachodzie Niemiec i myśl dysydencka w Niemczech wschodnich, historiozofia i poetologia. Są związki intertekstualne, szczypta komparatystki i refleksja okołoprzekładowa. Andrzej Kopacki (1959), filolog, pracuje na Uniwersytecie Warszawskim i w redakcji „Literatury na Świecie". Napisał kilka książek poetyckich i eseistycznych. Jest autorem wielu przekładów z literatury niemieckojęzycznej.
Czy jest możliwa naukowa synteza prozy niemieckojęzycznej przełomu XX i XXI wieku? Czy lektura i szczegółowe badania wybranych powieści takich autorów, jak Robert Schindel, Bernhard Schlink, Marcel Beyer, Norbert Gstrein, Christoph Ransmayr, W.G. Sebald, Josef Haslinger, Robert Schneider, Sten Nadolny, Robert Menasse, Michael Krüger, Daniel Kehlmann i Urs Faes, pozwalają ogarnąć krytycznym spojrzeniem kondycję tej prozy, jej ambicje poznawcze, postawy etyczne i uderzające cechy estetyczne? Książka "Literatura samonegacji" przynosi odpowiedź na te pytania. Jest opisem postaw narracyjnych w literaturze, która wciąż stanowi pokłosie dwudziestowiecznych katastrof, ale też mierzy się z katastrofą wyobrażoną w mrocznych prognozach historiozoficznych. Kształt tej literatury wynika z duchowego dziedzictwa nowoczesności, jednak w świetle jej doświadczeń, u schyłku "moderny", prawomocność projektów narracyjnych w relacjach ze światem i historią wydaje się wątpliwa. świadkująca swojej epoce literatura traci moc wiążącą, a świadomość tego stanu rzeczy rodzi "literaturę samonegacji", która w swych najlepszych przejawach okazuje się nową, obiecującą jakością historycznoliteracką.
Bonito
O nas
Kontakt
Punkty odbioru
Dla dostawców
Polityka prywatności
Ustawienia plików cookie
Załóż konto
Sprzedaż hurtowa
Bonito na Allegro