Ja tej wojny nie wywołałem, ba, pewnie byłbym jej przeciwny! Robiłem, co mogłem: urodziłem się, gdy zdawało się, że jest już po wszystkim, w kwietniu 1947 roku, więc było dosyć czasu, żeby ruiny uprzątnąć, poległych pochować, a winnych złapać i ukarać. Byłem jedynakiem, moi poprzednicy, czy może poprzedniczki zostały usunięte, bo mamie‑Różyczce ciąża wciąż groziła śmiercią. Lekarze odradzali, zresztą mama‑Różyczka dobrze wiedziała, że po getcie krakowskim, obozie w Płaszowie, Auschwitzu, Ravensbrücku i Malhoffie noszenie ciąży mogłoby mieć tragiczne konsekwencje. Dopiero dr Konstantynowicz, ginekolog‑legenda krakowska, człowiek głębokiej wiary i dobroci, którego miałem poznać dużo później i grać z nim w brydża, dał, nie bez wahania, zielone światło, by zachować ciążę. Czyli mnie. Ułożony byłem poprzecznie, poród był trudny, za to los obdarzył mnie czepkiem. Na krótko, rzecz jasna, i bez spodziewanych przywilejów losu. [fragment]
„*** (Bo od tego jest w bajkach morał) Biedny przecier Łabędź i żyrafa I komu tu ufać Księżniczka Smok, dziewica i szewczyk Z Andersena Borsuk i norka Jeż i wieża Duchy Lis i sowa Kruki Kot i mysz Sroka sroce Kmieć i księżniczka Królewicz i jego żony Lew i jagnię *** (Jest granica)”
Bonito
O nas
Kontakt
Punkty odbioru
Dla dostawców
Polityka prywatności
Ustawienia plików cookie
Załóż konto
Sprzedaż hurtowa
Bonito na Allegro