Burki, hidżab, halal, szahid, samobójcze zamachy, masakry, honorowy mord, egzekucje, obcinanie głów... Polacy znali dotychczas zjawiska związane z islamem i przede wszystkim islamski terror głównie z medialnych doniesień. Nie brali udziału w konfrontacji bojowników Allaha z Zachodem. Było jednak tylko kwestią czasu, kiedy i oni staną się jego ofiarami. I to niekoniecznie u siebie w domu. Wystarczy, że podróżują, jak do Tunezji. Terroryści sami wybierają miejsca ataków i swoje ofiary. Im zamach bardziej przypadkowy, bardziej spektakularny, tym groźniejszy, tym dotkliwszy. Tym większy strach, tym większy paraliż. Islamski terror w imię Allaha może uderzyć wszędzie, w pociągu, na przystanku, w kawiarni, w muzeum. Dlatego tak trudno się przed nim bronić. Dlatego, tak wiele zależy od naszej postawy. To najpoważniejsze dziś wyzwanie dla zachodniej cywilizacji, jeżeli chce przeżyć. Nowa książka Marka Orzechowskiego, mieszkającego w Brukseli dziennikarza, publicysty, pisarza, autora między innymi „Holandii. Presja depresji” oraz „Belgijskiej melancholii” opowiada o dramatycznych zjawiskach, które potwierdzają sukces islamistów w zachodniej Europie: od krwawych zamachów po spory o miejsce na basenie kąpielowym. Najważniejsze pytanie – czy możemy z islamem przegrać – znajduje na kartach jego książki dramatyczną odpowiedź: my już przegraliśmy. Wydanie drugie zaktualizowane
Marek Orzechowski przypomina, że to, co 9 listopada 1989 roku zdarzyło się w Berlinie, nigdy nie miało się wydarzyć - świat przeżył szok, kiedy najmocniej ufortyfikowana granica w Europie w jedną noc straciła swoje złowieszcze znaczenie. Relacjonuje, z osobistej perspektywy dziennikarza i Polaka po zachodniej stronie Muru Berlińskiego, co działo się przez następnych trzysta dwadzieścia dziewięć pełnych napięcia dni, kiedy rozstrzygał się los Niemiec, a wraz z nim Europy i świata.
Marek Orzechowski, dziennikarz, publicysta i pisarz, ma w swoim dorobku wywiady z czołowymi politykami Europy, setki komentarzy, artykułów i reportaży, w tym z wojny na Bałkanach. W Europolis przypomina te najciekawsze i nadal aktualne. Uprawianie zawodu dziennikarza to przywilej. To więcej niż spowiedź w konfesjonale. Tam zostaje wszystko, co zostało wyznane. Dziennikarz wszystko, co zostało powiedziane, może wykorzystać, a wówczas warto pamiętać, że rękopisy nie płoną.
Belgia, un amour compliqué, mówił o swoim małym, wciśniętym między Francję i Niemcy kraju poeta i szansonista Jacques Brel. I miał rację. Tak, Belgii nie da się kochać jednoznacznie, ze ślepym oddaniem. Miłość, jeśli się pojawi, będzie tak samo trudna jak historia Belgii i ona sama. To kraj, w którym nie ma jednej radości ani jednego smutku. To kraj, który należy do Flamandów, Walonów, brukselczyków, a także każdego, kto w nim mieszka. Kiedy przed laty pisałem Belgijską melancholię, nadałem jej podtytuł Belgia dla nieprzekonanych, bowiem chociaż sporo o niej słyszano, niewiele o niej wiedziano. Któż znalazłby do niej drogę, gdyby nie Bruksela, nie Unia, NATO? A jednak warto do niej zajrzeć, i nie tylko na konferencję. I jaką Belgię spotkamy? Mimo traumy zamachów terrorystycznych wciąż tę samą: surrealistyczną krainę indywidualistów, akceptującą siebie taką, jaka jest, skłonną do anarchizowania, pozostawiającą szeroki margines osobistej wolności. Na okładce książki widnieje drogowskaz, wskazujący cztery kierunki w stronę Belgii. I każdy jest właściwy, zawsze do niej trafimy, ponieważ Belgia to przede wszystkim stan ducha. Na mapie trudno ją znaleźć, dlatego Belgii trzeba szukać na swój własny sposób. A odnaleziona, każda będzie prawdziwa, chociaż skomplikowana. Jak miłość do niej Brela. I o tym jest ta książka.
Projekt Rozszerzenie - powiększenie Unii Europejskiej o dziesięciu nowych członków w 2004 roku - był jedynym w historii Europy tak wielkim wyzwaniem. Jego sukces nie był jednak na żadnym z etapów przesądzony. Jak się narodził ten Projekt? Czy gwarantował przyjęcie Polski i kto o jej członkostwo naprawdę zabiegał? Kto obawiał się silnej Polski w zjednoczonej Europie? Co było największą przeszkodą i kto dokonał największego wysiłku? Czy Rosja mogła powstrzymać zjednoczenie Europy i jaką rolę odegrały Niemcy? Jaką Francja?
Burki, hidżab, halal, szahid, samobójcze zamachy, masakry, honorowy mord, egzekucje, obcinanie głów... Polacy znali dotychczas zjawiska związane z islamem i przede wszystkim islamski terror głównie z medialnych doniesień. Nie brali udziału w konfrontacji bojowników Allaha z Zachodem. Było jednak tylko kwestią czasu, kiedy i oni staną się jego ofiarami. I to niekoniecznie u siebie w domu. Wystarczy, że podróżują, jak do Tunezji. Terroryści sami wybierają miejsca ataków i swoje ofiary. Im zamach bardziej przypadkowy, bardziej spektakularny, tym groźniejszy, tym dotkliwszy. Tym większy strach, tym większy paraliż. Islamski terror w imię Allaha może uderzyć wszędzie, w pociągu, na przystanku, w kawiarni, w muzeum. Dlatego tak trudno się przed nim bronić. Dlatego, tak wiele zależy od naszej postawy. To najpoważniejsze dziś wyzwanie dla zachodniej cywilizacji, jeżeli chce przeżyć. Nowa książka Marka Orzechowskiego, mieszkającego w Brukseli dziennikarza, publicysty, pisarza, autora między innymi `Holandii. Presja depresji` oraz `Belgijskiej melancholii` opowiada o dramatycznych zjawiskach, które potwierdzają sukces islamistów w zachodniej Europie: od krwawych zamachów po spory o miejsce na basenie kąpielowym. Najważniejsze pytanie - czy możemy z islamem przegrać - znajduje na kartach jego książki dramatyczną odpowiedź: my już przegraliśmy.
Powiększenie Unii Europejskiej o dziesięciu nowych członków w 2004 roku było jedynym w historii Europy tak wielkim wyzwaniem. Jego sukces nie był jednak na żadnym z etapów przesądzony. Jak narodził się ten Projekt? Czy gwarantował przyjęcie Polski i kto o jej członkostwo naprawdę zabiegał? Co było największą przeszkodą na drodze Polski do Unii i kto dokonał największego wysiłku? Czy Rosja mogła powstrzymać zjednoczenie Europy i jaką rolę odegrały Niemcy? Jaką Francja? Jaką inne kraje? Dziś, z perspektywy dziesięciolecia tego historycznego wydarzenia, Günter Verheugen i Marek Orzechowski raz jeszcze analizują ówczesne szanse i zagrożenia. I starają się odpowiedzieć na pytanie, w jakim stopniu te szanse zostały wykorzystane, a zagrożenia przezwyciężone.
Nowa książka Marka Orzechowskiego, znanego dziennikarza i publicysty, autora kilku książek (Belgijska melancholia, Holandia. Presja depresji, Zdarzyło się w Berlinie, Mój sąsiad islamista, Europolis, czyli diabeł mieszka w Brukseli). „Wszyscy – świat i my wraz z nim – żyjemy w czasach niepokoju, zagrożenia, strachu, nieobliczalnej przemocy”, pisze autor tej książki. Jak to możliwe? Po traumatycznym doświadczeniu dwóch strasznych ogólnoświatowych wojen dwudziestego wieku i prawie półwiecza zimnej wojny między Wschodem a Zachodem? Wbrew oficjalnej narracji przekonującej nas o wspólnym dążeniu cywilizacji zachodniej do zapewnienia ludzkości bezpieczeństwa i dobrobytu? A jednak tak się właśnie dzieje. Dlaczego? Marek Orzechowski z dziennikarską przenikliwością łączy w swojej książce fakty, nam znane na ogół z newsów, na których wcale nie skupiamy uwagi, dociera do informacji, na które sami nigdy byśmy nie natrafili. Swoją dobrze udokumentowaną odpowiedzią na to pytanie zachwieje w czytelnikach zapewne wiele przekonań skutecznie zaszczepionych przez media głównego nurtu. Ale warto poznać jego książkę, aby lepiej rozumieć świat, „jedyny, jaki mamy”, i działające w nim siły.
Nowa książka autora Belgijskiej melancholii. Depresja, tamy, wiatraki, poldery i po horyzont pola tulipanów, tolerancja, pełen luz, sex and drugs… Zapytani o Holandię te skojarzenia wymienimy bez wahania. Taką Holandię chcemy widzieć: nowoczesną, w której wszystko wolno, tętniącą życiem, wielokulturową, zanurzoną w globalnym świecie. I to jest możliwe w każdej chwili. Koninkrijk der Nederlanden, Królestwo Niderlandów, jak oficjalnie się nazywa, nie leży przecież gdzieś daleko. Ale to tylko zewnętrzna warstwa, pisze Marek Orzechowski. Holandie są dwie. Obie pociągające. Jedna, ta wprost z widokówki, druga skryta między wodą i tamami. Inna od innych. Ukształtowana przez naród mistrzowskich budowniczych tam i krajobrazów, śmiałych żeglarzy-odkrywców i bezwzględnych kupców. O niej także opowiada ta książka. O surowych warunkach egzystencji i walce z wodą. O tym, jak w ciągu wieków zahartowały one Holendrów i uczyniły z nich ludzi nawykłych do wspólnego działania, wytrwałych, upartych, oszczędnych aż do skąpstwa, tolerancyjnych, ale i niedostępnych. Woda to od zawsze był ich największy wróg i najważniejszy sojusznik. Nic dziwnego, że mówią o swoim kraju Kikkerlandje, Żabi Kraj. Jakby brali go lekko – na przekór genetycznemu przymusowi, by we wszystkim być najlepszym.
Bonito
O nas
Kontakt
Punkty odbioru
Dla dostawców
Polityka prywatności
Ustawienia plików cookie
Załóż konto
Sprzedaż hurtowa
Bonito na Allegro