Ćmy stanowić miały - według wierzeń ludowych - symbol żałoby. Uosabiały uwięzione na ziemi dusze zmarłych albo, przybywając gromadnie, zwiastowały odejście kogoś z żywych. Maria Lenart przyjeżdża do rodzinnej wsi na pogrzeb matki, z którą zerwała kontakt kilka lat wcześniej. Kraj jest spustoszony po trwającej kilka miesięcy krwawej wojnie domowej i choć z grubsza podźwignął się z upadku, rządzony twardą ręką przez Partię, to nadal straszy śladami militarnych działań. I skazami na sumieniu, których pozbyć się jeszcze trudniej. Niełatwe relacje rodzinne, mnożące się sekrety i niezwykłe zdarzenia oraz wszechobecne ćmy, prześladujące bohaterkę zarówno w koszmarach, jak i na jawie - to główne elementy tej nie do końca określonej gatunkowo, onirycznej opowieści.
Dreszcze to zbiór lęków. Tych najgłębszych, trawiących człowieka gdzieś na granicy świadomości. Często nie do końca sformułowanych, niejednoznacznych, niedookreślonych. To proza wynikająca z chęci swoistej autoterapii, oswajania własnych strachów, ale też komentowania rzeczywistości. Nie tyle próba oceny, co zadawania pytań. Ważną rolę pełni tu religia – przetwarzana, przekształcana, czasem wręcz profanowana w poszukiwaniu szerszego kontekstu, głębszego zrozumienia. Od mroźnej Moskwy, przez amerykańskie pustkowia z czasów wojny secesyjnej, oblicza polskiej prowincji i wsi, aż po krakowskie ulice. Wszędzie kryje się groza, która nie zawsze jest tak oczywista i jednoznaczna, jak nam się wydaje. Wampiry, zombie, wilkołaki, UFO i słowiańskie bóstwa – to wszystko opowiedziane na nowo, inaczej. „(…) Wojteczek portretuje zdegenerowanych mieszkańców zdegenerowanego świata z zaskakującą, poruszającą empatią, będącą jakby wyrazem świadomości, że za każdą, nawet najgorszą bestią, kryje się historia jej upadku, jej osobista tragedia. A zatem – choć mamy do czynienia z fantastyką grozy – proza Mariusza Wojteczka jest przede wszystkim realistyczną prozą psychologiczną, która to, co niesamowite, wykorzystuje jako soczewkę, w której skupia się człowieczeństwo w sytuacjach skrajnych, podejmujące (nierzadko z góry skazaną na porażkę) walkę o siebie. Ale to sam akt walki je ocala, nie jej rezultat. A zatem znów, gdybym miał podsumować całość bon motem, który bardziej precyzyjnie wskazuje na literackie tropy, zamiast podpierać się Pessoą-modernistą, mógłbym powiedzieć: tak by wyglądało, gdyby Marek Hłasko zechciał napisać horror”. – ze wstępu Wojciecha Guni Mariusz „Orzeł” Wojteczek (rocznik ’82), obecnie Krakus – trochę z przypadku, trochę z zasiedzenia. Redaktor wielu portali o popkulturze, recenzent, publicysta. Współtwórca i redaktor portalu „BadLoopus – W pętli popkultury”. Pisze opowiadania, które dotychczas publikował m.in. w „Grabarzu Polskim”, „Okolicy Strachu”, „Bramie”, magazynie „Histeria” oraz w antologiach Słowiańskie koszmary, Licho nie śpi, City 4 i Sny Umarłych. Polski rocznik weird fiction 2019. Laureat czwartego miejsca w konkursie X na dziesięciolecie magazynu „Creatio Fantastica”. W 2018 wydał autorski zbiór opowiadań Ballady morderców (wydawnictwo Phantom Books). Miłośnik popkultury i dobrej muzyki, nałogowy zbieracz książek, komiksów i płyt. Zakochany bez pamięci w swojej żonie i popkulturze – w takiej właśnie kolejności.
Bonito
O nas
Kontakt
Punkty odbioru
Dla dostawców
Polityka prywatności
Ustawienia plików cookie
Załóż konto
Sprzedaż hurtowa
Bonito na Allegro