Marjolijn Hof (ur. w 1956 roku w Amsterdamie) zanim zdecydowała się poświęcić w pełni pisarstwu, przez ponad dwadzieścia lat pracowała jako bibliotekarka. Powieść Mała szansa (Querido, 2006) w 2007 została nagrodzona Złotym Rysikiem, a także Złotą Sową dla najlepszej powieści dla dzieci i młodzieży. W styczniu 2009 roku austriacki Instytut Literatury dla Dzieci i Młodzieży przyznał Małej szansie w niemieckim tłumaczeniu tytuł książki miesiąca. „Wspaniały styl. Książka nie zawiera ani jednego zbędnego słowa” – napisano w raporcie jury Złotego Rysika. „Tata właśnie wyjeżdżał na wojnę” – tak zaczyna się ta historia. Nie jest to jednak książka o wojnie, ale o jej konsekwencjach, o trudnych do opanowania emocjach, o strachu i o rozłące. O tym wszystkim opowiada Kiki. Jej ojciec, lekarz, właśnie po raz kolejny wyjeżdża do dalekiego kraju, w którym toczą się walki. Kiki boi się o niego. Wie, że ojcu grozi niebezpieczeństwo. Przecież w każdej chwili może go dosięgnąć zabłąkana kula. W oczekiwaniu na powrót ojca Kiki podejmuje irracjonalną grę, która – jak śmieszne wróżby, wymyślane dla odczarowania złych sytuacji – ma sprawić, że ojciec wróci do domu cały i zdrowy. „Postanowiłam przemyśleć dokładnie sprawę pomniejszania lub powiększania szans. Nie znałam nikogo, komu zmarł tata oraz zdechł pies. To się raczej nie zdarza. Mama nazwałaby to małą szansą. Jeszcze mniejszą szansą było spotkanie kogoś, komu i umarł ojciec, i zdechły pies oraz mysz”.
W prezentowanej książce autor dowodzi, że język rytuałów i gestów modlitewnych we wczesnośredniowiecznej Francji odzwierciedlał polityczne i społeczne stosunki panujące w ówczesnym społeczeństwie, wzajemne zależności, porządek społeczny. Pokuta publiczna i towarzyszące jej gesty, wiara we wstawiennictwo świętych, zwyczaj okazywania szacunku zwierzchnikom - wszystkie te elementy składały się na rytuał zwany suplikacją, który - zdaniem G. Koziola - odzwierciedlał dokładnie język politycznych i społecznych sposobów komunikowania się. Autor wskazuje także, że w odróżnieniu od rytuałów takich, jak: hołd, koronacja, czy uroczysty wjazd - rytuały błagalne, suplikacje, nie były tak sformalizowane, ani rozbudowane. Podkreśla, że trudno jest wyodrębnić je jako osobne momenty rytualne wyjęte z praktyki codziennego życia politycznego. Suplikacja i związana z nią symbolika stanowiły stały element kultury wczesnego średniowiecza. Były więc nie tylko jednym z wielu rytuałów, ale pewnego rodzaju dyskursem, przenikającym społeczne wyobrażenia i wpływającym na kształt wyobrażeń o władzy oraz na relacje władca-poddany, a tym samym na kształt sposobu sprawowania władzy.