„Powiedziałem do znajomego: – Chcę napisać książkę o Hucułach. – O czym? O koniach? – Nie, o ludziach, o górach, o Huculszczyźnie, krainie na krańcach polskiego świata. – Huculszczyzna? A gdzie to jest? – dopytywał”. Już nigdzie. To książka o krainie legendarnej. Pięknych górach i jej dumnych mieszkańcach mówiących po ukraińsku, polsku, w jidysz, po niemiecku i węgiersku. Ludziach, którzy urodzili się w Austro-Węgrzech, dorastali w międzywojennej Polsce, w dorosłe życie wkraczali pod niemiecką okupacją a umierali w Związku Radzieckim lub, jak nieliczni spośród nich, na niepodległej Ukrainie. Powiaty Nadwórniański i Kołomyjski położone na samych krańcach Drugiej Rzeczpospolitej, widziane z blisko stuletniej perspektywy, to prawdziwa kraina legend wyrastających z życia na krawędzi pomiędzy ludzką dolą, a dziką naturą. Wszystko to z Panem Bogiem w tle. Blade odbicie tej krainy odnajdujemy dziś, wędrując po Gorganach i Czarnohorze. Polskich? Ukraińskich? A może uniwersalnych, należących do światowego dziedzictwa, niczym tropikalny las, będący własnością wszystkich ludzi, podobnie jak mitologia Greków i Rzymian. Poznawanie tej krainy za sprawą starych fotografii jest dla mnie nieustannie frapującą podróżą w przeszłość.
Rozprawy zawarte w niniejszym tomie - w większości trudno dostępne i opublikowane w rozproszeniu - będą stanowiły cenną dokumentację mało znanego okresu naukowego dorobku mego Ojca, a także wartościowe źródło wiedzy na temat szkoły marburskiej przedstawione przez jej bezpośredniego wychowanka.
Tym razem Krzysztof Baranowski wciela się w rolę kapitana niemieckiego żaglowca pasażerskiego "Atlantis" pływającego po Morzu Śródziemnym. Swoją misję traktuje z ironią i humorem, choć ma kłopoty z niezdyscyplinowaną, międzynarodową załogą, wymagającym armatorem i jeszcze bardziej wymagającymi pasażerami. Autor pokazuje, jak wygląda od kulis praca najemnego żeglarza rodem z Polski, przed którym stają nieoczekiwane wyzwania, które z nawigacją nie mają nic wspólnego.
Otwarta formuła książki powinna sprzyjać lekturze zarówno ze strony kogoś, kto jest dojrzałym chrześcijaninem i katolikiem, jak również sprawić, że będzie ona czytelna dla ludzi relatywnie odległych od religii, ale zainteresowanych rzeczywistością wiary i kultury ludów Papui Nowej Gwinei. Trzeba bowiem przyznać, że znajomość tamtejszych realiów - czy to w osobistym doświadczeniu, czy też poprzez publikacje - jest w naszym kraju raczej śladowa. Książka daje zatem szansę wyzbycia się stereotypowych skojarzeń typu: Papuas, kanibal i łowca głów, by dostrzec po prostu człowieka z całym bogactwem jego życia.