W XXI wieku dyktatura przyjmuje zupełnie nowe oblicze – cyfrowe. Prekursorem tej przemiany są Chiny, które choć od dawna są jednym z motorów światowej gospodarki, to wciąż pod względem ideologicznym pozostają krajem autorytarnym.
Chiny śmiało konkurują z Zachodem i korzystają przy tym z baz danych i sztucznej inteligencji jak żaden inny rząd. Dzięki najnowszym osiągnięciom techniki partia próbuje stworzyć najlepszy na świecie system obserwacji. Celem jest kontrola chińskiego rządu nad wszystkim. Nad tym, co to dla nas oznacza, zastanawia się Kai Strittmatter, wieloletni korespondent „Süddeutsche Zeitung” w Pekinie.
Autor | Kai Strittmatter |
Wydawnictwo | W.A.B. / GW Foksal |
Rok wydania | 2020 |
Oprawa | miękka ze skrzydełkami |
Liczba stron | 400 |
Format | 13.5 x 20.2 cm |
Numer ISBN | 978-83-280-7265-7 |
Kod paskowy (EAN) | 9788328072657 |
Waga | 410 g |
Wymiary | 136 x 202 x 28 mm |
Data premiery | 2020.03.25 |
Data pojawienia się | 2020.02.12 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
"To będą Chiny z leninowską dyktaturą, dysponujące potężną gospodarką i swoją wizją przyszłości. Takie Chiny będą kształtować świat na swoje prawdopodobieństwo."
Lektura bardzo "na czasie" pod wieloma względami. Ile mądrości w odniesieniu do teraźniejszości z niej płynie... Bardzo trafne, szczere spojrzenie na prawdę i kłamstwo w aspekcie władzy. Rewelacyjnie uświadamiająca w jak wspaniałych, beztroskich czasach i miejscu przyszło nam, ludziom zachodu, żyć. Tak, tak. Wolnych tak bardzo, że nie potrafimy sobie tego uświadomić. Wolnych jak nigdy w dziejach człowieka.
Książka podzielona została na trzy bloki tematyczne, o mechanizmie dyktatury, o dyktaturze chińskich władz i o jej konsekwencjach, wpływie Chin na świat. Wszystko to, w głównej mierze, w oparciu o wykorzystanie nowych technologii. Treść obfituje w wiele ciekawostek i niuansów o chińskiej rzeczywistości. Bez względu, czy nas treść zaskoczy czy nie to niewątpliwie człowiekowi spoza Chin trudno pojąć mechanizmy przejęcia władzy nad społeczeństwem przez partię. Naród nawet nie ma w większości chęci tego zmieniać, posłusznie poddając się inwigilacji. Niesamowity jest wpływ kultury, kształtowanie człowieka od kołyski tak aby w konsekwencji "wyprodukować" miliony posłusznych mrówek.
"Ty mówisz o sferze prywatności? A masz smartfon? No widzisz! To już żadnej prywatności nie masz! W nim jest przecież całe twoje życie."
Kraj w którym wszystko jest możliwe... Gdyby to nie była prawda, czytając można by się zaśmiewać jak przy dobrej czarnej komedii.
Potrzebujemy nowej przeszłości? Proszę bardzo. Jeden rok nam nie pasuje? Znika z internetu i archiwów. Niewygodne słowo? Już zakazane. Nieposłuszna osoba? Nie ma. Niewiarygodne. Wszystko podszyte korupcją i niekompetencją na ogromną skalę a także ogromnym brakiem zaufania, nawet wobec najbliższych.
Ta książka to też potwierdzenie tego, że media robią z człowiekiem co im się tylko podoba. Nawet w naszych warunkach niewiele jest osób odpornych na wiadomości płynące z TV, mało ma świadomość manipulacji i gry dziennikarskiej, większość zwyczajnie przyjmuje je za pewnik.
Autor posiada ogromną wiedzę nie tylko w zakresie sinologii ale globalizacji, sytuacji politycznej i społecznej na świecie. Wiele trafnych spostrzeżeń, wiele analiz, odniesień do przeszłości. Wiele kwestii uzmysławia. Pisze ciekawie choć to książka z rodzaju tych, do których raczej zmęczonym nie ma co siadać. Przeczytałam z ogromnym zainteresowaniem.
Autor dzięki swojej pracy w Chinach w latach 2012-18 odwołuje się do szerokiego zakresu źródeł, w tym między innymi osobistych doświadczeń i artykułów partyjnych. W ten sposób uzyskujemy przekonujący obraz próby przeprowadzanej przez obecnego chińskie przywództwo, zmierzającej do stworzenia „nowego autorytaryzmu”. Oprócz cenzury, rozrośniętej do granic możliwości, przewyższającej nawet zapędy Mao i Stalina, obejmuje to różne schematy określające, co czyni „dobrym obywatelem”. Kiedy my odchodzimy od szkół z ocenami i tablic motywacyjnych w przedszkolach, Chiny tworzą bazy danych z systemem punktów przyznawanych za różne rodzaje zachowań, które nie są wyraźnie polityczne – na przykład punkty można odliczyć za biegnie przez ulicę na czerwonym świetle. Mniej punktów to np. niemożliwość podróżowania szybką koleją, znalezienia pracy czy mieszkania. Czyż nie przypomina to trochę mangi Inspektor Akane Tsunemori?
Ale to nie wszystko, na co zwraca uwagę autor. Omawia wpływ, jaki państwo autorytarne wywiera na zachowanie osobiste. W szczególności opisuje, w jaki sposób aktywnie podważana jest solidarność między obywatelami, co prowadzi do kultury cynizmu. Ludzie nie wiedzą co to bezinteresowność. O dziwo uważa się tu nawet, że tacy są właśnie Chińczycy, że mają to w genach i widząc inne zachowanie np. mieszkańców Tajwanu często sami mieszkańcy kontynentalnych Chin doznają szoku. Bo jak to – przecież Tajwańczycy to też Chińczycy, a potrafią się jednoczyć, pomagać, słuchać się nakazów bez widma kary, sami z siebie.
Najciekawsze jest ukazanie walki z zachodnimi wpływami, widoczne szczególnie w sieci. Znikają blogi, twitty, wreszcie znikają ludzie w więzieniach. Chiński firewall zasłania świat zachodu szczelnie, ale nie na tyle, by nikt nie wykorzystał jakiegoś systemu na obejście go. Jednak rząd wcale się tym nie przejmuje, bo tak naprawdę czynią to ledwo jednostki. Ba, nawet studenci, którzy mieli pozwolenie na korzystanie z zagranicznych, zakazanych stron, nie wyszukiwali na nich niczego. Przecież w chińskim internecie jest tak samo dużo śmiesznych kotków, zachodnich zespołów muzycznych co poza Chinami. Mają swoje social media, swoją Wikipedię, swoje komunikatory. Nikt nie szuka prawdy, ona młodym nie jest przecież potrzebna. Poprzez pomijanie problematycznych dat, zmianę słów, cenzurę wydaje im się, że świat, który widzą w sieci, jest taki jakim go wykreowano w rzeczywistości.
Dobrze, ale co wspólnego mają Reset i Chiny 5.0? Możliwość resetowania, krwawego resetowania. Mistrzem gry w Chinach jest Xi Jinping. To on tworzy wirtualną rzeczywistość całego Państwa Środka. Jego słowo, podtrzymywane na barkach partii, jest najważniejsze. Jednym ruchem ręki zmienia całe miasta, jednym słowem zmusza największe korporacyjne osobistości do przyznania racji. Ma wpływ na realność niczym system rozszerzonej rzeczywistości ukazany w mandze. Ba, jego zasięg jest o wiele dalszy niż w obrębie kraju. Chiny powoli wpływają na międzynarodową retorykę i coraz częściej dzięki działaniu cenzury i naciskach z zewnątrz wycinane są antychińskie artykuły, książki, postacie z gier. Knebluje się nie tylko własnych pisarzy, także laureatów Nagrody Nobla, ale i tych spoza Chin. Następuje powolny, ale reset chińskiej przeszłości, który, tak samo jak w mandze Reset, pociąga za sobą wiele ofiar. Chiny są teraz, przez działanie propagandy i cenzury, jak brutalna gra, w której ciężko wyjść bez szwanku i która czasem może zmylić, czy to co widzisz jest prawdą, czy jednak fikcją.
https://www.monime.pl/manga-reset-ksiazka-chiny-5-0/
„Publiczna kompromitacja i napiętnowanie są wbudowane w system”, s. 271.
Kiedy zdarzało mi się myśleć o Chinach, nie wyobrażałam sobie tego państwa jako jakiejś zamkniętej społeczności. Wręcz przeciwnie – odnosiłam wrażenie, że ich kultura jest dość otwarta, wszystko wydawało mi się takie piękne, może nieco egzotyczne... Kiedyś jednak z takich przekonań trzeba wyrosnąć i teraz, mając już trochę wiedzy o świecie, wiem, że takie wyobrażenia nie mają z realiami wiele wspólnego. Bo wiecie, w azjatyckiej części świata to Korea Północna przez nas – Europejczyków (ale i pewnie przez pozostałych również) – postrzegana jest jako ten zły, zamknięty, zacofany czy zmanipulowany kraj i naród. Zbyt mało uwagi poświęca się innym państwom czy ich rządom, gdyż najwyraźniej temat ten po prostu nie jest zbyt atrakcyjny dla mediów.
Przyszedł więc czas na zmierzenie się z lekturą, po której nie oczekiwałam wiele (nie przepadam za tematami politycznymi; nie czytałam wcześniej żadnych opracowań odnośnie Chin), ale równocześnie chciałam, by nie był to zbiór suchych faktów opartych na powiązaniach z historycznymi już wydarzeniami. Warto tutaj napomknąć, że decyzję o przeczytaniu tej książki podjęłam na długo przed gwałtownym rozwinięciem się sytuacji z wirusem na świecie. Kiedy więc nadszedł moment na zapoznanie się z literaturą, poczułam się, jakby los z kogoś właśnie zadrwił. Przede mną otwierała się opowieść o kraju, w którym wszystko miało swój początek.
Kai Strittmatter, uczący się i mieszkający niegdyś w Chinach (w Turcji również) stara się przedstawić Czytelnikowi sytuację państwa kontrolowanego przez Komunistyczną Partię Chin (KPCh), nie zanudzając osią historyczną. Decyduje się on na naświetlenie całkiem niedawnych konfliktów (m.in. między władzą a obywatelami), co nie znaczy, że publikacja została pozbawiona rysu historycznego. Zmierzam do tego, że autor zdecydowanie postawił na przybliżenie wydarzeń, które starają się przemawiać za jego tokiem rozumowania, co wychodzi mu całkiem zgrabnie.
„Chiny 5.0. Jak powstaje cyfrowa dyktatura” w głównej mierze skupia się – jak podsuwa sam tytuł – na tym, w jaki sposób rządzący w Chinach zaczęli wykorzystywać obecną technologię oraz jakie konsekwencje ponoszą za te decyzje mieszkańcy. Wyobrażacie sobie zablokowanie dostępu do portali takich jak Twitter? Cóż, autor wyjaśnia, że takie rzeczy mają tam miejsce. Coś, co dla nas może wydawać się irracjonalne, w tamtym zakątku świata jest na porządku dziennym. Cenzura – tak dobrze znana również w historii naszego kraju? Tak, w Chinach sięgnęła nawet Internetu (działa tam osobny aparat zajmujący się m.in. zamykaniem stron internetowych) i rozgościła się całkiem dobrze na jednym z portali społecznościowych, Weibo.
Gdyby tego było mało, na ograniczeniach dostępu w wirtualnym świecie oraz cenzurze wszem wobec się nie kończy. Dzięki swoim wywiadom, lekturom oraz obserwacjom autor jest w stanie naświetlić także sposób, w jaki w Chinach działa propaganda. Nie zabraknie też rozdziału o wpływie tego państwa na całą resztę świata, który może zaskoczyć. Przynajmniej w moim przypadku się udało. O przemyśle filmowym również znalazło się słów kilka!
Dlaczego przytaczam niektóre kwestie, o których Strittmatter rozpisuje się w swojej książce? Byście zdali sobie sprawę, że nie wszędzie jest tak samo – jak na naszym podwórku. Poprzez to mam również nadzieję, że wzbudzę w Was zainteresowanie tematyką książki, ponieważ uważam, że warto się z nią zapoznać. Jeśli nie będziecie w stanie dać wiary temu, o czym opowiada autor (a zdarzały się u mnie momenty, gdzie niektóre kwestie naprawdę potrafiły wywołać szok), zawsze będziecie mieli przed sobą wybór: uwierzyć w to bądź nie. Za pośrednictwem „Chin 5.0...” otrzymujemy pewne krytyczne spojrzenie na państwo i praktyki, jakie są tam stosowane, by móc oddziaływać na społeczeństwo, ale – co pewnie najważniejsze – nikt nie zmusza Czytelnika, by opowiadał się za jakąś stroną. Dlatego też polecam zapoznanie się z tą lekturą – być może jeszcze tego nie wiecie, ale jesteście żądni wiedzy dotyczącej współczesnych czasów?