Debiut płytowy to złożona materia. Autorski album jest przedstawieniem się publiczności, a jak wiemy, pierwsze wrażenie można zrobić tylko raz. Niektórym, mimo braku doświadczenia, udaje się zachwycić słuchaczy i krytyków, inni często wpadają w którąś z wielu pułapek, choćby udziwnionych kompozycji czy niekończących się fajerwerków strzelających z instrumentu lidera wprost do ucha odbiorcy. Młodzi artyści mają poczucie, że wraz z wejściem na rynek fonograficzny mają niepowtarzalną okazję, aby udowodnić swoją techniczną biegłość. Dawid Lubowicz niczego nikomu udowadniać nie musi. Rozpoczyna płytową karierę w charakterze lidera, ale ciężko nazwać go przecież debiutantem. Nawet ci, którzy śledzą polską scenę jazzową od niechcenia, powinni doskonale zdawać sobie sprawę z talentu i dotychczasowych dokonań skrzypka.
Do tej pory jego barwę, lekkość improwizacji, a także zdolności aranżacyjne i kompozytorskie mogliśmy usłyszeć w projektach plasujących się na styku gatunków muzycznych oraz w przedsięwzięciach związanych z warszawskimi teatrami. Jednak bez wątpienia najistotniejszym składem, w jakim gra, jest Atom String Quartet. Współtworząc już od ośmiu lat tę supergrupę złożoną z „czterech najsympatyczniejszych rzępajłów z siłą rażenia adekwatną do nazwy zespołu!” (jak celnie określił smyczkową formację Jan Ptaszyn Wróblewski) zdobył szerokie uznanie publiczności.
Na autorski krążek Lubowicza czekaliśmy długo, zapowiedzi krążyły już przynajmniej od trzech lat, a fragmenty materiału wybrzmiewały na kilku koncertach, jakie skrzypek grał ze zmiennymi składami. Bardzo zapracowany muzyk w wakacje zeszłego roku, między udziałem w nagraniach dla innych zespołów, próbami do premiery musicalu, do którego komponował muzykę, a koncertami smyczkowego kwartetu, znalazł wreszcie chwilę na rejestrację autorskiego albumu. Dosłownie chwilę, bo sesja trwała zaledwie półtora dnia.
Polska wiolinistyka jazzowa jest dyscypliną piekielnie mocną – wiemy to nie od dziś. Siłą rzeczy fani jazzowych skrzypiec w naszym kraju stają się odbiorcami coraz bardziej świadomymi i wymagającymi. Właśnie ta publiczność będzie zagorzałym adwokatem i surowym sędzią poniższego nagrania. Jego różnorodność sugeruje jednak, że odbiorcą powinien być fan muzyki jako takiej, a nie ortodoksyjny wyznawca jej wybranego nurtu. Mam nadzieję, że debiut fonograficzny w roli lidera przyniesie Lubowiczowi jeszcze więcej uznania niż zdobyte do tej pory Fryderyki, Mateusze Trójki, Złote Gęśle, czy wysokie pozycje w ankietach magazynów jazzowych. Jasne, że płyta Inside nie została wydana dla nagród, a dla satysfakcji, zarówno artysty jak i odbiorców tego albumu. Chęć stworzenia autorskiej muzyki przez Dawida Lubowicza po trzydziestu latach gry na skrzypcach właśnie się zmaterializowała. Jego równie duże pragnienie podzielenia się tą muzyką z publicznością spełni się w momencie umieszczenia krążka w Waszych odtwarzaczach, do czego gorąco zachęcam.
Skład zespołu:
Dawid Lubowicz – skrzypce, skrzypce 5-strunowe,
Krzysztof Herdzin – fortepian, akordeon, flet,
Robert Kubiszyn – kontrabas, gitara basowa, gitara tenorowa,
Łukasz Żyta – perkusja,
gościnnie:
Jacek Kotlarski – wokal,
Tomasz Kałwak – instrumenty klawiszowe.
Płyta wydana pod Patronatem Burmistrza Miasta Zakopane Leszka Doruli. Partnerami wydawnictwa są: Stoart i ZAIKS.
Lista utworów:
1. Highlander On The Trip
2. Jazz Babariba
3. Memento
4. Pieśń Roksany
5. First Waltz
6. Medium
7. Obercology
8. Dla M.D.
9. Turbofolk
Wykonawca | Dawid Lubowicz |
Dystrybutor | Universal Music Polska |
Rok wydania | 2018 |
Nośnik | CD |
Format | audio |
Opakowanie | digipack |
Kod paskowy (EAN) | 5907222048054 |
Data premiery | 2018.05.07 |
Data pojawienia się | 2018.05.07 |
Dostępna liczba sztuk | |
---|---|
Dostępność całkowita | 93 szt. (realizacja 2024.04.02) |
Dostępność w naszym magazynie | 0 szt. |
Dostępność w punktach Bonito |
---|
ul. Jagiellońska 4 (przecznica ul. Wolności) | Zamów i odbierz 2024.04.03 |
ul. Dmowskiego 12 (obok stacji Gdańsk Wrzeszcz) | Zamów i odbierz 2024.04.03 |
ul. Staromiejska 6 (50 m od Rynku) | Zamów i odbierz 2024.04.03 |
ul. Piotrkowska 193 (200 m od Politechniki Łódzkiej) | Zamów i odbierz 2024.04.03 |
al. Komisji Edukacji Narodowej 51 (skrzyżowanie z ul. Płaskowickiej) | Zamów i odbierz 2024.04.03 |
al. Komisji Edukacji Narodowej 88 (Ursynów - metro Stokłosy) | Zamów i odbierz 2024.04.03 |
al. Niepodległości 54 (przy stacji metro Wierzbno) | Zamów i odbierz 2024.04.03 |
ul. Chmielna 4 (50 metrów od ul. Nowy Świat) | Zamów i odbierz 2024.04.03 |
ul. Czapelska 48 (200 m od ronda Wiatraczna) | Zamów i odbierz 2024.04.03 |
ul. Kondratowicza 37 (blisko Szpitala Bródnowskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.03 |
ul. Pańska 96 (300 m od ronda Daszyńskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.03 |
ul. Powstańców Śląskich 3 (obok restauracji McDonald's) | Zamów i odbierz 2024.04.03 |
ul. Stawki 8 (450 m od CH Arkadia) | Zamów i odbierz 2024.04.03 |
ul. Wspólna 27 (przecznica Marszałkowskiej) | Zamów i odbierz 2024.04.03 |
ul. Żeromskiego 1 (przy stacji metra Słodowiec) | Zamów i odbierz 2024.04.03 |
al. Armii Krajowej 12 (Budynek Centrum AB) | Zamów i odbierz 2024.04.03 |
ul. Jedności Narodowej 122 (blisko Parku Słowiańskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.03 |
ul. Plac Grunwaldzki 25 (w budynku Grunwaldzki Center) | Zamów i odbierz 2024.04.03 |
ul. Ruska 2 (przy Placu Solnym) | Zamów i odbierz 2024.04.03 |
Darmowa dostawa już od 299,00 zł
Polska wiolinistyka jazzowa zdrowo się trzyma. Przed laty jej poziom wyznaczył Zbigniew Seifert. Późniejsze dokonania Michała Urbaniaka, a ostatnio sensacyjnego Adama Bałdycha, doskonale wpisują się w spuściznę Seiferta. Kilka tygodni temu na wiolinistycznym firmamencie pojawił się "nowy chłopak w mieście" - Dawid Lubowicz. Świeżość (a zarazem niezwykła dojrzałość) i szczerość wypowiedzi - to pierwsze wrażenia, jakie odniosłem po przesłuchaniu jego debiutanckiej płyty "Inside". Od tego momentu album towarzyszy mi niemal bez przerwy. Jest znakomitym kompanem w podróży i świetnie się go słucha w domowym zaciszu.
Z tym "debiutem" Lubowicza to spora przesada. Skrzypek, pomimo młodego wieku, ma już ugruntowaną pozycję na polskim rynku muzycznym. Z Atom String Quartet trzykrotnie zdobył "Fryderyka" (najwyższą nagrodę polskiego przemysłu muzycznego) i Grand Prix 9. Międzynarodowego Konkursu Jazzowego w Bukareszcie. W ostatnich latach - jako solista - wywalczył IV nagrodę w konkursie kompozytorskim "Crossover Composition Award 2015" i trzecie miejsce na Międzynarodowym Konkursie Jazzowym im. Zbigniewa Seiferta.
Lubowicz na swój debiut fonograficzny kazał nam czekać dość długo. Jest wyjątkowo zapracowanym muzykiem. Jako sideman systematycznie nagrywa dla innych wykonawców. Wspólnie z bratem skomponował dobrze przyjętą muzykę do musicalu "Piloci". Dwa miesiące przed nagraniem ukończył studia w Instytucie Jazzu w Katowicach. Jeśli dodać do tego pracę w orkiestrach, teatrach muzycznych i częste koncerty, to aż dziw bierze, że w końcu znalazł czas dla siebie. Znalazł. Półtora dnia - tyle trwało nagranie płyty.
Na "Inside" Dawid Lubowicz znakomicie przedstawił się słuchaczom. Nagrał w pełni autorski materiał (z wyjątkiem „Pieśni Roksany” Karola Szymanowskiego). Nie popełnił błędu wielu debiutantów, którzy nagrywają "pod publiczkę" albo "pod krytyków". Zazwyczaj próbują oni obezwładnić swoją wirtuozerią, albo udziwnionymi do granic dobrego smaku kompozycjami. Lubowicz niczego nie udowadnia. Wie czego chce i dojrzale realizuje pomysły. Jego styl jest zachwycający - subtelny, perfekcyjny, gdzie trzeba zachowawczy, gdzie trzeba tryskający wirtuozerią. W nagraniu czuć autentyzm i artystyczną uczciwość. Skrzypek nie udaje, że urodził się w Nowym Jorku. Słychać, że pochodzi z Zakopanego i czerpie ze swoich korzeni pełnymi garściami. Oczywiście nie grałby jazzu bez nawiązań do konkretnych nurtów amerykańskiej muzyki, ale robi to z głową i ze smakiem.
Liderowi towarzyszą muzycy z najwyższej półki. Krzysztof Herdzin na fortepianie (ale też na akordeonie i flecie) wypełnia muzyczne przestrzenie tysiącami barw. Robert Kubiszyn (kontrabas, gitara basowa) i Łukasz Żyta (perkusja) niezwykle subtelnie, precyzyjnie i jednocześnie treściwie, budują nowe skojarzenia rytmiczne i brzmieniowe.
I chociaż płyta nie została nagrana "pod krytyków", to jednak wróżę jej, że w rocznych podsumowaniach zajdzie wysoko. "Inside" mocno otwiera solową karierę Lubowicza. Nie mam żadnych wątpliwości, że rozwój tego artysty będzie przebiegał proporcjonalnie do jego niezwykłego talentu, a każdy kolejny album stanie się ważnym wydarzeniem muzycznym.