hamburger
Menu
Kategorie
Kategorie
Wyszukaj „Kraina Martwej Ziemi. Tom 1. Krew i stal”
Książki
Zabawki
Gry
Puzzle
Papiernicze i szkolne
Muzyka
Audiobooki

Kraina Martwej Ziemi. Tom 1. Krew i stal

Udostępnij
Wydawnictwo:
Seria wydawnicza:
Rok wydania:
Niedostępny
Produkt niedostępny
ostatnio dostępny: 2023.05.29
26,99
Cena sugerowana przez wydawcę: 34,90 zł

Opis od wydawcy

Gdy krew bohaterów zrosi Martwą Ziemię, stal będzie musiała dosięgnąć zdrajców.

Sto pięćdziesiąt lat po powstaniu Martwej Ziemi z twierdzy granicznej wyrusza oddział żołnierzy, by wąskim przesmykiem przekroczyć zapomnianą krainę. W starym klasztorze u podnóża Smoczych Gór ukryte jest coś, co musi powrócić do królestwa, zanim Zasłona Martwej Ziemi pęknie i zaniknie.

Silny oddział pod dowództwem Dartora, starego, zaprawionego w bojach oficera, wkracza w suche stepy, by zmierzyć się z demonami przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Prawdziwy cel misji zna tylko przysłany w ostatniej chwili przewodnik. Lecz nawet on – tajemniczy Arthorn – nie przypuszcza, jaki los przygotowali dla nich bogowie i jak krucha jest równowaga znanego im świata.

Krew i stal to mocny debiut Jacka Łukawskiego, w którym klimat wczesnego średniowiecza znakomicie miesza się ze słowiańskim kolorytem.

„Klasyczna fantasydroga, misja, tajemnica, magia plus słowiańska demonologia. Myślę, że o Łukawskim jeszcze nie raz usłyszymy”.

– Jarosław Grzędowicz

„Powieść Łukawskiego odwołuje się do szerokiej tradycji high fantasy, ale autor zgrabnie przepuścił ją przez filtry realizmu i zdrowego rozsądku. Niezła fantastyczna awantura w głównym nurcie przygodowego fantasy”.

– Michał Cetnarowski, „Nowa Fantastyka”

Jacek Łukawski serwuje pełną akcji wyprawę w nieznane, podczas której niebezpieczeństwo czyha na każdym kroku. Trzyma w napięciu od pierwszej strony”.

– Tymoteusz Wronka, Katedra.nast.pl

Jacek Łukawski (ur. 1980) – urodził się w Kielcach, z zawodu jest grafikiem komputerowym. Gdy nie miał jeszcze obowiązków, a miał czas, machał mieczem i strzelał z dział czarnoprochowych. Hartował ciało i ducha w organizacji strzeleckiej, brał udział w zawodach sprawnościowych i ćwiczył karate. Próbował też jeździć konno. Zwiedzał Polskę autostopem i na motocyklu. Zaczytywał się w książkach historycznych i fantasy. Jest laureatem wojewódzkiego konkursu Talenty 2000. Po kilkunastu latach przerwy napisał cykl opowiadań, które pojawiły się drukiem w antologii Gawędy motocyklowe. Współtworzył kwartalnik motocyklowy „Swoimi Drogami”. Wraz z żoną mieszka w pobliżu chęcińskiego zamku. Krew i stal to jego debiutancka powieść, stanowiąca pierwszy tom serii Kraina Martwej Ziemi.

AutorJacek Łukawski
WydawnictwoSine Qua Non
Seria wydawniczaKraina Martwej Ziemi
Rok wydania2016
Oprawamiękka
Liczba stron384
Format13.5 x 21.0 cm
Numer ISBN978-83-7924-584-0
Kod paskowy (EAN)9788379245840
Waga400 g
Wymiary135 x 210 x 28 mm
Data premiery2016.02.15
Data pojawienia się2016.02.15

Produkt niedostępny!

Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.

Średnia ocen:
4,5
Star2Star2Star2Star2Star1
Liczba opinii:
49
Dodaj opinięDodaj opinię
Opinie innych użytkowników:
Zdjęcie użytkownika
"Krew i Stal" - high fantasy w słowiańskim stylu
2017.12.20 15:39
Ocena:
4,0
Star2Star2Star2Star2Star0

"Krew i Stal" jest debiutanckim dziełem Jacka Łukawskiego. Książka posiada typową budowę high fantasy, czyli: świat przedstawiony wykreowany od zera, działający na własnych zasadach i oparty na unikalnym mechanizmie. Bohaterów można podzielić na realistycznych i fantastycznych w przypadku tej powieści nie ma większych problemów z podziałem, ponieważ różnice są oczywiste i widoczne gołym okiem. Jest to również książka przygodowa z dużą ilością akcji i bardzo wyraźnymi celami, które są podkreślane na co piątej stronie. Zatem przejdźmy do szczegółów.

Fabuła jest spójna, jednowątkowa (z naprawdę drobnym rozgałęzieniami, które zanikają tak szybko jak się pojawiają) oraz rozsądnie i realistycznie zaplanowana. Bardzo wyraźny jest motyw drogi/podróży, czyli stopniowe odkrywanie tajemnic, wykonywanie misji, powstawanie związków przyczynowo skutkowych itd. Właściwie cała książka jest oparta na ciągłym rozwijaniu nowych problemów i naprawianiu skutków poprzednich wyborów. Powieść rozwija się nieco lakonicznie i zanim poznamy dobrze bohaterów, świat przedstawiony i jego sytuacje mija mniej więcej sto stron. Wraz z rozwojem historii akcja nabiera tempa. Mamy walki, podchody, dynamiczne obmyślanie strategii oraz wyjątkowe potyczki z fantastycznymi istotami, których lepiej nie wywabiać z czeluści ich siedlisk. Należy tu docenić kompetentność i dokładność opisów. To jest naprawdę niesamowita rzecz kiedy autor serwuje nam wszystkie ruchy, blokady i rodzaje ataków jakie stosuje bohater - coś pięknego.

Jak wcześniej wspominałam bohaterów stanowią zarówno postacie realistyczne - ludzie, i fantastyczne - dziwożony, czorty, utopce, powrotniki itd. Główny bohater Arthorn oczywiście jest człowiekiem i oczywiście rycerzem. Rozsądny, inteligentny, odważny, lojalny wobec zwierzchnika, nie przeciętnie władający bronią itd. - po prostu typowy przedstawiciel "dobrego" bohatera w fantastyce. Dlatego jest to zarówno plus i minus ponieważ ciągłe powodzenie tej postaci jest irytujące. Owszem widać w książce próby walki z tym zjawiskiem czyli ciosy których Arthorn nie zablokuje bądź opisy obrażeń jakich doznał, ale dla mnie to za mało. Podczas czytania modliłam się w myślach żeby w końcu poważnie mu się powinęła noga, ale do tego niestety doszło. Fakt ten sprawia że książka jest czasem bardzo przewidywalna i momentami nudna. Bohaterowie drugoplanowi nie mają znacznego wpływu na fabułę jedynie ja ubogacają lub są przyczyną kolejnych działań głównego bohatera np. Dartor - będący przywódcą wyprawy zostaje zamordowany co daje głównemu bohaterowi pretekst do pościgu za mordercą, czy Marcas - towarzysz Arthorna który dorzuca zabawne stwierdzenia i komentarze. Jednak to co wyróżnia te pozycję na tle innych jest fakt posiadania unikalnych postaci fantastycznych zaczerpniętych z rodzimej mitologi słowiańskiej. Stworzenia te są naprawdę dobrze i naturalnie wpasowane w całą historię. Ich opisy wywołują gęsią skórkę i nieprzyjemne odczucia obecności - doceniam takie zjawiska.

Pozwolę sobie wspomnieć również o języku tej książki, co do którego opinie są podzielone. Jest on stylizowany w moim odczucie na staropolską gwarę rycerską. Jest to duża zaleta tej pozycji ponieważ rzadko spotykam się z tym zabiegiem w literaturze polskiej. Cała gwara jest dopracowana choć raz na jakiś czas można dostrzec nieścisłość, jednak w żaden sposób nie ujmuje ona stylowi. Warto również wiedzieć że mimo stylizacji historia nadal jest bardzo przyjemna i klarowna w odbiorze.

Myślę że całokształt jest wart uwagi nie tylko ze względu na nawiązania do mitologii słowiańskiej, ale również ze względu na nietypowy język, dobrze wykreowany świat, sporą dawkę akcji, walk i adrenaliny. Jest to dobra odskocznia po lekturze trudnych w odbiorze książek. Nadaje się również dla czytelników którzy dopiero odkrywają świat high fantasy. Serdecznie polecam!

Zdjęcie użytkownika
Kraina martwej ziemi...
2017.03.15 11:16
Ocena:
4,0
Star2Star2Star2Star2Star0

Krew i stal, to jak zapewnia nas autor pierwszy tom serii Kraina Martwej Ziemi, w której poznajemy losy walecznego wojownika Arthorna oraz jego drużyny, która pod rozkazem króla wyrusza w wyprawę w Martwicę, graniczącą z Wondettel, miejscem, które kiedyś stało się polem bitwy najpotężniejszych magów i na które spadła klątwa, która jak sama nazwa wskazuje pozbawiła życia wszystkiego na tym obszarze. Celem wyprawy było odnalezienie świątyni u podnóża gór oraz zebranie starożytnych ksiąg, które się w niej znajdowały.

Już na samym początku wyprawy drużynnika bohater trafia na liczne niebezpieczeństwa, rozpoczynając na mitycznych wiłach i rusałkach, poprzez potwory czy odrębną rasę brutalnych wojowników Dao. Bardzo szybko również w obozie pojawia się zdrajca, który podzieli drużynę oraz doprowadzi do wielu śmierci. W dalszych rozdziałach będziemy świadkami losów i częściowo samotnej wędrówki Arthorna, który po przegranej potyczce odnajduje stary, przepełniony magiczną mocą miecz oraz postanawia odnaleźć ocalałych członków drużyny i wypełnić rozkaz króla. Podróż Arthorna nie jest jedynie podróżą dosłowną, jednak również tą metafizyczną w poszukiwaniu własnego ego, celu oraz przeznaczenia.

Krew i stal, to klasyczna powieść fantasy, w której występują przeróżne rasy, magia, klątwy, zombie czy smoki. To porządna doza fantastyki dla każdego fana tego gatunku, który poszukuje klimatów zbliżonych do twórczości A. Sapkowskiego. To również wspaniale przemyślane uniwersum, pełne mistycznych opisów miejsc, postaci czy formuł, które staramy się zrozumieć. Kolejnym aspektem książki, na który warto zwrócić uwagę to słowiańska demonologia i folklor, które w książce występują w postaci wił, topielców czy kapłanów-żerców.

Czytając tą powieść aż ciężko jest uwierzyć, że jest to literacki debiut autora, który na co dzień zajmuje się zupełnie inną dziedziną niemającą wiele wspólnego z beletrystyką. Autor sprawnie posługuje się językiem i wprowadza nas w klimat podobny do sztandarowych powieści gatunku.

Co do minusów, to o ile jest to minus, to drażniąca jest przesadzona wielowątkowość, przez co ciężko było się połapać w niektórych fragmentach, być może jest to spowodowane tym, że jest to dopiero pierwszy tom, a część wątków zostanie kontynuowana w następnych. Z biegiem czytania również irytujące zaczynają się robić dialogi, które po jakimś czasie wydają się być monotonne. Co do strony technicznej, to doczepić się mogę jedynie do czcionki, która jak na mój gust była zbyt mała, przez co szybko męczyły się oczy.

Podsumowując: Jest to naprawdę przyzwoita powieść fantasy, którą nie pogardzi żaden fan tego gatunku. Zwrócić należy również uwagę na to, że jest to debiut, bardzo dobry debiut, który sprawia, że po przeczytaniu czujemy głód następnej części i wiedzy na temat tego, jak dalej potoczą się losy bohaterów.

Zdjęcie użytkownika
Klasycznie w nowym wydaniu
2016.09.05 20:31
Ocena:
4,0
Star2Star2Star2Star2Star0

Fantastyka zapełnia ostatnio półki w księgarniach w zatrważającym tempie. Jako miłośniczkę tego gatunku cieszy mnie to bardzo, ale z drugiej strony coraz częściej mamy do czynienia z powielanymi schematami, a odnalezienie perełki graniczy z cudem. Jeśli lubicie swojskie klimaty, pierwszy tom cyklu „Kraina Martwej Ziemi” powinna Was zainteresować.

Poprzeczkę jeśli chodzi o fantasy ustawił Tolkien (za którym nie przepadam) i Martin (którego uwielbiam). W Polsce nie jest lepiej. Mieliśmy „Wiedźmina”, który szybko dostał łatkę klasyki i mało komu udało się zdobyć taką sławę i owiać taką legendą. Wielu jednak próbuję i ów próby są coraz lepsze.

Sto pięćdziesiąt lat temu powstała Martwa Ziemia. Właśnie tam, w klasztorze u podnóża Smoczych Gór, znajduje się coś, co może uratować królestwo, gdy Zasłona Martwej Ziemi pęka. Zaprawiony w boju Darton wyrusza ze swoim oddziałem na wyprawę, która może okazać się dla nich śmiertelna. Nikt nie jest w stanie odgadnąć jaki los dla podróżnych przygotowali sami bogowie.

Jacek Łukawski urodził się w Kielcach, a swoją miłość dzieli między podróżami, motocyklami, a własną żoną. Z zawodu jest grafikiem komputerowym, ale nie jest to jedyne zajęcie, na jakim się skupia. Machał mieczem, strzelał z dział czarnoprochowych, ćwiczył karate, a nawet objechał kawałek naszego kraju autostopem. Do tej pory napisał zbiór opowiadań, które pojawiły się z antologii „Gawędy motocyklowe”, a także współtworzy kwartalnik „Swoimi Drogami”. A jak wypadła jego debiutancka powieść?

Krew i stal” jest pierwszym tomem trylogii „Kraina Martwej Ziemi”. W końcu tak ciężko autorom fantastyki zmieścić się w jednym tomie. Podchodziłam do niej trochę niepewnie, ostatnio ten gatunek trochę mnie zawodzi, a skoro tutaj mamy do czynienia z debiutem, moje wątpliwości były jeszcze większe. Spodziewałam się historii drogi, magicznych istot, bohatera oddanego królestwu, dla którego honor nie jest niczym obcym i walkę dobra ze złem. Wiecie co? Właśnie coś takiego dostałam.

Powieść powiela znane nam wszystkim schematy i czerpie jak najwięcej z klasyki gatunku. Niech Was to jednak nie zrazi, bo Jacek Łukawski wie, jak pisać. Na podstawie innych opowiada swoją historię, nie ma w tym kalkowania i bezczelnego zżynania.

Autor już ma swój styl, którego wielu znanych może mu pozazdrościć. Tekst ma swój rytm, a niesamowicie plastyczne, a przy tym nieprzynudzające opisy, momentalnie przenoszą do wykreowanej krainy. Dialogi to także miły smaczek, gdyż Łukaszewski czerpie z gwary i stylizacji ile może. Czuć średniowieczny klimat w każdym calu.

Może i „Krew i stal” nie przemyca niesamowitej mądrości, morału i tego typu rzeczy, ale jest zdecydowanie rozrywką z wyższej półki, po którą zaprawiony w boju fan takich historii może bez wątpienia sięgnąć. Mnie przeczytanie prawie czterystu stron zajęło dwa dni i już nie mogę się doczekać pozostałych tomów.Tytuł: „Krew i stal”.

https://niekulturalnakulturalnie.wordpress.com

Zdjęcie użytkownika
Dobra, polska fantastyka!
2016.09.05 13:50
Ocena:
4,0
Star2Star2Star2Star2Star0

O książce Jacka Łukawskiego przez pewien czas było bardzo głośno w blogosferze. Co chwilę natykałam się na jej recenzje i w końcu stwierdziłam, że również muszę ją przeczytać. Ciekawy opis wydawniczy jak i pochlebna opinia Jarosława Grzędowicza – jednego z najsłynniejszych twórców polskiej fantastyki potwierdziły jedno – ta książka jest dla mnie idealna.

Kraina Martwej Ziemi” ujęła mnie swoją historią praktycznie od pierwszej strony. Tajemnicza i niebezpieczna wyprawa w nieznane i groźne ostępy po magiczne artefakty stała się czymś więcej. Okazała się walką o przetrwanie.

Podczas czytania „Krainy Martwej Ziemi”nie sposób się nudzić. Akcja jest dynamiczna, a autor zgrabnie przeplata ze sobą różne wątki w powieści. Czasami nie chciało mi się wierzyć, że to debiut. Świetny styl pisania, barwny i zdecydowanie ciekawy. Mimo że sporo tu opisów, których nie jestem wielką fanką, autor nakreślił je w sposób, do którego również nie mogę się przyczepić. Nie ciągną się jak flaki z olejem, są dynamiczne i intrygujące. Co więcej? Świetny humor. Naprawę sporo się śmiałam, czytając pierwszą część powieści Jacka Łukawskiego. Autor nie wykorzystuje tylko starych i znanych wszystkim motywów fantasy, co również jest jego wielkim atutem. Chciałam się przyczepić do braku ciekawej kobiecej postaci, aż tu nagle bum! Jest i ona! (zawsze jak coś nasuwało mi się na myśl, to autor jakby to wyczuł i pac – chciałaś babo, to masz) Cały czas jednak nie wiem, co sądzić o Arthornie… Intryguje mnie ta postać.

Jedynym minusem, który znalazłam jest dość ciężki język. Jacek Łukawski posługuje się starą mową, używa archaizmów. Zważając na to, że książki w większości czytam późnymi wieczorami i nocami, dla mojego mózgu okazało się to całkiem sporym wyzwaniem. Kiedy jednak czytałam książkę za dnia, właśnie taki styl dodawał powieści realizmu. (Tak wiem, kobietę trudno zadowolić, haha :D) O czym Wam jeszcze powinnam powiedzieć? Tak, wiem. Podczas nocnego czytania zdarzyło mi się mieć gęsią skórkę. Niektóre fragmenty bardzo działają na wyobraźnię.

Mogę pogratulować wydawnictwu świetnej oprawy graficznej powieści. Rzucająca się w oczy okładka to bowiem nie wszystko! W środku czekają na nas świetne grafiki, podkreślające klimat książki i coś co lubię chyba najbardziej – cudowne ozdobne litery zaczynające każdy rozdział. Normalnie rozpływam się.

Podsumowując. Co urzeka w „Krainie Martwej Ziemi”? Realizm! Jacek Łukawski osadził swoją powieść w średniowieczu i co najważniejsze trzyma się jego realiów. Potężni rycerze, wielkie starcia, zdrady, okrutna polityka i liczne tajemnice. Świat mroczny i pełen niebezpieczeństw. Słowiańskie wierzenia i demonologia są niezaprzeczalnym wzbogaceniem powieści. Niebezpieczne istoty rodem z legend tutaj stają się rzeczywistością. Chcesz historii osadzonej w czasach średniowiecza? Ta książka nie powinna Cię zawieść. Autor posługuje się nawet językiem odpowiednim dla tego okresu. Wyraźnie zarysowuje różnice pomiędzy warstwami społecznymi, a opisani przez niego bohaterowie to ludzie z krwi i kości – mający chwile zwątpienia, rozpaczy, zmęczenia – nie wyidealizowani herosi. W „Krwi i stali” liczą się honor i odwaga. To świetna powieść z dobrze zarysowanym światem przedstawionym. Do końca pełna akcji i przygód. Napięcie niejednokrotnie sięga zenitu. Otwarte zakończenie, pozostawiające sporo pytań i dające do myślenia, skłania czytelnika do jednego! Jacku Łukawski – pisz szybciej kontynuację, bo ja tu czekam!

http://pabottyro.blogspot.com/

Zdjęcie użytkownika
RECENZJA | „Krew i stal” Jacek Łukawski
2016.07.23 09:34
Ocena:
2,0
Star2Star2Star0Star0Star0

Jacek Łukawski urodził się w Kielcach, z zawodu jest grafikiem komputerowym. Gdy nie miał jeszcze obowiązków, a miał czas, machał mieczem i strzelał z dział czarnoprochowych. Hartował ciało i ducha w organizacji strzeleckiej, brał udział w zawodach sprawnościowych i ćwiczył karate. Próbował też jeździć konno. Zwiedzał Polskę autostopem i na motocyklu. Zaczytywał się w książkach historycznych i fantasy. Jest laureatem wojewódzkiego konkursu Talenty 2000. Po kilkunastu latach przerwy napisał cykl opowiadań, które pojawiły się drukiem w antologii „Gawędy motocyklowe”. Współtworzył kwartalnik motocyklowy „Swoimi Drogami”. Wraz z żoną mieszka w pobliżu chęcińskiego zamku. „Krew i stal” to jego debiutancka powieść, stanowiąca pierwszy tom serii Kraina Martwej Ziemi.*

Lord Auriss rozpoczyna wyprawę, mającą na celu odnalezienie ważnych i cennych przedmiotów. Minęło sporo czasu, a jego oraz współtowarzyszy nie ma. Zaginął po nich słuch. Dartor wyrusza po to, by odnaleźć ich oraz te rzeczy. Tak naprawdę on i jego ludzie nie wiedzą, co na nich czeka. Jaki będzie ich los?

Miałem wielkie oczekiwania wobec tej książki. Chciałem przeżyć niesamowitą przygodę. Niestety, nie udało się. Początek utworu jest bardzo nudny i z trudem przez niego przebrnąłem. Wprawdzie akcja później się rozkręca, jest coraz ciekawiej i fantastyczniej, niemniej zawiodłem się na tym dziele. Jest to debiut, więc trochę inaczej podchodzę do tej powieści, oceniam mniej krytycznie.

Świat jest mały, taki szarawy i smętny. Moim zdaniem w książce fantastycznej autor przede wszystkim powinien przyłożyć się do wykreowania go.. Zrobić wyraziste i ogromne uniwersum, w którym ciągle będzie się coś działo, które zaskoczy czytelnika i powali go na kolana.

Język utworu jest przez pierwsze sto stron ciężki, przez kolejne dwieście siedemdziesiąt nieco lżejszy, a w całym utworze usypiający.

W „Krwi i stali” zabrakło mi czegoś nowego. Minusem są również bohaterowie, którzy nie zostali za dobrze wykreowani. Jest ich dużo, ale dowiadujemy się o nich mało istotnych informacji. Słaba strona tego dzieła to fabuła, w której dzieje się mało rzeczy, które zaparłyby dech w piersiach. Owszem, są walki, zdrady i krew się leje, ale teraz to jest mało, gdyż tak naprawdę pojawia się to w wielu powieściach.

Mówi się o tym, że polska fantastyka jest słaba. Jeśli faktycznie tak jest (nie wiem, ponieważ mało czytam rodzimych utworów tego gatunku), to Jacek Łukawski w ogóle nie zmienia tej niskiej oceny.

Fabuła tej książki polega na tym, iż bohaterowie podróżują w pewne miejsce, po drodze spotykając różne przeszkody. Jest to kolejny mało oryginalny element tegoż utworu, bo pojawił się on w wielu dziełach.

Podsumowując: nie polecam ani nie odradzam przeczytania tej książki.

Za przekazanie egzemplarza recenzenckiego dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non.

Tytuł: „Krew i stal

Autor: Jacek Łukawski

Wydawnictwo: Sine Qua Non

Cykl: Kraina Martwej Ziemi (tom I)

Korekta: Aneta Wieczorek

Okładka: Paweł Szczepanik

Rysunki w książce: Rafał Szłapa

Wydanie: I

Oprawa: miękka (ze skrzydełkami)

Liczba stron: 370

Data wydania: 17.02.2016

ISBN: 978-83-7924-584-0

* Źródło – skrzydło książki.

Zdjęcie użytkownika
Realizm w słowiańskiej fantastyce
2016.07.14 10:05
Ocena:
4,0
Star2Star2Star2Star2Star0

Od jakiegoś czasu o debiucie Jacka Łukawskiego zrobiło się głośno w Internecie. Czytając kolejne opinie mój apetyt na przeczytanie tej książki ciągle rósł, a wczoraj nareszcie go zaspokoiłam.

Autor pochodzi z Kielc, ma doświadczenie w walce mieczem, ćwiczył m.in. karate, próbował jazdy konnej. Jest fanem książek fantastycznych i historycznych. Tako rzecze nam blurb, ale po przeczytaniu treści książki sama domyślałam się jakie pan Łukawski ma zainteresowania. Dlaczego?

Książka napisana jest staropolskim, dość ciężkim językiem. Dużo w niej fachowego słownictwa, od razu widać że metody walki na miecze czy elementy zbroi nie są autorowi obce. Pozostaje pytanie czy język działa na plus powieści. Po przeczytaniu całości muszę odpowiedzieć: jak najbardziej tak. To dzięki niemu książka emanuje dodatkową magią, tą staropolską, słowiańską. I przede wszystkim wybija się z całego grona reszty powieści fantastycznych. Nie przeczę jednak, że niektórych to może odstraszać.

Dodatkowo początek trochę powoli się rozkręcał. Nie dostawaliśmy wiele akcji, a przedstawienie głównych postaci oraz świata przedstawionego wydawało się przeciągać. Jednak po jakimś czasie historia rusza z kopyta i wtedy trudno oderwać się od czytania!

Świat przedstawiony jest brutalny, ale zarazem bardzo realny. Autor nie obawia się uśmiercania postaci, walki opisuje barwnie, tak samo jak wszelkie rany wojenne. Trzeba też wspomnieć o języku, którym posługują się bohaterowie, który czasami jest wulgarny, ale zawsze idealnie dopasowany do charakteru. Byłam zadowolona jak autor zmieniał sposób wypowiedzi kiedy do głosu dochodził prosty chłop czy osoba, która nie potrafi dobrze posługiwać się danym językiem. Wychodziło to realistycznie i zawsze dopełniało kreacji postaci.

W ogóle sposób przedstawiania bohaterów bardzo mi się podobał - bez zbędnych opisów, charaktery większości z nich poznawaliśmy po czynach bądź podczas rozmów przy fajce czy napitku. Najbliższy staje się nam główny bohater, czyli Arthorn. Jest to zdecydowanie intrygująca postać rycerza, który jest dzielny i honorowy, a zarazem kryje przed towarzyszami smutną przeszłość i stratę. Muszę przyznać, że kilku bohaterów, których polubiłam autor uśmiercił, nad czym ubolewam, ale co jak najbardziej rozumiem - chodzi przecież o fabułę, a nie o poszczególne sympatie.

Na pewno brawa należą się za wprowadzenie elementów fantastycznych. W tej kwestii czuć inspirację słowiańską mitologią, naszymi potworami i naszą magią. Znajdziemy tu wile, powrotniki, czarty - naprawdę całą gamę ciekawych stworzeń, które wychylają się najczęściej nocą i których ciężko się pozbyć. Dodatkowo bohaterowie spotkają na swojej drodze żądne krwi smoki, baby mieszkające na uboczu i znające się na uzdrawiającej mocy ziół i tajemniczego Fardora, który ma już na karku kilka wieków (swoją drogą nie mogę się doczekać jak potoczy się jego historia). Trzeba przyznać, że wyobraźnia autora spełniła moja oczekiwania.

Trudno też nie wspomnieć o elementach humorystycznych, których źródłem najczęściej są ciekawe postaci drugoplanowe i ich żarty słowne. Mocy dodają tutaj słowa staropolskie, w których często niektóre wypowiedzi brzmią zabawniej. A już moją miłość autor zdobył historią chłopca, który najadł się ziela i zaczął opowiadać o pierścieniu (wyciągniętym z nozdrzy byka), który trzeba zniszczyć w górach, bo inaczej świat ulegnie zagładzie. Tak piękne odniesienie do mistrza Tolkiena !

Zdecydowanie czuć, że pierwsza część to tylko wprowadzenie do tego co ma nadejść. Co chwilę mówią o tym postacie, wyczuwamy to w zmianach w świecie (cofająca się Martwica). Dlatego tak też traktuję ten tom - ciekawa, polska fantasy z przeważającym wątkiem drogi, która ma nam pokazać otoczenie i przedstawić bohaterów. I teraz, w kolejnym tomie dopiero nadejdzie prawdziwa akcja.

Ja mam nadzieję, że autor poświęci więcej czasu postaciom kobiecym, których tutaj niewiele, a jak już się pojawiają to zazwyczaj przedstawiane są dość schematycznie. Najciekawiej wypada córka króla i o niej chciałabym poczytać trochę więcej - może w kolejnym tomie?

Podsumowując, Krew i stal to powieść dla fanów mocnego, męskiego wręcz fantasy z korzeniami w staropolskich wierzeniach i języku. Przygody głównego bohatera wciągają, świat się rozrasta, a czytelnik oczekuje na kolejny tom. I okładka jest cudowna !

http://magiel-kulturalny.blogspot.com/2016/07/realizm-w-sowianskiej-fantastyce-czyli.html

Zdjęcie użytkownika
Pełnokrwiste fantasy
2016.07.05 10:50
Ocena:
5,0
Star2Star2Star2Star2Star2

Po literaturę fantastyczną sięgam z dużą przyjemnością, z prawie tak dużą jak po kryminały. W blogosferze czytałam wiele pozytywnych opinii na temat debiutu Jacka Łukawskiego pt. „Krew i stal”, więc postanowiłam zabrać się właśnie za nią jako lekturę na początek wakacji, zaintrygowana tytułem.

Akcja książki dzieje się na granicy królestwa Wondettel, gdzie w wyniku klątwy powstaje miejsce przeklęte – Martwa Ziemia... To tam w dziwnych i tajemniczych okolicznościach giną ludzie, a w pewnym momencie oddział żołnierzy ma się przedostać na drugą stronę Martwej Ziemi, żeby w okolicach Smoczych Gór odnaleźć czarodziejskie artefaktów... Oddziałem żołnierzy dowodzi doświadczony wojskowy Dartor... Co takiego się stanie? Czy znajdą artefakty? Jakie przygody ich spotkają?

Krew i stal” to pierwszy tom cyklu o nazwie „Kraina martwej ziemi”, a jednocześnie bardzo mocny debiut Jacka Łukawskiego. Wiele podstępów, walk, scen batalistycznych, a fabuła opiera się na podróży bohaterów... Akcja toczy się w umiarkowanym tempie, a bohaterowie są wykreowani w sposób dość równomierny, ale jednocześnie są bardzo ciekawi... Tak samo jak cały świat stworzony przez autora – pełen różnych stworów i tajemniczych artefaktów oraz istot. Pozycję czytało im się dość przyjemnie, ale musiałabym przyzwyczaić się do archaizmów używanych przez autora, ale uważam, że jest to bardzo dobre zagranie, naprawdę dobrze to wpłynęło na mój odbiór książki. Muszę przyznać, że bardzo spodobał mi się ten klimat, cały ten świat i pomysł na książkę.

Czy polecam „Krew i stal”? Zdecydowanie tak, bo jest to naprawdę dość mocny i ciekawy debiut, choć momentami wyczuwałam podobieństwo do Zwiadowców Flanagana, choć już bardziej dla starszych czytelników. To był zdecydowanie miły czas!

Więcej recenzji na http://bojalubiekaweiksiazki.blogspot.com/

Zdjęcie użytkownika
Debiut roku!
2016.05.22 09:18
Ocena:
5,0
Star2Star2Star2Star2Star2

Początkowo trudno mi było się wbić w tę powieść, ale teraz mogę z czystym sumieniem nazwać pierwszą książkę Jacka Łukawskiego debiutem roku tylko ze względu na fakt, ile pracy włożył w jej napisanie. Stworzył kanoniczne fantasy w swoim własnym, oryginalnym uniwersum, które nabiera autentyczności w połączeniu z wystylizowanym językiem.

Całą historię spowija niesamowicie tajemnicza atmosfera. Nakłada się na to wiele czynników. Głównie fakt, że czytelnik wraz z bohaterami nie ma pojęcia, co czeka go po drugiej stronie Martwicy. Ponoć ma ona ciągnąć się przez setki kilometrów, aż po krainy za Smoczymi Górami, jednak jeszcze przed przekroczeniem jej granicy napotykają przeszkody. Od tego momentu akcja nie zwalnia ani na chwilę. Raz za razem autor funduje nam masę zwrotów akcji, bitew i pojedynków. Dodatkowo przez niemal cały czas miałam poczucie... odcięcia od świata? Nie, może to złe wyrażenie, po prostu ten dziwny rodzaj uczucia, kiedy jest się samemu, daleko od domu, na dotąd nieznanych nam terenach i trzeba sobie radzić bez kontaktu z bliskimi. Żołnierze królestwa Wondettel błądzili wśród lasów, bezskutecznie próbując rozwiązać mnożące się zagadki, a tymczasem w ich państwie nie działo się zbyt dobrze...

Trudno powiedzieć mi coś o bohaterach, ponieważ było ich strasznie dużo i jeszcze wszystkich niezbyt dobrze poznaliśmy. Przede wszystkim nie znam motywu postępowania czarnych charakterów, a nawet ich zamiarów, więc trudno mi ocenić, czy powinnam im współczuć czy raczej nienawidzić. Jednak na pewno pokochałam dwójkę pierwszoplanowych postaci, Arthorna i Gwydona. Pierwszy z nich rzeczywiście tajemniczy, ukrywający jakąś mroczną przeszłość, ale lojalny wobec swojego władcy i zwierzchników człowiek o wielkim sercu. Drugi natomiast młody, ufny, inteligenty oraz pełen determinacji rycerz.

No i wreszcie wspomniany wcześniej genialny styl pisania, który nadaje książce niepowtarzalnego klimatu. Jacek Łukawski idealnie dostosował go do realiów panujących w Krainie Martwej Ziemi, czyli średniowiecza. Chłop gada, jak chłop czyli gwarą. Rycerz ma trochę bogatsze słownictwo, a szlachcic mówi niemal wierszem.

Jestem jednocześnie niesamowicie zachwycona i skonsternowana tym, co autor przedstawił nam na kartach Krwi i Stali. Kiedy już udało mi się wpaść w sidła tej historii nie mogłam się oderwać, ale pozostałam z masą pytań, na które oczekuję odpowiedzi w postaci, najszybciej jak się da, wydania kolejnych tomów.

Zdjęcie użytkownika
Krew i stal
2016.05.08 16:47
Ocena:
4,0
Star2Star2Star2Star2Star0

Świetny debiut pana Łukawskiego. Bardzo dynamiczna narracja. Mimo wszystko pierwsze sto stron było dla mnie może nie tyle co "katorgą", a złą książką. Nie raz miałem odczucie w stylu : Jeju nie podoba mi się ta książka, lepiej przeczytać coś innego, ale w końcu zmieniłem zdanie na temat tej książki. Książka jest z gatunku fantasty, ale o dziwo i co wychodzi na wielki plus tej książki nie mamy tutaj żadnych różdżek, czarownic itd. Akcja dzieje się w średniowieczu - kolejna rzecz, która zachęciła mnie do tej książki, ponieważ nie czytałem książek w tej epoce. Książka jest skierowana bardziej dla starszych odbiorców. Krwawe bitwy, skomplikowane intrygi i pochodzące z mitologii słowiańskiej demony - te słowa na pewno zachęcą starszego czytelnika co nie znaczy, że książka nie spodoba się odrobinkę młodszym czytelnikom. Autor "oprowadza" czytelnika po świecie, który wykreował - główni bohaterowie przemieszczają się "z miejsca na miejsce", ale na tyle krótko, że autor daje nam takiego "smaczka" zachęcając nas do tego, żeby przeczytać kolejne części i dowiedzieć się więcej o tych miejscach. [Wspomnę tutaj, że jest to pierwsza część serii, a więc trzeba będzie jeszcze trochę poczekać, aż przeczyta się kolejne tomy]. Przejdę teraz do moim zdaniem największego mankamentu tej książki czyli słabo wykreowani bohaterowie. Na samym początku nie wiemy w ogóle kto jest kim. Czy jest on królem ? Wieśniakiem ? Rycerzem ? - nie wiemy. Oczywiście po kilkudziesięciu stronach dowiadujemy się kto jest kim, ale może to być dla niektórych osób uciążliwe czytanie o kimś o kim nic nie wiadomo. Na koniec wspomnę jeszcze, że w książce znajdują się bardzo ładne ilustracje, które naprawdę wywołują uśmiech na twarzy - przynajmniej u mnie, ponieważ uwielbiam kiedy w książce są ilustracje.

http://maasonpl.blogspot.com/

Zdjęcie użytkownika
Wiara w polską fantastykę nie umiera...
2016.05.05 16:48
Ocena:
4,0
Star2Star2Star2Star2Star0

Podszedłem do tej książki tak samo, jak do każdej książki fantasy ostatnich lat – z dystansem. Nie z powodu jakichś uprzedzeń, a raczej z powodu obaw, które jakże często okazały się mieć solidne podstawy w rzeczywistości. Piękny niegdyś gatunek jest dziś redukowany do roli bajeczek dla nastolatków, a etos walki dobra ze złem, intrygi i złożony wielowątkowy świat zamienione na proste historyjki miłosne nieopalonego wampira z idiotką. Pomimo faktu, że nadal jestem wielkim fanem tego gatunku, podchodzę do niego ostrożnie. I właśnie tą ostrożnością kierowałem się, sięgając po „Krew i stal: Krainę Martwej Ziemi” Jacka Łukawskiego. Czy debiut pisarza zalicza się do udanych czy też jest to kolejna lektura typu przeczytaj/zapomnij?

„...to zła droga, co cierpień wielu przysporzy, lecz zdaje się, że jedyna, jaka pozostała. Jeśli zdrada tak daleko wbiła swe szpony w królestwo, to tylko krew i stal może je oczyścić...”

Na wstępie warto wspomnieć, że wydawnictwo SQN, które dostarczyło książkę w przyciągającej wzrok okładce, wykonało kawał dobrej roboty: przedstawia ona zakrwawiony, trochę biednie wykonany miecz, leżący na suchej ziemi. Na pierwszy rzut oka, pomimo estetyki okładki, wydaje się ona dość typowa. Taki tam miecz, pokryty krwią, na oddającej niby poważny klimat opowieści suchej ziemi. Okazuje się, że jest to symbolika, a raczej proste nawiązanie do wątku fabularnego pozycji, co, gdy już to odkryłem, ucieszyło moje serce i sprawiło, że pokochałem okładkę. Ponadto dobra czcionka nie męczy oczu... Zobaczymy jednak, co przyniesie czas.

„– Chyba go nie...– A gdzie tam. – Machnął ręką – Przecie zanim ten dureń se miecz zza pleców wygimnastykował, to w pysk dostał ostrzegawczo.”

Sztampa? To zależy.

Cóż też ciekawego nam ten Łukawski wymyślił? To była chyba moja największa obawa. Niezwykle często autorzy pisząc książki fantasy popadają w skrajną baśniowość i piszą infantylnie, upraszczając odbiór całej opowieści jako, że "to fantasy, a to przecież dla dzieci". Zarys fabularny również nie wytrącił mnie z przekonania, że będziemy mieli do czynienia z czymś oryginalnym. Ot, wyprawa grupy śmiałków po potężny, tajemniczy artefakt, ukryty wieki temu na wrogiej ziemi. Brzmi to jak opowieść niezwykle sztampowa i oklepana. Archetyp wielkiej podróży był eksploatowany tak agresywnie w różnorakich grach, książkach i filmach tego typu, że widząc wprowadzenie, byłem niezwykle zawiedziony.

Moje serce wypełniła jednak radość, gdy zaczytując się w kolejne karty opowieści zacząłem dostrzegać coraz więcej komplikacji i zawirowań, które koniec końców absolutnie zmieniły motywacje i cele biorących w niej udział bohaterów. Po pewnym czasie to nie arcyważna misja stała się najważniejsza, a chęć przetrwania i powrotu w rodzinne strony. Widać, że autor stara się napisać poważną, wciągającą fabułę, która będzie jak najbardziej odchodzić od sztampy na rzecz oryginalności i świeżości.

Nie mogę jednak powiedzieć, że linia fabularna nie ma żadnych wad. Ma ona wzloty i upadki, czasami widać, że autor starał się za mocno podkreślić powagę swojej historii, przez co wychodzą mu nieco dziwne w kontekście obecnej sytuacji rozważania danych postaci. Nie jest to jednak błąd poważny, a jedynie coś, czemu powinien się on przyjrzeć.

Styl pisania jest, jak wszyscy doskonale wiemy, jednym z najważniejszych elementów każdej lektury. Jeśli jest lekki i wciągający, to mamy ochotę czytać długo i nie męczymy się. Gdy jednak autor wyraźnie nie potrafi uchwycić więzi ze swoim czytelnikiem, to robi się problem. W tym przypadku całe szczęście występuje to pierwsze. Łukawski pisze niezwykle płynnie i lekko, często wplatając humor oraz elementy "niszczące czwartą ścianę". Zaniosłem się śmiechem podczas opowieści kilku żołnierzy na temat wariata z siwymi włosami i mieczami na plecach, który domagał się zapłaty za ubite potwory. Tak samo śmieszne były słowa Mędrca, który z lekkim poirytowaniem wspominał jednego ze swoich "pacjentów", który przekonany o swojej racji, ciągle uciekał z domu w góry, by w wulkanie spalić pierścień.

Brzmi znajomo? Otóż takich smaczków jest o wiele więcej, a to się chwali. Uwielbiam być nagradzany za to, że coś wiem, coś czytałem i w czymś się orientuję. To puszczanie oka to dowód na niezwykłą swobodę operowania słowami przez autora. Jego opisy, barwne i detaliczne, potrafią jednak znużyć, gdy ciągną się przez kilka stron bez przerwy. Jest to jednak jak najbardziej subiektywny minus, gdyż niektórzy ludzie uwielbiają tego typu szczegółowość.

Minusem jest, niestety, główny bohater. Może to moja wina i po prostu nie zdążyłem się do niego przyzwyczaić i go polubić, ale no... nie porwał mnie. Choć autor stara się jak może zapoznać nas z tą postacią, to nie potrafi sprawić, aby zaczęło mi na Arthornie zależeć. Według mnie jest to postać niezwykle typowa. Zamyślony, uzdolniony wojownik. Przystojny, bohaterski, z trudną przeszłością i wieloma umiejętnościami. Pomimo jednak swego szerokiego wachlarza talentów nie potrafił wzbudzić we mnie żadnych emocji poza suchymi przemyśleniami na temat jego osoby.

To niezwykle dziwna sprawa, gdyż nasz debiutant pokazał mi, że potrafi tworzyć barwne i tajemnicze postaci. Gwydon, szelmowski ale wierny żołnierz i bawidamek. Dartor, wojskowy oficer o niezwykłej werwie, rubaszny i oddany sprawie, jaka by ona nie była. Wreszcie Fardor, postać niezwykle tajemnicza, ale – jak się okazuje – istotna dla przebiegu fabuły. Owiany tajemnicą jegomość sprawnie skrywa przed nami tak wiele rzeczy, że odkąd go poznajemy, zastanawiamy się, kim jest, jak stał się tym kim jest i jakie są jego motywy w tym pełnym przemocy świecie.

Pisarz zręcznie operuje naszymi uczuciami i tworzy postaci, których nienawidzimy, które kochamy bądź o których pragniemy dowiedzieć się więcej. Dziwnym jest więc dla mnie, że główny bohater, z którym spędzimy większość czasu, jest tak... mdły i bez życia, jak gdyby robiony na siłę, bo coś przecież ciągnąć te wątki musi, prawda?

Czy Martwica (ziemia, po której chodzą bohaterowie) jest wiarygodna? Fantasy dzieli się na wiele gatunków i podgatunków. Wszystkie zaliczają się do swojego rdzenia, a jednak są tak różne, że absolutnie każdy znajdzie coś dla siebie. Ja lubię dark fantasy, coś jak „Gra o Tron” czy „Wiedźmin”. Światy realistyczne i zbliżone do naszych, światy prawdziwe. Brudne, brutalne i tylko przejawiające oznaki dobra, uczciwości i dobroci. Szanuję artystów, którzy potrafią takie światy stworzyć i tchnąć w nie dusze, świeżość i realizm.

Podchodząc do tej książki nie byłem pewien, w jaki podgatunek fantasy się ona wpasuje. Mogę powiedzieć z prawdziwą ulgą, że „Krew i stal” to opowieść mroczna, brutalna i pełna niezwykle dzisiejszych trudności. Co prawda, nie jest to jeszcze opowieść wyrobiona, dlatego też autor nieco raczkuje w tym mroku, nie zdając sobie sprawy do końca z tego, co stara się osiągnąć, ale jest to świetny krok w kolejne książki z tej serii. Często wręcz niepokojąca, nie stroniąca od wątków brutalnych i pełnych strachu lektura pokazuje, że jest poważna i tak należy na nią patrzeć. Strony nie ociekają gimbo-erotyzmem ani nie ma tu też przesadzonych wątków miłosnych, które są w dzisiejszych czasach wplatane absolutnie we wszystko.

Poczułem sympatię do Jacka Łukawskiego, gdyż widać na kim między innymi się wzorował. Przerzucając stronę za stroną nie możemy oprzeć się wrażeniu, że to Andrzej Sapkowski natchnął autora talentem opisywania rzeczywistości. To nie bajka dla dzieci o krasnoludkach i elfach, a klasyczna opowieść fantasy. To w niej niezwykle cenię. Tak samo jak cenię nawiązania do wiecznie żywej demonologii słowiańskiej, która niezwykle wpisuje się w klimat absolutnie każdego fantasy. Mroczne demony i stwory czekające w mroku na nieostrożnych chłopów. Autor daje znak, skąd pochodzi, nawiązując do ludowych polskich bajań, i daje nam prawdziwie europejską opowieść, w której czuć europejski, bardziej niż amerykański, klimat i styl.

Co ja sam sądzę o tej książce? To moja pierwsza recenzencka książka. Czuje, że jest to początek długiej, ale niezwykle przyjemnej drogi jako recenzenta, skryby doświadczeń. Cieszę się, że to właśnie z tą pozycją rozpocząłem swoją "poważną działalność recenzencką". Jest to opowieść brutalna, realistyczna, ale przejawiająca humor i prześmiewczość. Robi to jednak w tak ludzki sposób, że nie da rady nie związać się z tą historią emocjonalnie pomimo faktu, że główny bohater wypada niezwykle blado na tle reszty. Niezwykle detaliczne opisy pozwalają nam na odwzorowanie w swoich głowach tego przepełnionego słowiańską, i nie tylko, demonologią, polityką i intrygą świata. To niezwykle mocny debiut młodego pisarza, o którym z całą pewnością jeszcze nie raz usłyszymy. Ja natomiast czekam na Tom 2, gdyż zakończenie postawiło mi pytania, na które pragnę odpowiedzi.

Zdjęcie użytkownika
Krew i stal
2016.04.17 18:00
Ocena:
5,0
Star2Star2Star2Star2Star2

Muszę przyznać, że to jedna z lepszych książek z gatunku fantasy jakie przyszło mi czytać ostatnimi czasy. Wciągnęłam się na całego, za nic nie chciałam porzucić czytanej lektury i zaangażowałam się w rozgrywane wydarzenia jak nigdy. To naprawdę, naprawdę dobra historia i aż miło pomyśleć, to debiut autora. Książka jednocześnie jest pierwszym tomem cyklu, więc szykujcie się na kontynuację godną uwagi. Polecam!

Zdjęcie użytkownika
Wyruszam z Arthornem w kierunku Smoczych Gór
2016.04.17 16:49
Ocena:
4,0
Star2Star2Star2Star2Star0

Tak, nie lubię fanstastyki - Tolkien, Sapkowski i reszta bandy to kompletnie nie mój gust. Czemu więc o ,,Krwi i stali" sądzę to, co przeczytacie poniżej?

Opis z okładki

Gdy krew bohaterów zrosi Martwą Ziemię, stal będzie musiała dosięgnąć zdrajców.

Sto pięćdziesiąt lat po powstaniu Martwej Ziemi z twierdzy granicznej wyrusza oddział żołnierzy, by wąskim przesmykiem przekroczyć zapomnianą krainę. W starym klasztorze u podnóża Smoczych Gór jest ukryte coś, co musi powrócić do królestwa, zanim Zasłona Martwej Ziemi pęknie i zaniknie.

Silny oddział pod dowództwem Dartora, starego, zaprawionego w bojach oficera, wkracza w suche stepy, by zmierzyć się z demonami przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Prawdziwy cel misji zna tylko przysłany w ostatniej chwili przewodnik. Lecz nawet on - tajemniczy Arthorn - nie przypuszcza, jaki los przygotowali dla nich bogowie i jak krucha jest równowaga znanego im świata.

Informacja o autorze (z okładki)

Jacek Łukawski (ur. 1980). Urodził się w Kielcach, z zawodu jest grafikiem komputerowym. Gdy nie miał jeszcze obowiązków, a miał czas, machał mieczem i strzelał z dział czarnoprochowych. Hartował ciało i ducha w organizacji strzeleckiej, brał udział w zawodach sprawnościowych i ćwiczył karate. Próbował też jeździć konno. Zwiedzał Polskę autostopem i na motocyklu. Zaczytywał się w książkach historycznych i fantasy. Jest laureatem wojewódzkiego konkursu Talenty 2000. Po kilkunastu latach przerwy napisał cykl opowiadań, które pojawiły się drukiem w antologii Gawędy motocyklowe. Współtworzył kwartalnik motocyklowy Swoimi Drogami. Wraz z żoną mieszka w pobliżu chęcińskiego zamku.

Krew i stal to jego debiutancka powieść, stanowiąca pierwszy tom serii Kraina Martwej Ziemi.

Opis fabuły

150 lat temu powstał obszar zwany Martwicą. Zanikło tam wszelki życie, a każdy kto wkroczy na Martwą Ziemię, ginie. Zauważono jednak, że Martwica słabnie, a w niektórych miejscach nawet zanika. W związku z tym, władca Wondettel wysyła wyprawę przez Martwicę w kierunku Smoczych Gór, by zdobyli oni coś, co zaważy na losach królestwa. Niestety, po wyprawie słuch zaginął i król wysyła kolejną ekspedycję, aby znalazła poprzednich wysłanników. Pod przewodnictwem mrocznego i tajemniczego Arthorna oraz starego Dartora, oddział rusza w głąb Martwicy. Czy ekspedycja odnajdzie poprzednich żołnierzy? Co czeka ich na drodze przez Martwą Ziemię? I czy Martwica jest rzeczywiści tak martwa, jak sądzono?

Ocena

Jest to moje kolejne podejście do książek z gatunku fantasy. Bałam się przydługawych opisów podróży, krajobrazu i tego, że akcja całej powieści skupi się wokół wyprawy. Na szczęście tak się nie stało i po około 100 stronach wątek podróży schodzi na boczny tor, gdyż ujawniane są coraz nowsze okoliczności oraz wprowadzani są nowi bohaterowie. Postacie są dobrze wykreowane, mimo swojej tajemniczości. Co rzadko się zdarza w powieściach, bohaterowie są przyzwyczajeni do przeciwności losu i potworów, które spotykają na swojej drodze. Cały świat, w którym dzieje się akcja, jest bardzo dobrze wykreowany i równie dobrze przedstawiony. Pan Łukawski odwalił kawał dobrej roboty wprowadzając do swojej powieści elementy mitologii słowiańskiej. Czyni to ,,Krew i stal" książką wyróżniającą się na tle innych pozycji fantasy. Na uwagę zasługuje też wyjątkowo miła archaizacja języka oraz to, że autor naprawdę wie, o czym pisze. Wszystkie średniowieczne elementy ekwipunku czy samego życia ludzi zostały świetnie nazwane i opisane. Co do wulgaryzmów, jest to element archaizacji, bo kiedyś tak mówiono i było to coś normalnego - nie mogę się więc do tego przyczepić.

W czasie czytania zdarzały mi się małe przestoje, podczas których nie mogłam przeczytać ani strony. Jednak gdy po kilku dniach ,,odpoczynku" wracałam do tej powieści akcja gnała na łeb, na szyję i miałam rumieńce na twarzy. Podejrzewam, że te przestoje miały dużo wspólnego z tym, że była to pierwsza powieść fantasy, która naprawdę mi się podobała. Panu Łukawskiemu należą się brawa i ukłony za to, że przekonał mnie do fantastyki - nie mogę doczekać się kolejnych części, bo w pierwszym tomie jest pozostawionych tyle otwartych furtek, że chce się złapać kolejną część i się w nią zagłębić. Jeszcze raz, duże, duże wyrazy szacunku i podziwu dla autora, biorą pod uwagę to, iż jest to debiut. Powieść na pewno zasługuje na uwagę mniejszych i większych fanów fantasy ze względu na przyjemny styl i oryginalność.

Ocena książki: 8/10

Ines de Castro

Za możliwość przekonania się do fantastyki serdecznie dziękuję wydawnictwu Sine Qua Non!

Zdjęcie użytkownika
Krew i stal - mocny debiut?
2016.04.17 16:34
Ocena:
4,0
Star2Star2Star2Star2Star0

Tytuł: ,,Krew i stal"

Autor: Jacek Łukawski

Seria: ,,Kraina Martwej Ziemi"

Czytelnicze wyzwanie: 12. Z gatunku, za którym nie przepadam

Wydawnictwo: Sine Qua Non

Rok wydania: 2016

Tak, nie lubię fanstastyki - Tolkien, Sapkowski i reszta bandy to kompletnie nie mój gust. Czemu więc o ,,Krwi i stali" sądzę to, co przeczytacie poniżej?

Opis z okładki

Gdy krew bohaterów zrosi Martwą Ziemię, stal będzie musiała dosięgnąć zdrajców.

Sto pięćdziesiąt lat po powstaniu Martwej Ziemi z twierdzy granicznej wyrusza oddział żołnierzy, by wąskim przesmykiem przekroczyć zapomnianą krainę. W starym klasztorze u podnóża Smoczych Gór jest ukryte coś, co musi powrócić do królestwa, zanim Zasłona Martwej Ziemi pęknie i zaniknie.

Silny oddział pod dowództwem Dartora, starego, zaprawionego w bojach oficera, wkracza w suche stepy, by zmierzyć się z demonami przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Prawdziwy cel misji zna tylko przysłany w ostatniej chwili przewodnik. Lecz nawet on - tajemniczy Arthorn - nie przypuszcza, jaki los przygotowali dla nich bogowie i jak krucha jest równowaga znanego im świata.

Informacja o autorze (z okładki)

Jacek Łukawski (ur. 1980). Urodził się w Kielcach, z zawodu jest grafikiem komputerowym. Gdy nie miał jeszcze obowiązków, a miał czas, machał mieczem i strzelał z dział czarnoprochowych. Hartował ciało i ducha w organizacji strzeleckiej, brał udział w zawodach sprawnościowych i ćwiczył karate. Próbował też jeździć konno. Zwiedzał Polskę autostopem i na motocyklu. Zaczytywał się w książkach historycznych i fantasy. Jest laureatem wojewódzkiego konkursu Talenty 2000. Po kilkunastu latach przerwy napisał cykl opowiadań, które pojawiły się drukiem w antologii Gawędy motocyklowe. Współtworzył kwartalnik motocyklowy Swoimi Drogami. Wraz z żoną mieszka w pobliżu chęcińskiego zamku.

Krew i stal to jego debiutancka powieść, stanowiąca pierwszy tom serii Kraina Martwej Ziemi.

Opis fabuły

150 lat temu powstał obszar zwany Martwicą. Zanikło tam wszelki życie, a każdy kto wkroczy na Martwą Ziemię, ginie. Zauważono jednak, że Martwica słabnie, a w niektórych miejscach nawet zanika. W związku z tym, władca Wondettel wysyła wyprawę przez Martwicę w kierunku Smoczych Gór, by zdobyli oni coś, co zaważy na losach królestwa. Niestety, po wyprawie słuch zaginął i król wysyła kolejną ekspedycję, aby znalazła poprzednich wysłanników. Pod przewodnictwem mrocznego i tajemniczego Arthorna oraz starego Dartora, oddział rusza w głąb Martwicy. Czy ekspedycja odnajdzie poprzednich żołnierzy? Co czeka ich na drodze przez Martwą Ziemię? I czy Martwica jest rzeczywiści tak martwa, jak sądzono?

Ocena

Jest to moje kolejne podejście do książek z gatunku fantasy. Bałam się przydługawych opisów podróży, krajobrazu i tego, że akcja całej powieści skupi się wokół wyprawy. Na szczęście tak się nie stało i po około 100 stronach wątek podróży schodzi na boczny tor, gdyż ujawniane są coraz nowsze okoliczności oraz wprowadzani są nowi bohaterowie. Postacie są dobrze wykreowane, mimo swojej tajemniczości. Co rzadko się zdarza w powieściach, bohaterowie są przyzwyczajeni do przeciwności losu i potworów, które spotykają na swojej drodze. Cały świat, w którym dzieje się akcja, jest bardzo dobrze wykreowany i równie dobrze przedstawiony. Pan Łukawski odwalił kawał dobrej roboty wprowadzając do swojej powieści elementy mitologii słowiańskiej. Czyni to ,,Krew i stal" książką wyróżniającą się na tle innych pozycji fantasy.

W czasie czytania zdarzały mi się małe przestoje, podczas których nie mogłam przeczytać ani strony. Jednak gdy po kilku dniach ,,odpoczynku" wracałam do tej powieści akcja gnała na łeb, na szyję i miałam rumieńce na twarzy. Podejrzewam, że te przestoje miały dużo wspólnego z tym, że była to pierwsza powieść fantasy, która naprawdę mi się podobała. Panu Łukawskiemu należą się brawa i ukłony za to, że przekonał mnie do fantastyki - nie mogę doczekać się kolejnych części, bo w pierwszym tomie jest pozostawionych tyle otwartych furtek, że chce się złapać kolejną część i się w nią zagłębić. Jeszcze raz, duże, duże wyrazy szacunku i podziwu dla autora, biorą pod uwagę to, iż jest to debiut. Powieść na pewno zasługuje na uwagę mniejszych i większych fanów fantasy ze względu na przyjemny styl i oryginalność.

Zdjęcie użytkownika
Krew i stal
2016.04.16 11:05
Ocena:
4,0
Star2Star2Star2Star2Star0

To, z czym muszę się zgodzić to to, że Krew i stal to zdecydowanie mocny debiut. To samo słowo pasuje do stylu autora - mocny, opisowy, pełen grozy. Pan Łukawski w swojej książce pobawił się również językiem, co przywodzi na myśl wiedźmińską sagę (i nie jest to żaden minus, bo kocham Wiedźmina i nareszcie znalazłam coś podobnego poza książkami Zambocha!). W mroczną atmosferę książki wpleciony został również wspaniały humor i nie raz na moich ustach podczas lektury pojawiał się uśmiech!

Na języku i atmosferze mroku podobieństwa do sagi wiedźmińskiej się kończą. Fabuła książki już od początku jest tajemnicza, nie wiemy prawie nic. I w tym momencie muszę wytknąć jedyny minus książki - autor był aż za bardzo (nie sądziłam, że to kiedyś napiszę) tajemniczy. Do pewnego momentu książki po prostu nie wiedziałam praktycznie nic poza początkowymi założeniami, tajemnica goniła tajemnicę i lekko mnie to nużyło - chciałam już coś wiedzieć, cokolwiek. Potem jednak autor zrehabilitował się, dając mi kopa z adrenaliny, kiedy w jednym momencie wszystko zaczęło się wyjaśniać i łączyć z niespodziewanymi atakami, walką i akcją. Ponadto klimat, jaki panuje w wojsku - uwielbiam to! <3

Nie przywiązujcie się zbytnio do bohaterów. Autor wcale ich nie szczędzi, kładąc trupa za trupem. Mimo, że zazwyczaj nie przepadam za takim rozwiązaniem, tutaj pasowało mi bardzo. Nie myślcie sobie jednak, że te śmierci będą wam obojętne. Do bohaterów przywiązać się bardzo łatwo, bo są cudownie wykreowani! Arthorn jest postacią tajemniczą, powoli odkrywającą przed nami swoje demony przeszłości. Nie szukajcie w nim jednak drugiego Geralta, bo nie znajdziecie - to dwie zupełnie inne, choć tak samo cudowne postaci! Jego kompani to zbiór najróżniejszych osobowości, a jednak najbardziej polubiłam Gwydona i Marcasa. Dwaj dzielni, odważni, ale i wierni towarzysze Arthorna, choć zostali nimi w sumie z przypadku. Książka doskonale pokazuje jak wojna i walka ramię w ramię przeciwko wspólnemu wrogowi zbliża ludzi! Jedyną postacią, która miała być pozytywną, a mi niezbyt przypadła do gustu, była Azure. Niby wszyscy w książce mówili, że taka inteligentna i w ogóle, ale kiedy przyszły sceny z jej udziałem, to w moich oczach okazała się tylko lekko rozpuszczoną pannicą, która nie pojmuje obowiązków, jakie wkrótce mogą na nią spaść.

Autor zastosował zakończenie, za którym średnio przepadam, kiedy nie mam pod ręką tomu drugiego - urwał akcję (aczkolwiek w sposób umiejętny, a nie jak co niektórzy) w momencie kulminacyjnym. Aż do tomu drugiego będę się zastanawiać, co się stało z Arthornem! Książkę szczerze polecam, jest to bardzo dobre polskie fantasy i jeżeli ktoś zastanawia się nad rozpoczęciem przygody z polskimi autorami - bierzcie się za Krew i stal, bo na pewno się nie zawiedziecie!

Zdjęcie użytkownika
Kraina Martwej Ziemi
2016.04.02 22:57
Ocena:
4,0
Star2Star2Star2Star2Star0

Krew i stal to debiutancka książka Jacka Łukawskiego, która zapowiada naprawdę dobrą serię.

Fabuła jest interesująca i oryginalna. Nie da się tej książki porównać do żadnej innej. Wszystkie wątki łączą się w idealną całość, tworząc bardzo fajną historię.

Książkę czyta się z dużym zainteresowaniem oprócz pierwszych trzech rozdziałów, przez które trudno było mi przebrnąć. Miałam wtedy chwilę załamania i bałam się, że nie zdołam przeczytać tej pozycji, jednak potem lektura przeszła taki jakby przełom, bo w pewnej chwili wciągnęłam się w całą historię i trudno było mi się od niej oderwać.

Bohaterowie zostali dobrze wykreowani. Łączyła ich jedynie odwaga i chęć walki, a poza tym różnili się od siebie. Spodobało mi się, że widać między nimi braterską więź, co dodaje uroku książce.

Autor wykreował wspaniały świat zamieszkały przez różne stwory. Wszelakie opisy skradły moje serce. Krajobrazy i miejsca pobytu bohaterów można sobie wyobrazić bez żadnych problemów. Czytając o nich od razu się tam przenosimy. Opisy walk są bardzo realistyczne, tak samo jak uzbrojenie bohaterów. Widać, że autor jest obeznany w tej dziedzinie, bo czytając odczuwałam, że z łatwością przyszło mu opisanie tego.

Łukawski ma specyficzny styl pisania. Używa archaizmów, co dodaje klimatu tej powieści i pozwala rozróżnić sposób mówienia postaci, pojawiających się w trakcie historii. Tak jak już wspominałam, autor ma rękę do opisów, które przyjemnie się czyta.

Książka przepełniona jest akcją. Dosłownie na każdej stronie coś się dzieje. Mało jest momentów, kiedy autor daje nam chwilę wytchnienia. Cała historia wydaje się być idealnie dopracowana i trudno uwierzyć, że jest to debiutancka powieść, jednak czegoś mi w niej brakowało i nie jestem wstanie określić czego.

Podsumowując, książka jest naprawdę dobra, pełna tajemnic i zwrotów akcji. Moim zdaniem, powinna się spodobać wszystkim miłośnikom fantastyki. Powieść zawiera piękne opisy i pojawiają się magiczne stwory. Mam nadzieję, że w przyszłości uda mi się sięgnąć po kolejny tom.

Zdjęcie użytkownika
Warto!
2016.04.01 10:00
Ocena:
5,0
Star2Star2Star2Star2Star2

Dawno nie czytałam dobrej, starej, klasycznej fantastyki, której bohaterami są silni, waleczni mężczyźni żyjący w przypominającym średniowieczny świecie, pełnym tajemniczych potworów. Dzięki debiutowi Jacka Łukawskiego zaczynam odzyskiwać wiarę w polską literaturę.

Martwica zanika. Sto pięćdziesiąt lat temu powstała poprzez połączenie zaklęć rzuconych na pole bitwy i odgrodziła Wondertell od Smoczych Gór. Nikt nie wie, co znajduje się po jej drugiej stronie, a wysłany w tajemnicy oddział, który miał się tego dowiedzieć, nie wrócił. Dartor wraz z grupą zbrojnych mają pójść ich śladem. Jeden z uczestników wyprawy ma również zleconą tajną misję. Żaden z mężczyzn nie spodziewa się tego, co spotka ich po drugiej stronie śmiercionośnej bariery.

Krew i Stal nie jest książką, którą można przeczytać przez jeden wieczór. Na początku trzeba się przyzwyczaić do zawierającego archaizmy języka, który doskonale odzwierciedla nastrój panujący w opisanej krainie. Później potrzebne jest skupienie, żeby w pełni czerpać przyjemność z tekstu, w którym każde zdanie ma istotne znaczenie.

Spośród większości książek wyróżnia ją sposób, w jaki przedstawiona została magia, opisana z punktu widzenia zwykłego człowieka. Bohaterami są żołnierze, którzy wolą zginąć niż stracić swój honor. Nie są magami, walczą za pomocą mieczy, łuków, toporów. Głównym bohaterem jest Arthorn, na początku dosyć tajemnicza postać. Jest rycerzem, dla którego najważniejszą wartością jest honor i wykonanie powierzonego zadania. Dlatego nie poddaje się i walczy z przeciwnościami losu, które go spotykają.

Świat, w którym przyszło im żyć jest pełny niebezpiecznych istot, prowadzących samotnych wędrowców do zguby, smoków i współpracujących z ludźmi czartów. Mogę polecić tę książkę wszystkim wielbicielom fantastyki - nie zawiedziecie się. Zakończenie pozostawiło wiele pytań bez odpowiedzi oraz sprawiło, że będę czekać na kolejną część Krainy Martwej Ziemi. Krew i stal jest bardzo obiecującym pierwszym tomem serii. Oby tak dalej!

wyznaniaczytadloholiczki.blogspot.com

Zdjęcie użytkownika
Fantasy pełną gębą
2016.03.29 21:52
Ocena:
5,0
Star2Star2Star2Star2Star2

Dawno nie czytałam książek z nurtu fantasy. Przez ostatnie dwa lata czytałam głównie science fiction (głównie klasyków) i reportaże wydawnictwa Czarne. Jakiż był mój entuzjazm kiedy sięgnęłam wypatrzyłam na stronie okładkę Krew i stal i krótko po tym otrzymałam informację o zamówieniu :D

Książka okazała się na tyle świetna, że teraz mam fantastyczny głód. Łukawski, jak na debiutanta, przedstawił niezwykle rozbudowany, ale trwały w posadach świat, dodał do tego motywy słowiańskie (rzadkie w fantastyce polskiej) i wydał naprawdę świetną powieść drogi, która z małej, przygodowej historii rozwija się w niezwykle epicką historię rodem z najlepszych high fantasy. Czekam na kolejne tomy, a tymczasem ponownie sięgam po przygody Conana :)

Zdjęcie użytkownika
Świetna
2016.03.29 20:36
Ocena:
5,0
Star2Star2Star2Star2Star2

Pierwszą moją lekturą od której zaczęłam własną przygodę z czytaniem była właśnie książka z gatunku fantasy. Nie spodziewałam się wtedy, że aż tak przypadnie mi do gustu. Od tego momentu przepadłam, zaczęłam coraz to częściej sięgać po książki z tego typu, głodna przygód, niepohamowanej akcji i adrenaliny. Do teraz fantasy zajmuje honorowe miejsce na mojej półce. Gdy tylko przeczytałam o najnowszej pozycji literackiej wydawnictwa Sine Qua Non, zapragnęłam się z nią zapoznać. Spodobała mi się bardzo jej okładka, zastanawiałam się co takiego może w sobie skrywać, czy jej opowieść spodoba mi się i czy w ogóle mnie wciągnie. Nie zastanawiając się długo, postanowiłam się w nią zagłębić. Czy mi się spodobała?

Sto pięćdziesiąt lat temu powstała Martwa Ziemia zwana także Martwicą. To stamtąd wyrusza oddział żołnierzy, by wąskim przesmykiem przekroczyć zapomnianą krainę. Muszą odnaleźć cenne przedmioty, które przez ostatnie kilka stuleci ukryte były w bezpiecznym miejscu. Niestety po kilku tygodniach słuch po nich zaginął. Władca Wandettel postanawia wysłać wyprawę, która miałaby za zadanie odnaleźć zaginionych ludzi i zadbać o to aby to, po co wyruszyli dotarło za wszelką cenę na dwór króla.

Odział pod dowództwem Dartora- który przeżył nie jedną walkę- wkracza w nieznane by dotrzeć do starego klasztoru u podnóża Smoczych Gór, gdzie ukryte jest coś, co zapobiegnie zniszczeniu Zasłony Martwej Ziemi. Śmiałkowie będą musieli zmierzyć się z wieloma przeszkodami, które napotkają na swojej drodze. I tylko Arthorn- tajemniczy przewodnik przysłany w ostatniej chwili- zna prawdziwy cel misji. Niestety i on nie wie co ich wszystkich czeka, gdy przekroczą bezpieczną granicę swojego miejsca.

Pierwsze co mi się rzuciło w oczy po otwarciu książki to ilustracje w których się zakochałam. Uwielbiam, gdy powieść zawiera w sobie pewne dodatki jak np. zdjęcia. To mi pomaga bardziej wczuć się w daną historię, urozmaica lekturę, a także wyobraźnię. Co do fabuły, na początku miałam trudności z językiem. Nie potrafiłam zrozumieć o co chodzi, czego to wszystko dotyczy. Potrzebowałam przydługiej chwili by się przestawić co nie było łatwym zadaniem. Często musiałam wracać do pewnych wiadomości by zrozumieć ich sens, lecz z czasem się do tego nauczyłam. Akcja biegnie swoim tempem, jest wartka, ciekawa, opisy są dopracowane i szczegółowe co pozwala wczuć się opowiadaną historię. Czułam się jakbym stała z boku, widziałam wszystko szeroko otwartymi oczami. Walki, potwory, ciekawe miejsca.

Pomimo języka, powieść bardzo szybko się czyta, wręcz się ją pochłania. Czytelnik jest tak bardzo ciekawy co dalej się wydarzy, że nie zauważa kiedy książka dobiega końca. Tak było właśnie ze mną. Nie spodziewałam się, że aż tak przypadnie mi do gustu. Wartka akcja, napawająca dreszczykiem, tajemnice, wiele ciekawych stworów na które natrafiają nasi bohaterowie, magia, krwawe walki, dialogi dobrze rozbudowane, z humorem przy których uśmiech nie schodził mi z twarzy. Opisy fabuły, a także postaci dopracowane w najmniejszych detalach, że z łatwością możemy sobie wyobrazić daną sytuację, czy chociażby uzbrojenie danego bohatera.

Debiut godny polecenia. Otrzymałam wszystko czego oczekiwałam po tym gatunku, wiele przygód, barwne postacie, magię, demony i inne stwory, niekończącą się akcję i adrenalinę. Do tego piękne ilustracje, które dodają uroku całej książce. Jestem zachwycona pod każdym względem, urzeczona pomysłowością autora, a także wyobraźnią. Nie zawsze debiut przypadnie mi do gustu, dlatego ,,Krew i Stal'' zaliczam do udanych pozycji i nie mogę doczekać się kolejnej części. Gorąco polecam.

Zdjęcie użytkownika
Obowiązkowa pozycja dla wychowanych na "Wiedźminie"
2016.03.27 21:54
Ocena:
5,0
Star2Star2Star2Star2Star2

Polska fantastyka ma swoje wzloty i upadki. Sceptycy twierdzą, że debiutanci powielają tylko błędy starych, nadmierni optymiści zaś - podchodzą entuzjastycznie do każdej nowości na rynku.

"Krew i stal" od swojej premiery zbiera praktycznie same pozytywne recenzje. Debiuty potrafią bardzo pozytywnie zaskoczyć - czego przykładem może być wydana w tym samym wydawnictwie książka "Dopóki nie zgasną gwiazdy", postanowiłem więc zaryzykować i zapoznać się z nią krótko po premierze.

Dla spragnionych krótkich, treściwych recenzji krótka lista największych plusów książki:

- słowiańskie motywy ("Wiedźmin" był moim pierwszym spotkaniem z fantasy, stąd sentyment :))

- ogromna wiedza autora na temat militariów i jednocześnie przystępny sposób opisywania wojskowości (jestem laikiem, czasem specjalistyczny żargon mnie przytłacza)

- ciekawie, spójnie wykreowany świat (choć dla wieloletniego fana fantasy nie będzie on innowacyjny)

Brakowało Wam dobrej lektury bazującej na słowiańskiej mitologii? Zdecydowanie powinniście sięgnąć bo książkę Łukawskiego!

Zdjęcie użytkownika
Krew i stal
2016.03.25 14:35
Ocena:
5,0
Star2Star2Star2Star2Star2

magazynliter.blogspot.com

Wojskowość i magia coraz częściej pokazują się razem w wielu książkach fantasy. Misja, długa podróż, mniej lub bardziej szczęśliwe zakończenie to najpopularniejsze motywy, z jakimi można się spotkać. Jeden twórca zrobi to lepiej, inny nieco gorzej. Wszystko jest zależne od pomysłu autora i czy potrafi przelać na papier zarówno swoje najśmielsze jak i najbardziej rozbudowane wizje, które nie sprawią problemu nawet największemu amatorowi w tematyce sił zbrojnych.

Drużynnik Arthorn dostaje polecenie od samego lorda Aurissa, by ten wyruszył na wyprawę za ludźmi, którzy z niewiadomych przyczyn nie powrócili i zadbał, aby to, po co ich posłano dotarło na królewski dwór. „To” nie jest drobnostką. To rzeczy cenne, niebezpieczne… Arthorn razem z wojskiem nie zdają sobie sprawy, jak ryzykowna i zatrważająca będzie podróż. Tajemnice, intrygi, niewyjaśnione zdarzenia, czyhające pułapki oraz obcy obserwujący każdy ich najmniejszy ruch – to jedne z nielicznych zagrożeń, które napotkają na swojej drodze…

Jacek Łukawski nie poskąpił swojej wszechstronnej wiedzy o wojskowości, a także nawiązań do wierzeń i demonów słowiańskich. Bardzo zauważalna jest staranność, z jaką autor przykładał się do napisania nawet jednego zdania. Nie ma wrażenia, że książka została napisana „ot tak”, ale z pasją i zapałem, by była jak najlepsza. Każde celowe działanie bohaterów czy wydarzenie mają w każdym stopniu znaczenie w fabule, które później przyczyniają się do różnego rozwoju wypadków.

Wykorzystano również charakterystyczną mowę i grupy społeczne postaci, które były używane bardzo dawno temu. Król, rycerz, chłop – każdy z nich ma określone miejsce w hierarchii i przypisane prawa oraz obowiązki. Zawarto w ten sposób klimat i wiarygodność książki, a także całej opisanej w niej treści.

Jednak pierwszym, co się od razu rzuca w oczy jest chwytające za serce wydanie. Z zewnątrz informująca o tematyce okładka, natomiast wewnątrz adekwatne do opowiadanej powieści szkice. To one głównie nadają charakterystyczność i unikatowość właśnie tej pozycji. Wkład oraz staranność zostały wykorzystane maksymalnie. Każdy detal jest idealny i dobrze dopracowany. Wszystko niesamowicie cieszy oczy i nie daje o sobie zapomnieć w jakikolwiek sposób przed dłuższy czas.

Jacek Łukawski napisał wspaniałą fantastykę. Wyprawa, magia, demony, tajemnice to rzeczy, które zostały tutaj dobrze wykorzystane. Książka zaczyna się dość intrygującym, wprowadzającym w fabułę prologiem. Nic nie jest całkowicie zrozumiałe, co tylko podsyca ciekawość i żądzę poznania reszty rozdziałów. Dalsza część powieści jest perfekcyjnie dopracowana. Nie ma konieczności męczyć się przed dużą ilość stron, by cokolwiek zaczęło się dziać. Autor zawarł mnóstwo zagadek, które zmuszają czytelnika do logicznego myślenia. Również zaskakujące są nagłe, niewytłumaczalne akcje, gdzie chociażby nastaje atak, a później tak samo szybko wrogowie zostają pokonani lub nie. Praktycznie nie ma od nich odpoczynku. To sprawia, iż książka nie jest nudna i ciągnąca się a satysfakcjonująca oraz płynnie prowadząca aż do ostatniej kartki .Bez wątpienia autora można nazwać jedną z dum polskiej twórczości literackiej. Opowiedziana historia jest niesamowita, a każde spędzone przy niej minuty, godziny czy dni nie zostają uznane za stracone!

Zdjęcie użytkownika
dobry debiut
2016.03.25 14:09
Ocena:
4,0
Star2Star2Star2Star2Star0

Jacek Łukawski przygotował bardzo ciekawą opowieść, którą oceniam jako dobrą, tym bardziej, że jest to jego debiut. Autor stworzył interesujący początek większej historii (planowane jest wydanie trylogii Kraina Martwej Ziemi). To, co mi się podobało to silna inspiracja wierzeniami słowiańskimi, dobrze przedstawione kwestie związanie z epoką, ówczesną sztuką walki i wojskowością. Autor dużo uwagi poświęca szczegółom, co pozwala poczuć się, jak w innym czasie i miejscu. W opowieści znajduje się wiele elementów charakterystycznych dla fantasy – odniesienie do dawnych epok, dzielni wojownicy wyruszający na niebezpieczną misję, niepewny los zależny od bogów, tajemniczy bohaterowie, intrygi i bestie. Miłośnicy gatunku bez wahania odgadną, które powieści były inspiracją dla autora.

Nieco mi przeszkadzało to, że autor swoim bohaterom i miejscom, w których dzieje się akcja powieści nadał obcobrzmiące imiona i nazwy. Spodziewałam się czegoś bardziej „swojskiego”, słowiańskiego, co lepiej by się komponowało z wykorzystanymi elementami wierzeń słowiańskich oraz sposobem narracji, a także archaizmami, jakie pojawiają się w wielu momentach.

Książkę czyta się dobrze, choć początkowo trzeba się przestawić na „inny” język, gdyż autor wypowiedzi bohaterów stylizuje na dawny język. I stosuje nietypową dla dzisiejszej mowy składnię, która na myśl może przywodzić łacińską składnię zdań. Akcja rozkręca się powoli, by w końcu nabrać odpowiedniego tempa.

Pełna recenzja dostępna na stronie http://www.czytajac.pl/2016/03/jacek-lukawski-kraina-martwej-ziemi-krew-stal/

Zdjęcie użytkownika
O magii w żelazo zaklętej
2016.03.22 14:22
Ocena:
5,0
Star2Star2Star2Star2Star2

"Krew i stal" to debiut literacki Jacka Łukawskiego, otwierający cykl powieści "Kraina martwej ziemi". Debiut bardzo udany, co muszę zauważyć. Autor wprowadza czytelników w quasi średniowieczny świat, z dobrze rozpisaną historią, strukturami społecznymi oraz wierzeniami i zabobonami, które dodatkowo zostały ubarwione uwielbianą przeze mnie słowiańską mitologią. Dzięki temu widać, że przedstawiona w "Krwi i stali" opowieść została naprawdę gruntownie przemyślana w najdrobniejszych aspektach.

Głównym bohaterem jest Arthorn, którego rola w wyprawie wyjaśnia się wraz z kolejnymi rozdziałami, choć jego przeszłość, co jakiś czas wspominana w krótkich retrospekcjach, otacza nimb tajemniczości. Co ważne, nie jest to postać w stylu superherosa, który da sobie radę sam z całą armią przeciwników. Protagonista, choć jest mężczyzną wysoce inteligentnym i przygotowanym na różne przeciwności losu, to nie zawsze wychodzi obronną ręką ze wszystkich sytuacji. Ma swoje słabości i czasem bywa surowy wobec samego siebie, to zarazem potrafi okazać serce swoim współtowarzyszom. W tym miejscu należy wspomnieć, że autor pracował nad indywidualnymi rysami psychologicznymi każdej z postaci pojawiającej się na stronach powieści. Ich charaktery są różnorodne, unikalne, a co za tym idzie, wcale nie jest łatwo przewidzieć jak zachowają się w konkretnej chwili, co pozytywnie wpływa na odbiór książki.

Akcja "Krwi i stali" jest szybka, pełna nieoczekiwanych zwrotów. Praktycznie niemożliwym jest przewidzieć co się stanie z bohaterami na następnej stronie, w kolejnym rozdziale. Ponadto powieść obfituje w opisy brutalnych, krwawych scen walki, które osobiście uwielbiam. Kolejną zaletą powieści jest jej język. Kwestie dialogowe zostały wzbogacone o archaizmy, które wspaniale komponują się z opowieścią. Nie jest ich dużo, ale w znaczący sposób wpływają na odbiór lektury. Dodatkowo spostrzegawczy czytelnicy w trakcie lektury wyłapią kilka nawiązań do innych znanych powieści fantasy. Jakich? Tego nie powiem, ale myślę, że na pewno uśmiechniecie się przy tych fragmentach.

"Krew i stal", pierwszy tom serii "Kraina martwej ziemi" to opowieść fantasy, łącząca w sobie powieść drogi, magii i miecza z epicką, choć raczej ponurą przygodą. Zdrady, spiski, pościgi, tajemnicza misja i magiczne artefakty to te elementy, które z miejsca wciągają czytelnika w wir wydarzeń i nie puszczają aż do ostatniej strony. A zakończenie? Rewelacja! Aż żałowałam, że nie mam pod ręką drugiego tomu, by z miejsca kontynuować lekturę. Gorąco polecam!

http://wiedzma-czyta.blogspot.com/2016/03/jacek-ukawski-krew-i-stal.html

Zdjęcie użytkownika
Jestem na tak !
2016.03.19 21:19
Ocena:
5,0
Star2Star2Star2Star2Star2

"Wchodząc do zatęchłej karczmy nie spodziewałaś zobaczyć urokliwej chatki z przyzwoitym jedzeniem i świetną gościną, ale tu znalazłaś pole walki. Dodatkowo weszłaś w środek dość poważnej bójki. Mężczyzna z kobietą mierzyli się nienawistnym wzrokiem. On postawny, z długą brodą, wzbudzający respekt, lecz i ona nie lepsza, szerokie bary, nogi z dwie moje.

- Plugawa dziewka! - wypluł mężczyzna ze złością.

- Jesteście zwykli, nędzni kmiecie, nic nie warty zdzi... - chciała dokończyć, lecz rzucił się na nią. Ona jednak była przygotowana. Lekko ugieła nogi i z impetem kopnęła w odsłonięty tułów przeciwnika, zatoczył się zdezorientowany i widać było jak gmera w kieszeniach szukając noża. Nie mogąc dopuścić do rozlewu krwi, wkroczyłaś na środek.

- Stać kundle! A teraz gadajcie o co Wam poszło?! - przerażona i jednocześnie zdenerwowana wykrzyczałaś pytanie.

- Ten łachudra, kmieć, niewy...

- Uważajcie na język dziewko!

- Ten mężczyzna uważa, że księga Jacka Łukawskiego czyli: "Krew i stal" to plugawe ścierwo i nic więcej, a sam nie czytał!

- Jak was zwą i opowiedzcie mi o tej księdze.

- Na imię mi Natalia, co do księgi słuchajcie, bo się nie zawiedziecie..."

Kiedy Martwica opadła między królestwem Wondettel, a Smoczymi Górami nikt nie wstąpił odtąd na Martwą Ziemię. Jednak sto pięćdziesiąt lat po tym wydarzeniu król wysyła oddział żołnierzy, ponieważ okazuje się, że piekielna mgła zanika i można przejść ścieżkami do pewnego klasztoru, gdzie ukryte zostały cenne przedmioty. Kiedy żołnierze nie wracają, ani nie ma od nich wieści kolejny oddział zostaje wysłany pod dowództwem dzielnego i zaprawionego w walce Dartora, towarzyszy mu Arthorn , który w obliczu stawianego mu zadania nie waha się ani chwili by przyjąć propozycję. Czy znajdą oni bardziej mroczne stwory od leśnego licha czy diabelnych dziwożon? Co ma z tym wszystkim wspólnego tajemniczy miecz?

O Boże, Boże jak ja dawno nie czytałam czegoś bez wątku romantycznego! Miło się tak czasami oderwać od stałego motywu w książkach. Mamy tutaj pokazane średniowiecze w fantastycznej odsłonie. Słowiańskie mity nie raz odsyłały mnie do cioci Wikipedii lub tym podobnego. Czasami pan Łukawski kazał mi sprawdzać niektóre słowa użyte w książce, bo nie używam wyrazów "kmieć" czy "żerca" na co dzień. Jednak to właśnie tego typu wyrażenia, zwroty podkreślały urok i całość powieści. Spotykamy tu fantastykę z prawdziwej krwi i kości. Mamy demony, mamy magię i mamy królestwo, czego chcieć więcej. Akcja? Czy w średniowiecznej krainie ludzie nic nie robią? Chyba ich głównym zajęciem jest właśnie przemoc, praca i walki. Brutalność, mściwość i żądza mordu to cechy, którymi możemy opisać niektóre postacie tej książki. Debiutancka powieść Jacka Łukawskiego, ubarwiona słowiańską magią wbiła mnie w fotel i zgniotła zakończeniem, dzięki czemu nie mogę się doczekać aby przeczytać kolejne tomy!

Zdjęcie użytkownika
Bardzo udany debiut
2016.03.17 23:11
Ocena:
4,0
Star2Star2Star2Star2Star0

Rzadko zdarza się, by powieść będąca debiutem zbierała same pochwały. Kiedy słyszy się ciągłe zachwyty, człowieka nachodzi ochota, by samemu przekonać się, czy rzeczywiście są to zachwyty zasłużone. Jeśli jeszcze dodatkowo ciekawość podsyca intrygujący opis i interesująca okłada, przepadałeś - wiesz, że po prostu musisz przeczytać tę książkę. Tak właśnie było w przypadku powieści Jacka Łukawskiego, "Krew i stal".

Tajemnicza wyprawa, drużyna odważnych mężczyzn i nieznany cel podróży. Brzmi interesująco, jednak przyznać się muszę, że moje początki z powieścią nie należały do najłatwiejszych. Dosyć długo nie mogłam wgryźć się w akcję, jednak nie winię za to książki. Może po prostu miałam gorszy dzień, jeden z tych, kiedy czytanie idzie jak po grudzie. Z czasem jednak wciągnęłam się w fabułę i byłam ciekawa, jak potoczą się losy Arthorna, dokąd doprowadzi go jego niezwykła misja i co z tego wyniknie. Nietuzinkowe postacie, klimatyczny język, trzymająca w napięciu akcja i niejedno zaskoczenie - to elementy składowe tego dzieła.

"Krew i stal" to powieść, w którą autor włożył sporo pracy. Książka jest przemyślana i dopracowana w każdym calu, a doświadczenie, jakiego przez lata Jacek Łukawski zdobywał dzięki swoim hobby, widoczne jest na stronach powieści. Styl i język dostosowane są do epoki, w jakiej rozgrywa się akcja. Każda z postaci, w zależności od tego, do jakiej warstwy społecznej należy, taki ma sposób wypowiadania się - prosty lud, jak chłopi, mówi prostym, gwarowym językiem, natomiast mowa wykształconych ludzi bliższa jest mowie współczesnej. W książce sporo jest słownictwa fachowego - nazwy elementów uzbrojenia oraz odzienia żołnierza, dawnych profesji, potraw. To wszystko tworzy w powieści klimat średniowiecza i nie trudno przenieść się w wyobraźni do tych czasów.

"Krew i stal" to powieść fantastyczna. Zaczarowane przedmioty, śmiercionośne zaklęcia, magiczne stworzenia, tajemnice, intrygi, zdrady, walka o władzę - to wszystko tutaj znajdziemy. Autor zaczerpnął pełnymi garściami ze słowiańskich podań i legend, a baśniowe stwory przemykają na kartach jego powieści. Mało tego, jako ciekawostka warto wspomnieć o tym, że w książce odnaleźć można pewne nawiązania do klasyków polskiej i światowej literatury fantasy. Czyż to nie brzmi interesująco?

Książka jest, o czym także muszę wspomnieć, bardzo ładnie wydana. Klimatyczna okładka, karty rozpoczynające rozdziały oraz ilustracje tworzą razem ciekawe połączenie. Na początku książki znajduje się mapka, co zdecydowanie ułatwia zwizualizowanie sobie wyglądu przedstawionego świata. Nie mam prawa się do niczego przyczepić.

Wracając do zachwytów nad powieścią, których ona niemało zbiera, przyznać muszę, że są to zachwyty zasłużone. Mimo trudnych początków debiut Jacka Łukawskiego zaliczam do udanych i wartych uwagi.

Jeśli lubicie powieści fantasy, w których klimat średniowiecza miesza się ze słowiańskimi nutami, "Krew i stal" jest dla Was. Zachęcam do lektury!

Recenzja pochodzi z mojego bloga: zaczytana-dolina.blogspot.com

Zdjęcie użytkownika
Krew i Stal - fantasy na najwyższym poziomie
2016.03.17 11:12
Ocena:
5,0
Star2Star2Star2Star2Star2

" Gdy krew bohaterów zrosi Martwą Ziemię, stal będzie musiała sięgnąć zdrajców".

Minęło sto pięćdziesiąt lat od powstania Martwej Ziemi. Z pobliskiej twierdzy, wyrusza niewielki oddział żołnierzy by przemierzyć zapomnianą krainę i sprawdzić, czy legendy, jakie o niej krążą są prawdziwe. Lecz to nie jest jedyny powód, dla którego owi wojacy wyruszają w tę niebezpieczną podróż. W zakonie u podnóża Smoczych Gór jest coś ukryte, co musi wrócić do królestwa nim Martwa Ziemia pochłonie wszystko w swoim zasięgu...

Mocny oddział pod wodzą zaprawionego w bojach Dartora, zapuszcza się w suche stepy, by zmierzyć się z tym, co kryje przeszłość, przyszłość i teraźniejszość. Lecz prawdziwy cel tej misji zna tylko przysłany w ostatniej chwili, tajemniczy Arthorn. Ale nawet on nie jest w stanie przewidzieć, jaki będzie koniec tej wyprawy i jaki los zgotowali im bogowie...

Porywająca, pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji, tajemnic i mistycyzmu rodem z najlepszych powieści fantasy. Taka właśnie jest debiutancka powieść Jacka Łukawskiego, który zaprasza nas do świata magii i pradawnych, słowiańskich legend. Książka czaruje nie tylko ciekawą historią ale przede wszystkich stylem pisania. Utrzymana w nieco staromodnym tonie, sprawia, że każda opisywana w niej scena ma w sobie coś z dawnych powieści o herosach i mężnych wojach, walczących o wolność swego kraju.

Ten styl zaczarował mnie i było mi bardzo smutno, gdy wyprawa się zakończyła a bohaterowie powrócili do swoich krain. Choć epilog może sugerować, że to nie koniec przygody. Mam nadzieję, że wena nie opuści pana Łukawskiego i jeszcze nie jedną książkę spod jego pióra będę mogła przeczytać. "Krew i Stal" jest nie tylko świetnie napisana, ale i ma bardzo klimatyczną oprawę graficzną, która też sprawa, że czytelnik trochę lepiej poznaje bohaterów i ma wrażenie, że czyta ilustrowaną księgę, znalezioną w archiwach gdzieś w jakimś zamku.

Podsumowując, polecam wszystkim tym, którzy są fanami takich pisarzy jak Tolkien czy Ursula LeGuin. Może nie do końca historia wpisuje się w ten kanon, niemniej jednak warto jest się z nią zapoznać, jeśli lubicie powieści o tajemnicach, podróżach po nieznanych landach i słowiański folklor.

Zdjęcie użytkownika
Fantasy rządzi!
2016.03.16 19:03
Ocena:
5,0
Star2Star2Star2Star2Star2

,,Krew i stal" to pierwszy tom cyklu ,,Kraina martwej ziemi" i jednocześnie nowa, debiutancka powieść Jacka Łukawskiego. Biorąc ją w ręce, obawiałam się kolejnego słabego, polskiego fantasy. I tu się zdziwiłam!

Książka zaczyna się wyprawą oddziału żołnierzy pod wodzą Dartora, starego oficera. Jaki jest cel misji? Zna go tylko tajemniczy Arthorn. Oddział maszeruje do pewnego klasztoru u podnóża Smoczych Gór, gdzie jest ukryte coś, co musi powrócić do królestwa Wondettelu,nim Zasłona Martwej Ziemi zniknie. Lecz co takiego znajduje się w klasztorze i co zostało zaplanowane dla wojowników, dowiecie się ze stronic owej powieści.

Autor stworzył niezwykły i inspirujący świat, który zawróci wam głowę. Bardzo zaciekawiła mnie sama osoba Arthorna, co tylko potęguje moją chęć do sięgnięcia po kolejne tomy. W książce tej znajdziemy właśnie to, czego oczekujemy od fantasy - krwawe jatki, tajemnice i zdrady. Czytając, gwarantuję wam, że nie będziecie się nudzić.

Zdjęcie użytkownika
Czarty, Biedy i Utopce...
2016.03.14 17:08
Ocena:
4,0
Star2Star2Star2Star2Star0

Literatura fantastyczna, jest gatunkiem, po który, na równi z powieściami historycznymi sięgam najchętniej. Również i tym razem zachęcona intrygującym opisem, ofertą niezapomnianej podróży osadzonej w średniowiecznych realiach, koncepcją pełnej magii oraz słowiańskich bestii krainy, uległam - sięgnęłam po entuzjastycznie przyjęty debiut polskiego pisarza Jacka Łukawskiego. Czy podobał mi się świat w który wkroczyłam za sprawą lektury jego książki?

Sto pięćdziesiąt lat temu, w wyniku potężnej klątwy powstał obszar, którego przekroczenie jednoznaczne jest z natychmiastową śmiercią. Główny bohater, drużynnik Arthorn wraz z grupą żołnierzy wyrusza na niebezpieczną misję, której celem jest pozyskanie cennego przedmiotu ukrytego w klasztorze u podnóża Smocznych Gór. Jednak przed nimi, wyruszyła inna, wysłana przez lorda Aurissa drużyna, której, z nieznanych powodów, nie udało powrócić się zza terytoriów Martwej Ziemi. Arthorn wraz z kompanami stawia czoło tajemniczym wojownikom, przerażającym stworom oraz własnemu przeznaczeniu.

Pewni mogą być tylko jednego.

Dla niektórych członków tej wyprawy bogowie nie będą łaskawi.

Dzieło Jacka Łukawskiego to pełna mistycyzmu, mitologii Słowian oraz scen walki powieść, której nieprzewidywalność zaskakuje czytelnika na każdym etapie jej lektury. Przede wszystkim jestem jednak zdumiona faktem, iż „Krew i stal” jest pierwszą, debiutancką powieścią tego autora. Niewątpliwie jest ona bardzo dopracowana, zarówno w kontekście fabuły jak i tła dla wydarzeń w niej przedstawionych, mogąc uchodzić za książkę doświadczonego już w swym fachu pisarza. Niemal każda strona tej pozycji utrzymuje czytelnika w niepewności co do dalszych jej wydarzeń. Nigdy nie wiadomo w jakie niebezpieczeństwo, bądź w czyje szpony wpadną bohaterowie.

Elementem, na który warto zwrócić uwagę jest specyficzność języka w owej książce zawartego. Mowa tu o stylizacji wypowiedzi, użycia w dialogach bohaterów charakterystycznych odmian, zwrotów, czy też nieużywanych już staropolskich nazw. Ten zabieg skutecznie przenosi nas w przesiąknięty klimatem wczesnego średniowiecza świat. Nadmienię jednak, że w moim subiektywnym odczuciu, w pewnych momentach przydałyby się przypisy, pozwalające czytelnikowi nie odkładać lektury na bok w celu zaznajomienia się z niektórymi użytymi w powieści słowami. Sam zabieg stylizacji języka bardzo mi się spodobał, tworzył niepowtarzalny klimat, był bardzo unikatowy i zapewne czasochłonny w tworzeniu. Bardzo podziwiam za to autora. Ponadto posługuje się on bardzo dopracowanym oraz dynamicznym językiem, za co również należą mu się wyrazy uznania ze strony czytelnika.

My, Słowianie, zazwyczaj wiemy więcej o wierzeniach starożytnych Egipcjan, niżeli na temat naszych rodzimych demonów, w jakie wierzyli dawni mieszkańcy tych, w szczególności wschodnioeuropejskich ziem. Biesy, Czarty, Utopce, Wiły; tak zwały się stwory, które spędzały im sen z powiek. Właśnie je zawarł w swej książce Jacek Łukawski. Brakowało mi na rynku książki z gatunku fantasy, w której dużą rolę odrywałyby stworzenia rodem wyjęte z mitologii słowiańskiej, która jest zdecydowanie ciekawszą od tych zazwyczaj na naszym kontynencie dominujących, egipskich czy też greckich. Dlatego też warto zapoznać się z dziełem pana Łukawskiego. Poznać potwory jakie, według naszych przodków kryły się pośród nich.

Książka ma niezwykle interesującą fabułę. Wciąga oraz angażuje w losy jej bohaterów. Akcja jest bardzo dynamiczna oraz pełna scen różnej maści walk. Sama historia, podczas czytania przywodziła mi na myśl trylogię „Władca Pierścieni”, czy też cykl Martina pt. „Gra o tron”. I nie jest to w żadnym wypadku zarzut, lecz porównanie mające na celu przybliżyć Wam klimat historii pana Łukawskiego na podstawie zestawienia jej z seriami znanymi większości. To nic negatywnego, wręcz przeciwnie. Przy lekturze tych książek czułam podobne emocje oraz porównywalną, zapadającą w pamięć atmosferę. To zdecydowanie można zaliczyć do zalet tejże powieści.

Bohaterowie powieści to tacy, których bardzo prosto można podzielić na dobre oraz złe charaktery. Nie zżyłam się z żadnym, mimo, iż ich losy oraz koneksje bardzo mnie zaciekawiły. Cała, powoli przedstawiana historia krainy, w której dane jest żyć postaciom była intrygująca; opowiedziana poprzez legendy krążące od lat pomiędzy mieszkańcami wsi czy też poprzez historię mędrca mieszkającego przy pobliskiej górze. Niewątpliwie pozostało jeszcze wiele wątków z historii ojczyzny bohaterów, które w kolejnych częściach serii zaprezentuje nam autor. Moją uwagę również przykuła, epizodycznie pojawiająca się Valesca, którą również, w przyszłości, jak mam nadzieję, poznamy bliżej.

Świat, który przemierza Arthorn wraz ze swoimi kompanami jest niezwykle dobrze skonstruowany, pełen niezwykle niebezpiecznych słowiańskich demonów, pustelników sprawujących piecze nad wioskami, czy też przerażających smoków. Dzięki lekturze tej książki, zaciekawiona zaczęłam na własną rękę szukać informacji odnośnie naszej, rodzimej mitologii. Sama historia nie jest ukazywana jedynie z perspektywy jednego, głównego bohatera, co jak się ukazuje bardzo umniejszało by całej opowieści! Mamy tu do czynienia z najistotniejszym narratorem - Arthornem oraz tymi pobocznymi, mającymi niekiedy w swym udziale zaledwie jeden rozdział.

Nadal nie mogę uwierzyć, iż mam do czynienia z debiutem! Takim poziomem, wiedzą oraz umiejętnością formowania światów, nie posługują się niekiedy pisarze z wieloletnim stażem. Niewątpliwie, będę oczekiwać kolejnych części tej serii, by rozszerzyć swoje wyobrażenia na temat krainy przez Jacka Łukawskiego stworzonej, jej mieszkańców i tajemnic skrytych za niemalże każdym zakrętem. Książkę polecam wszystkim fanom fantastyki o klimatach średniowiecznych, wielbicielom Tolkiena oraz tym lubiącym nieśmiertelny motyw wędrówki.

http://zagoramiksiazek.blogspot.com/2016/03/krew-i-stal-jacek-ukawski.html

Zdjęcie użytkownika
Krew i stal
2016.03.13 19:54
Ocena:
5,0
Star2Star2Star2Star2Star2

Wiek około średniowiecza. Prawdziwe krwiożercze smoki, rycerze w lśniących zbrojach na białych dumnie stąpających rumakach i magia. Nie biała, nie dobra i pomagająca wszystkim. Czarna oleista maź szkodzi ludziom, a obszar, który jest nią pokryty nie jest zaludniony. Za to las, który tam istnieje jest rozległy, gęsty i nie do przebycia. Mieszkają w nim różne istoty, które czekają tylko na okazję, aby zwabić człowieka w odpowiednie miejsce i pozbawić go ciała, krwi i energii życiowej.

Pewnego razu do Wiski przybywa nieustraszony drużynnik zwany Arthornem, który przysłany przez samego króla władającego rozległymi ziemiami ma za zadanie wyruszyć wraz z pewną grupą rycerzy na obszar tak zwanej „Martwicy”. Jest to ziemia, na której kiedyś żyli wielcy czarownicy, którzy kuli stal i broń z czystego srebra i zamykając w niej różnego rodzaju magię. Podczas wojen między nimi, czarna magia uwalniając się zniszczyła wszystko co napotkała na swojej grodze. Ludzie, zwierzęta, nawet smoki zastygli w śmiertelnym letargu, z którego nigdy się nie obudzili. Ich trupy pozostały w tych samych pozycjach co przed śmiercią. Po pewnym czasie grupa bardzo młodych, ale za to doświadczonych żołnierzy odzianych w miecze i zbroje wyrusza konno w stronę pustkowia, mając za zadanie odnaleźć wcześniejszy patrol, który wyruszył w tamtą stronę i dotąd nie powrócił. Na swojej drodze oddział spotyka wiele niebezpiecznych, ale i również kuszących istot, które pragną pożywić się ich ciałem i krwią. Spotykają również dziwne plemię, które wrogo nastawione do nich od razu zza ubrań wyciąga łuki. Jednak to dopiero Arthorn na swoje własne oczy zobaczy mężczyznę, który prawdopodobnie nie jest człowiekiem. Oczy czarne, jak dwa węgle bez źrenic tego dowodzą. Rumak czarnego jeźdźca również wygląda, jak nie z tego świata. Potężny kruczoczarny koń przewyższający niejednego człowieka. Na sam jego widok rycerzowi każdy włosek na plecach jeży się ze zgrozy.

Książka świetnie napisana, wciąga i przyprawia o dreszcze, na które czytelnik nie jest gotowy. Bardzo spodobała mi się książka, ponieważ po pierwsze historia bardzo mnie zaciekawiła, po drugie temat jest blisko związany ze średniowieczem i rycerzami i wreszcie na końcu okładka urzekła mnie od pierwszego spojrzenia.

Powieść w tonacji ciężkiego hight fantasy, chociaż, jak niektórzy twierdzą, została przepuszczona przez filtry realizmu. Okładka bardzo, bardzo w moim stylu, a historia miecza na niej jest dogłębnie opisana w książce.

Polecam i zapewniam, że na tej książce na pewno nie zawiedziecie się czytając ją.

Ocena: 10/10

Polecamy, zespół dobrerecenzje.pl

Zdjęcie użytkownika
Krew i stal
2016.03.13 12:48
Ocena:
4,0
Star2Star2Star2Star2Star0

Krew i stal to debiut Jacka Łukawskiego. Przyznam szczerze, że patrząc na tematykę jakiej się podjął i zdając sobie sprawę, że to wcale nie jest łatwe, obawiałam się trochę czy nie będę rozczarowana. Okazuje się jednak, że Panu Jackowi poszło naprawdę nieźle!

Choć Krew i stal to powieść fantasy jednak zamiast latających wróżek sypiących wszędzie złotym pyłkiem, mamy utopce, trupy, gadające szkielety, smoka i magiczny miecz. Jak sam tytuł wskazuje: krew się leje, a w tle słychać tylko zgrzyt mieczy. Brutalność bije z każdej strony, ale to jest tylko i wyłącznie plusem. To genialne tło dla tej historii. Akcja osadzona w czasach średniowiecza, dosyć wczesnego, bo wciąż czuć kult pogańskich bóstw. Do tego brak jakichkolwiek ckliwych historii miłosnych, sprawia, że ta książka nie jest dla romantyczek szukających książąt z bajki. Raczej dla fanów Gry o tron szczególnie w aspekcie walki o władzę.

Główna akcja to wyprawa zbrojnych wgląd nieznanych sobie krain, aby z rozkazu króla odzyskać coś, co jest niezwykle cenne i może przechylić szalę w walce o tron i władanie. Oczywiście, wyprawa jest ściśle tajna, a cel zna tylko przewodnik. Żołnierze zupełnie nie wiedzący czego się spodziewać i oderwani od znanej sobie rzeczywistości, przechodzą lekcje życia podczas tej eskapady. Jeśli przeżyli, oczywiście.

Jestem zdania, że czasem warto się oderwać i sięgnąć po coś zupełnie innego, więc gdy tylko dowiedziałam się o tej książce, uznałam, że może być naprawdę interesująca. I jest. Zdecydowanie. Widać, że autor naprawdę pasjonuje się w tym co robi. Dialogi przerobione tak, aby imitowały mowę średniowieczną, szczegółowe opisy strojów, stylów walki czy wierzeń pokazują, że ta książka jest dopracowana w najmniejszych detalach. To się ceni.

Średniowiecze to nie jest mój ulubiony okres w historii, przyznaje bez bicia, jednak ta książka mnie nie nudziła. No dobra, czasem tylko opisywanie krain mnie trochę nudziło, ale to mogę Panu Jakubowi wybaczyć. Poza tym jestem na tak

Zdjęcie użytkownika
"Krew i stal" - recenzja
2016.03.12 10:10
Ocena:
4,0
Star2Star2Star2Star2Star0

Krew i stal, Martwa Ziemia, niebezpieczeństwa… To kluczowe hasła właściwe dla tej książki. Jeżeli lubicie klimat średniowiecza wpleciony w fantastyczną fabułę, musicie przeczytać tę książkę

Sto pięćdziesiąt lat po powstaniu Martwej Ziemi z twierdzy granicznej wyrusza oddział żołnierzy, by wąskim przesmykiem przekroczyć zapomnianą krainę. W starym klasztorze u podnóża Smoczych Gór ukryte jest coś, co musi powrócić do królestwa, zanim Zasłona Martwej Ziemi pęknie i zaniknie. Silny oddział pod dowództwem Dartora, starego, zaprawionego w bojach oficera, wkracza w suche stepy, by zmierzyć się z demonami przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Prawdziwy cel misji zna tylko przysłany w ostatniej chwili przewodnik. Lecz nawet on – tajemniczy Arthorn – nie przypuszcza, jaki los przygotowali dla nich bogowie i jak krucha jest równowaga znanego im świata.

Trzeba przyznać, że autor naprawdę bardzo dobrze utrzymał średniowieczny klimat, o czym świadczą nie tylko liczne opisy walk, jazdy konno czy pięknych widoków, ale też język, jakim posługują się bohaterowie. Autor zastosował tutaj podobny sposób pisania, jaki znamy już z „Wiedźmina”. Jest to kolejny plus dla książki, ponieważ ten charakterystyczny język świetnie komponuje się z całością.

Krew i stal” jest pełna akcji, dlatego nie można się przy niej nudzić! Ale poza licznymi wydarzeniami autor nie zapomniał wpleść w fabułę nutki intrygi. Poznajemy historie bohaterów oraz ich osobowości, dzięki czemu „Krew i stal” staje się z każdą chwilą jeszcze bardziej wciągająca.

Główni bohaterowie dają się lubić. Mają swoje tajemnice, które z czasem wychodzą na jaw zaskakując czytelnika. Jednak uważam, że autor powinien trochę bardziej popracować nad osobowością poszczególnych bohaterów. Sama fabuła jest bardzo dobrym pomysłem i została świetnie zrealizowana, ale postacie mogły być bardziej barwne. Ale jest to debiut tego autora, dlatego czytelnicy nie powinni oczekiwać arcydzieła. ;)

Autor prawdopodobnie wzorował się na „Wiedźminie”, ale nie stworzył marnej podróbki. „Krew i stal” to zupełnie inna historia, zdecydowanie oryginalna i z pewnością spodoba się fanom fantastyki. Zwłaszcza tym, którzy lubują się w charakterystycznym klimacie średniowiecza, który ostatnio staje się coraz bardziej popularny wśród autorów książek czy twórców gier komputerowych.

Podsumowując, „Krew i stal” to wciągająca przygoda, która spodoba się niejednej osobie. Jeżeli lubicie fantastykę – nie ma się nad czym zastanawiać! A jeżeli dopiero zaczynacie swoją przygodę z tym gatunkiem literackim, to również dobra okazja do przeczytania tej książki. Być może to właśnie „Krew i stal” będzie początkiem Waszej przygody z fantastyką. Mimo drobnych i nielicznych błędów, autor stworzył naprawdę dobrą historię, którą warto poznać.

Zdjęcie użytkownika
Debiut wart uwagi
2016.03.11 10:41
Ocena:
3,0
Star2Star2Star2Star0Star0

oniekąd historia mnie zaskoczyła. W szczególności ze względu na to, że jako debiut jest dobry. Oczywiście zdarzają się jakieś uchybienia, bądź potknięcia, ale na tle innych debiutów w sferze fantastyki stoi dość wysoko. Zacznę od tego, że głównym plusem tej historii jest przedstawiony świat. Każdy kto lubi zagłębiać się w fantastyce na pewno się tutaj odnajdzie, a nawet zadomowi na dłużej. Połączenie słowiańskiego stylu ze średniowieczem, ma wielu zwolenników i fanów. Nie do końca wiem, czy ja należę do tego kręgu. Ale tak to już jest, że z każdą kolejną przeczytaną książką doskonalimy swój gust czytelniczy.

Owe połączenie w szczególności widać w wypowiedziach bohaterów. Są one stylizowane na dawne czasy, co zapewne niejednemu niewprawionemu czytelnikowi może sprawić problemy. Jednak nie jest to aż tak mocne stylizowanie, by stało się to niezrozumiałą breją. A co tyczy się samych dialogów, to czasem wydawały mi się one nazbyt sztuczne, odrobinę przeciągnięte i nad wyraz nużące. Ale tylko czasami. Znajdziemy w nich również i mocne strony, jakim jest humor niektórych wypowiedzi. Nie raz na moje usta wpełzał uśmiech.

Zdjęcie użytkownika
Świetny debiut!
2016.03.10 21:04
Ocena:
4,0
Star2Star2Star2Star2Star0

Moją uwagę przykuła tutaj okładka, która bardzo mi się podoba. Postanowiłam się dowiedzieć co nie co na temat tej pozycji, byłam jej bardzo ciekawa. Kiedy w końcu trafiła w moje ręce i miałam możliwość się z nią zapoznać nie mogłam w to uwierzyć.

Tradycyjnie zanim zacznę czytać książkę, patrzę przez kilka minut, czasem ten czas się zwiększa, na okładkę i wyobrażam sobie, w jaki sposób może nawiązywać do książki. Czasami wydaje mi się, że to jest strata czasu, bo przecież mogłabym już zacząć zagłębiać się w strony powieści i szybciej bym się dowiedziała.

Czy ta książka mi się spodobała? Przekonajcie się sami!

Jacek Łukawski urodził się w Kielcach, z zawodu jest grafikiem komputerowym. Gdy nie miał jeszcze obowiązków, a miał czas, machał mieczem i strzelał z dział czarno-prochowych. Hartował ciało i ducha w organizacji strzeleckiej, brał udział w zawodach sprawnościowych i ćwiczył karate. Próbował też jeździć konno. Zwiedzał Polskę autostopem i na motocyklu. Zaczytywał się w książkach historycznych i fantasy. Jest laureatem wojewódzkiego konkursu Talenty 2000. Po kilkunastu latach przerwy napisał cykl opowiadań, które pojawiły się drukiem w antologii Gawędy motocyklowe. Współtworzył kwartalnik motocyklowy "Swoimi Drogami". Wraz z żoną mieszka w pobliżu chęcińskiego zamku.

Gdy krew bohaterów zrosi Martwą Ziemię, stal będzie musiała dosięgnąć zdrajców.

Sto pięćdziesiąt lat po powstaniu Martwej Ziemi z twierdzy granicznej wyrusza oddział żołnierzy, by wąskim przesmykiem przekroczyć zapomnianą krainę. W starym klasztorze u podnóża Smoczych Gór ukryte jest coś, co musi powrócić do królestwa, zanim Zasłona Martwej Ziemi pęknie i zaniknie.

Silny oddział pod dowództwem Dartora, starego, zaprawionego w bojach oficera, wkracza w suche stepy, by zmierzyć się z demonami przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Prawdziwy cel misji zna tylko przysłany w ostatniej chwili przewodnik. Lecz nawet on - tajemniczy Arthorn - nie przypuszcza, jaki los przygotowali dla nich bogowie i jak krucha jest równowaga znanego im świata.

Zacznę od wady, która troszkę mnie zdenerwowała i za nią obniżyłam ocenę tej książki. Mianowicie chodzi tu o początek. Przez pierwsze 3 rozdziały (tj. ok. 50 stron) lektura była troszkę nudna. Nie mogłam się wciągnąć, a czytanie tych pierwszych stron zniechęciło mnie do jej dalszej części. Myślałam też, że książka okaże się totalną klapą i będę się z nią męczyć wieki.

Momentami miałam ochotę odłożyć ten debiut na półkę, odczekać parę dni i ponownie wrócić do niego, ale obeszło się bez takich. Jakoś udało mi się przebrnąć przez ten początek, a dalsza część książki, była bardzo wciągająca.

Fabuła książki jest intrygująca. Gratuluję autorowi za pomysł na powieść. Język jakim została napisana jest lekki, łatwy do zrozumienia dla czytelnika. Opisy są długie i - z wyjątkiem początku - ciekawe. Wprowadzają czytelnika w świat ukazany w lekturze, dzięki temu zabiegowi czułam się, jakbym sama przeżywała wszystkie przygody i podróżowała razem z bohaterami. Od książki jest się bardzo ciężko oderwać i czyta się ją bardzo szybko.

Zauważyłam też, że w dialogi autor wplótł trochę archaizmów, co uważam za bardzo ciekawy pomysł.

Bohaterowie od razu przykuli moją uwagę i zyskali ode mnie sympatię. Każda postać była dobrze wykreowana i wyróżniała się czymś charakterystycznym. Pomimo, że bohaterów troszkę było, nie pogubiłam się. Ciężko też jest mi określić, które postacie można nazwać głównymi, ale myślę, że nie jest to, aż tak mocno istotne.

W bohaterach dostrzegłam parę podobnych cech. Każdy z nich starał się być odważny i wypełniać postawione rozkazy. Jednym się udawało, innych niestety to przewyższyło. Wiele postaci wykazało się też sprytem, co bardzo mi się spodobało.

Podsumowując, książka okazała się świetnym debiutem. Gratuluję i dziękuję autorowi za napisanie tak dobrej pozycji, bo gdyby nie to, nie miałabym możliwości przeczytania tej historii.

Pomimo tej jednej wady, o której wspomniałam na początku, powieść zasługuję na wysoką ocenę. Zdecydowanie, książka jest godna polecenia, warto się z nią zapoznać. Polecam!

Co wy sądzicie o tym debiucie? Zapraszam do dyskusji w komentarzach!

MOJA OCENA: 9/10

Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Sine Qua Non.

Zdjęcie użytkownika
Krwawa wyprawa
2016.03.10 20:20
Ocena:
5,0
Star2Star2Star2Star2Star2

„Popędzał wierzchowca, wiedząc, że to najgorszy czas na samotną podróż – nocne istoty wypełzały już bowiem ze swych leży i garnęły się ku ludzkim sadybom, wyłaziły na trakty i kryły w ostępach, czyhając na nieszczęśników, których żywotem mogłyby się ogrzać. Jeździec wiedział, że rozsądniej byłoby przeczekać noc w jakimś zajeździe i ruszyć dopiero o brzasku, lecz nie mógł sobie na to pozwolić. Nie tym razem”.

Arthorn czuje, że pomimo wielu zadań, jakich podjął się wcześniej, nadchodząca misja nie będzie należała do najszczęśliwszych. Lekceważąc skrywany w sercu niepokój, spina konia i pędzi pośród ciemnej nocy, by jak najszybciej dotrzeć do Doreby. W twierdzy czeka na niego dowódca oddziału, Dartor. Razem z drużyną wprawionych w boju żołnierzy, Arthorn ma wyruszyć do miejsca, jakie od 150 lat nie gościło nikogo z królestwa Wondettel. Nie będzie to proste, ścieżka prowadzi bowiem pomiędzy całunem śmiercionośnego zaklęcia, które uczyniło z wiosek puste, jałowe stepy. Ziemie te nazwano Martwicą.

„Na początku tylko jeden z czeladników usłyszał szept – gdzieś po prawej stronie w mroku. Myśleli, że rozum go opuszcza ze strachu, ale kolejnym razem i dwóch innych ludzi usłyszało, tym razem z lewej. Mimo skrzypienia wozów upierali się, że to był kobiecy głos, który przywoływał ich, zapraszał... Zatrzymali się, nasłuchując. Cisza. Nic prócz szelestu i odległego pohukiwania sowy”.

Tylko nieliczni członkowie wyprawy znają cel podróży. Arthorn, drużynnik z ramienia króla, wie jednak, że u podnóża Smoczych Gór ukryte jest coś, co musi powrócić do królestwa, zanim Martwica zaniknie. Jednak nawet on nie spodziewa się, że droga ku górom przemieni się w koszmar. Naprzeciw drużynie wypełzają kryjące się w czeluściach mroku wiły, powrotniki i bagienne widziadła, a kolejne starcia przynoszą coraz większe straty w żołnierzach. Wojowie nie wiedzą, że to, co najgorsze dopiero się zbliża. Nie mają też pojęcia, że klasztor, do którego zmierzają świeci pustkami, a królestwo, w którym służą, pełne jest zdrajców i wichrzycieli.

„Zerwał się, dysząc ciężko, niepewny, czy to jawa, czy sen. Ponad górami wolno wstawał świt”.

Krew i stal” to jeden z tych pisarskich debiutów, które rozbudzają w czytelniku ciekawość i uznanie. Jacek Łukawski genialnie operuje językiem z pogranicza swobodnej gwary i średniowiecznych opisów, czyniąc z książki lekką, przyjemną lekturę. Na uwagę zasługują także odniesienia do słowiańskich stworów, takich jak napotkany przez drużynnika leszy. Niezwykła pomysłowość autora uczyniła z książki wyłamującą się z oklepanych konwencji historię, której koniec trudno przewidzieć. Nikłym niedociągnięciem może być pozbawiony napięcia, nieco automatyczny sposób przedstawiania walk, który nie wzbudza w czytelniku większych emocji. Momentami można się także pogubić wśród postaci, których imiona często są do siebie bardzo podobne. Pomimo tych niedoskonałości, książka każdą stroną zachęca do odwiedzenia krain, w których przyjaciele bratają się z wrogami, a nadzieja rodzi się wśród największych porażek. Jacek Łukawski udowodnił, że w polskiej fantastyce jest jeszcze mnóstwo potencjału, który można przekuć w znakomite powieści.

Zdjęcie użytkownika
Bardzo dobry debiut fantasy
2016.03.07 07:45
Ocena:
5,0
Star2Star2Star2Star2Star2

"...to zła droga, co cierpień wielu przysporzy, lecz zdaje się, że jedyna, jaka pozostała. Jeśli zdrada tak daleko wbiła swe szpony w królestwo, to tylko krew i stal może je oczyścić..."

Świetny debiut, powieść pochłonęłam błyskawicznie, z dużym zainteresowaniem i wielkim dreszczykiem śmiertelnego niebezpieczeństwa grożącego bohaterom. Bardzo dynamiczna narracja, nagłe zwroty akcji, intrygujące zdarzenia, realistyczne dialogi wsparte dawką dobrego humoru i staropolskiego języka, powodują, że chętnie zaczytujemy się w opowiadanej historii. A do tego wielka dbałość o szczegóły, nie tylko w mnogich wątkach fabuły, opisach walk, stroju i broni, ale również w portretowaniu ciekawych postaci i atrakcyjnej kreacji niezwykłej krainy, w której poruszają się bohaterowie.

Autor stworzył wyjątkowy klimat powieści opartej na średniowiecznym, mistycznym klimacie, akcentach z barwnych słowiańskich legend i wierzeń. Demony, wiły, dziwożony, mroczne dusze, nocnice, bagienniki, plątniki, utopce, błędne ognie, powrotniki i leszy. Mamy również bogów ziemi, skał, wojny, płodności, wirów, prądów morskich, ciemności, co na każdego czeka. Smoki. Złe czary, klątwy, przekleństwa, kapłani, magowie, skarbce, świątynie, runiczne inskrypcje, magia artefaktów i miejsc. Cykl powstania, rozkwitu, zmierzchu i upadku, a w tym intryga, szpiegostwo, zdrada, zagrożenie, przyjaźń, oddanie sprawie i heroiczna walka.

Fantasy na wysokim poziomie, ze świeżym powiewem pomysłów, czytelnik otrzymuje to co najbardziej lubi i oczekuje w tym gatunku literackim. Mamy sekretną wyprawę z misją o wielkim znaczeniu dla królestwa, mnóstwo różnorodnych przygód i niebezpiecznych perturbacji, walkę ze znanym i nieznanym wrogiem, cenne i magiczne przedmioty, zagrożoną równowagę świata, a przede wszystkim umiejętnie budowane napięcie i staranne oddanie klimatu ówczesnych czasów. Wszystko razem tworzy spójną i logiczną całość, która z łatwością przekonuje nas do siebie. I jeszcze piękna oprawa graficzna książki. Pierwszy tom "Krainy Martwej Ziemi" zapewnia sporą dawkę świetnej czytelniczej przygody, mam ogromny niedosyt wiedzy, co dalej z królestwem, powieściowymi postaciami i wypełnianiem przeznaczenia. Czym jest i jaką faktycznie pełni rolę Orhekryst?

bookendorfina.blogspot.com

Zdjęcie użytkownika
Trudne początki, ale nadrabiający wszystko koniec
2016.03.06 19:01
Ocena:
5,0
Star2Star2Star2Star2Star2

Zaczynając czytać tą książkę nie wiedziałam praktycznie nic i bardzo się z tego cieszę. Gdybym poznała zarys fabuły przed czytaniem, to nie sprawiałoby mi to radości z czytania.

Początek był dla mnie oporny. Nie mogłam się wbić w tekst, myślami odpływałam i czułam się jakbym czytała lekturę. Odstawiłam więc książkę na bok i skupiłam się na innych powieściach. Po paru dniach sięgnęłam jednak po nią ponownie i wiecie co? Moje wszystkie bariery wobec tej książki zniknęły. Nie miałam już problemów z tekstem, humor (oj, cudowny!) zaczął się pojawiać w dialogach, bohaterowie nie byli już "nudni", a sama akcja przyśpieszyła.

Cieszę się, że ostatecznie książka mi się spodobała. Nie jest to gatunek po jaki zwykle sięgam, więc był to na swój sposób test. Książka jest dla mnie pozytywnym zaskoczeniem, tym bardziej, że autor to Polak, a to jego debiut.

[Pełna recenzja na -> slowazkartek.blogspot.com <-]

Zdjęcie użytkownika
Mocne i klimatyczne fantasy
2016.03.04 12:09
Ocena:
4,0
Star2Star2Star2Star2Star0

Debiuty mają to do siebie, że z reguły podchodzimy do nich z pewnym dystansem, nie wiedząc czego się po nich spodziewać - duża część z nich jest niestety dość kiepska i ich czytanie bywa niekiedy mordęgą. Jednakże wśród licznych ostatnio debiutów można spotkać czasami prawdziwe perełki i świetnie zapowiadających się autorów. Tak się mają właśnie sprawy z Jackiem Łukawskim i jego debiutancką książką Krew i stal. Jacek jest niewątpliwie osobą wręcz stworzoną do pisania książek fantasy - ćwiczył walkę mieczem oraz karate, strzelał z dział prochowych, a także brał udział w zawodach sprawnościowych.

Akcja książki zaczyna się w momencie, kiedy z pogranicznej twierdzy wyrusza oddział żołnierzy pod dowództwem Dartora, starego, zaprawionego w bojach oficera. Prawdziwy cel misji zna tylko przysłany w ostatniej chwili przewodnik - tajemniczy drużynnik Arthorn. Oddział maszeruje do starego klasztoru u podnóża Smoczych Gór, w którym ukryte jest coś, co musi powrócić do królestwa Wondettelu, zanim Zasłona Martwej Ziemi pęknie i zaniknie. Nikt z uczestników wyprawy nawet nie przypuszcza, jaki los przygotowali dla nich bogowie i jak krucha jest równowaga znanego im świata. Co takiego znajduje się w klasztorze? Jak potoczy się ta wyprawa? Czy żołnierzy powrócą szczęśliwie z wyprawy?

Książka opowiada w gruncie rzeczy o drodze bohaterów, a właściwie bohatera. Jak się można domyślić będziemy obserwować przez większość czasu poczynania i przygody Arthorna. Jest to bohater tajemniczy, o którym autor niewiele pisze, co tylko potęguje ciekawość u czytającego. W książce nie zabrakło potyczek, pojedynków, zdrad i tajemnic. Autor nie oszczędza przy tym swoich bohaterów - nie cacka się z nimi. Jeśli ma ich spotkać coś złego, to tak jest i to bez żadnej taryfy ulgowej. Krew i stal to zdecydowanie bardzo mroczne dark fantasy...

Czytając Krew i stal niejednokrotnie miałem chwilę zwątpienia, czy aby na pewno to debiut! Odnosiłem bardziej wrażenie, że to nowy książka, znanego i cenionego pisarza a nie debiutanta. Książka została napisana językiem bardzo plastycznym i dynamicznym z licznymi dialogami stylizowanymi na język staropolski, archaizmami i słowiańską mitologią. Język jakim posługują się różne osoby został do nich odpowiednio dopasowany - prości ludzie mówią prosto, często gwarą i mniej zrozumiale a oficerowie, władcy, czy wyżsi rangą żołnierze jękiem zdecydowanie bogatszym. Co warto zaznaczyć autor uniknął tak bardzo powszechnego u początkujących pisania o wszystkim i na temat wszystkiego, gdzie się tylko da i ile się da. Każda informacja czy to o świecie, bohaterach, oraz tajemnicach jest starannie wyważona i dopasowana do treści. Nie odnosi się wrażenie, jakby nam autor wszystko tłumaczył po co i dlaczego. Zostawia wiele niedomówień, tajemnic i niewiadomych. W książce znalazły się również dwa ciekawe nawiązania do jednych z najbardziej rozpoznawalnych dzieł fantasy. Jakich? Przekonajcie się sami!

Warto wspomnieć jeszcze o świecie. Jacek Łukawski stworzył oryginalną krainę z wielkim z rozmachem. Niewątpliwie ogromnym autem i ciekawym elementem jest Martwa Ziemia - obszar stworzony ponad 150 lat temu, na którym nic nie żyje a każdy kto na niego wkroczy ginie natychmiast. Jednak zaklęcia, które stworzyły ten obszar nie trwają tak długo jak ludzie myśleli. Martwica zaczyna się cofać i pękać. Każdą informacją o niej wręcz pochłaniałem, chcąc dowiedzieć się czegoś więcej. Co więcej autor interesująco połączył klasyczną powieść fantasy z kolorytem słowiańskim - utopce, wiły i wiele innych. Bohaterowie niejednokrotnie spotkają się i przyjdzie im się zmierzyć z potworami z mitologii słowiańskiej.

Podsumowując Krew i stal to niesamowicie udany debiut. W książce znajdziemy wszystko co kochamy w fantasy - pojedynki, tajemnice, zdrady, a także słowiańskie demony. Czytając książkę Łukawskiego nie sposób się nudzić - czyta się ją z zapartym tchem, czekając jak potoczy się akcja i co się stanie z bohaterami. Jest to tym samym wspaniałe wprowadzenie w bardzo ciekawie zapowiadający się cykl fantasy!

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non!

Zdjęcie użytkownika
Genialna
2016.03.04 11:59
Ocena:
5,0
Star2Star2Star2Star2Star2

Postaci doświadczają wielu interesujących przygód: muszą przedzierać się przez mroczne knieje, bronić klasztoru i penetrować lochy oraz brodzić przez bagna. Zostają pojmani w niewolę. Pojedynki z potworami i wrogą armią są tu świadectwem jaką sztuką jest rzemiosło wojenne. Świat fantasy w pełnej krasie i okazałości.

Zdjęcie użytkownika
Wspaniały debiut
2016.03.03 00:24
Ocena:
4,0
Star2Star2Star2Star2Star0

Kiedy pierwszy raz przeczytałam informację o tej książce, uznałam, że koniecznie muszę poznać jej treść. Opis wydawał mi się bardzo intrygujący. Średniowieczny klimat, fantastyka, zapowiadająca się przygoda. Niewątpliwie brzmiało to ciekawie. Bardzo się ucieszyłam, gdy powieść zawitała na mojej półce i praktycznie od razu zabrałam się za lekturę.

Ponad sto lat po powstaniu Martwej Ziemi żołnierze z twierdzy granicznej wyruszają, aby dotrzeć do klasztoru, który znajduje się u podnóża Smoczych Gór, gdzie ukryte są tajemnicze przedmioty. Muszą one powrócić do królestwa, zanim dojdzie do zniszczenia Zasłony Martwej Ziemi. Misja staje pod znakiem zapytania, ponieważ żołnierze przestają dawać znaki życia. W drogę wyrusza doświadczony oficer - Dartor, jednak nawet on nie zna prawdziwego celu zadania. W ostatniej chwili do jego oddziału dołącza przewodnik - Arthorn, który jest wtajemniczony w misję. Obaj nie przypuszczają, co może ich spotkać...

Od czasu do czasu chętnie sięgam po fantastykę. Lubię przenieść się do rzeczywistości, w której wszystko jest możliwe. Rzeczywistości, w której mogę spotkać niesamowite stworzenia, używać magii i innych nadprzyrodzonych zdolności. Tym razem z wielką chęcią wzięłam do ręki debiut Jacka Łukawskiego. Jest to bardzo intrygująca powieść. Wraz z bohaterami chcemy odkrywać tajemnice. Przeżywamy przygody. Patrzymy bezradnie, gdy bohaterowie padają ofiarą wszelakich intryg. W każdej chwili mogą zakończyć swój ziemski czas. Przyglądamy się, jak walczą na śmierć i życie. Napotykamy przeszkody jak chociażby spotkanie wił. Nie sposób nudzić się przy takiej dawce akcji.

Jeżeli lubicie mocną fantastykę w klimacie średniowiecza, to z pewnością zachwyci Was ta powieść. Mi bardzo przypadła do gustu właśnie ta nieco mroczna otoczka. Przy wszelkiego rodzaju książkach, których akcja ma miejsce właśnie w tej epoce (lub w czasie ją przypominającym), widzę oczami wyobraźni szare niebo, góry, ciemne lasy, zamki zbudowane na wzniesieniach i tym podobne. Tutaj miałam podobne wrażenie. Dla mnie jest to akurat na plus. Taki klimat też ma swój urok.

Jestem pełna podziwu dla autora. "Krew i stal" to jego debiut, a jest to powieść o niezwykle dopracowanej i wspaniałej fabule. Myślę, że wykazał się niebywałą kreatywnością i niebanalnym stylem. Udowodnił, że nasza polska fantastyka jest naprawdę na wysokim poziomie. Oby tak dalej.

Książkę polecam raczej starszym czytelnikom, którzy są fanami gatunku. Myślę, że po lekturze nie poczujecie zawodu, a wręcz przeciwnie.

http://fascynacja-ksiazka.blogspot.com/2016/03/krew-i-stal-jacek-ukawski.html

Zdjęcie użytkownika
To, co było tylko ułudą, nabrało treści
2016.03.02 16:47
Ocena:
5,0
Star2Star2Star2Star2Star2

Od jakiegoś czasu na Polskim rynku wydawniczym pojawia się coraz więcej powieści fantastycznych pisanych przez naszych rodzimych autorów. W moim krótkim życiu przeczytałam już trochę książek z tego gatunku, nad którymi piałam z zachwytu, jednak często trafiałam na pozycje, które były po prostu nudne, schematyczne i wstyd je było nazywać prawdziwym fantasy. Krew i stal zaciekawiło mnie swoim opisem, a raczej jednym zdaniem, które sprawiło, że oczy zabłyszczały mi z podniecenia. Wiedziałam, że będzie to coś dobrego... i po raz kolejny przeczucia mnie nie zawiodły.

Martwica zaczyna znikać. Wąskim przesmykiem pomiędzy Martwymi Stepami w tajemnicy wyrusza grupa z pewną misją, jednak w krótkim czasie ślad wszelki po nich ginie. Z Wondettel w drogę wyruszają kolejni żołnierze, by odnaleźć poprzednich i wypełnić ich misję. Okazuje się jednak, że jest to zadanie o wiele niebezpieczniejsze niż mogłoby się zdawać. Za Martwicą czai się coś mrocznego, moc i siła, mogąca zniszczyć wszystko co znane jest ludziom i zburzyć kruchy porządek panujący w kraju.

Głównym bohaterem powieści jest tajemniczy Arthorn – mężczyzna, mający być przewodnikiem drugiej wyprawy i zapewnić misji powodzenie. Jest on postacią bardzo intrygującą, której przeszłość do samego końca pozostaje wielką tajemnicą. Muszę przyznać, że autor bardzo dobrze się spisał, tworząc tę postać. Doskonale wyważył wszystkie cechy i stworzył bohatera, który potrafi zabijać z zimną krwią, a jednocześnie w którym kryje się wewnętrzny smutek i strach spowodowane wydarzeniami z przeszłości. Bohaterzy drugoplanowi także są warci wspomnienia, a w szczególności Marcus i Gwydon. Na łamach powieści poznajemy ich dość dobrze i z zainteresowaniem śledzimy dalsze poczynania. Ogółem w całej powieści nie doszukałam się nikogo, kto byłby w jakikolwiek sposób papierowy. Wszyscy bohaterowie, czy to tacy, którym towarzyszymy dłuższy czas, czy jedynie epizodyczni, posiadają pewną iskierkę, dzięki której z przyjemnością słuchamy ich historii i z zainteresowaniem czytamy sceny, w których występują.

Krew i stal jest książką niemal idealną pod względem fabularnym. Skomplikowane intrygi, krwawe bitwy, wielkie tajemnice, magiczne przedmioty i pochodzące z mitologii słowiańskiej demony – to wszystko i wiele więcej znajdziecie w tej książce. Składa się ona z akcji w czystej postaci. Gdy już zostaniemy porwani w wir wydarzeń, trwamy w nim aż do ostatniego akapitu, a potem zamykamy książkę i wracamy do zwykłych zajęć, lecz myślami dalej śledzimy przebieg historii Arthorna i jej możliwe rozwinięcie w kolejnych tomach. Ponadto, mimo że wydarzenia mają miejsce w wyimaginowanym świecie, mają one logiczny ciąg przyczynowo skutkowy. Nic nie jest wzięte z kosmosu, a żadna postać nie jest wykreowana na kształt Supermana, nawet Arthorn. Nie zabrakło także odrobiny czarnego humoru i lekkiego zwolnienia, czyli chwil, spędzonych przez bohaterów na rozmowach na zwyczajne, ludzkie tematy.

Powieść Jacka Łukawskiego pisana jest lekko archaicznym stylem, co w połączeniu z bardzo tajemniczą fabułą przez kilkanaście pierwszych stron może nieco dekoncentrować. Jednak po krótkim czasie wszystko nabiera lekkości i przestaje przeszkadzać, co więcej zaczynamy piać z zachwytu nad pięknym, niezwykle doszlifowanym i potrafiącym nadać powieści klimat, warsztatem autora. Bardzo plastyczne i dynamiczne opisy sprawiają, że szybko wsiąkamy w świat stworzony przez pisarza i wraz z bohaterami przemierzamy Martwe Stepy, a także następnie miejsca, znajdujące się za nimi.

Jeśli ktoś dałby mi do przeczytania tę książkę bez żadnego opisu ani nazwiska autora, a następnie powiedział, że jest to debiut trzydziestosześcioletniego Polaka, to zwyczajnie bym go wyśmiała. Ale nie, to naprawdę jest DEBIUT i to w dodatku POLSKIEGO AUTORA. Po przeczytaniu Krwi i stali składam wielki ukłon w stronę pana Jacka. W tej powieści znajdziecie wszystko, co spokojnie zadowoli najbardziej wybrednego czytelnika fantasy. Zaczynając od bohaterów, poprzez dynamiczną akcję, na magicznej rzeczywistości kończąc. W niektórych momentach krew leje się litrami, kiedy indziej ciarki przechodzą po plecach przy pojawieniu się nocnicy. Do tego nieziemsko skonstruowane intrygi i brak jakichkolwiek schematów. Jacek Łukawski stworzył coś lekkiego, klasyczno-współczesnego, ciekawego i niebanalnego. Po prostu dobry kawał pełnokrwistego high fantasy.

Zdjęcie użytkownika
Wspaniała książka
2016.03.02 10:48
Ocena:
5,0
Star2Star2Star2Star2Star2

Niebezpieczne zadanie do wykonania. Piraci grasujący na granicach. Martwica, która ustępuje ukazując zgliszcza i pożogę. Desperacja, honor, odwaga, obowiązek i waleczność - jeśli tego szukacie w opowieściach o rycerzach i nie straszne wam darkfantasy, to będziecie zachwycone.

Zdjęcie użytkownika
potyczki i magia
2016.03.01 19:34
Ocena:
5,0
Star2Star2Star2Star2Star2

Tak oto zaczyna się wyprawa pełna przygód w debiutanckiej książce Jacka Łukawskiego. Z twierdzy wyruszają żołnierze, którzy mają nielada wyzwanie. Muszą podążać krainami, którymi nikt nie zapuszczał się od wieków, a jeśli komuś udało się wyruszyć, nigdy nie powrócił by o tym opowiedzieć. Celem podróży jest klasztor przy Smoczych Górach, jednak aby tam dotrzeć, napotykają przeciwności, magię czy nawet odgłosy walk. Odwaga żołnierzy jest jednak wielka. Zadanie, którego się podjęli, mimo coraz mniej licznej eskorty musi być wykonane zanim Zasłona Martwej Ziemi pęknie i zaniknie. Dowódcą całego przedsięwzięcia jest Dartor, jednak to nie on zna prawdziwy cel ostatecznej misji. Jest nim Arthorn.

Krew i Stal to jedna z lepszych, o ile nie najlepszych książek tego gatunku, jakie czytałam ostatnimi czasy. Tym bardziej zaskakuje fakt, iz to debiutancka książka autora. Wszystko jest dopracowane i przemyślane w najmniejszycz szczegółach. Akcja książki wartka, fragmenty opisujące teren lub walkę nie są męczące ani przydługawe. We fragmentach opisujących walkę, słychać aż odgłosy mieczy, toporków czy szelest wypuszczanych cięciw łuku:

Czuć każde uderzenie, ruch ręką i ból każdego mięśnia. Opisy są tak rzeczywiste, że czytelnik ma poczucie, że jest uczestnikiem powieści. Podobnie rzecz ma się z opisami zachowania piechurów oraz koni, które stanowią ważny element na polu bitwy czy w podróży. Ich zachowanie czy odgłosy słychać na każdej stronie książki. Nie obce są również autorowi rodzaje broni, ale też symbole, które wyryte na niej, co dodaje kolorytu opowieści. Poza niezwykle udanymi opisami, pełnymi dźwięków, ważna, o ile nie najważniejsza jest fabuła. Pojawiają się tu magia, potyczki, karczmy i uczty, ale też tajemnica z intrygą w tle. To bardzo udany debiut autora. Kawał dobrej fantasy, gdzie jeden krok za daleko oznacza śmierć. Atutem książki jest stworzony przez autora świat. Nie ma tu powielanych schematów. Ten świat rządzi się własnymi, nowymi prawami.

Zdjęcie użytkownika
Krew i stal
2016.02.26 15:10
Ocena:
4,0
Star2Star2Star2Star2Star0

Od razu na początku muszę napisać, że specjalnie nie znam się na literaturze fantasy. Oczywiście czytałem Tolkiena, Sapkowskiego i Le Guin oraz kojarzę Grę o tron, ale to tyle w tym temacie. Ponieważ jednak prowadzenie bloga umożliwia mi czasem wyjście z czytelniczej strefy komfortu, zdecydowałem się na lekturę pełnowymiarowego debiutu (autor ma na koncie opowiadania) Jacka Łukawskiego Kraina Martwej Ziemi. Tom I Krew i stal. Muszę przyznać, że znów intuicja mnie zawiodła, o czym za chwilę.

Sto pięćdziesiąt lat temu na granicy królestwa Wondettel powstaje, w wyniku klątwy, Martwa Ziemia - miejsce przeklęte. Każdy, kto tam się zapuści, ginie w tajemniczych okolicznościach. Po wielu latach klątwa zaczyna odpuszczać i wąski przesmyk wykorzystuje oddział żołnierzy, aby w świątyni u podnóża Smoczych Gór odnaleźć magiczne artefakty. Mają one uratować królestwo, a jednocześnie wyprawa ma na celu odkrycie, co stało się z poprzednią grupą śmiałków, którzy nigdy nie powrócili do domu. Odziałem żołnierzy dowodzi doświadczony Dartor, a do grupy śmiałków dołącza w ostatnim momencie Arthor. To postać tajemnicza i wydaje się, że jego intencje są inne, niż reszty grupy. Rozpoczyna się, pełna niebezpieczeństw i tajemniczych zdarzeń misja, a żaden z jej uczestników nie może być pewien swojego losu. Finał powieści, przewidywalny, ale i oczekiwany, zapowiada ciąg dalszy. Wszak Krew i stal to pierwszy tom cyklu.

Osią fabularną powieści, jest wędrówka - misja. Podczas jej trwania bohaterowie przemierzają bezkresne krainy świata powieści, umiejscowionego gdzieś we wczesnym średniowieczu. Od czasu do czasu muszą stawić czoła zagrożeniu, często wywodzącemu się z mitologii prasłowiańskiej, której obecność w powieści autor mocno zaakcentował. Stąd liczna obecność różnych biesów, dziwożon, czartów i nocnic. Czają się w lasach, wabią wędrowców, straszą i skutecznie mieszają im szyki. Takie połączenie fantasy z mitologią słowiańską przypadło mi do gustu, co więcej, nadało historii ciekawy punkt odniesienia. Wytrawny znawca literatury gatunkowej powie, że wszystko już było. To prawda, wędrował Bilbo Baggins, wędrował Wiedźmin, ale w podróży byli inni bohaterowie literaccy, że tylko o Odyseuszu wspomnę. Już po kilku pierwszych stronach powieści widać jednak, że autor inteligentnie bawi się ogranymi do bólu motywami wędrownymi, wykorzystuje je do konstrukcji własnej fabuły, własnego świata wydarzeń. Podobnie ma się sprawa z bohaterami, oni też mają znajome cechy, ale w żadnym razie nie przeszkadza to w śledzeniu ich losów.

Warto zauważyć, że fabuła Krwi i stali jest bogata w szczegóły, rozbudowana, wielowątkowa. Wydarzenia z udziałem ludzi mieszają się z epizodami z działaniem magii, czy prasłowiańskich straszydeł. Autor znakomicie radzi sobie z prowadzeniem wielu wątków, z których część zazębia się, a niektóre skutecznie wyprowadzają czytelnika na manowce. Fabuła wciąga od pierwszych stron, pisana sprawną polszczyzną, z ciekawymi i oryginalnymi opisami. Męczy jedynie stylizacja wypowiedzi na średniowieczne, ale po pewnym czasie można się do tego przyzwyczaić. Mnie spodobały się dynamiczne i plastyczne, a przez to bardzo sugestywne, opisy scen batalistycznych, których w książce nie brakuje.

Muszę napisać, że mnie, który przyznaje się do słabej znajomości gatunku, powieść spodobała się. Z pewnością przeniesienie się za sprawą fabuły do czasów średniowiecza z legend i słowiańskiej mitologii traktuję jako czytelniczą odskocznię od moich zwykłych lektur. Przypadła mi do gustu historia Arthona i innych bohaterów, spodobało mi się wykorzystanie wątków zaczerpniętych z mitów prasłowiańskich. Nie mogę nie docenić również bardzo dobrego języka powieści, co zdaje się, w literaturze tego gatunku nie zawsze jest oczywistością. Dobry, lekki styl autora powoduje, że książkę czyta się z przyjemnością, zanurzając się w świat wczesnego średniowiecza. Z tekstu widać również, że pisarz ma przemyślaną wizję wydarzeń w powieści i jeszcze powinien nas zaskoczyć. Świadomie wykorzystuje znane motywy, ale sprytnie wplata je w swój pomysł na świat przedstawiony, bohaterów i wydarzenia. I choć nie jestem wielbicielem gatunku, z pewnością sięgnę po kolejny tom, aby przekonać się, co autor przygotował dla swoich czytelników.

A przy okazji brawo dla Wydawnictwa za piękną i sugestywną okładkę.

Zdjęcie użytkownika
Krew i stal
2016.02.24 18:45
Ocena:
5,0
Star2Star2Star2Star2Star2

Jacek Łukawski to nowe nazwisko na rodzimym rynku fantastyki. Autor debiutuje powieścią “Krew i stal”, będącą pierwszą częścią cyklu fantasy “Kraina martwej ziemi”. W polecance na okładce Jarosław Grzędowicz pisze, że o Łukawskim jeszcze usłyszymy. I nie są to czcze obietnice. Nie wiem, czy autor zdobędzie popularność na równi z Grzędowiczem czy Sapkowskim, ale jestem pewien jednego - nieźle zamiesza w polskim fantasy i jego debiutancka powieść na pewno nie przejdzie bez echa.

W “Krwi i stali” jest wszystko, co w rasowym fantasy być powinno: misja, wyprawa, piętrzące się tajemnice, krwawe pojedynki, potwory z piekła rodem, spisek i zdrada. Widać, że Jacek Łukawski sięgał do klasyki gatunku i czerpał od najlepszych. Widać inspirację Grą o Tron, Tolkienem i najsłynniejszym cyklem Andrzeja Sapkowskiego. Rozbroiło mnie w jak zabawny sposób nawiązał autor do dwóch ostatnich, pisząc choćby o dzieciaku, który wyciągnął krowie kółko z nosa i opowiadał, że to zły pierścień, który trzeba zniszczyć i “nikt inny, jak tylko on musi wyruszyć na daleką wyprawę, by go, ten pierścień, w dziurę jakąś cisnąć, gdzie ognie się palą”. To oczywiście nie jedyny przejaw dobrego poczucia humoru Łukawskiego. W powieści aż roi się od zabawnych dialogów i powiedzeń, a bohaterowie posługują się trochę archaicznym, ale niezwykle barwnym językiem.

Opowiedziana historia pełna jest tajemnic, niebezpieczeństw, sekretów, które odkrywamy wraz z każdym kolejnym rozdziałem. To mroczne dark fantasy, naszpikowane potyczkami, mitycznymi bestiami, lecz mimo to niezwykle realistyczne. Jacek Łukawski stworzył od podstaw wiarygodny świat, który pulsuje życiem i wciąga nas od pierwszych stron. W sieć intryg, magii i starożytnych artefaktów. Co ciekawe, w to wszystko zgrabnie wplecione zostały istoty pochodzące z mitologii słowiańskiej. Znajdziemy w tej historii biesy, utopce, dziwożony, wiły. Nie zaburzają jednak rytmu powieści i uniwersum stworzonego przez autora. Współgrają z nim doskonale i nadają opowieści klimatu a my czytając czujemy, że ta historia jest nam bliska, bardziej swojska.

Krew i stal” to świetne rozpoczęcie cyklu i mocny, dobrze rokujący debiut. Cała historia jest pasjonująca i czyta się ją wyśmienicie. Nie zdziwię chyba nikogo, jak napiszę, że na koniec robi się zaskakująco i intrygująco na tyle, by jeszcze zwiększyć nasz apetyt na kontynuację. Polecam wszystkim fanom fantasy i szeroko pojętej fantastyki i już zacieram ręce na drugi tom.

Zdjęcie użytkownika
.
2016.02.23 08:04
Ocena:
4,0
Star2Star2Star2Star2Star0

Opowieści, których motywem przewodnim jest jakaś wyprawa, mogąca zmienić losy świata, wyprawa, po jakieś artefakty, czy inne przedmioty, jest całe mnóstwo.

Wystarczy tu wspomnieć najsłynniejszą "powieść drogi", czyli Władcę Pierścieni".

"Krew i stal" doskonale się wpisuje w te reguły.Oto bowiem, grupa zaprawionych w boju żołnierzy, wyrusza, do niedostępnego i zapomnianego niemal klasztoru, po pewne niezwykle cenne przedmioty, zdolne odmienić niezwykle trudną sytuację tego świata.Nie wszystko jest takie łatwe jak się wydaje.Nasi bohaterowie, muszą wkroczyć na tak zwane Martwe Ziemie, na których od setek lat nie ma żadnego życia, a to za sprawą niezwykle potężnego zaklęcia z odległej przeszłości, które zmiotło wszelkie istnienie i nadal ma we władaniu ogromne połacie ziemi.Jednak wytwarza się swego rodzaju przesmyk, przez który nasza drużyna się przedostaje i wkracza na tereny, które od wieków nikt nie nawiedzał.Na swojej drodze spotkają tajemniczych intruzów, którzy robią wszystko aby im przeszkodzić, co za tym idzie wyprawa zmienia się w walkę o przetrwanie.Równocześnie czyha na nich zdrajca, który ujawni się z całkowicie niespodziewanej strony.

Całkiem niezły początek cyklu.Myślę, że mogę dać szansę naszym bohaterom, a przede wszystkim pisarzowi i oczekuję równie dobrego, kolejnego tomu.

Zdjęcie użytkownika
„KREW I STAL”
2016.02.22 20:08
Ocena:
5,0
Star2Star2Star2Star2Star2

Krew, pot, łzy — z tego składa się prawdziwa walka. Jak wśród pewnego strachu odnaleźć moc? Jak zachować przejrzystość myśli, gdy jesteśmy atakowani? Czując na plecach oddech śmierci…

Do polskiego fantasy zwykle podchodzę sceptycznie. Nie mam dużej wiedzy w tym temacie, choć staram się ją poszerzać. Dlatego zdecydowałam się na przeczytanie debiutu Jacka Łukawskiego. Zaintrygował mnie tytuł, okładka i opis. Postanowiłam spróbować. Wydanie jest naprawdę świetne, w środku znajdziemy także szereg rysunków, naprawdę ciekawie wykonanych. Tak zachęcona wzięłam się za czytanie i zniknęłam na parę godzin. Warto wspomnieć, że w nasze ręce trafia dopiero pierwszy tom, a zaplanowano trylogię. Jestem z tego powodu zadowolona, bo „Krew i stal” to rozrywka na sporym poziomie. A autor miał ciężką drogę do przybycia. Trudno przebić się wśród ostatniego nawału fantasy, a jemu może się to zdecydowanie udać. I trzymam za to mocno kciuki!

Wondettel przed ponad wiekiem nawiedził przerażający kataklizm, a żniwo tragedii nadal jest zbierane. Nie można przejść ziemi, którą z tego powodu nazwano Martwicą. Istnieje jednak śmiałek, który musi zebrać w sobie całą odwagę i dokonać niemożliwego — ma na imię Arthorn. To królewski posłaniec mający za zadanie poprowadzić komesa Dartora i jego oddział do prawdziwego celu. Jakiego? To wie właśnie Arthorn. Lecz nawet on nie jest do końca świadom niebezpieczeństw czyhających na podróżników…

Jak wspominałam, nie jestem wyjadaczem w polskim fantasy, jednak w „Krwi i stali” słyszę pewne echa „Wiedźmina”. Daleko temu do wady, bo w końcu to książka, która zawsze jakoś prowadzi inne. Mimo tego twórczość Jacka Łukawskiego jest oryginalna. Polega to na udanej zabawie klasyką, równocześnie dopisując własną treść i pomysły. Bohaterowie, których stworzył potrafią wzbudzić w czytelniku odpowiednie emocje. Nie ma tutaj miejsca na kiepskie kopiowanie, zaręczam. I to uznaję za jeden z największych plusów debiutu Łukawskiego, bo pewne rzeczy po prostu potrafią się przejeść. Zwłaszcza, gdy trzeba mierzyć się z legendą.

Styl pisania Łukawskiego nie każdemu może się spodobać, ale mnie przypadł do gustu. Opisy są dość długie, ale ciekawe. Zgrabnie wprawiają nas w atmosferę miejsc i odnosi się wrażenie, że podróżujemy razem z bohaterami, oglądając otaczający świat ich oczami. To sprawia, iż powieść bez problemu wciąga, nęci i trudno się od niej oderwać. Dialogi wzbogacono o archaizmy, co doceniam, choć są osoby, które nie lubią takich zabiegów. Ja należę właśnie do tej pierwszej kategorii.

Oczywiście, nie jest to książka, która ma za zadanie wzbudzać w czytelniku same filozoficzne rozważania nad sensem istnienia. Chodzi raczej o przyjemne spędzenie czasu, wdrążenie się w historię i ekscytację w oczekiwaniu na dwa kolejne tomy. Czuć w tym pasję. Nie znam Jacka Łukawskiego osobiście, ale jestem pewna, że stworzył swoją powieść po prostu z radością wynikającą z pisania. Bez zbędnego nastawiania się na poklask i zysk. Widzę szczerość, która idzie w parze ze świetnym wykonaniem. Dlatego trzymam kciuki za jego dalszą karierę i życzę grona wielbicieli — zasłużył!

Komu polecę „Krew i stal”? Przede wszystkim fanom gatunku, czego można się domyślić. Jednocześnie tym, którzy chcą poszerzać horyzonty i sięgać po nieznane. Ja przy okazji czytania odkryłam w sobie kiełkującą pasję do fantasy. A myślę, że taka jest właśnie dobra lektura — popychająca do odkrywania.

Zdjęcie użytkownika
Krew i stal, smoki i przygoda
2016.02.22 13:37
Ocena:
5,0
Star2Star2Star2Star2Star2

Choć fantastyki w księgarniach nie brakuje, ze świecą szukać porządnego fantasy w pełnym znaczeniu tego słowa - już nie mówiąc o takim z naszego ogródka, w którym królują przez lata hodowane przez czytelników drzewa, przyćmiewające nieco blask świeżych pędów. Jednak przyznam szczerze, że nie pamiętam, kiedy ostatnio czytałam tak dobry polski debiut w gatunku, wszak ostatnimi czasy namnożyło nam się grafomanów - a tu, niczym promień słońca rozpraszający żądnych krwi powrotników, pojawia się Jacek Łukawski z serią, która ma zadatki na wejście do kanonu. Ha! Serię, która zdecydowanie wnosi powiew świeżości, zaspokajając rosnący u miłośników polskiej fantastyki apetyt.

Jeśli niestraszne Wam machanie mieczem, krwawe bitwy, trudne przeprawy oraz ucieleśnienia najstarszych legend i bajd, Krew i stal będzie lekturą doskonałą. Toż to kwintesencja klasycznego fantasy, w które wsiąka się jak posoka w glebę! Nie dość, że z zapartym tchem śledzi się przygody bohaterów, to jeszcze po krótkiej chwili wydaje się, że dostaliśmy wybrakowany egzemplarz - chwila, chwila, gdzie te obiecane 400 stron? I czemu za oknem jest już ciemno?! Wrażenie oderwania od rzeczywistości tylko potęguje fakt, że książka stylizowana jest na język lekko archaizowany, często o przestawionym szyku zdania. Być może jest to ciężkie do przejścia w początkowych rozdziałach dla osób niewprawionych, wystarczy się jednak wkręcić, co wcale z trudnością nie przychodzi, by całkowicie ulec quasi-średniowiecznej atmosferze.

W Krwi i stali zaczęłam się na poważnie zakochiwać, gdy zdałam sobie sprawę, że nie sposób spotkać na kartach tej powieści zachowań w stylu Legolasa nieprzejmującego się prawami fizyki - to książka, w której mimo występowania magii, wszystko trzyma się kupy, a nawet Arthorn nieraz dostanie w głowę, wykorzystując zapasy adrenaliny w normalnym zakresie (czyli nie będzie biegał przez tydzień jak kurczak z uciętym łbem). Nie można również zapomnieć o słowiańskiej mitologii - słowiańskiej mitologii! Coraz częściej znaleźć można historie nawiązujące do bóstw nordyckich czy celtyckich, a przecież my też mamy coś do zaoferowania, z czego Łukawski czerpie garściami i to ze świetnym efektem. Czytając, człowiek nabiera wrażenia, że słusznie powiedział zauważył autor słów cudze chwalicie, swego nie znacie.

[Więcej na: http://medycy-nie-gesi.blogspot.com/2016/02/krew-i-stal-jacek-ukawski.html]

Zdjęcie użytkownika
KRWIĄ I MIECZEM
2016.02.22 12:22
Ocena:
5,0
Star2Star2Star2Star2Star2

W ostatnim czasie polskie Fantasy ma się bardzo dobrze. Różne odmiany tego gatunku wychodzą spod ręki najróżniejszych autorów. Od humorystycznego ujęcia tematu, przez klasyczne Heroic Fantasy po głęboko osadzone w historycznych realiach. Najnowsza propozycja od wydawnictwa SQN, powieść debiutanta, wpasowuje się gdzieś w środek tej rozpiętości, zabierając nas do twardego świata męskiej fantastyki.

W świecie, w którym jeden krok za daleko oznacza śmierć, rozpoczyna się wyprawa zainicjowana przez lorda Aurissa, której celem jest odnalezienie pewnych tajemniczych, acz cennych przedmiotów. A właściwie przedmiotów bardzo niebezpiecznych, gdyby wpadły w niepowołane ręce. Mieli odzyskać je z klasztoru u podnóża Smoczych Gór i sprowadzić z powrotem do królestwa, jednak kiedy minęło dość czasu by wrócili albo chociaż dali jakiś znak, okazało się, że zaginął po nich wszelki słuch. Pomimo, iż opóźnienie może wynikać z błahych nawet przyczyn, sytuacja jest na tyle delikatna, a cała wyprawa tak tajna, że z wyjaśnieniem wszystkiego wyrusza zaprawiony w bojach Dartor. Wraz ze swoim oddziałem wkracza na stepy, nieświadomy co takiego czeka na niego i jego ludzi i jakie mogą być konsekwencje ich czynów…

Krew i stal” to całkiem udany debiut polskiego autora, który choć z wykształcenia jest na zupełnie innym biegunie zainteresowań niż sugeruje to tematyka jego książki – bo informatykiem – to już jego prywatne zamiłowania do miecza i dział doskonale wpasowują się w te realia. Z umysłu człowieka łączącego obie te rzeczy zrodziła się fantastyka, ale fantastyka przyziemna i realistyczna. Pierwszy tom „Krainy Martwej Ziemi” to nie satyra, a solidna dawka twardej Fantasy, gdzie na bohaterów czekają potyczki, przelana krew i – oczywiście – porcja magii. Jest też intryga z przewodzącą jej tajemnicą, ale nade wszystko jest także własny pomysł na autorski świat. Czymże bowiem byłby autor parający się tym popularnym gatunkiem, bez oryginalnej krainy rządzącej się własnymi prawami. W przypadku „Krwi i stali” takim charakterystycznym akcentem staje się Martwa Ziemia. Terytorium o ruchomej w pewnym stopniu granicy, której przekroczenie choćby w najmniejszym stopniu oznacza śmierć.

Stylistycznie powieść wpasowuje się w klasyczne ujęcie tematu. Lekko archaiczna, swojska w klimacie Średniowiecza, posiadająca konieczne dla gatunku elementy, jak choćby inicjujący wszystko quest, przyozdobiona porcją ilustracji i tolkienowskich nawiązań… Coś w sam raz dla fanów gatunku.

Zdjęcie użytkownika
Krew i Stal to powieść, której pomysł nie oparł się na kreowanych obecnie standardach.
2016.02.22 12:17
Ocena:
5,0
Star2Star2Star2Star2Star2

Krew i Stal to debiutancka powieść polskiego, młodego Autora, Jacka Łukawskiego. (Powiedzmy sobie szczerze,ale rocznik '80 nie jest taki stary [data roku urodzenia Autora jest podana w książce na skrzydełku]). Powieść ta jest też za razem pierwszym tomem trylogii Krainy Martwej Ziemi.

Głównym bohaterem jest Dartor, oficer, który wyruszył ze swym oddziałem, aby zmierzyć się z przeciwnościami. Książka to podróż, a głównym celem było sprawdzenie, czy można już dość do Martwej Ziemi. Prócz tego jest jeszcze jeden ukryty cel. I wiadomo, jak to bywa przy podróżach, często też pojawiają się momenty, których w żaden sposób bohater i reszta żołnierzy nie byli w stanie przewidzieć.

Przyznam, że zainteresowałam się tą pozycją, bo nie dość, że została napisana w fantasy, które bardzo lubię, to i jeszcze było nawiązanie do wczesnego średniowiecza. Chciałam przekonać się, jak Autor sobie z tym poradził. Od czasu do czasu lubię przeczytać fantasy nawiązujące do jakieś epoki historycznej.

W powieści tej występują na przykład chochliki, truposze, smoki czyli klasyka fantasy, co bardzo rzadko zdarza się, aby we współczesnej literaturze fantasy pojawiały się takie postacie. Za to ogromny plus, bo teraz ciężko o taką książkę, gdzie nie byłoby znanego tria, w którym jeden wpadł do firendzonu. To w sumie jest na zasadzie kopiuj - wklej z pozmienianymi paroma elementami, aby nikt nie zorientował się, choć wszyscy i tak dobrze o tym wiedzą, a potem ni stąd ni zowąd taka książka staje się bestsellerem. Tego, chwała, nie było w tej pozycji. I wybaczcie, ale na takie typu powieści już dostałam uczulenia i wybierając pozycję fantasy unikam tego tematu jak ognia szukając właśnie coś w stylu Krwi i Stali.

Książka ta to normalna, klasyczna powieść fantasy, w której panowała swoboda czy gwara zwykłych ludzi. Tylko szkoda, że główni bohaterowie, którzy byli zwykłymi ludźmi, zostali tak słabo wykreowani, tacy nijacy, jakby się gdzieś zatracili. Jest to pierwszy tom i debiutancka książka Autora, więc myślę, że w kolejnych tomach będą już lepiej zakreśleni, aby mieli jakiś charakter. Świat został bardzo dobrze wykreowany, choć nie zabrakło nawiązania czy inspiracji z innych książek fantasy podobnych do tej samej.

Styl bardzo dobry, lekki i przyjemny. Czytając miałam wrażenie, że napisała to osoba, która wydała już nie jedną powieść, ale przy niektórych niedociągnięciach, jak na przykład bohaterowie, wiedziałam, iż jest zupełnie inaczej.

Recenzja z:

http://zapomniane-zapiski.blogspot.com/2016/02/recenzja-krew-i-stal.html

Zdjęcie użytkownika
Kraina martwej ziemi, czyli "Krew i stal"
2016.02.17 22:24
Ocena:
5,0
Star2Star2Star2Star2Star2

Lubicie fantasy? Kto nie kocha tego gatunku? Krew, mord, intryga, czego chcieć więcej?

Cóż, jeżeli faktycznie jesteście tak wymagający i chcecie więcej... wtedy przedstawię Wam Jacka Łukawskiego. Ten pan zadebiutował i zmiótł polskie fantasy. Zmiótł je, moi drodzy.

Jak często spotykamy się z topornymi dialogami, nudnymi opisami i idealizacją głównych bohaterów? Czemu niektórzy oddają swoje książki, podpisując jako "gotowe do wydania", podczas gdy mają tyle mankamentów?

Na te pytania na pewno nie odpowie Jacek Łukawski. "Krew i stal" to jego debiut, ale niech ktoś wyłuszczy mi moment, w którym można odczuć rys początkującego autora. No, dalej. Czekam. Wiecie co, nie trudźcie się, nie ma takiej kartki, która nie byłaby wciągająca i dopracowana.

"Krew i stal" to fantasy utrzymane w rytmie średniowiecza, pełne postaci ze słowiańskiej mitologii i obfitujące w akcję.

Zakrwawione kamienne schody, początkowo ukryte w wilgotnej ciemności, pięły się następnie między czterema kamiennymi filarami ku drewnianej, otwartej pośrodku platformie, nad którą zawieszony był wielki spiżowy dzwon. (...) Piętro wyżej znaleźli bezgłowe ciało, którego dłoń wciąż zaciskała się na poszczerbionym mieczu. Rozdarta odzież odsłaniała głębokie, nieregularne rany i wystające z nich kawałki kości. Trup był wyraźnie świeższy niż te na dziedzińcu.

Mimo wielu walk, scen batalistycznych i lisich podstępów, autor znalazł miejsce na niewypowiedziane tajemnice, liczne opowieści, odwołania do przeszłości krain i bohaterów. Nie opijamy się adrenaliną, ale również nie przysypiamy przy opisach. Równowaga została zachowana, co więcej pomiędzy wspomniane wyżej elementy wpleciono charakterystyki postaci.

Mogłoby się wydawać, że to taka łatwa sprawa nakreślić w umyśle czytelnika obraz któregoś z bohaterów, np. Arthorna. Jednak bazując na innych książkach, z którymi miałam do czynienia, właśnie chwila, w której bohaterowi powinni zostać ocenieni obiektywnie przez swoich kamratów, czy też narratora, często powoduje zgrzyt. Tutaj właśnie następują upadki. Spadki. Wypadki. Generalnie, są to chyba najsłabsze punkty każdej książki.

Jacek Łukawski stanął na wysokości zadania. Uniknął tych niezręcznych momentów, gdy próbujemy, my-czytelnicy, udawać, że charakterystyki bohaterów są realistyczne, że takie słowa faktycznie mogłyby paść z naszych ust i pojawić się w naszych myślach. Dał twarde dowody na to, że nie trzeba mieć stosu książek na kącie, by pisać dobrze, a nawet bardzo dobrze.

To jest honor! Stal, nasza i wasza, żywot. Pomyśl, ilu więcej zginie, ilu przegra, jeśli nie będą twardą skałą. A nie są, i wiesz o tym dobrze. Pomyśl - szepnął czart - co honor twój bardziej nadszarpnie: bajanie i straszna opowieść czy śmierć setek lub tysięcy niepewnych, gdy nadejdzie potrzeba. (...)

Wydarzenia rozgrywały się przed moimi oczami, a bohaterowie mieli twarze, zalety i przywary, liczne cechy, które były wyjątkowe jedynie dla nich. Nie musiałam wracać do poprzednich stron, by sprawdzić, o której postaci mowa.

Oni po prostu zapadali w moją pamięć i serce. Szczególnie Marcas i Arthorn, którzy prawdopodobnie zostaną ideałami kobiecej części czytelników. Dlatego późniejsze wypadki, w które zostaną wplątani...

Myślałam, że się popłacze! Znacie to uczucie?

Akcja nie tylko płynie, ona nas porywa i przejmuje nasz umysł. Każdy szczegół, splot wydarzeń jest niezwykle plastyczny i żywy. To tak jakby kolory, krzyki i przekleństwa wybuchały Wam prosto w twarz, gdy tylko otworzycie książkę. To coś, co trzeba przeżyć. To coś, czego pragnie umysł każdego czytelnika. To taki moment, w którym zatracamy się w świecie, który przestaje być dla nas obcy.

Mnogość postaci, miejsc i historii nie zaburza konstrukcji książki. Wszystko połączone jest w sposób logiczny, a mimo to autor potrafi zaskoczyć.

"Krew i stal" to świetny debiut i pełnowartościowe fantasy.

Dodaj swoją ocenę i opinię o „Kraina Martwej Ziemi. Tom 1. Krew i stal”

Twoja ocena
Star0Star0Star0Star0Star0
0,0
Star2Star0Star0Star0Star0
1,0
Star2Star2Star0Star0Star0
2,0
Star2Star2Star2Star0Star0
3,0
Star2Star2Star2Star2Star0
4,0
Star2Star2Star2Star2Star2
5,0

Jacek Łukawski – pozostałe pozycje

Bezwładność - zdjęcie
Schowek
Księgarnia - Przybliżenie
Bezwładność
Dostępny
Produkt dostępny 180 szt.
Cena sugerowana
przez wydawcę: 44,99 zł
27,99 zł
2 osoby kupiły
Informacja
Krąg Painera. Tom 2. Podszept - zdjęcie
Schowek
Księgarnia - Przybliżenie
Cena sugerowana
przez wydawcę: 39,90 zł
27,99 zł
2 osoby kupiły
Informacja
Odmęt - zdjęcie
Schowek
Księgarnia - Przybliżenie
Odmęt
Dostępny
Produkt dostępny 204 szt.
Cena sugerowana
przez wydawcę: 39,90 zł
27,99 zł
2 osoby kupiły
Informacja
Kraina Martwej Ziemi. Tom 3. Pieśń i krzyk - zdjęcie
Schowek
Księgarnia - Przybliżenie
Kraina Martwej Ziemi. Tom 3. Pieśń i krzyk
Niedostępny
Produkt niedostępny
ostatnio dostępny: 2022.12.12
Cena sugerowana
przez wydawcę: 36,90 zł
28,99 zł
Wróć do góry