Ta historia biegnie przez Tysiąc Wzgórz
wybijając bosy, przejmujący rytm...
Wsłuchajmy się uważnie w okrutnie prawdziwą baśń o miłości i przyjaźni.
O strachu, który nie paraliżuje odwagi.
O ścięciu człowieczeństwa w myśl przykazań z radia.
O Sebwgugu
Wstrząsająco pięknie opowiada dziesięcioletnia Clementine Habimana z Rwandy, dziewczynka w wisienkowej sukience.
Chodźmy na lekcję śpiewu do Asha Bolta.
Mieszka za czterdzieści funciaków w centrum Londynu.
Walczy z demonami, które przywlekły się za nim z rodzinnego domu.
Kiedy w głowie Asha narasta chaos, tylko rytuał bólu odpędza lęk.
Ale jak długo można liczyć na nóż w kwestii przeżycia?
Ktoś puka do drzwi.
Autor | FitzGerald Warren |
Wydawnictwo | Mała Kurka |
Rok wydania | 2012 |
Oprawa | miękka |
Liczba stron | 272 |
Format | 13.5x21.0cm |
Numer ISBN | 9788362745043 |
Kod paskowy (EAN) | 9788362745043 |
Waga | 286 g |
Wymiary | 135 x 210 x 20 mm |
Data premiery | 2012.11.06 |
Data pojawienia się | 2012.11.06 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
Kompletnie nie wiedziałam czego się spodziewać po tej książce. Nazwisko autora nic mi nie mówiło, ale ujęła mnie okładka. Trochę zwątpiłam, gdy Pani Bożena z Małej Kurki napisała, że jest to powieść trudna. Nie taki jednak diabeł straszny… Wzięłam książkę w ręce i przepadłam (prawie dosłownie). Zadziwiająca, momentami zatrważająca opowieść pochłonęła mnie bez reszty.
Przeanalizujmy najpierw tytuł – Krzykacz z Rwandy. Nieprzypadkowo dobrane słowa. Krzykacz (inaczej klikon) był osobą ogłaszającą różne informacje na specjalne okazje. Dzisiaj zastąpiony przez sprzęt nagłaśniający. Krzykacz to też rodzaj ptaka, który drze się swoim „der, der” nawet 120 razy na minutę i nie wiem ile jest w tym prawdy, ale ponoć te wrzaski zwiastują nieszczęście. Krzykacz w tym konkretnym przypadku może również oznaczać spikera radiowego nawołującego do… ale o tym potem.
FitzGerald zastosował podwójną narrację, gdyż do pewnego momentu akcja toczy się dwutorowo. Z jednej strony mamy Asha Bolta, mieszkańca centrum Londynu (za czterdzieści funciaków), białego, prawie czterdziestolatka i nauczyciela śpiewu. Z drugiej małą, czarną dziewczynkę, Clementine Habimanę z Rwandy, która stała się świadkiem ludobójstwa w 1994 roku. I choć każdy słyszał o tej masakrze, to historia opowiedziana przez dziecko jest bardziej wstrząsająca i prawdziwa.
Czytelnik otrzymuje dwie jakże inne opowieści, które w pewnym momencie się ze sobą splatają. I Clementine i Ash są ludźmi skrzywdzonymi przez los, każde z nich na swój własny sposób próbuje sobie z tym radzić. Dziewczynka nie zapominając, Ash natomiast bardziej drastycznie, bo sprawiając sobie ból. Jego wiernym przyjacielem staje się nóż do sera – sami chyba domyślicie się do czego służy.
"Płakałam za Tatą. Mamą. Pio. Augustine i Marie, i za małym Johnem. Płakałam za łysym mężczyzną na bagnach i kobietą, która próbowała uciec. I nawet za Jeanette. Płakałam i płakałam za Ashleyem, i nad sobą, że wierzyłam w szczęśliwe zakończenia, i w Boga. Ludzie, których kochałam nie trwali wiecznie, byli ze mną tylko krótkie chwile."
Clementine dorastała w Rwandzie w szczęśliwej rodzinie, mając kochających rodziców i brata. Nawet radio nadawało tylko wesołe audycje. Sielanka skończyła się bardzo szybko, a radio, zamiast muzyki, krzyczało głosem spikera nawołując do walki. Hutu kontra Tutsi. To wtedy w przeciągu stu dni wymordowano około miliona rwandczyków pochodzenia Tutsi. Oglądamy te wypadki oczami małej dziewczynki i wierzyć się nie chce, mimo iż to fakt, że ludzie są zdolni do takiego okrucieństwa.
Ashleya też nękają demony z przeszłości. Wychowany w domu bez miłości z okrutnym ojcem i obojętną na wszystko matką, nie daje sobie rady w życiu. Jest samotny, a zgiełk i bezsens świata powodują, że zapada się w sobie. Otaczające go cierpienie i ból, paradoksalnie koi samookaleczaniem i muzyką. Promykiem słońca okazuje się poznanie Clementine, dziewczynki, której ma uczyć śpiewu. Szybko jednak zdaje sobie sprawę, że Clem lekcje nie są do niczego potrzebne. Z chęcią by dopłacił, żeby móc słuchać jej pięknego głosu. I tak dwoje ciężko doświadczonych przez życie ludzi zbliża się do siebie.
"Im bardziej bolało, tym głębiej ciąłem. Nóż z czarną, krótką rączką był ostry jak brzytwa. Przesuwałem w tę i z powrotem po wewnętrznej stronie przedramienia, z każdym ruchem przyciskając mocniej. Wszystko się zatrzymało. Czas stanął w miejscu. Pozostał tylko ruch błyszczącego ostrza. A w mojej głowie cisza i spokój."
Krzykacz z Rwandy to powieść prześliczna, pełna bólu, ale też nadziei. To historia przyjaźni i miłości, wywołująca na przemian uśmiech na twarzy, płacz, przerażenie i spokój. Wyjątkowa opowieść, a wyjątkowość jej jest zasługą całej gamy emocji, które wywołuje. Zdecydowanie nie można przejść obok tej książki obojętnie, a jeszcze długo po jej lekturze przeczytane „obrazy” przewalają się przez głowę, nie dając wytchnienia.
Dla kogo Krzykacz z Rwandy? To trudne, ale sądzę, że dla wielbicieli historii oraz dla miłośników powieści obyczajowych z historią w tle. Dla osób wrażliwych i oczekujących od książki czegoś więcej niż tylko taniej rozrywki. Polecam gorąco.
Warren FitzGerald urodził się w 1973 roku. Po studiach na Uniwersytecie Warwick wybrał karierę zawodowego wokalisty. Pracował również z dziećmi i dorosłymi potrzebującymi wsparcia. Brał udział w kilku projektach w ramach wolontariatu – budował między innymi centrum zdrowia w Kibungo w Rwandzie, gdzie rozgrywa się akcja „Krzykacza z Rwandy” […]*
Powieść o bólu, cierpieniu, stracie, nadziei, strachu, trudności radzenia sobie z problemami, dziecięcej wierze w ludzi. O tym, o czym się nie mówi, a powinno.
Ash Bolt jest nauczycielem śpiewu. Mieszka w Londynie. Pracuje on z wieloma różnymi ludźmi, m.in. z dziećmi, którym śpiewanie ma pomóc w przyszłości oraz z gangsterem, który ma za mocny głos. Jest jeden problem. Ash boi się ludzi, świata, którym rządzi przemoc. Codziennie tnie sobie rękę nożem, by ukoić swój ból, by jakoś normalnie żyć… Clementine Habimama mieszka w Rwandzie. Jej matka pochodzi z plemienia Tutsi, zaś ojciec Hutu. Gdy prezydent tegoż kraju ginie w zamachu wszystko się zmienia. Oskarża się o to plemię Tutsi i to na członkach tego plemienia dokonuje się masakry. Czy Clementine i Ash mają coś wspólnego?
Inny język i kultura, w jakiej się rozwijasz, jest po prostu jak inny rodzaj muzyki...
Ciężko jest mi napisać cokolwiek o tym dziele, bo jest ono niewyobrażalnie prawdziwe i emocjonalne. Wywołało we mnie przeróżne uczucia – począwszy od smutku i złości na radości, że tam nie żyję, skończywszy. Nie mogę uwierzyć, że takie COŚ miało miejsce. Ta wojna (choć to chyba zbyt łagodne określenie) pokazuje jacy źli i pochopni potrafią być ludzie.
Historię opowiada nam Clementine. Jest ona dziesięciolatką. Zapewne może Was zdziwić to, iż o tak poważnej i okrutnej tematyce opowiada dziecko. I nie jest to bynajmniej chwyt marketingowy. Po prostu lepiej jest dowiedzieć się o takich rzeczach od osoby, która widziała to na własne oczy. Najciekawsze jest to, że nie pisze ona tego w formie pamiętnika, dziennika czy zwykłej książki, ale "podaje" nam to jako baśń, która przeraża od samego początku.
Akcja utworu biegnie dwutorowo – dzieje się w Londynie oraz w Rwandzie. Historia tych dwóch postaci miesza się, przenika. Autor sprawnie posługuje się językiem, ponieważ innego używa w przypadku Clementine, a innego u Asha.
Najbardziej spodobał mi się pomysł na napisanie tego utworu, bo Warren FitzGerald nie przedstawił nam tego jako nudną książkę pełną dat, dziwnych nazw itp. Zrobił z tego powieść, którą czyta się z "trzęsącymi uszami", pochłania się ją i wyciąga wnioski, a przy okazji płacze.
W moim przypadku emocje ujawniły się od samego początku. Czasem miałem ochotę płakać, czasem złościć się na plemiona Hutu i Tutsi. Nadal nie mogę w to wszystko uwierzyć, choć wiem, że to prawda.
„Krzykacz z Rwandy” poniekąd uczy nas jak radzić sobie z bólem. Ta książka porusza wiele trudnych problemów, o których na co dzień się nie mówi, choć powinno się to robić. Zadaje ona również pytania, na które każdy musi sobie odpowiedzieć sam, ale najpierw warto jest przetrawić to, o czym się przeczytało.
Reasumując tę krótką i nieco chaotyczną recenzję: książkę polecam przede wszystkim osobom, które mają minimum siedemnaście lat. Według mnie to dzieło powinno być lekturą w szkołach średnich.
Za przekazanie egzemplarza recenzenckiego dziękuję Domu Wydawniczemu Mała Kurka.
Tytuł: „Krzykacz z Rwandy”
Tytuł oryginału: „The Go-away Bird”
Autor: Warren FitzGerald
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Mała Kurka
Przełożyła: Agnieszka Śmieja
Wydanie: I
Oprawa: miękka
Liczba stron: 269
Data wydania: 31.11.2012
ISBN: 978-83-62745-04-3