Lena, dorosła kobieta, mężatka, i Lenka, dziewczynka, która dopiero rozpoczyna podróż przez życie – ta sama osoba, ale pierwsza z bagażem doświadczeń tej drugiej. To ciężar, z którym musi się zmierzyć po latach księżniczka tatusia.
W zacnym domu szanowanego inżyniera i budowniczego socjalistycznej Nowej Huty, za zamkniętymi drzwiami, rozgrywa się dramat pozornie idealnej rodziny. Obserwowany oczami dziecka dodatkowo nabiera ostrości.
Dorosła Lena wraca do rodzinnego domu, aby stanąć z ojcem twarzą w twarz i przekonać się, czy wszystko można wybaczyć, czy szacunek i miłość wpisane w relację rodzicielską są silniejsze niż pamięć o krzywdzie.
Lucyna Olejniczak urodziła się i mieszka w Krakowie. Z zawodu laborantka medyczna, były pracownik Katedry Farmakologii UJ, jako pisarka zadebiutowała już na emeryturze. Dużo podróżuje, lubi poznawać nowych ludzi, łatwo się zaprzyjaźnia. Wielbicielka kotów. Autorka bestsellerowej serii „Kobiety z ulicy Grodzkiej”.
Autor | Lucyna Olejniczak |
Wydawnictwo | Prószyński |
Rok wydania | 2019 |
Oprawa | miękka |
Liczba stron | 232 |
Format | 12.5 x 19.5 cm |
Numer ISBN | 978-83-8169-035-5 |
Kod paskowy (EAN) | 9788381690355 |
Waga | 216 g |
Wymiary | 125 x 195 x 13 mm |
Data premiery | 2019.04.04 |
Data pojawienia się | 2019.03.19 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
Kiedy słyszę Lucyna Olejniczak, moim pierwszym skojarzeniem jest saga 'Kobiety z ulicy Grodzkiej', której sześć tomów totalnie mnie zauroczyło. Aż do tej chwili nie znałam innych powieści autorki, jednak na krakowskich targach książki otrzymałam od wydawnictwa "Księżniczkę" i postanowiłam sprawdzić autorkę w innej konfiguracji literackiej.
Lena jest laborantką i dzięki tej szpitalnej posadzie, poznała Olafa - lekarza, który jest teraz jej mężem. Młodzi postanowili wyjechać z Krakowa i zamieszkać w jego rodzinnym domu pod Warszawą, dlatego Lena odwiedza swoich rodziców w jednym z nowohuckich mieszkań. Chce się pożegnać przed wyjazdem, w jakiś sposób oddzielić swoje dotychczasowe życie od czekającej ją przyszłości. Jednak mimo swojej dorosłości bohaterce trudno jest uwolnić się spod wpływu ojca i wręcz kuli się na jego widok. Zachowuje się, jakby nadal była od nich zależna, choć ma przecież swoją małą, dwuosobową rodzinę. Mając trzydzieści lat, wciąż ma poczucie winy, że zostawia rodziców...
Podczas wizyty Lena powraca wspomnieniami do wydarzeń, na które patrzyła oczami małej dziewczynki. W rozdziałach usytuowanych naprzemiennie z teraźniejszą, dorosłą Leną, poznajemy świat z perspektywy Lenki - księżniczki tatusia. Dziewczynka opowiada o zapuszczaniu włosów do komunii, pochodzie pierwszomajowym, wizycie francuskiego generała czy radzieckiej kosmonautki. Z uśmiechem na twarzy przypomina sobie jak z ukochaną babcią poszła bronić krzyża na Osiedlu Teatralnym w 1960 roku.
Świat widziany oczami dziecka ma inne priorytety a drobiazgi urastają do rangi bardzo ważnych. Lenka opisuje swój pokój, w którym spała z siostrą Zosią. Obie kuliły się pod kołdrą, gdy tata wchodził do środka i zastanawiały się, na którą tym razem trafi. Córki molestował, żonę bił wypominając brak wykształcenia i marzył, że ze starszą już Leną zamieszka w Wiedniu jak mąż i żona. Taki z niego szanowny inżynier biorący udział w tworzeniu Nowej Huty, wciąż pod wpływem...
Powieść jest historią o jednej z krakowskich rodzin, w której nie działo się dobrze. Na tle wydarzeń politycznych i społecznych - zamach na pomnik Lenina w Alei Róż (1979), ogłoszenie stanu wojennego (1981), dokwaterowywanie obcych ludzi do mieszkań, poznajemy trudnego w obyciu Bronka i jego najbliższych. Nie stanowiło dla niego problemu poniżanie żony - podobno dla jej dobra - czy paradowanie nago w obecności córek albo niewłaściwe ich dotykanie.
Dopiero po latach, w chwili gdy chce opuścić blokowisko w okolicach Placu Centralnego, Lena dowiaduje się, jak wielu sąsiadów wiedziało o krzywdzie małej Lenki. Tyle osób wiedziało i nikt nie zareagował... Bali się dobrze sytuowanego pana inżyniera? Lena czuje do nich nienawiść za to milczenie.
Czy krzywdy wyniesione spod rodzinnego dachu można wybaczyć? Czy miłość zakryje to, co złe? Czy socjalizm niósł tylko takie właśnie wzorce?
Lucyna Olejniczak napisała powieść trudną tematycznie, bo choć we wspomnianej wcześniej sadze problemów nie brak, tutaj są bardziej widoczne, mocniej odczuwalne, gdyż historia rozgrywa się na mniejszej liczbie stron. Dwie płaszczyzny czasowe pokazują przeżycia bohaterki w różnym wieku. Jak wydarzenia z czasów dzieciństwa ukształtowały ją, jako kobietę. Ta książka to nieliczny na rynku wydawniczym tytuł, w którym występują sami negatywni bohaterowie. Czy tak postrzegane jest polskie społeczeństwo z okresu socjalizmu?
Podsumowując - "Księżniczka" jest opowieścią o szczęśliwych, choć ulotnych chwilach z dzieciństwa, o odrzuceniu, tchórzostwie, strachu i złym dotyku rodzica wobec dziecka. O zmowie milczenia oraz alkoholu, który sprawia, że rodzina drży ze strachu, gdy ktoś pije bez umiaru. Historia o dziecku, przerażonym, zaszczutym, któremu odebrano wiele marzeń i trzymano na krótkiej psychologicznej smyczy. A jej dziecięcy bagaż doświadczeń będzie stawał się coraz cięższy... i dorosła już bohaterka będzie miała trudności z jego dźwiganiem.
Ze swej strony polecam dźwiganie tematu czytelniczo, warto.
Nie wszyscy zostaliśmy wychowani w normalnych warunkach i kochającej się rodzinie. Niektórzy ludzie w swoim dzieciństwie przeszli przez piekło. Musieli zmagać się z alkoholizmem, awanturami, a nawet molestowaniem seksualnym. Prawdziwe piekło i okrutny horror może trwać tuż za rogiem. Codziennie mijasz się z wieloma ludźmi, serdecznie rozmawiasz ze sympatycznymi sąsiadami i umawiasz się z nimi na kawę lub spotkanie. A to właśnie ten zabawny, elokwentny i miły sąsiad może okazać się tyranem dla swoich dzieci i żony. Co wiesz o życiu innych? Czy zauważyłbyś piekło, które trwa tuż za Twoim rogiem? Zapraszam do zapoznania się z moją opinią.
Lena, dorosła kobieta, mężatka, i Lenka, dziewczynka, która dopiero rozpoczyna podróż przez życie - ta sama osoba, ale pierwsza z bagażem doświadczeń tej drugiej. To ciężar, z którym musi się zmierzyć po latach księżniczka tatusia. W zacnym domu szanowanego inżyniera i budowniczego socjalistycznej Nowej Huty, za zamkniętymi drzwiami, rozgrywa się dramat pozornie idealnej rodziny. Obserwowany oczami dziecka dodatkowo nabiera ostrości. Dorosła Lena wraca do rodzinnego domu, aby stanąć z ojcem twarzą w twarz i przekonać się, czy wszystko można wybaczyć, czy szacunek i miłość wpisane w relację rodzicielską są silniejsze niż pamięć o krzywdzie.
Do czegoś Wam się przyznam. Po przeczytaniu "Księżniczki" nie chciałam o niej pisać recenzji. Nie chciałam myśleć, ani na nowo przeżywać tego co doświadczyłam podczas czytania. Ta powieść jest okrutna, smutna, przygnębiająca i bolesna, dlatego z pewnością nie jest stworzona dla każdego czytelnika. Dzisiaj będziecie musieli mi wybaczyć, ale nie wiem czy dam radę napisać porządną opinię o powyższej lekturze. Najchętniej bym o niej zapomniała, ale nie wiem, że nigdy to nie nastąpi, bo ta historia na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Historia dorosłej Leny i malutkiej Lenki na zawsze zostanie w mojej głowie. Wybaczcie mi za to powtórzenia, ale uwierzcie mi na słowo, że bardzo trudno się pisze o książce Pani Lucyny Olejniczak. Siedzę od ponad godziny przy laptopie i myślę co powinnam zawrzeć w mojej opinii. Co powinnam napisać, aby zachęcić Was do świadomego sięgnięcia po tę książkę. Bo chociaż "Księżniczka" nie jest łatwą opowieścią, to uważam, że powinniście ją przeczytać. Kiedy poznacie Lenę i jej przeszłość to inaczej spojrzycie na swoich sąsiadów, bliskich i obcych ludzi. Będziecie się zastanawiali czy dziecko bawiące się na pobliskiej huśtawce naprawdę jest beztroskie czy tylko udaje. Po czym poznać nieszczęśliwe, zaszczute i molestowane dziecko? W jaki sposób powinniśmy zareagować na krzywdę niewinnych ofiar? Obserwujmy nasze otoczenie i reagujmy. Obserwujmy i rozmawiajmy z naszymi bliskimi i dziećmi, bo horror może toczyć się tuż za nami.
Fabuła powieści toczy się wokół życia głównej bohaterki Leny. Poznajmy jej dzieciństwo oraz dorosłe życie. Powoli dowiadujemy się tajemnic z jej przeszłości. Jako mało dziewczynka została wychowywana w patologicznej rodzinie, gdzie pijaństwo, awantury i przemoc były na porządku dziennym. Ojciec małej Lenki terroryzował całą rodzinę - znęcał się psychicznie i fizycznie nad swoją rodziną. Nikt, dosłownie nikt nie reagował na krzywdę dziewczynki i jej bliskich. Najgorsze było to, iż nawet jej matka zachowywała się biernie. Próbowała się przeciwstawiać swojemu mężowi - kłóciła się i była pyskata, ale nie reagowała na krzywdę swoich dzieci. A wiecie dlaczego? Bo bała się opinii innych!! Rozumiecie to? Nie ratowała swoich dzieci, bo bała się tego co powiedzą inni ludzie. Takiej postawy niestety nie jestem w stanie zrozumieć. Takich biernych postaci oczywiście będzie więcej i to właśnie boli mnie w tej pozycji. Obojętność na krzywdę innych ludzi.
"Księżniczka" Lucyny Olejniczak nie jest łatwą, ani przyjemną pozycją. Ta książka jest mocna, smutna i brutalna. Przeraża czytelnika swoim mrokiem i przygnębiającą rzeczywistością. Autorka w swojej powieści poruszyła bardzo wiele smutnych i trudnych tematów. Między innymi skupiła się na alkoholizmie, przemocy domowej i molestowaniu seksualnym. Tak jak wcześniej wspomniałam nie jest to łatwa historia, ale powinniście ją przeczytać.
Nie lubię książek o niczym. O których następnego dnia zapomnę. Lubię po przeczytaniu książki myśleć o niej, wspominać, analizować. Książka Pani Lucyny Olejniczak – Księżniczka, właśnie taka jest. Nie daje o sobie zapomnieć. Prawdopodobnie dlatego, że tematy które autorka porusza, nie są tematami o których mówi się głośno. To tematy o których się nie wspomina.
Powieść snuje się dwutorowo. Opowiadana jest przez Lenkę – dziewczynkę, która mieszka wraz z rodzicami i rodzeństwem w Nowej Hucie. W domu rodzinnym dziewczynki bardzo źle się dzieje. Wiecznie pijany ojciec, znęcający się psychicznie i fizycznie nad żoną. Pan inżynier, mający swoją żonę za tłumoka i worek treningowy. Matka – kobieta nie pracująca, zajmująca się dziećmi. Udająca przed sąsiadami, że wszystko jest w porządku. Dziewczynki są przez ojca molestowane, a matka wie o tym ale nic z tym nie robi. Informacja o molestowaniu nie jest przekazana wprost, ale z kontekstu można się tego domyślić. Pani Lucyna bardzo delikatnie wspomniała o tym problemie. Namalowała tę sytuację i opowiedziała o tym oczyma dziecka. Dziewczynki, która chce się schować przed swoim ojcem. Ucieka w świat wyobraźni. Chce się schować w mysią dziurkę do której jej ojciec nie będzie miał wstępu.
Dorosła Lena opowiada nam swoje wspomnienia jako trzydziestoletnia kobieta. Nie radzi sobie z przeszłością, za wszelką cenę próbuje wyrzucić ze swojej pamięci to co się w dzieciństwie wydarzyło. Widzi ciągle kłócących się rodziców, pijaństwo ojca, brak wzajemnego szacunku. I udawanie przed sobą – że się nie ma problemu alkoholowego. Przed sąsiadami – że wszystko jest dobrze a w rodzinie panuje ład i harmonia.
„Bo co powiedzą ludzie?
Tak, tego mama najbardziej się boi. Kiedy się przewróciła na schodach od piwnicy i miała sine oko, to przez parę dni nie wychodziła z domu, żeby znajome nie powiedziały że mąż ją tak zbił. No bo przecież wiadomo, że jak mąż zbił żonę, to musiał mieć powód i pewnie sobie na to zasłużyła.
Ale tata nigdy nie biję mamy tak, żeby było widać. O nie, jest ostrożny i mądry. Bije ją po głowie albo po brzuchu, dlatego że tam nie widać siniaków. I wszystko robi dla dobra mamy, bo jak się baby nie bije, to jej wątroba gnije. Robi to bo ją kocha. Gdyby było inaczej, to nie zwracałby uwagi na jej zachowanie”.
Szokujące? Tak! Bo opowiada o tym kilkunastoletnie dziecko. Dla Lenki taka sytuacja była normalna! Na porządku dziennym. Takie miała wzorce. Nie wiedziała, że tak nie powinno być. U wszystkich tak było, tylko mało kto o tym mówił otwarcie. Wszyscy szeptali. Sąsiedzi wiedzieli, ale nikt tego nie zgłaszał. Panowało ogólne zakłamanie. Problemy zamiatało się pod dywan. Powszechne było powiedzenie: aby brudy prać w we własnym mieszkaniu.
Jestem wstrząśnięta tą historią. Czy wiele jest jeszcze takich rodzin? Nasuwa mi się jeszcze jedno pytanie. Czy jesteśmy w stanie poradzić sobie z traumami wyniesionymi z dzieciństwa? Czy nasz mózg potrafi zapomnieć, zatrzeć wspomnienia? To pytanie do psychologów, psychiatrów, bo ja nie potrafię na nie odpowiedzieć.
W obecnych czasach korzystanie ze specjalistycznej pomocy nie jest już tematem tabu, ale wciąż jeszcze to temat wstydliwy. I dodatkowo, nie każdego stać aby taką pomoc sobie zapewnić. Podobno w całym kraju jest tylko 450 psychiatrów dziecięcych. To zdecydowanie za mało!