Druga odsłona cyklu Bruderszaft ze śmiercią to kolejne dwie minipowieści utrzymane w eksperymentalnej konwencji „powieści-filmu”, która ma na celu połączenie tekstu literackiego z wizualnością dzieła filmowego.
W Latającym słoniu poznajemy wyborną historię o szpiegowskich aferach z 1915 roku – aferach, które zrewolucjonizowały rosyjskie lotnictwo… Kapitan Josef von Teofels otrzymuje niecodzienną misję – dostać się do elitarnej załogi Ilji Muromca. Rzeczywistość pokaże, że nie jest to wcale takie proste…
W Dzieciach Księżyca napotykamy na agenta rosyjskiego kontrwywiadu, który ma za zadanie rozpracować siatkę szpiegowską. Aby wykonać zadanie, musi przeniknąć do artystycznego klubu i kabaretu „Dzieci Księżyca”. A zbierają się tam ludzie bardzo szczególni − dekadenci…
Wyborny humor i doskonale skonstruowana fabuła tylko potwierdzają kunszt pisarski Borisa Akunina!
Autor | Boris Akunin |
Wydawnictwo | Replika |
Rok wydania | 2016 |
Oprawa | miękka ze skrzydełkami |
Liczba stron | 336 |
Format | 13.0x20.0 cm |
Numer ISBN | 978-83-7674-539-8 |
Kod paskowy (EAN) | 9788376745398 |
Waga | 338 g |
Wymiary | 130 x 200 x 26 mm |
Data premiery | 2016.08.29 |
Data pojawienia się | 2016.08.29 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
W Latającym słoniu poznajemy wyborną historię o szpiegowskich aferach z 1915 roku - aferach, które zrewolucjonizowały rosyjskie lotnictwo... Kapitan Josef von Teofels otrzymuje niecodzienną misję - dostać się do elitarnej załogi Ilji Muromca. Rzeczywistość pokaże, że nie jest to wcale takie proste...
W Dzieciach Księżyca napotykamy na agenta rosyjskiego kontrwywiadu, który ma za zadanie rozpracować siatkę szpiegowską. Aby wykonać zadanie, musi przeniknąć do artystycznego klubu i kabaretu `Dzieci Księżyca`. A zbierają się tam ludzie bardzo szczególni - dekadenci...
Dzisiaj wyjątkowo przepisałam opis książki z okładki, ponieważ piszcząc dla Was tę recenzję ciągle wydawało mi się, że zdradzam za dużo szczegółów z fabuły, a doskonale wiem, że tego nie lubicie. A w moim odczuciu powyższy opis jest idealny, bo po pierwsze jest tajemniczy, a do drugie dość intrygujący. Czy tylko ja uwielbiam słowo "szpieg" w literaturze? Na pewno nie! W każdym razie gdy tylko zobaczyłam tę pozycję, postanowiłam się z nią bliżej zapoznać i przekonać się na własnej skórze o co chodzi z tym pisarzem. Nie ukrywam, że to nazwisko kilkanaście razy obiło mi się o uszy i nawet na kilku blogach zetknęłam się z recenzjami poprzednich części cyklu. Większość czytelników polecało Akunina, ale znalazły się też takie osoby, które odradzały mi lekturę "Latającego słonia. Dzieci Księżyca". A jakie jest moje zdanie? Muszę przyznać, że jestem dość zmieszana, bo sam początek strasznie mi się nie podobał i nie mogłam wgryźć się w fabułę. Gubiłam wątki i myliły się imiona bohaterów. Przez chwilę obawiałam się, że zostanie tak do końca, ale na całe szczęście moje obawy się nie ziściły. Z każdą kolejną stroną było lepiej, a ja powolutku odnajdywałam się w pomyśle Pana Borisa Akunina. Aczkolwiek muszę przyznać, że drugie opowiadanie podobało mi się o wiele bardziej.
Drugi tom cyklu "Bruderszaft ze śmiercią" składa się z dwóch opowiadań. "Latający słoń" skupia się na towarzystwie lotników, carów i bombardowaniu, a "Dzieci Księżyca" opowiadają o losach pewnego młodego szpiega, który dostaje pewne ciekawie zlecenie - ma rozwikłać sprawę pewnego zdjęcia, które wpadło w niepowołane ręce. Jak już wcześniej wspomniałam pierwsza opowieść średnio przypadła mi do gustu, bo w moim odczuciu była za bardzo wojskowa. Początek strasznie mnie wymęczył, główny temat opowiadania niestety mnie nie zaciekawił, a bohaterowie byli mi obojętni. Przez pierwsze dwadzieścia stron nie mogłam rozgryźć tego do czego zmierza autor i jaki jest cel całego opowiadania. Później, zrozumiałam o co chodzi z tym "Latającym słoniem", ale gdzieś tam ten nie smak jednak pozostał.
Inaczej natomiast prezentuje się drugie opowiadanie pt. "Dzieci Księżyca" - tę historię "pożarłam" w zaskakującym tempie. Od razu zaciekawił mnie główny wątek, a afera, szpiedzy, kamuflaże, spiski i fotografie, które idealnie spełniały swoją funkcję. Pozytywnie zaskoczyła mnie również kreacja bohaterów, ponieważ każda postać była barwna, tajemnicza i miała swoją własną specyficzną osobowość, dlatego bardzo często dochodziło do wielu nieporozumień, komicznych sytuacji i pościgów. Znalazło się też oczywiście miejsce dla wzajemnych fascynacji, kłótni i rozdarcia między sercem, a rozumem. Druga część książki była naprawdę dobrze skonstruowana. Może po prostu bardziej przypadła mi do gustu, ponieważ w niej ciągle coś się działo, akcja pędziła na łeb na szyję i dało poczuć ten dreszcz niepewności. Moim zdaniem "Dzieci księżyca" są o wiele lepsze, niż ich poprzedniczka, więc mogę to opowiadanie polecić Wam z czystym sumieniem.
Będziecie zachwyceni wydaniem, ponieważ w środku książki znajdziecie ozdobniki, , ilustracje, fotografie i wiersze. Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam takie rzeczy, bo w trakcie lektury mogłam sobie na nie rzucić okiem i poczuć klimat tamtych lat. A możecie uwierzyć mi na słowo, że rysunki są bardzo wiarygodne, bo przedstawiają wydarzenia, które poznajmy w "Bruderszafcie ze śmiercią". Znowu się powtórzę, ale ilustracje z części drugiej podobały mi się bardziej. W szczególności te, które przedstawiały momenty z klubu "Dzieci Księżyca". Nie wiem czy Wam wspominałam, ale Boris Akunin stworzył minipowieść, która jest małym eksperymentem, ponieważ cała książka utrzymana jest w stylu "powieści - filmu". Czy ten eksperyment przypadł mi do gustu? Pewnie, że tak! Nigdy przedtem nie spotkałam się z czymś takim w literaturze, a tutaj proszę - pokazane zostały sceny z książki, fragmenty wierszy, a nawet kilka razy zostały podane tytuły piosenek, które pasowały do danej sytuacji.
Boris Akunin zaskoczył mnie pozytywnie i negatywnie. Pierwszym opowiadaniem totalnie mnie do siebie zraził, ale drugim zdobył moje serce. Mam teraz taki mętlik w głowie, że nie wiem czy powinnam polecić Wam tę książkę czy jednak nie, ale z pewnością nie chciałabym, żebyście skreślali tego autora. Dlaczego? Dlatego, że opowiadanie pt. "Dzieci Księżyca" było niesamowite, interesujące, chwilami nawet komiczne i bardzo bym chciała, żebyście poznali je bliżej. A pierwszą historię po prostu sobie odpuście i delektujecie się tym co dobre.