„– Nie zamierzałam kończyć tych wakacji ze złamanym sercem.
Samson przechyla głowę i przygląda mi się bacznie.
– Nie martw się. Serce nie kość, nie da się go naprawdę złamać”.
Ponure życie i nazwisko to jedyne, co rodzice dali Beyah. Resztę zawdzięcza samej sobie. Ciężko pracowała, żeby zdobyć stypendium i dostać się na wymarzone studia.
Kiedy dwa miesiące przed wyjazdem na uczelnię jej matka niespodziewanie umiera, Beyah traci dach nad głową. Musi spędzić resztę lata z ojcem, którego prawie nie zna. Zamierza nie wychylać się i bezproblemowo przeczekać czas do studiów, ale jej nowy, przystojny sąsiad Samson torpeduje ten plan.
Na pozór nic ich nie łączy. Ona wychowała się w biedzie, on pochodzi z bogatej rodziny.
Jednak oboje lubią smutne rzeczy i natychmiast wyczuwają swoją wrażliwość. Kiedy sympatia przeradza się w namiętność, wspólnie postanawiają, że połączy ich tylko wakacyjny romans. Jednak gdy prawda o przeszłości Samsona wychodzi na jaw, Beyah musi się wycofać lub zaryzykować kolejny cios prosto w serce…
Autor | Colleen Hoover |
Wydawnictwo | Otwarte |
Rok wydania | 2021 |
Oprawa | miękka ze skrzydełkami |
Liczba stron | 336 |
Format | 13.5 x 20.5 cm |
Numer ISBN | 978-83-8135-104-1 |
Kod paskowy (EAN) | 9788381351041 |
Waga | 400 g |
Data premiery | 2021.07.28 |
Data pojawienia się | 2021.06.28 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
Powieści Colleen Hoover przeczytałam już kilka i oprócz ciekawej i pełnej emocji fabuły, zawsze znajdywałam w nich tajemnice, które zaskakiwały w finale. Dlatego bez wahania sięgnęłam po najnowszą książkę - "Nagie serca" - czy spełniła moje oczekiwania?
Dziewiętnastoletnia Beyah wie co to bieda i samotność. W mobilnym domu wychowywała ją matka uzależniona od narkotyków, nie przejmując się tym, że dziecko nie ma co jeść. Już jako kilkuletnia dziewczynka musiała radzić sobie sama, nikt jej nie przytulał, nie interesował się jej życiem czy marzeniami. Jako nastolatka porzuciła honor i zarabiała na to, by jeść. Choć nie jest z tego dumna. Musiała być silna oraz lojalna wobec siebie, by zapracować na swoją przyszłość.
Ojca widziała tylko kilka razy w życiu, długo nie wiedział że ma córkę. Jednak teraz dzwoni do niego, aby przyjął ją pod swój bowiem matka zmarła. Ale tę informację Beyah zostawia dla siebie. W Teksasie musi przetrwać tylko do początku sierpnia, bo wtedy wyjeżdża na studia - zdobyła stypendium, które też jest tajemnicą.
W Teksasie okazuje się, że wcale nie tak łatwo będzie z przetrwaniem do sierpnia, bowiem po sąsiedzku mieszka Samson, przystojny i bogaty chłopak. Niespodziewanie między młodymi zaczyna iskrzyć, świetnie im się rozmawia, spędzają ze sobą tyle czasu ile tylko mogą. Jednak każde z nich ma swoje tajemnice. Jedne większe, inne mniejsze, ale czy pozwolą im one na uczucie, zwłaszcza że niebawem każde uda się w innym kierunku?
Beyah próbuje dowiedzieć się czegoś o Samsonie i obiera go jak cebulę zadając pytania - jednak on nie jest chętny, by na nie odpowiadać. To jemu łatwiej kruszyć mur zbudowany wokół siebie przez dziewczynę.
Czy zdążą poznać prawdę o sobie nawzajem zanim wyjdzie ona na jaw w inny sposób? Czy paczka młodych ludzi domyśli się prawdy po okruszkach rzucanych przez los?
Ja bardzo szybko poczułam, że Samson coś ukrywa, że jego życie wcale nie wygląda tak, jak widać to na zewnątrz. Niektóre elementy odgadłam, na wyjaśnienie innych musiałam poczekać i były dla mnie niespodzianką, choć nie tak ogromną jakiej się spodziewałam.
Autorka przez większą część powieści nakreśla życie bogatych i biednych. Różnice, podobieństwa, wady i zalety. Traumy, kłamstwa, wstyd i walkę o przetrwanie. Do czego posunie się człowiek, by nie być głodnym. Jak poradzić sobie po stracie rodzica czy rodziców.
Hoover pięknie potrafi pisać o uczuciach, o pierwszych pocałunkach, buzującym pożądaniu, wspomniała też o antykoncepcji. Czytelnik czuje wręcz napięcie narastające między bohaterami.
Jednak mimo to, książka w moim odczuciu nie wskoczy na podium. Uważam, że kilka wątków zostało potraktowanych zbyt płytko, jak choć chwila, gdy bohaterowie zdają sobie sprawę, że to coś więcej niż przelotne pocałunki. W przypadku tej powieści mam mieszane uczucia, bo niby były zwroty akcji, zaskoczenia i tytuł podobał mi się, to jednak odczułam mniejszy efekt 'wow' niż w przypadku innych książek autorki.
Podsumowując - "Nagie serca" to opowieść o zranionych niby-dorosłych, marzących o lepszym życiu. O tym, jak wszystkimi sposobami chcą być samodzielni, mieć bratnią duszę i móc nie ukrywać najstraszniejszych chwil ze swojej przeszłości. Historia o ludziach ze zranionymi sercami, duszami o ogromnym bagażem doświadczeń; o narkotykach, presji, biedzie i bogactwie, poszukiwaniu siebie; pełna bólu, cierpienia, ale i nadziei. Polecam!
Jak zobaczyłam, że Colleen Hoover wydaje nową książkę wiedziałam, że muszę ją mieć. To mój absolutny nr jeden wśród autorek. Kocham jej wszystkie książki. Już sam tytuł "Nagie serca" obiecywał bardzo wiele. Czy i tym razem autorka stanęła na wysokości zadania?
Beyah całe życie walczy o przetrwanie. Matka ćpunka nie dała jej nic oprócz strachu przed jutrem oraz to, że liczyć może tylko i wyłącznie na siebie. Kiedy niespodzianie matka umiera, krótko przed wyjazdem na uczelnię, Beyah jest zmuszona spędzić resztę lata u ojca, którego kompletnie nie zna, gdyż traci mieszkanie. Tam po raz pierwszy przestaje się martwić o podstawowe potrzeby, a nawet znajduje się ktoś, kto trafia prosto do jej serca.
Zawsze to powtarzam przy okazji książek Colleen, że jest ona mistrzynią w przelewaniu emocji na papier. Zawsze to jest tak wielki ładunek uczuciowy, że człowiek czytając ma ciarki na skórze. Przynajmniej w moim przypadku tak się zdarza. I tym razem autorka nie zawiodła. Rodzące się uczucie między Samsonem i Beyah było cudownie opisane. Hoover ma u mnie bardzo wysoko ustawioną poprzeczkę dlatego troszeczkę byłam zawiedziona, że nie było efektu wow w książce. Zawsze potrafiła zrobić taki zwrot akcji, że zbierałam szczękę z podłogi i nagle wszystko wskakiwało na swoje miejsce. Tutaj nie było takiego zaskoczenia. Spodziewałam się takiego obrotu spraw. Tak samo sama historia opisana w książce nie do końca trafiła do mnie. Ale to akurat zganiam na fakt mojego samopoczucia podczas czytania. Nie do końca to był czas na taką lekturę. Czy to znaczy, że książka w moim mniemaniu była zła? Absolutnie nie! Wręcz przeciwnie, wiem na pewno, że kiedyś do niej wrócę. To już mówi samo przez się, bo ja robię reredingi tylko naprawdę cudownych książek. I naprawdę bardzo się cieszę, że mogłam ją przeczytać tak długo przed premierą. Czytajcie książki Hoover, bo naprawdę warto!
Uwierzycie jak napisze, że „Nagie serca” to dopiero moje drugie spotkanie z twórczością autorki? Zawsze się zastanawiałam skąd te wszystkie zachwyty, ale jakoś wiecznie było mi nie po drodze z książkami Colleen Hoover. Moje pierwsze spotkanie z nią, to była książka „Layla”, która była ciekawa, ale nie na tyle, żebym rzucała wszystko i nadrabiała poprzednie książki autorki. Z kolei „Nagie serca” to idealny przykład na to, że warto dawać drugie szanse! I powiem Wam – WOW! Ta historia to było coś tak niesamowitego, że teraz…. teraz wiem na pewno! Że poprzednie też chce przeczytać!
„Prawdziwy świat nie działa na prostych zasadach dobra i zła. Ludzie, którzy nigdy nie musieli zaprzedać kawałka duszy, żeby zdobyć jedzenie czy dach nad głową, nie zrozumieją kontekstu złych decyzji, jakie ktoś zdesperowany jest zmuszony podejmować.”
Beyah to młoda dziewczyna, która od małego musi radzić sobie sama. Miała matkę, która zamiast się nią opiekować, wolała narkotyzować się w zaciszu ich domu. Dzieciństwo dziewczyny przez to nie należało do udanych, nieraz głodowała i dziennie musiała walczyć o przetrwanie. Teraz, gdy matka Beyah umiera, dziewczyna nie czuje nic….kompletnie…. Bo co można czuć do osoby, która całe życie się nią nie interesowała? Ale co z ojcem? Gdzie on był, gdy ona tak usilnie potrzebowała opieki? Teraz będzie miała okazję się wszystkiego dowiedzieć, bowiem te wakacje spędzi właśnie z nim i jego rodziną…
„Możesz wypełnić swoje życie ładnymi rzeczami, ale ładne rzeczy nie wypełnią dziur w twojej duszy.”
„Nagie serca” to jedna z tych książek, które dosłownie topią serce. Dopiero w trakcie czytania, zrozumiałam jak bardzo potrzebowałam przeczytać coś tak unikatowego, coś co mnie poruszy, wzruszy, doprowadzi do łez, a jednocześnie rozkocha w sobie bez pamięci! Nie spodziewałam się kompletnie, że ta książka tam na mnie wpłynie. Z każdą kolejną stroną pochłaniała mnie coraz bardziej. Były momenty, gdzie moje serce pękało na pół, ale były też takie gdzie dosłownie uśmiechałam się pod nosem, a euforia jaką odczuwałam mocno mnie zaskakiwała. No bo jak to, ja osoba, która woli mocniejsze książki i romanse, naraz zachwyca się nad spokojną , delikatną historią?? Ona może i była spokojna i delikatna, ale do tego przepełniona taką ilością emocji, że co sobie o niej przypomnę, to się uśmiecham :)
Nie czytałam poprzednich książek autorki, a słyszałam, że też są bardzo życiowe i tak samo genialne jak ta. Nic mi innego nie pozostaje, jak zaznajomić się z nimi również. Styl pisania autorki jest niezwykle przyjemny, cała historia jest tak świetnie opisana, że nawet opisy romantycznej scenerii robiły tutaj swoją robotę i nawet na chwilę nie czułam się znudzona, czy zirytowana. Bohaterowie są tak idealnie wykreowani, że nie sposób ich nie pokochać. I choć w książce, znajdą się momenty, kiedy wraz z bohaterką będziemy przeżywać kolejne mocne rozczarowania pewnymi osobami, tak nadzieja będzie się tlić w nas do samego końca. Kompletnie nie mam nic do zarzucenia, jestem wręcz oczarowana i zdecydowanie zakochana w tej książce! Polecam całym serduchem!
Beyah nie ma łatwego życia. Odkąd pamięta ciężko pracowała, by zarobić na coś do jedzenia. Jej matkę interesowali tylko faceci, a także to, by się naćpać. Ojca widywała raz do roku, a nawet i rzadziej. Była zdana tylko na siebie. Po nagłej śmierci jej matki, dziewczyna wyjeżdża do ojca, który, jak się okazuje, mieszka w pięknym domu na wyspie z małżonką i jej córką. Beyah nie chce zwracać niczyjej uwagi. Pragnie jedynie przetrwać ten czas, a później wyjechać na studia. Jednak w jej życiu pojawił się Samson, który wszystko przewrócił do góry nogami. Dlaczego chłopak jest tak zamknięty w sobie? Jakie tajemnice skrywa?
💙
Po raz kolejny zostałam porwana w piękną i poruszającą historię stworzoną przez autorkę @colleenhoover. Od początku zostałam wrzucona w okrutny świat, w którym musiała żyć główna bohaterka Beyah. Dziewczyna była samotna i zdana tylko na siebie. Od małego uczyła się przetrwania. Jej matki nic nie obchodziło, zaś ojciec jedynie przelewał pieniądze i od czasu do czasu wziął ją do siebie. Jednak to nie była prawdziwa rodzina i przez to Beyah musiała zbudować wokół siebie mur. Nie chciała nikogo do siebie dopuścić, wzbraniała się przed jakąkolwiek bliskością emocjonalną. Lecz jednej osobie udało się obejść ten mur. Samson również krył w sobie wiele bólu i cierpienia. Tych dwoje połączyła niezwykle trwała więź. Moim zdaniem bohaterowie zostali wyśmienicie wykreowani. Trzymają w sobie wiele złych wspomnień, ale mimo to mają w sobie też duże pokłady empatii. To właśnie czyni ich wyjątkowymi ludźmi. Styl oraz język autorki jest lekki, naznaczony licznymi emocjami i przeżyciami. Czytając, można wejść w uczucia postaci i wszystko przeżywać razem z nimi. To jest naprawdę wspaniałe! Książkę uważam za duży plus! Gdy tylko znajdę więcej czasu, na pewno nadrobię pozostałe powieści pisarki.
Nie każdy dostaje od życia najlepsze karty. Najlepiej o tym wie Beyah, która od dzieciństwa była zmuszona walczyć o przetrwania. Kiedy jej mama umiera, dziewczyna jest zmuszona prosić o pomoc ojca, który nie był obecny w jej życiu. Zmiana środowiska zmieni jej życie i nauczy ją czegoś nowego.
“Czasami wydaje mi się, że osobowość mocniej kształtuje krzywda niż dobroć”.
Pierwsze co spodobało mi się w tej historii, to oryginalne imiona głównych bohaterów. Samson i Beyah. I jak to bywa z historiami Hoover nie brak tu życiowych i przynoszących lekcję historii. Ta powieść początkowo jest dość przygnębiająca. Poznajemy dziewczynę, która stara się wyrwać z toksycznego otoczenia i zawalczyć o więcej. Trzyma się daleko od ludzi, ale kiedy trafia do Teksasu musi nieco przewartościować swoje życie, za sprawą ludzi, których poznaje. Uświadamia sobie, że wydając o kimś pochopne decyzje, można stracić piękne relacje. W międzyczasie otwiera się na ludzi, a szczególnie na Samsona, do którego początkowo nie czuje sympatii. Jednak zbliżają ich podobne doświadczenia i tajemnice. To smutna historia, ale w łagodny sposób potrafi wzruszyć, rozczulić i przynieść nadzieję. Nadzieję na to, że pomimo burzliwego życia, jest szansa na to, że zaświeci słońce.
Colleen Hoover stworzyła historię o miłości, przyjaźni i naprawianiu relacji międzyludzkich, ale to również historia o walce o siebie i o tych, którzy nie otrzymali szczęśliwych kart.
Powtarzam to często i chyba nigdy nie przestanę. Colleen nie tworzy typowych romansów. Ona tworzy historie, które są naszpikowane realnością i magią. Pięknymi słowami, masą przemyśleń i emocji. Każda z jej historii zostawiała we mnie jakiś ślad i chociaż “Nagie serca” pozostawiło we mnie mniej emocji niż inne książki tej autorki, to i ta była warta przeczytania. Bez wątpienia.