W książce poznajemy dalsze losy Kiery i Kellana, bohaterów bestsellerowych powieści: Bezmyślna i Swobodna.
Ogromny, całkowicie niespodziewany sukces, jaki odniósł Kellan ze swoim zespołem, wbrew pozorom sprawia nie tylko radość, lecz także problemy. Kiera i Kellan muszą odpowiedzieć sobie na pytanie, czy ich miłość przetrwa trudną próbę, jaką jest życie w blasku fleszy i w centrum zainteresowania fanów, a zwłaszcza fanek. W dążeniu do szczęścia przyjdzie im zmierzyć się z ludzką podłością, chciwością i nieuczciwością. Światem rozrywki rządzi tylko jedno prawo – prawo zysku. Czy oznacza to konieczność rezygnacji z ideałów i szlachetnych celów? Czy dwoje młodych ludzi będzie musiało złożyć łączące ich uczucie na ołtarzu bezwzględnego show-businessu?
Sława zawsze kosztuje. Miłość jest bezcenna. Rachunek wydaje się prosty, ale czy aby na pewno?
Autor | S.C. Stephens |
Wydawnictwo | Akurat |
Rok wydania | 2015 |
Oprawa | miękka |
Liczba stron | 656 |
Format | 14.5x21.5 cm |
Numer ISBN | 9788377589212 |
Kod paskowy (EAN) | 9788377589212 |
Waga | 570 g |
Wymiary | 145 x 214 x 44 mm |
Data premiery | 2015.04.03 |
Data pojawienia się | 2015.04.03 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
Niepokorna to trzeci tom trylogii S. C. Stephens. O wcześniejszych częściach również pisałam dla Was tutaj – Bezmyślna i Swobodna. Jeżeli pamiętacie, to uznawałam te książki za lekturę lekką, przyjemną, niezbyt wymagającą. Za największy minus podałam postać głównej bohaterki Kiery, który został w drugim tomie lekko zniwelowany. Dało mi to nadzieje na dosyć ciekawe zakończenie mojej przygody z tą historią.
Niestety okazało się, iż były to marzenia, które nie znalazły pokrycia w rzeczywistości. Nigdy nie twierdziłam, że powieści Stephens są lekturą wysokich lotów. Miała być ona odskocznią od szarej rzeczywistości, a tymczasem okazało się, iż ta rzeczywistość była znacznie ciekawsza niż książka. Męczyłam się niemiłosiernie, nie mogąc przebrnąć przez 652 strony Niepokornej, a moje dość dobre wrażenie po poprzedniej części poszło w kompletne zapomnienie.
Dlaczego? Otóż miałam wrażenie, że z każdej karty książki wylewa się słodycz, zbyt duża dawka słodyczy, idealnej miłości i zapatrzenia głównych bohaterów w siebie nawzajem. Kiera jak zwykle zachwycała się swoim cudownym partnerem – albo mężem, jak lubiła go nazywać – który był doskonały aż po same końce włosów na głowie. Stający się gwiazdą rocka Kellan był uosobieniem marzeń każdej kobiety, a ona, jego skromna, szara myszka, nie pasowała do świata, w którym przyszło im teraz żyć. O ile jako reprezentantka płci pięknej jestem w stanie zrozumieć jej brak pewności siebie czy zazdrość o ukochanego, o tyle przedstawiane z tak wielką częstotliwością, staje się denerwujące.
Długo zbierałam się do napisania recenzji, prawie tak długo jak męczyłam się z samym czytaniem książki. Sięgając pamięcią wstecz staram się przypomnieć fabułę, jednak przed oczami mam tylko rzucane ciągle kłody pod nogi naszym bohaterom bądź ich rozmowy o głębi uczucia, które ich łączy. Wiem, taki jest zamysł literatury kobiecej, jednak nie dostałam tego, czego oczekiwałam. Chciałam lekkiej historii, a otrzymałam lukier w papierowej postaci. Co za dużo, to niezdrowo. A żeby być jeszcze bardziej czepialską, to kompletnie nierealna była dla mnie przyjaźń Kiera – Kellan – Denny (dla przypomnienia: były chłopak Kiery, którego zdradziła z jego najlepszym przyjacielem, wyżej wymienionym Kellanem, a panowie dali sobie po twarzy, przypadkiem uszkadzając również Kierę). Wiem wiem, dojrzałość. Potrafili odciąć się od przeszłości, zrozumieć, że wiele dla siebie znaczą, ale jako przyjaciele. Pewnie mało wiem o życiu, ale taka sytuacja wydaje mi się ciężka, zwłaszcza w tak krótkim czasie po zdradzie. Jak się mylę – mea culpa.
Jeżeli już zaczęłyście czytać trylogię Stephens, to pewnie dobrniecie do samego końca. Jeżeli jest dopiero przed Wami – chyba mogę powiedzieć, że możecie się wstrzymać z sięgnięciem po tę historię. Nie powiem, iż żałuję czasu spędzonego nad powieściami autorki. Mogę jednak powiedzieć, że gdybym przypadkiem nie spotkała jej na swojej drodze, nie czułabym się poszkodowana.