Wojciech Tochman powraca z nową reporterską opowieścią.
Świat po ludobójstwie. Kambodża po Pol Pocie. Przez lata dręczyli i mordowali, swoi swoich, Khmerzy Khmerów. Ci, którym udało się przeżyć, zostali bez domów, bez bliskich, z traumą, chorobą, obłędem… Bywa, że ich niewola trwa od dziesięcioleci. Samotność, ciemność i pustka. Udaje się dotrzeć tylko do nielicznych i rozpocząć leczenie. Dokoła widać bogactwo, które karmi się biedą i strachem. Nieopodal stoją świątynie Angkoru, odwiedzane przez miliony turystów z całego świata…
Wojciech Tochman, z chłodną precyzją i ujmującą wrażliwością, opowiada o ludziach, których odwaga została na zawsze złamana. O bólu, którego nie dało się ukoić. O lęku, który nie odszedł i wciąż sprzyja przemocy. O nieufności, która zabija wspólnotę. Także o bezradności wobec uczuć i wobec choroby.
W książce Tochmana dzisiejsza Kambodża to lustro, w którym odbija się cały świat.
„Na domowe więzienie skazani przez własne rodziny są ci chorzy, którzy kogoś zaatakowali, stale coś niszczyli, kradli sąsiadom. Strach przed agresją to powód uwięzienia. Niejedyny. Bo jest i drugi. Chodzi o kobiety. Niekoniecznie te groźne. Rodziny boją się, że chorej nie upilnują: odejdzie zbyt daleko od domu, zostanie zgwałcona. To raczej pewne – tak twierdzą i lekarka, i psycholog, i bliscy chorych. Bywa, że gwałt nie wydaje się rodzinom tak straszny, jak to, co z gwałtu może wynikać. Dziecko, mówią, wydane na świat przez zgwałconą obłąkaną, będzie rosło z piętnem. Więc, by naznaczonego dziecka uniknąć, lepiej chorą zatrzasnąć w klatce, skuć łańcuchem, zamknąć w chlewie” – fragment książki.
Autor | Wojciech Tochman |
Wydawnictwo | Wydawnictwo Literackie |
Rok wydania | 2019 |
Oprawa | twarda |
Liczba stron | 213 |
Format | 12.3 x 19.4 cm |
Numer ISBN | 978-83-08-06831-1 |
Kod paskowy (EAN) | 9788308068311 |
Wymiary | 123 x 194 mm |
Data premiery | 2019.02.27 |
Data pojawienia się | 2019.01.03 |
Dostępna liczba sztuk | |
---|---|
Dostępność całkowita | 10 szt. |
Dostępność w naszym magazynie | 7 szt. (realizacja jeszcze dzisiaj) |
Dostępność w punktach Bonito |
---|
ul. Jagiellońska 4 (przecznica ul. Wolności) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Dmowskiego 12 (obok stacji Gdańsk Wrzeszcz) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Staromiejska 6 (50 m od Rynku) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Piotrkowska 193 (200 m od Politechniki Łódzkiej) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Komisji Edukacji Narodowej 51 (skrzyżowanie z ul. Płaskowickiej) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Komisji Edukacji Narodowej 88 (Ursynów - metro Stokłosy) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Niepodległości 54 (przy stacji metro Wierzbno) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Chmielna 4 (50 metrów od ul. Nowy Świat) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Czapelska 48 (200 m od ronda Wiatraczna) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Kondratowicza 37 (blisko Szpitala Bródnowskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Pańska 96 (300 m od ronda Daszyńskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Powstańców Śląskich 3 (obok restauracji McDonald's) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Stawki 8 (450 m od CH Arkadia) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Wspólna 27 (przecznica Marszałkowskiej) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Żeromskiego 1 (przy stacji metra Słodowiec) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Armii Krajowej 12 (Budynek Centrum AB) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Jedności Narodowej 122 (blisko Parku Słowiańskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Plac Grunwaldzki 25 (w budynku Grunwaldzki Center) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Ruska 2 (przy Placu Solnym) | Zamów i odbierz już jutro |
Darmowa dostawa już od 299,00 zł
Wojciech Tochman w swoich reportażach mnie nie oszczędza. Pokazuje wszystko na żywo, biedę, gwałty, korupcje, nieszczęścia. To że człowiek człowiekowi wilkiem, bogaci wykorzystują biednych do każdego atomu, że rewolucja nadal pożera własne dzieci. Czy to w Bośni, czy w Rwandzie czy to właśnie w Kambodży – bo właśnie przeczytałam „Pianie kogutów, płacz psów” – ludziom dzieje się źle. Bo za byle przysługę muszą słono płacić. Pracą czy samym sobą. Chorych psychicznie zamyka się w klatkach. Albo przywiązuje się łańcuchem. Jak psy. Bo brakuje edukacji, brakuje wiedzy. Bo opanował go zły duch. Bo nie ma lekarzy. Nie ma nadziei. Ja jakoś się otrząsnę. Bo tygodniu, po miesiącu to nie będzie bolało. A ci ludzie, tam, w Kambodży cierpią. Spadli do dziewiątego kręgu piekła i się nie wydostaną. Bo niewolnictwo nie skończyło się z końcem wojny secesyjnej. Bo ludobójstwo nie skończyło się z końcem II wojny światowej. Jest i świetnie prosperuje. Tu i teraz. W sąsiedztwie bo przecież świat to globalna wioska. Książka bolesna, okrutna i to powinna być lektura obowiązkowa dla każdego człowieka na kuli ziemskiej. Absolutnie polecam. Książki Tochmana uwierają, zatrważają, drażnią. I takie powinno być reporterstwo. Wejść do środka i trzymać za gardło. Część z ludzi przejdzie obok, cześć się zatrzyma. A ja jeszcze trochę popłaczę że nadal człowiek człowiekowi…
Lekturę reportaży Wojciecha Tochmana zawsze trzeba odchorować. Potrzeba czasu żeby móc poukładać sobie wszystkie wstrząsające informacje, oswoić się z okrucieństwem, przełknąć niesprawiedliwość. Kambodża jest miejscem odległym nam kulturowo, w którym ludzie nigdy nie otrząsnęli się z tragicznej przeszłości – ludobójstwa, gwałtów, głodu. Czy można tym wytłumaczyć ich znieczulicę, brak empatii, emocjonalne zdystansowanie? Czy strach może usprawiedliwić brak człowieczeństwa?
„Pianie kogutów, płacz psów” to druga książka Wojciech Tochmana, którą przeczytałem. Podobnie jak w „Dzisiaj narysujemy śmierć”, autor opowiada, jak wygląda życie po ludobójstwie. Tym razem w Kambodży.
Wojciech Tochman urodził się 12 kwietnia 1969 w Krakowie. Reporter, autor non-fiction. Debiutował jeszcze jako licealista – w 1987 roku – reportażem o szkolnej szatni na łamach młodzieżowego tygodnika „Na przełaj”. W 1990 roku do pracy w dziale reportażu „Gazety Wyborczej” przyjęła go Hanna Krall. Pracował tam do 2004 roku. Od 1996 do 2002 roku prowadził w TVP1 program poświęcony osobom zaginionym „Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie”. W 1999 roku założył Fundację ITAKA, poszukującą zaginionych i pomagającą ich rodzinom. Aktualnie, jako fundator, jest członkiem Rady Fundacji. W roku akademickim 2006-2007 wykładał w Instytucie Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego. Jest pomysłodawcą Klubu HEBAN i koordynatorem jego działań. Fundacja udziela pomocy dzieciom we wsi Nyakinama w Rwandzie. W 2009 roku założył w Warszawie wraz z Pawłem Goźlińskim i Mariuszem Szczygłem Instytut Reportażu, gdzie wykłada w Polskiej Szkole Reportażu. Publikuje w „Dużym Formacie” – magazynie reporterów „Gazety Wyborczej”.
Czerwoni Khmerzy opanowali Kambodżę w 1975 roku. Mieszkańców miast wypędzili na wieś, a kraj zamienili w wielki obóz koncentracyjny. Do 1979 roku, gdy do Kambodży wkroczyły wietnamskie wojska, z głodu, chorób, wycieńczenia i z powodu zbrodni Czerwonych Khmerów zginęło około miliona osób.
Zacznę od tego, że jest to bardzo dołująca lektura. Jaką Kambodżę przedstawia nam Wojciech Tochman? Smutną, ponurą, naznaczoną bólem i cierpieniem. Pełną mieszkańców, którzy nie otrząsnęli się jeszcze po rządach Czerwonych Khamerów. Pokazuje chore psychicznie osoby, które od kilkudziesięciu lat są zamknięte przez swoje rodziny w przydomowych klatkach. Ludzi, którzy bardzo ciężko pracują za kilka dolarów dziennie, co wystarcza im zaledwie na dwie porcje ryżu. Dzieci, które wykonują niewolniczą pracę w cegielniach. Dorosłych, którzy nie okazują sobie czułości, bo może być to uznane za gest seksualny. Opisuje slumsy, a tuż obok świątynie Angkoru, które rocznie odwiedza dwa i pół miliona turystów z całego świata… Niełatwo się to czyta.
„Poprosił o amputację. Amputowali. Już trzy miesiące mijają, odkąd nie ma prawej nogi. Poprosił o wypisanie. Wypisali. Podwieźli wózkiem do taksówki. Taksówkarz go zapytał o przyszłość. Sokchea chętnie by się z taksówkarzem podzielił jakąś głębszą myślą na temat przyszłości, ale głowę miał pustą, jak slumsy po eksmisji biedaków. Dojechał do domu matki. Otworzyła drzwi, spojrzała na kikut: wolałabym, żebyś umarł.”
Reportaż jest napisany w charakterystycznym dla tego autora stylu. W krótkich, momentami jakby urwanych zdaniach, Tochman oprowadza nas po współczesnej Kambodży. Nie ukrywam, że sięgnąłem po tę książkę, ponieważ chciałem dowiedzieć się więcej o rządach Pol Pota. Niestety nie znalazłem w tej lekturze zbyt wiele na ten temat, ponieważ autor skupił się na obecnych czasach. I to jest w zasadzie jedyny mankament tego reportażu.
„Pianie kogutów, płacz psów” to bardzo dobra, chociaż ponura książka. W mojej ocenie jest to minimalnie gorsza lektura od „Dzisiaj narysujemy śmierć”, ale i tak zdecydowanie warto po nią sięgnąć. Na półce mojej biblioteczki czeka już na mnie trzecia część tochmanowej trylogii o ludobójstwie, więc w najbliższej przyszłości możecie spodziewać się na blogu opinii na jej temat. Na koniec mała refleksja. Za każdym razem, gdy kończę czytać tego typu reportaże, nasuwa mi się myśl, że powinniśmy doceniać to, co mamy, cieszyć się że żyjemy w cywilizowanym kraju i wziąć poprawkę na to, że nasze problemy są bardzo często banalne. Niestety nie każdy ma tyle szczęścia.
Opinia pochodzi z mojego bloga: http://oczytany.eu/pianie-kogutow-placz-psow-wojciech-tochmana/
Miałam nosa, aby sięgnąć po opowieść reporterską, wiele bym straciła, gdybym jej nie poznała i nie przeżyła, bo tu mowa o zatrważających i potwornych faktach. Jedna z tych książek, które mocno świdrują wyobraźnię czytelnika, intensywnie odwołują do emocji, stanowią znaczący głos w dyskusji o kondycji człowieka, a zwłaszcza jego ciemnej i mrocznej stronie. Jestem pod wrażeniem wyrazistego, pozornie prostego, a jednak mocno przekonującego warsztatu pisania Wojciecha Tochmana, ogromu nakładu pracy związanego z rzetelnym przygotowaniem do powstania książki, przekrojowego przyjrzenia się okaleczonemu społeczeństwu, ale również, co bardzo cenne, pochylenia się nad indywidualnymi losami. Wobec publikacji nie przechodzimy obojętnie, czym innym jest wsłuchiwanie się w podawane przez media informacje i relacje o wyjątkowo powikłanej kambodżańskiej sytuacji, a zupełnie czym innym bezpośredni kontakt z kilkoma z półtora miliona, jak nie więcej, ofiar ludobójstwa. Znakomite dopełnienie "Pol Pot. Pola śmierci" Philipa Shorta, jednocześnie materiał do snucia wielowarstwowych przemyśleń.
Spotkanie z "Pianiem kogutów, płaczem psów" rozłożyłam na trzy części, tak jak i struktura książki dyktuje, to wygodny sposób jej przyswojenia. Klamrą spinającą brzegi "syndromu złamanej odwagi" okazały się "zerwania łańcuchów". Ponure obrazy prawdziwej rzeczywistości Kambodży, kraju sierot, bo tyle zabijania i gwałtu było, niewyobrażalnej i nieodwracalnej tyranii, narodu zdominowanego przez strach i ból, które pozostają w człowieku już do końca, a co gorsze, przenoszą się na kolejne pokolenia, to dziedziczenie obsesji przemocy. Nikt nie jest winny, za nic odpowiedzialny, każdy ma wroga, który presją zmusił do działania przeciw drugim osobom. Zły duch, cienie ludobójstwa, echa wszechobecnego terroru i represji, wciąż drzemią w ludziach, nie odeszły wraz z przeszłością, świadomym przemilczeniem. Ci którzy przeżyli, ofiary i kaci, w cierpieniu żyją blisko siebie. Jak kambodżański naród ma skonfrontować się z przeszłością? Jak poradzić sobie z narodową traumą? Jak wyleczyć choroby psychiczne? Jak zlikwidować bezrobocie, korupcję, niewolnictwo dzieci, ubóstwo, analfabetyzm, alkoholizm, przemoc w rodzinie, porzucenie i bezdomność? Jestem zaskoczona, że w mojej domowej biblioteczce nie pojawiły się inne książki autora, zwłaszcza "Jakbyś kamień jadła", "Dzisiaj narysujemy śmierć", "Wściekły pies". Mam wrażenie, że z tematyką w nich zawartą każdy powinien się zmierzyć.
bookendorfina.pl