Tracy Campbell nigdy nie chciała wyjeżdżać z Przystani Nadziei w pochmurnym Oregonie ani opuszczać należącej do jej rodziny od trzech pokoleń sielskiej plantacji żurawiny, na której dorastała. Jednak perypetie życiowe (i miłosne) pokrzyżowały jej plany. Kiedy tragiczne wydarzenia ponownie wywracają jej świat do góry nogami, postanawia wrócić do rodzinnego miasta i dźwignąć kulejącą plantację. Nie ma w planach kolejnej miłości… nie ma jej też Michael Hunter. Turysta z Chicago skrywa w swym sercu mroczne sekrety. Gdy jednak Tracy werbuje go do pomocy w miejscowej organizacji charytatywnej, w Przystani Nadziei daje się wyczuć powiew zmian, przynoszących pocieszenie i nadzieję wielu ludziom – w tym także Tracy i Michaelowi.
Irene Hannon jest autorką wielu bestsellerowych i nagradzanych romansów oraz powieści z dreszczykiem przyznawanych przez instytucje, jak i czytelników. Uzyskała dyplom z psychologii oraz dziennikarstwa. W przeszłości pracowała jako kierownik do spraw komunikacji korporacyjnej w firmie mieszczącej się w rankingu Fortune 500. Siedmiokrotnie nominowana do nagrody RITA, przyznawanej za najlepsze dzieła z gatunku romansu. Znajduje się też w gronie szesnastu pisarzy, którzy zostali wpisani do amerykańskiej Galerii Sław Autorów Romansów.
Autor | Irene Hannon |
Wydawnictwo | Dreams |
Rok wydania | 2018 |
Oprawa | miękka |
Liczba stron | 400 |
Format | 14.0x20.5 cm |
Numer ISBN | 978-83-65843-25-8 |
Kod paskowy (EAN) | 9788365843258 |
Waga | 480 g |
Wymiary | 140 x 205 x 32 mm |
Data premiery | 2018.04.24 |
Data pojawienia się | 2018.04.23 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
Niedawno miałam okazję przeczytać książkę Irene Hannon "Przystań Nadziei".
Tracy wraca do swojego rodzinnego miasta, by pomóc na plantacji żurawiny, która upada. Michael udaje się do tego samego miasta, by szukać samotności i pocieszenia. Gdy ich drogi się przetną, okaże się, że jedno może pomóc drugiemu.
Z jednej strony powieść jest mocno życiowa - każdy z bohaterów zmaga się z dużą stratą. Z drugiej strony postacie dają się nieco dziecinnie porwać emocjom.
Bardzo lubię książki Wydawnictwa Dreams, dobór historii bardzo mi odpowiada, zawsze trafiam na takie, które na dłużej zapadają mi w pamięć, chociaż nie należą do mojej ukochanej fantastyki. Nie samą paranormalnością człowiek żyje, przychodzi taki moment, kiedy potrzebuję złapać oddech, nie uciekać od wiecznie bladych i głodnych wampirów, gwałtownych wilkołaków i z kosmicznych podróży zlecieć na rodzinną planetę, aby sięgnąć po coś bardziej przyciemnego, czułego i ciepłego. Co tym razem odkryłam?
"Pociągając nosem, wpatrywała się w swoje zaczerwienione oczy w lustrze i mierzyła się z faktami. Chyba zakochiwała się w tym nieznajomym z Chicago, będącym tutaj tylko przejazdem, z bagażem doświadczeń i nielubiącym pochmurnej pogody."
„Przystań nadziei” autorstwa IreneHannon jest pierwszą książką jej autorstwa, którą przyszło mi przeczytać. Po jej sięgnięcie skusiła mnie okładka przedstawiająca szczęśliwą parę przesiadującą na plaży w ciepły dzień. Niby banalne, ale wyraz szczęścia na ich twarzach przekonał mnie do tego, że może poznam kolejną wartościową historię, którą będę wspominać z uśmiechem na twarzy. Czy tak właśnie było?
Tytułowa Przystań Nadziei to niewielka miejscowość, która znajduje się w Oregonie, ma swoje własne problemy osadzone w szarej codzienności. Z opisu autorki jesteśmy zauroczeniem tej bajkowej scenerii i zamieszkiwanej te tereny lokalnej społeczności. Idealne podłoże dla historii Tracy Campbell, kobiety, która naprawdę kochała swój dom, jednak przeznaczenie wybrało dla niej zupełnie inną drogę. Za namową rodziny, pogonią za dobrym wykształceniem, być może i wielką miłością zdecydowała się z bólem serca na opuszczenie rodzinnego domu. Tęskniła za plantacją żurawiny, która przynosiła jej wiele wspomnień z dzieciństwa.
"Nie tylko samo życie kryło w sobie mnóstwo niespodzianek. Przede wszystkim Przystań Nadziei była nimi wypełniona po same brzegi."
Los bywa przewrotny, a upadająca plantacja żurawiny sprawia, że Tracy postanawia powrócić w rodzinne strony wspólnie z mężem i próbować uratować rodzinną spuściznę. Praca pochłaniała ją bez reszty, częste wyjazdy służbowe męża sprawiały, że tak naprawdę niewiele czasu mieli dla siebie. Niestety w wyniku pewnych dość trudnych dla niej wydarzeń zostaje wdową. Jej mąż umiera, a dla niej zaczyna się zupełnie nowe życie, które przepełnione jest tragedią i wyrzutami sumienia, które zdawały się bez końca. Jak poradzić sobie z tak dotkliwą stratą? Jak zagłuszyć żal i wyrzuty sumienia? Czy Tracy znajdzie powód, dla, którego znowu się uśmiechnie? Czy ciężka praca jest jedynym celem w życiu, jaki powinna obrać?
Od dwóch lat kobieta w utrzymaniu wujowi plantacji, jej marzeniem jest wybudowanie własnego domu, przejście i zamieszkanie w swoich własnych czterech kątach. Zaangażowała się także w pracę wolontariuszki w lokalnej organizacji Pomocna Dłoń, która pomaga ludziom, którzy tego potrzebują.
"Myślę, że smutek da się jakoś pokonać, ale poczucie winy to już całkiem inna historia."
Michael Hunter jest zagubionym człowiekiem, wdowcem i jest gotów, aby przebyć setki kilometrów, aby odciąć się od rzeczywistości na kilka tygodni i zamieszkać w Przystani Nadziei, miejscu, które tak bardzo kochała jego żona Julie. Czego szuka? Spokoju. Być może poukładania sobie w głowie wszystkiego ponownie. Taka podróż powinna mu pomóc zmierzyć się ze stratą, jednak nie wszystko idzie tak, jak powinno. Na miejscu okazuje się, że przez awarię w systemie motelowej rezerwacji będzie musiał szukać innego lokum. Nico przybity Michael zastanawia się, co też powinien zrobić i gdzie się udać. Los bywa dla niego łaskawy, a właściwie mieszkańcy Przystani Nadziei. Sprzedawca rybnych przekąsek zauważa turystę, który nie jest w najlepszym nastroju, prosi swoją znajomą, aby zaniosła mu przekąskę wraz z wiadomością. Kobieta zaproponowała mężczyźnie wynajęcie przybudówki, zaskoczona uderzającym podobieństwem do jej syna czuje, że powinna właśnie tak postąpić. Michael przyjmuje ofertę licząc, że, pomimo tego, że nie wszystko poszło po jego myśl w końcu będzie mógł zastanowić się nad sobą, jednak objęta przez mężczyznę droga krzyżuje się przez tą, którą podjęła Tracy Campbell. W wyniku niefortunnego zdarzenia dochodzi do wypadku z udziałem Tracy i jej roweru, aby zadośćuczynić kobiecie doznanych niegroźnych obrażeń, Hunter zgadza się na to, aby zatrudnić w Pomocnej Dłoni. W swoim rodzimym Chicago pracował już wcześniej w podobnej organizacji, dlatego wiedział „czym to się je”, to dla niego żadna nowość. Bohaterowie spędzają ze sobą więcej czasu, a co za tym idzie, poznają.
Co mogę powiedzieć o tej książce? Z całą pewnością ofiaruje czytelnikowi znacznie więcej, a niżeli się spodziewa. To nie tylko romans, który w końcu zaczyna mieć jakieś szanse na przetrwanie, ale coś znacznie większego Hannon stworzyła naprawdę wartościową opowieść, która skłania czytelnika do refleksji i zastanowienia się nad sobą. Dwie dogłębnie zranione dusze odnajdują siebie, pozostaje kwestia, czy będą w stanie wykorzystać otrzymany od życia potencjał? Czy ogrom wyrzutów sumienia zamknie serce Tracy na dobre? A może rozbudzi je dawno skrywana nadzieja?
Autorka wykreowała bardzo realistyczne postacie, umieściła je w cudownym miejscu, opisanym w niezwykle plastyczny sposób, kiedy przymykałam powieki potrafiłam sobie wyobrazić tą ogromną plantację żurawiny, która była wprost na wyciągniecie mojej dłoni. Bohaterowie drugoplanowi, jak Anna, czy Charley sprawiają, że miasteczko Przystań Nadziei jest bardziej autentyczne, aż chciałoby się pojechać na wakacje w tamte strony.
Hannon zwraca uwagę na to, że przeszłość potrafi nas uwięzić w jej ciasnych kanonach odbierając możliwości, jakie daje przyszłość. Nie powinniśmy spoglądać jedynie za siebie, ale także na przód, nie odbierając sobie czegoś dobrego, co może nas spotkać.
„Przystań Nadziei” jest historią godną polecenia.
Ach! Cóż to była za piękna historia. Już po tej jednej książce wiem, że w ciemno będę sięgać po inne książki tej autorki, o ile się na nie natknę. :)
Irene Hannon napisała ujmującą i optymistyczną historię, która jest czymś więcej, niż banalnym romansidłem. W fabule przewija się wiele życiowych prawd, które pomogą spojrzeć inaczej na niektóre sprawy. Lektura wciąga już od samego początku, a kolejne strony tylko bardziej uzależniają. Treść ani razu mnie nie znużyła ani nie przytłoczyła. Hannon posługuje się przyjemnym i lekkim piórem. Kreacja bohaterów wyszła autorce bardzo dobrze. Sprawili wrażenie wiarygodnych i byli charakterni, z łatwością wzbudzili moją sympatię. Nie jestem w stanie opisać tego, jak ciepła była ta książka i jakim pokładem emocji jest naszpikowana. Mnie poruszyła do głębi i na pewno jeszcze kiedyś do niej wrócę.
Myślę, że ta opowieść poruszy do głębi niejedną romantyczną duszę.
Tracy Campbell po życiowej tragedii i stracie ukochanej osoby powraca do rodzinnej miejscowości, aby postawić na nogi upadającą plantację żurawiny, której grozi bankructwo. Nie ma w planach kolejnej miłości, tak samo jak Michael Hunter, który pojawia się w Przystani Nadziei, aby móc na nowo uporządkować własne życie i odnaleźć nową drogę.
Niefortunne zdarzenia doprowadzają do tego, że mężczyzna zostaje zwerbowany przez Tracy do miejscowej organizacji charytatywnej. Z czasem, w niezwykłej miejscowości, krok po kroku nadchodzą zmiany, które niosą ze sobą nadzieję, miłość i odkupienie.
"Przystań nadziei" to historia nie tylko o Tracy i Michael'u, którzy stracili bliskie sobie osoby i tkwiły w bólu i rozpaczy. W książce przewija się również historia Anny - starszej kobiety u której Michael się zatrzymał. Kobieta straciła najpierw męża, który zmarł, a potem syna, który podczas jednej z kłótni opuścił dom i już nigdy nie wrócił. Co łączy te wszystkie postacie? Żal, poczucie winy, ból i ogromny smutek.
Ta książka jest przewidywalna, ale niesie ze sobą wiele dobrego. Pokazuje, że pomimo wszystko rodzina jest najważniejsza i nie warto marnować czasu na złość i urazy. Każdy zasługuje na drugą szansę, ale przebaczenia należy szukać najpierw w sobie. Warto też wyciągnąć do innych pomocną dłoń i wyjść poza własny egoizm, bo kto wie? Może my kiedyś będziemy jej potrzebować.
W tej książce nie zabraknie wątku miłosnego, który rozwija się powoli i subtelnie. Autorka porusza takie tematy jak przebaczenie, pojednanie oraz wiara w Boga, która nie raz zostaje wystawiona na próbę. Co mnie najbardziej poruszyło w tej książce? Ludzka dobroć i serdeczność oraz siła miłości, która jest w stanie pokonać wszelkie przeszkody.
"Przystań nadziei" to przyjemna w czytaniu książka, która zmusza nas do uśmiechu i do zastanowienia się nad tym, co w życiu i w relacjach międzyludzkich jest ważne.