Ramen to obok sushi największy kulinarny towar eksportowy Japonii, który od lat robi furorę na całym świecie
Niewiele dań jest równie uzależniających jak ramen, a różnorodnych połączeń smakowych – od tych najprostszych do najbardziej złożonych – możesz doświadczyć zarówno w zapyziałym barze w Tokio, jak i najmodniejszej knajpie w Los Angeles.
Na początek dostajesz dużą miskę wypełnioną po brzegi parującym bulionem, gotowanym nawet przez 48 godzin. Bulion ma wyjątkowo intensywny smak od suszonych grzybów, alg, miso i płatków suszonej ryby oraz cudownie gładką powierzchnię z widocznymi kropelkami tłuszczu. W głębokiej misce znajdują się zwinięte nitki cienkiego, sprężystego makaronu, pływają marynowane w sosie sojowym jajka i inne dodatki. Bierzesz pierwszy łyk i… wpadasz po uszy!
Na Ramen składa się kilkadziesiąt przepisów, w których kluczową rolę odgrywają domowej roboty bulion i makaron ramen, ale znajdziesz tutaj również dania takie jak soba, udon, gyoza, okonomiyaki i tempura.
Tove Nilsson jest szefową kuchni i dziennikarką kulinarną. Nie ustaje w poszukiwaniach idealnego ramenu i najlepszego makaronu. Jest również autorką książek Soda, lemonad & snacks (Soda, lemoniada i przekąski, 2014) i Ägg (Jajka, 2015).
Autor | Tove Nilsson |
Wydawnictwo | Prószyński |
Rok wydania | 2019 |
Oprawa | twarda |
Liczba stron | 152 |
Format | 19.0 x 24.0 cm |
Numer ISBN | 978-83-8169-177-2 |
Kod paskowy (EAN) | 9788381691772 |
Waga | 590 g |
Wymiary | 190 x 240 x 19 mm |
Data premiery | 2019.09.16 |
Data pojawienia się | 2019.09.16 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
Wydawałoby się, że (nie)zwykła zupa nie może przywoływać aż tak intensywnych odczuć, a nawet uzależnień. Ale nie w przypadku ramenu, przynajmniej w opinii autorki książki i rzeszy miłośników tego dania, które zdobywa popularność na całym świecie. Zawsze myślałam, że mój rosół z kaczki, czy kury z dodatkiem wołowiny, to już smakowa rozkosz, ale po zapoznaniu się z propozycjami podanymi przez autorkę, widzę, że długa droga zanim osiągnę poezję smaku. Chętnie zainspiruję się entuzjastycznymi opisami smakowych doznań, z zapałem poeksperymentuję posiłkując się zaprezentowanymi wskazówkami, ale w ostateczności i tak pewnie pozostanę wierna przepisowi na rosół przekazywanemu w mojej rodzinie z pokolenia na pokolenie.
Zabierając się za książkę liczyłam na garść cennych uwag i porad, a podpowiedzi nie brakuje, tam gdzie trzeba stosować się do sztywnych wytycznych, podano je w czytelny i obrazowy sposób, a gdzie można dopuścić dowolność, jak najbardziej się do niej zachęca. Mnóstwo ciekawostek o bulionie, tare, makaronie i dodatkach, do wykorzystania podczas przygotowywania ramen i innych dań. Wielka panuje różnorodność w ramen, oczywiście z zachowaniem klasycznych królewskich wersji, które na stałe weszły w gusta smakoszy i kulturę narodu. Cieszy to, że i my, z innego kontynentu, możemy odczuwać tę zupę jako nawiązanie do naszych smakowych preferencji. Każdy znajdzie ulubiony wariant dla siebie, a nawet kilka, w każdym razie chętnie przymierzę się do przygotowania więcej niż paru propozycji. Mało wiem o duchu japońskiej kuchni, stąd decyzja o sięgnięciu po tę publikację, ale i osoby bardziej już w temacie znajdą cenne informacje.
bookendorfina.pl
To moje ostatnie odkrycie - Ramen japońska zupa szczęścia i miłości. Dobrze przygotowany Ramen uzależnia, syci, sprawia, że ma się na niego cały czas ochotę. Podstawą idealnego ramenu jest bulion, który gotuje się nawet przez kilkanaście godzin, zupełnie inny od tego który jest nam znany z kuchni francuskiej. Więc jaka jest tajemnica doskonałego bulionu? Tego dowiecie się z książki, która jest fantastyczna! Pięknie sfotografowane potrawy, które ma się ochotę od razu ugotować. W książce znajdują się przepisy na wspomniany idealny bulion, domowy makaron, sycące dania np na naleśniki okonomiyaki - wykonane z białej kapusty. To książka skierowana głównie dla mięsożerców i osób kochających kuchnię azjatycką.
Ramen, to najprościej rzecz ujmując rosół z różnymi dodatkami, który stał się popularny w Japonii w zasadzie dopiero po II wojnie światowej. Różni się tym od tradycyjnych dań japońskim, że do jego wyrobu używa się mięsa, a zazwyczaj w tego typu potrawach – szczególnie w tym kraju – preferuje się warzywa. Potrawa ta można by rzec zainspirowała twórców tak zwanych zupek chińskich, a swego czasu taka zupka zyskała miano jednego z najlepszych wynalazków na jaki wpadła ludzkość. Pozostając w temacie samej ramen, postanowiłem bliżej przyjrzeć się temu daniu i sięgnąłem po książkę „Ramen. Zupa szczęścia i miłości”.
O książce możemy przeczytać że:
Na początek dostajesz dużą miskę wypełnioną po brzegi parującym bulionem, gotowanym nawet przez 48 godzin. Bulion ma wyjątkowo intensywny smak od suszonych grzybów, alg, miso i płatków suszonej ryby oraz cudownie gładką powierzchnię z widocznymi kropelkami tłuszczu. W głębokiej misce znajdują się zwinięte nitki cienkiego, sprężystego makaronu, pływają marynowane w sosie sojowym jajka i inne dodatki. Bierzesz pierwszy łyk i… wpadasz po uszy!
Na Ramen składa się kilkadziesiąt przepisów, w których kluczową rolę odgrywają domowej roboty bulion i makaron ramen, ale znajdziesz tutaj również dania takie jak soba, udon, gyoza, okonomiyaki i tempura.
Potrawa ta obok sushi to dwa największe towary eksportowe Japonii, tyle że przejęte od Chińczyków. Tak że wszystko pozostaje w Azji. A co do samej zupy. Jeśli ktoś lubi niezwykłe połączenia smaków i dodatki, których trudno się spodziewać w zupie, powinien sięgnąć po tę książkę. Rosja to stan umysłu, natomiast ramen to styl bycia a nie zupa. A książka, nie dość że świetnie wydana, opowiada historię ramen, to dodatkowo zawiera przepisy na to słynne danie. Ja ze swojej strony polecam marynowane jaja, a nie jest prosto je zrobić. Polecam wszystkim pasjonatom, ale nie tylko.
Ramen to najlepsza zupa jaka istnieje. Jeśli uważacie inaczej, albo go nie jedliście, albo próbowaliście taniej wersji instant – albo po prostu szwankują Wam receptory smakowe. Innej możliwości po prostu nie ma. Nie można bowiem nie lubić azjatyckiej kuchni (sam nie jestem fanem np. sushi, choć maki z węgorzem, krewetką w tempurze tudzież z omletem lubię), jednak ramen to jedna z najgenialniejszych potraw, jakie istnieją. Od chwili, kiedy po raz pierwszy go spróbowałem, nie mogę przestać raz na jakiś czas wracać do niego. I chętnie też go przyrządzam, dlatego nie mogłem nie sięgnąć po niniejszą książkę. I chociaż nie napisała jej Japonka ani nawet Azjatka, „Ramen: Zupa szczęścia i miłości” to kawał świetnej pozycji dla miłośników tematu, pełnej ciekawostek, inspiracji i kompleksowego podejścia do tematu.
Ramen (nazwa oznacza rodzaj makaronu, choć spotkałem się też z przekładem „ciągnąć kluchę” ;) ) to w najprostszym ujęciu taki azjatycki odpowiednik rosołu. Rzecz nietypowa dla kuchni japońskiej (ale jak większość ich przysmaków, pochodząca z Chin), bo najczęściej tworzony z użyciem czerwonego mięsa, co w kraju, który swoją gastronomię oparł na owocach morza, nieczęsto się zdarza. I jednocześnie obok sushi to największy towar eksportowy Kraju Kwitnącej Wiśni – oczywiście jeśli chodzi o jedzenie – a także inspiracja dla każdemu dobrze znanych zupek instant.
Tove Nilsson zabiera nas w podróż po bogatym świecie ramenu, pokazując nam najróżniejsze jego odmiany (ramen miso, ramen kimchi, green curry ramen, cold dashi ramen). Jednocześnie krok po kroku omawia rzeczy związane z tą zupą (od podstawowych przyborów, przez podstawy typu bulion czy makaron, po dodatki), a także prezentuje nieco innych dań, choćby udon z dipem sezamowym, tsukemen syczuański, sobę, okonomiyaki czy gyozę. A wszystko to w jednej, ładnej książeczce, która tylko zaostrza apetyt…
Ramen poznałem całkiem niedawno temu. Owszem, wcześniej znałem go z odsłony instant, ale to było zupełnie coś innego. Zabrałem moją lepszą połowę na randkę do azjatyckiej knajpki, ona wybrała ramen z masłem orzechowym i… przepadliśmy. Od tamtej pory spróbowaliśmy niejednej zupy z Japonii, ale nic nie pobiło tej orzechowej wersji, do której wracamy dość regularnie. I regularnie szukamy nowych ramenowych smaków, a niniejsza książka to naprawdę warta poznani inspiracja. Jej autorka sama poszukuje nowych przepisów, w tym tego idealnego (i tego, czym można zastąpić niektóre oryginalne, trudno dostępne poza Japonią produkty).
„Ramen: Zupa szczęścia i miłości” to wynik tych właśnie poszukiwań. Wynik ciekawy, także pod względem historycznym, przystępny i zachęcający do gotowania. Wszystko tu jest prosto, jasno i szczegółowo przedstawione, a także bogato zilustrowane zdjęciami. W skrócie, naprawdę bardzo udana książka dla miłośników gotowania, jak i laików. Przystępna i kompleksowa, ładnie wydana, warta jest polecenia wszystkim miłośnikom ramenu i kuchni nie tylko orientalnej.