Z jednej strony byli projektanci, którzy chcieli ubierać Polaków jak paryżan. Z drugiej było państwo, które chciało ubierać Polaków zupełnie inaczej. A gdzieś pomiędzy ci Polacy, którzy musieli się jakoś ubrać.
Po latach opowiadają o rozkloszowanych spódnicach z siatek na muchy, kurtkach z demobilu zdobywanych „na ciuchach”, białych botkach kupowanych u szewca, ortalionach, nonironach, dżinsach, tetrach i kożuchach, jakby mieli je właśnie na sobie. Opisują kształt guzików przy mankietach, krój kołnierza, deseń podszewki, każdy szczegół. Bo aby te ubrania zdobyć, przemierzyli dziesiątki kilometrów, wystali długie godziny w kolejkach, wyczekiwali w nieskończoność u krawcowych.
Ale to nie jest to sentymentalna opowieść o minionych czasach. To raczej próba zrozumienia, dlaczego w PRL moda miała tak wielkie znaczenie: dla państwa, które traktowało ją propagandowo, i dla ludzi, którzy po wojnie chcieli za pomocą ubrań zachować coś z lepszej przeszłości albo wyróżnić się z szarego tłumu.
A co z tym wszystkim mają wspólnego wielbłądy? Bardzo dużo, bo wszyscy się o nie kłócą.
Autor | Aleksandra Boćkowska |
Wydawnictwo | Czarne |
Rok wydania | 2015 |
Oprawa | twarda, lakierowana |
Format | 19.0 x 24.0 cm |
Numer ISBN | 9788380490444 |
Kod paskowy (EAN) | 9788380490444 |
Waga | 602 g |
Wymiary | 170 x 218 x 20 mm |
Data premiery | 2015.03.18 |
Data pojawienia się | 2015.01.15 |
Dostępna liczba sztuk | |
---|---|
Dostępność całkowita | 15 szt. |
Dostępność w naszym magazynie | 5 szt. (realizacja jeszcze dzisiaj) |
Dostępność w punktach Bonito |
---|
ul. Jagiellońska 4 (przecznica ul. Wolności) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Dmowskiego 12 (obok stacji Gdańsk Wrzeszcz) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Staromiejska 6 (50 m od Rynku) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Piotrkowska 193 (200 m od Politechniki Łódzkiej) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Komisji Edukacji Narodowej 51 (skrzyżowanie z ul. Płaskowickiej) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Komisji Edukacji Narodowej 88 (Ursynów - metro Stokłosy) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Niepodległości 54 (przy stacji metro Wierzbno) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Chmielna 4 (50 metrów od ul. Nowy Świat) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Czapelska 48 (200 m od ronda Wiatraczna) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Kondratowicza 37 (blisko Szpitala Bródnowskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Pańska 96 (300 m od ronda Daszyńskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Powstańców Śląskich 3 (obok restauracji McDonald's) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Stawki 8 (450 m od CH Arkadia) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Wspólna 27 (przecznica Marszałkowskiej) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Żeromskiego 1 (przy stacji metra Słodowiec) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Armii Krajowej 12 (Budynek Centrum AB) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Jedności Narodowej 122 (blisko Parku Słowiańskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Plac Grunwaldzki 25 (w budynku Grunwaldzki Center) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Ruska 2 (przy Placu Solnym) | Zamów i odbierz już jutro |
Darmowa dostawa już od 299,00 zł
Wiadomo, że od co najmniej półtora roku wśród młodzieży szałem są beatlesówki – sztyblety na podwyższonym obcasie. Prywatni szewcy zrobili już na nich niezły interes, sprzedając parę za 400-500 zł. Kobra też zaprojektowała dwa udane wzory takich sztybletów, ale prędzej rozwiązano słynny zespół Beatlesów, niż buty te trafiły na rynek.
Brak materiału, dodatków, brak zgody w zjednoczeniu, brak przynależności do partii, za to głowy pełne pomysłów i ogromna chęć pokolorowania otaczającego świata na odcień inny niż szary. Polscy projektanci chcieli ubierać polskie kobiety niczym paryżanki, bo Paryż to niekończące się źródło inspiracji. I pomimo przeciwności losu ulice wypełnione były kobietami w sukienkach, spod których wystawała koronka, żółtych trenczach prosto z „ciuchów” czy sztruksowych sukienkach z pierwszej kolekcji Barbary Hoff.
Ale istotą książki To nie są moje wielbłądy nie jest przegląd ówczesnej mody. Nie wykroje grają tu pierwsze skrzypce. Aleksandra Boćkowska, dziennikarka i autorka książki, pochyliła się nad ludźmi, którzy tworzyli modę oddając im hołd, podziwiając i przekazując czytelnikowi swoje zauroczenie wybitnymi postaciami. Nie mogło zabraknąć rozdziału o Jadwidze Grabowskiej, bo to od niej wszystko się zaczęło w powojennej Warszawie. Tej despotycznej, ale z doskonałym wyczuciem tak do mody, jak i do modelek czy młodych projektantów osoby, ikonie i dyrektor artystycznej Mody Polskiej. To za sprawą Grabowskiej najpierw Polska, a potem świat usłyszał o Jerzym Antkowiaku. Dziś nazwisko projektantki odchodzi powoli w niepamięć, a szkoda, bo nie tylko wygląd tej drobnej kobiety był nietuzinkowy. Miłośniczka kostiumów Coco Chanel i turbanów, wskazywała przez długie lata kierunek młodym kobietom. Obok rosła konkurencja w osobie tajemniczej i nieprzystępnej Barbary Hoff, dziennikarki Przekroju, której pomysłowość stała się nieoceniona w tamtych czasach. To ona wymyśliła trumniaki, spodnie z cajgu i zaproponowała uszycie ze spodni spódnicy. Hoff była pierwszą osobą w Polsce, która miała sklep z własną marką odzieżową – Hoffland.
Nie brak wielkich nazwisk z tamtych lat, które na stałe wpisały się w historię świata mody, ale i postaci ze świata literatury czy filmu. I tak pojawia się Leopold Tyrmand, pisarz, a prywatnie pierwszy mąż Barbary Hoff. Zawsze szykowny i zadbany, w garniturze i skarpetkach w burlingtonowską kratę. Znalazło się też miejsce dla Zyga Pianko, twórcy marki Pierre d'Alby, polskiego Żyda, którego stroje robiły w Polsce furorę. Dziś, ponad dziewięćdziesięcioletni mężczyzna, każdego dnia przychodzi do swojej firmy Zyga w pobliżu kanału Saint-Martin. Znany grafik, dyrektor artystyczny francuskiego Elle Roman Cieślewicz zaczynał swoją karierę w miesięczniku Ty i Ja, tworząc niezapomniane okładki.
Ten doskonały reportaż przenosi czytelnika w atmosferę Polski Ludowej, bez zbędnej tkliwości. Boćkowska na pierwszym planie stawia ludzi i ich zmagania z systemem, absurdami ustroju czy przeciwnikami konsumpcjonizmu. Nie sposób nie docenić ogromu pracy reporterskiej, jaki był jej udziałem. Bezapelacyjnym atutem książki jest wyraźnie widoczny szacunek autorki do twórców mody polskiej, co poskutkowało piękną, wręcz ciepłą opowieścią. I tylko żal tych strojów, których tak niewiele się zachowało w muzeach, bo moda to nie architektura, nie nabiera z wiekiem patyny. Starzeje się chyba najszybciej z całej sztuki użytkowej.
http://ksiazkapolapkach.eu/