Opowieść o matkach i córkach, miłości i zdradzie, poczuciu winy i woli przetrwania.Jedna z najlepszych szwedzkich powieści ostatnich lat napisana przez członkinię Akademii Szwedzkiej.
Kiedy gorset zaciska się na żebrach, ubierana do ślubu Sandrine myśli o dziwnym życiu, jakie czeka ją w arystokratycznej szwedzkiej rodzinie u boku starszego, przystojnego ginekologa, Ivana Cedera. Kiedy nieznacznie się rozluźnia, Sandrine wspomina przeszłość: dzieciństwo na południu Francji, skąd pochodziła jej matka, i wojnę na podhalańskiej wsi, skąd wywodził się jej ojciec marynarz.
Lodołamacz toruje drogę na wyspę. Tam ma odbyć się wesele, rozgrzani alkoholem goście nie zorientują się, że w izbie za ścianą pan młody odbiera poród. W noc poślubną na świat przyjdzie niebieskooka Vera – jedna z wielu tajemnic Sandrine.
Znakomita, trzymająca w napięciu powieść, w której nic nie jest tym, czym się wydaje.
„Proza Anne Swärd jest wielka i piękna. Autorka operuje obrazami, które – podobnie jak w powieściach Güntera Grassa – otwierają przed nami świat jednocześnie dziecinnie konkretny i zmysłowo złowrogi” – „Göteborgs-Posten”.
„Wspaniały, epicki, świetlisty i inspirowany fabułą styl” – „Dagens Nyheter”.
„Sieć Anne Swärd jest skomplikowana, pełna kłamstw i tajemnic. Poetycka finezja i przerażające wydarzenia sprawiają, że Verę czyta się jednym tchem. Książka Swärd to wszystko oprócz czerni i bieli, jest raczej niebieska jak morze – zimna, ponętna i przerażająca” – „Expressen”.
Autor | Anne Swärd |
Wydawnictwo | Wydawnictwo Literackie |
Rok wydania | 2019 |
Oprawa | twarda |
Liczba stron | 424 |
Format | 13.0 x 20.5 cm |
Numer ISBN | 978-83-08-06893-9 |
Kod paskowy (EAN) | 9788308068939 |
Waga | 496 g |
Wymiary | 130 x 205 x 34 mm |
Data premiery | 2019.06.19 |
Data pojawienia się | 2019.05.10 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
Literatura przyzwyczaiła czytelników do kilku zjawisk: 1. W kontekście II wojny światowej kobiety zazwyczaj bywają cichymi jej uczestnikami, pozostawia się je na marginesie wielkich działań i wielkiej polityki. 2. O II wojnie światowej wciąż mówi się w warunkach rozliczania – atakujących i obrońców, dyplomacji przed, w trakcie i po, szuka się winnych, jak i bezbronnych, analizuje się strategie militarne. 3. Więzi matki z córką pokazywane są jako bardzo silne i dla obu fundamentalne – nawet (albo właśnie szczególne wtedy), jeśli są patologiczne. 4. Powieści drogi to takie, w których bohater się przemieszcza, a każda następna zmiana położenia pozwala mu zdobyć nowe doświadczenia.
A co się stanie, jeśli czytelnik otrzyma do rąk kombinację przeczącą wszystkim powyższym założeniom? Okaże się, że ma do czynienia z „Verą” Anne Sward.
To opowieść rozpisana na dwa tory – bohaterką jednego jest Sandrine, a drugiego tytułowa Vera. Jak opowieści pierwszej związane są z przeszłością (sama mówi, że oporuje językiem dzieciństwa, gór i wojny (por. s. 419)), tak ta druga odnosi się do teraźniejszości, bo to: „Dziecko, w którego głowie nie ma wojny” (s. jw.). Sandrine utożsamia się z ucieczką, z nieustającym ruchem – od siebie, swojego grzechu, doświadczeń wojny, strat, pomyłek, ludzi, konsekwencji wyborów i postaw. Vera symbolizuje początek, niewinność, dziewiczość, brak balastu. Jak Sandrine szczelnie zamyka się przed światem i celowo się od niego odwraca, tak Vera patrzy na niego wielkimi, zdziwionymi oczyma, które i tak zdają się mówić, że wszystko rozumieją, a ona sama pojęła dziwną logikę świata dorosłych. I choć obie pokonują wiele, wiele kilometrów, liczy się to, co zyskają duchowo, o co staną się wewnętrznie bogatsze.
A wtedy czytelnik uświadomi sobie, że trzyma w dłoniach książkę o kobietach, które nie pozwalały na stanie się zakładniczkami wojny, na paraliż, a nawet na zachowawczą postawę „przeczekania”. Dla tych kobiet wojna to nie wielka polityka i manewry wojskowe, a walka o godny byt i ochronę własnego człowieczeństwa. To też czas wyborów – nawet tych dyktowanych przez instynkt samozachowawczy. Czytając, nie można wyzbyć się przekonania, że te ucieczki (wojenne i powojenne, pozorna emocjonalna jałowość, bierność, rezerwa), ta postawa odwrotu od bycia zakładnikiem wojny, rodziny, błędów, to jedynie zasłona dymna dla wielkiej duchowej podróży, u końca której nastanie czas nowych decyzji i wyborów.
Autorka nie uzyskałaby takiego efektu, gdyby nie wyjątkowa warstwa językowa – niby baśniowa, zrytmizowana jak północne sagi, a z drugiej strony bardzo oszczędna w środki stylistyczne: brak tu opisów, pojawia się tylko jeden – w kluczowym momencie – zapis dialogowy, brak detali czy szczegółów, jakby tym językiem chciano podkreślić, że w fabule faktycznie chodzi tylko i wyłącznie o człowieka, a wszystko inne jest dodatkiem, narzędziem.
I w tym momencie nie pozostaje nic innego, jak mieć nadzieję, że inni czytający również uznają, że jest to powieść wyjątkowa - wprowadzająca narrację na nowe tory: styk baśni, gawędy i realizmu oraz wskrzeszająca typ odwróconego od świata i odradzającego się bohatera.
Od chwili, gdy przeczytałam opis książki „Vera" chciałam ją przeczytać. Zaciekawił mnie sam opis, a także szwedzkie pochodzenie autorki. Do tej pory nie przeczytałam zbyt wielu skandynawskich historii. Jednak każda poznana przeze mnie pozycja miała swój unikatowy klimat, który sprawia, że mam ochotę poznać więcej książek z tego regionu. Gdy chcę już po jakąś sięgnąć to pojawiają się w mojej głowie wątpliwości czy na pewno mi się spodoba i ostatecznie sobie odpuszczam. Pomimo wątpliwości w „Verze" coś mnie przyciągnęło i przeczytałam ją. Czy było warto?
W książce „Vera" tak naprawdę znajdziemy historię Sandrine, czyli matki tytułowej Very. Mamy okazję przyjrzeć się aktualnemu życiu kobiety, jak i poznać jej przeszłość. W jej życiu dużo się działo. Swoje dzieciństwo spędziła najpierw we Francji, gdzie się urodziła. Następnie, przeniosła się do Polski, gdzie spędziła większość II wojny światowej. Gdy weszła do rodziny Cedera skrywała dużo tajemnic, które po kolei poznajemy. Przyglądamy się także życiu bogatej rodziny zaraz po zakończeniu wojny.
„Vera" wywarła na mnie ogromne wrażenie. Niesamowity klimat i jeszcze bardziej niespotykana historia. Zakochałam się w tej książce i mam ochotę poznać więcej takich powieści. Nie wiem, czy inne dzieła pani Sward są tak równie dobre, ale mam ochotę je poznać. Mam nadzieję, że chociaż po części przeniosą mnie do tak klimatycznej Szwecji z tak emocjonalną i pełną tajemnic historią.
W zeszłym roku miałam okazję przeczytać kilka wyjątkowych skandynawskich powieści, które zachwyciły mnie nietuzinkową odsłoną ludzkiej duszy. Surową i poetycką. „Vera” Anne Sward pozwoliła mi się zanurzyć w tym co w skandynawskiej literaturze najlepsze.
ZARYS FABUŁY
Sandrine, siedemnastoletnia Francuska wychodzi za mąż za starszego od siebie bogatego Ivana Cedera. Zorganizowany w pośpiechu ślub i wesele budzą niewygodne pytania wśród rodziny i gości. Wżeniając się do rodziny Cederów na zawsze rozstaje się z dotychczasowym życiem “nikogo” i rozpoczyna nowy etap wśród konwenansów i schematów. W dniu ślubu Sandrine rodzi córkę Verę, która będzie jej o poprzednim życiu przypominać i na którą nie będzie potrafiła spojrzeć.
Vera nie jest jednak biologiczną córką Ivana, a ślub w powojennych czasach z kobietą w ciąży nie jest zbyt dobrze przyjmowany nie tylko przez rodzinę. Choć to nie ona była głównym powodem ślubu Francuski i Szweda…
NARRACJA
Pierwszoosobowa narracja Sandrine w formie wspomnień czy swego rodzaju pamiętnika nadała powieści duszy. Perspektywa Sandrine i jej tok myślenia w całej powieści to ciekawy do śledzenia i analizowania proces. Nieco chaotyczne i nostalgiczne podróże do czasów dzieciństwa kontrastują z poukładanym w kostkę obecnym życiem Sandrine. Jej historia i opowiedziane przez nią losy innych bohaterów intrygują na każdym kroku, często dyskusyjne i oburzające decyzje niektórych z nich wzbudzają skrajne emocje. Nie sposób nie zauważyć, że losy i problemy rodziny Cederów są dosyć standardowe i szablonowe, jednak ich ujęcie wzbudza zachwyt. Aluzyjne spostrzeżenia, niedowiedzenia i nieustająca aura tajemnicy wciąga swoimi mackami i nie pozwala oderwać myśli.
TŁO HISTORYCZNE
Jestem pod ogromnym wrażeniem klimatu jaki Anne Sward stworzyła. Prosty i surowy, aczkolwiek bardzo porywający. Retrospekcje z czasów wojny oraz powojenna rzeczywistość wspaniale się uzupełniają. Świetne oddane realia i wpływ tamtych czasów na bohaterów tworzą zarys powieści i trzon historii, która swój początek ma na Południu Francji przez Podhale aż po Szwedzkie wybrzeże.
RODZINA, ACH RODZINA
Anne Sward maluje przed czytelnikiem kilka obrazów rodzinnych. Jeden z nich to obraz rodziny ubogiej, gnieżdżącej się w jednej izbie, lekko zdemoralizowanej i nieszablonowej. Drugi zaś przedstawia arystokratyczną, zamożną oraz zionącą chłodem i elegancją komórkę społeczną, która nie ma nic wspólnego z ciepłem rodzinnego ogniska.
Matka w „Verze” to kobieta o wielu obliczach i rozterkach, każda matka jest inna. Zmaga się z innymi problemami. Anne Sward nie ujednolica, nie wybiela. Jej postaci są szyte na miarę, nietuzinkowe i wyraziste. Jest tak w przypadku każdej postaci. Jednak, to kobiece bohaterki wiodą prym i to im autorka poświęca najwięcej czasu. Każda z nich jest bez wątpienia silną jednostką. Choć poturbowaną przez życie.
Sandrine mimo swoich 17 lat została doświadczona przez życie bardziej niż niejedna bardziej dojrzała kobieta. Jednak odwaga i samozaparcie często słabną i pokonanie jednego problemu nie oznacza zwycięstwa na każdym polu. Podejmowanie decyzji bywa okrutnie trudne. Czasami może lepiej jest się poddać biegowi wydarzeń… Sandrine czasami się poddaje i ustępuje. Czasami walczy.
Na uwagę zasługuje również ogrom kompletnie różnych i skomplikowanych relacji bohaterów, ukradkowych spojrzeń, rzucanych w powietrze prawd i enigmatycznych ostrzeżeń.
PODSUMOWANIE
„Vera” to kolejna doskonała odsłona skandynawskiej literatury z krwi i kosci. Nieco tajemniczej i surowej, a zarazem delikatnej i poetyckiej. Choć powieść jest niebywale emocjonalna to na swój dziwny sposób mnie uspokojała. Vera zachwyca literacko, rozkosznie tuląc czytelnika w kociołku tajemnic i niedomówień. Wielowątkowe i nieszablonowe ujęcie relacji między ludzkich gra pierwsze skrzypce, natomiast klimat jaki autorka stworzyła dopełnia całość.
Z pewnością „Verę” doceni wielu czytelników za ulotność, delikatność i surowość opowieści.
Trudno określić gatunek „Very”. Nie jest to do końca powieść obyczajowa, ani rodzinna saga, nie jest to też powieść historyczna. Jest to jednak fantastycznie połączenie każdej z nich.