Wydanie z okładką filmową!
Przetłumaczony na 30 języków, obsypany nagrodami światowy bestseller, przeniesiony na ekran przez Petera Jacksona: jeden z najwspanialszych fantastycznych światów, jakie kiedykolwiek wykreowano.
Sześćdziesiąt minut – tyle wystarczyło, żeby zniszczyć ludzką cywilizację.
Tysiące lat później nastała nowa era ruchomych miast. Miasta drapieżcy na gigantycznych gąsienicach przemierzają wyludnioną Ziemię. Polują: atakują, walczą i pożerają się nawzajem.
Londyn dostrzegł zdobycz. Małe miasteczko nie ma szans. Londyn jest wielki, szybki i... głodny. Podczas polowania Wielki Mistrz Cechu Historyków Londynu zostaje zaatakowany sztyletem przez tajemniczą dziewczynę. Życie ratuje mu młody czeladnik, który w pogoni za napastniczką zostaje wyrzucony z pędzącego miasta. Na jałowych pustkowiach wielkiego Terenu Polowań ci dwoje, których wszystko dzieli, są zdani tylko na siebie.
Wśród przemocy, brutalności i nieustannego niebezpieczeństwa Tom i Hester muszą walczyć o życie i przyszłość świata...
Philip Reeve, brytyjski autor kilkunastu książek dla młodzieży i ilustrator, światową sławę zyskał w 2001 powieścią Zabójcze maszyny.
Książka zdobyła Złoty Medal prestiżowej nagrody Nestlé Smarties Book Prize. Philip Reeve został uhonorowany również innymi najwyższymi nagrodami gatunku: Carnegie Medal, Guardian Children’s Fiction Prize, Los Angeles Times Book Award.
W lutym 2019 tom 2 filmowanego cyklu: Złoto drapieżcy.
Autor | Philip Reeve |
Wydawnictwo | Amber |
Rok wydania | 2018 |
Oprawa | miękka |
Liczba stron | 352 |
Format | 13.0 x 20.5 cm |
Numer ISBN | 978-83-241-6838-5 |
Kod paskowy (EAN) | 9788324168385 |
Waga | 266 g |
Wymiary | 130 x 205 x 22 mm |
Data premiery | 2018.11.29 |
Data pojawienia się | 2018.10.19 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
Książki z tego cyklu czytałam kilkanaście lat temu będąc czytelniczką lokalnej biblioteki, działu dziecięcego. Zdążyłam przeczytać dwa tomy (tyle biblioteka posiadała w swoich zasobach). Żywe Maszyny - bo tak nazywał się w poprzednim wydaniu pierwszy tom sprawiła, że pokochałam ten mroczny, postapokaliptyczny świat. Druga - "Złoto drapieżców" zapadła głęboko w pamięć i było mi strasznie żal, że nie mogę sięgnąć po więcej. Przez całe lata szukałam książek z tej serii, z marnym skutkiem. Aż ostatnio zupełnie przypadkiem dowiedziałam się o nowym super filmie Jacksona, który wychodzi w grudniu. To przecież TO! Do teraz jestem w szoku. Nie wierzę w swoje szczęście ;)
„And O you mortal engines whose rude throats.”
William Shakespeare, „Othello”
Gdyby nie fakt, że za filmową adaptację tej powieści, która dosłownie za chwilę trafi na ekrany kin, wziął się Peter Jackson, pewnie nie sięgnąłbym po tę powieść. Owszem, reżyser, poza „Niebiańskimi istotami” i trylogią „Władcy pierścieni” oraz „Hobbitem” nie zrobił nic naprawdę godnego uwagi (a i „Hobbit” tylko momentami przypominał widzom o jego dawnej świetności), ale to nie znaczy, że nie chcę sięgać po jego kolejne produkcje. „Zabójcze maszyny” też z chęcią obejrzę, nawet jeśli zwiastun nie obiecuje nic, ponad typową kinową rozrywkę, dlatego najpierw musiałem poznać książkowy pierwowzór. I nie żałuję, bo choć to tylko rozrywka, to naprawdę bardzo sympatyczna i mająca swój urok.
Przyszłość. Ludzkość, jak zwykle zawaliła sprawę i swoimi atakami doprowadziła świat do zagłady. Teraz ludzie żyją w ruchomych miastach, które przemierzają zrujnowaną planetę, polując jedne na drugie. Główny bohater, młody czeladnik Tom, który pewnego dnia zostaje świadkiem ataku pewnej dziewczyny, Hester, na Mistrza Cechu Historyków, Valentine’a. Napastniczka ucieka, chłopak rusza w pościg za nią, ale wszystko kończy się nieoczekiwanie dla niego. Gdy przekazuje Mistrzowi jej ostatnie słowa, zostaje wyrzucony przez niego na Zewnątrz, na pewną śmierć. Od teraz będzie musiał przetrwać na wygnaniu, a jego towarzyszką zostanie Hester właśnie. Co jednak na nich czeka i jakich rzeczy dowie się Tom?
Aż dziwne, ze ta powieść jest niezła. Przecież sam pomysł na nią jest tak absurdalny, że aż śmieszny – miałby sens, gdyby ze świata przyszłości uczynić miejsce o zupełnie innej mechanice, niż to zostało przedstawione na stronach „Zabójczych maszyn”. Ale jednak Reeve’owi udało się całkiem nieźle wybrnąć z tego i stworzyć przyjemną, szybką w odbiorze lekturę bardziej dla nastoletnich, niż dorosłych czytelników, choć na szczęście nie tak infantylną, by i tych starszych od siebie odrzucić.
Ogólnie rzecz biorąc to jednak tylko czysta, niezobowiązująca rozrywka. Lekka, prosta, pozbawiona większych zaskoczeń i zaludniona postaciami o nieskomplikowanej psychologii. Nie ma tu głębi, nie ma przesłania. Jest akcja, szybkie tempo i to, czego od podobnych lektur oczekujemy. Bohater wybraniec odkrywa część prawdy o swoim świecie i musi stawić czoła złu i dowiedzieć się reszty rzeczy, by wszystko zrozumieć. Towarzyszy mu oczywiście dziewczyna, a przeciw sobie mają nie tylko złych ludzi, ale i nieprzyjazne otoczenie. To właściwie tyle, a tytuł obiecywał wiele więcej. Zaczerpnięty z „Otella” Szekspira, mający głęboki wydźwięk, cytat mógł obiecywać wiele, choćby zanurzenie się w kwestie społeczne i tym podobne sprawy.
Została jednak całkiem udana fantastyka, którą czyta się naprawdę przyjemnie. A to i tak sporo znaczy, na tle zalewu nijakiej literatury tego typu. Dlatego polecam, warto sięgnąć przed filmem, jeśli lubicie tego typu historie. Mam nadzieję, że Jackson zrobi z tego niezłe widowisko i że już wkrótce doczekamy się wznowienia kolejnych części serii Reeve’a na naszym rynku, co zresztą zapowiada wydawca.
Zacznę od tego, że „Zabójcze maszyny” zwróciła moją uwagę z powodu jej ekranizacji realizowanej przez Petera Jacksona (twórcy filmowego Władcy Pierścieni). Wcześniej nigdy się na nią nie natknęłam, ale że lubię steampunkowe klimaty, to chętnie po nią sięgnęłam.
Powieść rozpoczyna się dość dynamicznie, otóż poznajemy czeladnika Toma, którego oczami oglądamy Londyn, gdzie mieszka i zostajemy wprowadzenie do świata wykreowanego przez autora.
A ten jest naprawdę ciekawy i całkiem solidnie wykreowany. Mamy bowiem miasta, które poruszają się na wielkich gąsienicach, praktycznie nigdy się nie zatrzymując. Polują na siebie wzajemnie, pożerając mniejsze miasta, wioski, osady. Ale teren polowań robi się coraz bardziej jałowy, coraz więcej miast i miasteczek stara się ukryć, więc duże molochy robią się coraz bardziej zdesperowane.
Pomiędzy górami, odgrodzone od terenu polowań wielkim murem, znajduje się Shan Guo – miejsce, gdzie ludzie żyją w „stacjonarnych” miastach, miasteczkach i osadach. Gdzie kwitnie zieleń, osadnictwo, gdzie ludzie starają się żyć jak wiele wieków wcześniej ich przodkowie, z czasów sprzed wojny, która zniszczyła wtedy całą cywilizację.
Akcja jest bardzo dynamiczna i wiele się dzieje. Fabuła jest spójna i ciekawa. I choć to lektura z założenia dla młodych czytelników (główni bohaterowie mają po piętnaście lat), to próżno szukać w niej naiwnej i przesłodzonej historii, która mimo wielu kłód rzucanych pod nogi bohaterom i tak skończy się dobrze.
Ta opowieść jest momentami brutalna, tak jak życie w erze ruchomych miast i miejskiego darwinizmu, które panują w tym świecie.
Bywały momenty, gdy autorowi udało się mnie całkowicie zaskoczyć rozwojem akcji i wydarzeniami, których kompletnie się nie spodziewałam.
Jeśli chodzi o bohaterów, to mamy tu całkiem dobrze nakreślone postacie i to nie tylko te główne, ale i drugoplanowe. I choć Tom potrafił zdenerwować mnie swoją naiwnością i ciągłym wypieraniem prawdy, mimo, że niejako dostał nią prosto w twarz, to nie sposób było mi nie kibicować. Zresztą na jego przykładzie czytelnik ma możliwość krok po kroku odkryć, że życie w ruchomych miastach wcale nie jest jedynym sposobem na egzystencję, że są inne możliwości, które okazują się lepsze.
Polubiłam natomiast Hester, to jedna z nielicznych postaci kobiecych, która mnie nie irytowała. I choć ona również nie była pozbawiona wad, to jednak od samego początku zapałałam do niej sympatią. Jest dziewczyną twardą, zdeterminowaną i waleczną, ale nie pozbawioną wrażliwości i empatii i co zasługuje na pochwałę – autor nie zrobił z niej niezniszczalnej jednostki, idealnej pod każdym względem.
Wraz z rozwojem akcji, w powieści zaczynają odgrywać ważną rolę kolejni bohaterowie, córka głównego antagonisty głównych bohaterów – Katherina oraz czeladnik Bevis.
Natomiast jeśli chodzi o tych „złych” to tutaj prym wiodą Lord Burmistrz Londynu i jego Mistrz Cechu Historyków, choć w tym bezwzględnym świecie nie brakuje takich, których chęć władzy deprawuje i popycha do czynów okrutnych.
Język powieści jest bardzo prosty i tutaj faktycznie widać, że to książka dla młodego czytelnika.
Autor ma bardzo lekkie pióro i mimo, że pisze dość obrazowo, to niektóre dialogi czy opisy wydarzeń dorosłemu czytelnikowi mogą wydawać się ciut infantylne, co w sumie dla mnie dość mocno kontrastowało z częstą brutalnością, której w tej powieści nie brakuje.
Mi to jakoś szczególnie nie przeszkadzało, historia przedstawiona przez autora zaciekawiła mnie na tyle, że dałam się jej porwać. I choć niektóre rozwiązania dziś wcale nie tchną świeżością, to jednak patrząc na to, że to powieść sprzed 15 lat to autorowi należy uznanie za pomysł i jego realizację.
Chętnie sięgnę po kolejny tom tej czterotomowej serii, który ma się ukazać na jesień. Oczywiście nie odmówię sobie również wizyty w kinie, bo ta historia ma wszystko co potrzebne, żeby na ekranie robić spektakularne wrażenie.
Bardzo podoba mi się również okładka, co w przypadku wydawnictwa Amber rzadko się zdarza.
Moje ogólne wrażenia są pozytywne i pomimo pewnych słabszych stron, lekturę tej powieści uważam za bardzo udaną.
Moje Czytanie, czyli czytelniczy miszmasz