Ósmy tom przygód Avengers z serii wydawniczej Marvel Fresh! Phoenix powraca! Ognista istota z otchłani kosmosu, zdolna niszczyć całe planety, szuka nowego nosiciela – a chętnych nie brakuje! Podczas gdy najpotężniejsi ziemscy bohaterowie i złoczyńcy zaciekle rywalizują o jej moc, Thor prowadzi do boju drużynę Avengers, aby opanować to nowe zagrożenie. Ich misję komplikuje jednak tajemnicza więź łącząca Gromowładnego z Phoenix… Autorem tej opowieści jest Jason Aaron, zdobywca Nagrody Eisnera i innych najważniejszych komiksowych wyróżnień, znany z takich serii jak: „Skalp”, „Thor Gromowładny” i „Potężna Thor”, „Punisher Max” czy „Conan Barbarzyńca”. Rysunki stworzyli między innymi Javier Garrón („Inhumans kontra X-Men”, „Śmierć X”), Dale Keown („The Incredible Hulk”) oraz Luca Maresca. Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w zeszytach #39–45 serii „Avengers”.
Tytuł oryginalny: Avengers by Jason Aaron vol. 8: Enter the Phoenix
Scenarzysta: Jason Aaron
Ilustrator: Javier Garrón, Dale Keown, Luca Maresca
Tłumacz: Marek Starosta
Wydawnictwo | Egmont - komiksy |
Seria wydawnicza | Marvel Fresh |
Rok wydania | 2024 |
Liczba stron | 160 |
Format | 16.7 x 25.5 cm |
Numer ISBN | 978-83-281-6209-9 |
Kod paskowy (EAN) | 9788328162099 |
Wymiary | 167 x 255 mm |
Data premiery | 2024.03.04 |
Data pojawienia się | 2024.02.19 |
Dostępna liczba sztuk | |
---|---|
Dostępność całkowita | 151 szt. |
Dostępność w naszym magazynie | 15 szt. (realizacja jeszcze dzisiaj) |
Dostępność w punktach Bonito |
---|
ul. Jagiellońska 4 (przecznica ul. Wolności) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Dmowskiego 12 (obok stacji Gdańsk Wrzeszcz) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Staromiejska 6 (50 m od Rynku) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Piotrkowska 193 (200 m od Politechniki Łódzkiej) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Komisji Edukacji Narodowej 51 (skrzyżowanie z ul. Płaskowickiej) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Komisji Edukacji Narodowej 88 (Ursynów - metro Stokłosy) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Niepodległości 54 (przy stacji metro Wierzbno) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Chmielna 4 (50 metrów od ul. Nowy Świat) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Czapelska 48 (200 m od ronda Wiatraczna) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Kondratowicza 37 (blisko Szpitala Bródnowskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Pańska 96 (300 m od ronda Daszyńskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Powstańców Śląskich 3 (obok restauracji McDonald's) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Stawki 8 (450 m od CH Arkadia) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Wspólna 27 (przecznica Marszałkowskiej) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Żeromskiego 1 (przy stacji metra Słodowiec) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Armii Krajowej 12 (Budynek Centrum AB) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Jedności Narodowej 122 (blisko Parku Słowiańskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Plac Grunwaldzki 25 (w budynku Grunwaldzki Center) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Ruska 2 (przy Placu Solnym) | Zamów i odbierz już jutro |
Darmowa dostawa już od 299,00 zł
No i znów Aaron pokazał, że nie ma pomysłów, że nie potrafi i że wciąż odtwarza. Wziął fabułę, która była już tyle razy, że aż nie chce się do niej wracać, splótł z innymi, które tez odtwarzano masę razy i wcisnął nam jeszcze raz. Tylko, że w wersji nudnej, chaotycznej i pozbawionej większej logiki.
Ten tom mógł być sporym eventem, ale wiadomo, tak wtórny pomysł nie mógł znów być wykorzystany. Ten tom powinien zwiastować coś wielkiego i w wielki sposób się skończyć. A jest fabuła na poziomie kiepskiej gry komputerowej, z płaskimi postaciami, kiepską, chaotyczną akcją i nic poza tym. Wieje tu nudą, czytania nie ma dużo, a jednak nuży, a całość jest po prostu tak nijaka, że nawet kiedy wprowadza jakieś rewolucje, nic z nich nie wynika.
Rysunkowo też prosto jest i kiepsko. Nie wygląda to ładnie, wrażenia nie robi, a i nie ma dostatecznej dawki mocy. W skrócie: to mógł być dobry komiks, ale Aaron zepsuł go straszliwie.
Aaronowi chyba się stęskniło za „Avengers kontra X-Men”, które sam współtworzył (na szczęście nie przyłożył tam ręki na tyle, by zepsuć cały event), bo to co tu mamy to nic innego, jak jeszcze jedna taka sama opowieść, jak tamto wydarzenie. Z tym, że „AvX” nawet wtedy zbyt oryginalne nie było, a teraz to już w ogóle. Scenarzysta znów stara się zrobić to, jakby sama opowieść była eventem, konsekwentnie ciągnie to, do czego nas przyzwyczaił już w tej serii, ale jednocześnie brakuje tu całkowicie inwencji, a całość jest taka, jak widać po grafikach – złożona z wciąż tych samych, pełnych ognia scen, które mają za zadanie zamaskować braki fabularne, ale bardzo średnio im to wychodzi.
Phoenix znów powraca. Po raz kolejny. I znów, po raz kolejny, szuka nowego gospodarza. A chętnych do tej roli – znowu – nie brakuje. I, po raz kolejny, zaczyna się rywalizacja, a jednocześnie problem, bo Phoenix to zawsze kłopoty, śmierć i zniszczenie. A tu jeszcze Thora coś z tą mocą łączy i wszystko się komplikuje. Znów. Tak…
Przeglądam ten komiks i widzę wciąż to samo. Widzę ogień, bohaterów wciąż w takich samych pozach, jak rozkładają ręce, jakby chcieli popisać się klatą i ogniem. No i taką popisówką jest ten zeszyt. Aaron bierze pomysł, który był już tyle razy – nawet u niego, bo podobne rzeczy wyczyniał wcześniej chociażby we wspólnej przygodzie Spider-Mana i Wolviego – i robi to jeszcze raz, ale tak samo, jak było dotąd. Masa bohaterów, potężna moc i… No leci to sobie w ten sposób dalej, na pełnej petardzie i tyle.
Aaron się tu nie ogranicza, serwuje nam absurdalny komiks, w którym nie ma co szukać sensu, ambicji czy pomysłowości. To rzecz, którą czyta się, jak ogląda reboot jakiegoś epic movie – niby jest to samo, ale bardziej widowiskowo, a jednak słabiej. Wiadomo, dla nowych czytelników, którzy nie znają wszystkich tych takich samych fabuł to może być pewna atrakcja, choć też nie jakaś duża, bo Aaron pisze zachowawczo i dość nijako, wiecznie próbuje coś zamaskować tempem i scenami rozwałki i sprawia wrażenie, jakby miał nadzieję, że cały ten ogień i mrok zaślepią czytelników i ci nie dostrzegą, jak grubymi nićmi wszystko to jest szyte i jak rozłazi się w szwach. Ale to widać. A na dodatek ci, którzy już to znają, czytali wcześniej w lepszych wersjach i pamiętają dobrze, co było, poczują tylko większy zawód.
To może rzecz broni się graficznie? No też nie za specjalnie, jeśli mam być szczery. Na początku jest dobrze, kiedy rysuje Keown, ale dobrany tu kolor do jego kreski jakoś nie pasuje. Potem za zeszyty biorą się Javier Garrón i Luca Maresca i jakoś tak to już przestaje fajnie wyglądać. Takie cartoonowe to, nijakie, niby z założenia widowiskowe, ale nierobiące wrażenia. Płaskie to wszystko takie, dynamiczne, ale jednak tej dynamiki też nie czuć.
Ot komiks środka jakich wiele, ale bardziej przegięty, przesadzony i wtórny. Niby nadal szybko to się czyta, ale równie szybko zapomina. Więc rzecz głównie dla zagorzałych fanów. A na koniec jeszcze pytanie czemu Phoenix tłumaczyć tu jako Feniks… No niby wiem, ale...