Autor | Adam Wodnicki |
Wydawnictwo | Austeria |
Rok wydania | 2019 |
Oprawa | miękka |
Liczba stron | 32 |
Format | 12.0x20.5 cm |
Numer ISBN | 9788378663294 |
Kod paskowy (EAN) | 9788378663294 |
Waga | 60 g |
Wymiary | 120 x 205 mm |
Data premiery | 2019.09.02 |
Data pojawienia się | 2019.09.02 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
Zachwyciłem sie tym teksem, który jest poematem- łącznie z Twoim wczesnym wierszem, zachowującym świeżość. Pię120kny tekst, gratuluję. Jest w nim coś niezwykłego, wspaniale niedzisiejszego. Świat lśni, mimo że bogowie postarzeli się. Tu może jedyna uwaga: a może bogowie wcale się nie zestarzeli, może- w ukryciu- są nadal potężni? Fragment listu.
Ja fotografuję rzekę. Rzeka, drogi panie, to boska istota, ma boską twarz, jeśli pozwoli na siebie popatrzeć, można odczytać jej boskie myśli, odgadnąć boskie nastroje, uczucia. Ta rzeka mówi ludzkim głosem, tysiącem głosów. Słyszy pan ten szum? Te głosy wabią, szepczą, modlą się, nawołują. Ale nie interesują jej ludzkie losy, jest obojętna i jak bogowie nie ma litości. Ten kraj jest pełen mitów, więcej tu cieni niż ludzi. Wystarczy patrzeć. Moje fotografie mogą się wydawać absurdalne, bo chcę pokazać w nich coś, co płynie jak czas i zabiera z sobą wszystko, co pragnęlibyśmy zachować. Na dziś, na jutro, na wieczność. Na swój sposób robimy to wszyscy, wszyscy staramy się coś ocalić. Wciąż wierzę, że są tacy nieliczni którym się to...
Słowa, słowa… Nasi sprzymierzeńcy, świadkowie, sędziowie; żyjemy z nimi, obok nich, widzimy, jak się rodzą, jak żyją, jak umierają. Jedne, choć czas ich minął, opierają się, walczą o przetrwanie, inne odchodzą cicho, niezauważenie. Ileż słów odprowadziliśmy na zawsze, ile pogrzebaliśmy na cmentarzyskach pamięci. Słów, które umarły, nie da się przywrócić do życia, można je tylko opłakiwać. Ale cudem i tajemnicą jest to, że w ich miejsce rodzą się nowe. Prawdziwym dramatem jest śmierć języka, bo razem z nim w otchłań niepamięci zapada część naszej tożsamości, naszej historii, nas samych. Płacząc nad taką śmiercią, opłakujemy własne przemijanie.
Adam Wodnicki nie ogląda się na to „jak się dzisiaj pisze”. Nie wstydzi się swojej erudycji. Wie, że pisarze są żywą pamięcią kultury, że kieruje nimi czujna obserwacja tego, co jest, ale także obecność dawnych mitów – i dlatego starożytny Tezeusz może się spotkać z Kafką.
Drugi tom trzytomowej edycji Dzienników Jarosława Iwaszkiewicza (1894-1980) to nie tylko interesująca kontynuacja wielu wątków z tomu poprzedniego. Rok 1956, będący cezurą w najnowszej historii Polski, stanowi także datę graniczną w diariuszu Iwaszkiewicza, który w swoich zapiskach coraz więcej uwagi poświęca wydarzeniom politycznym. Pisarz silnie przeżywa polski Październik, z napięciem śledzi rozwój wypadków na Węgrzech, zastanawia się nad genezą swojego politycznego "zaślepienia". Jednocześnie jego zapiski nie tracą intymnego charakteru. Ważne - by nie powiedzieć: eksponowane - miejsce zajmuje homoseksualny związek pisarza z Jerzym Błeszyńskim. Dramatyczna historia tej miłości, mająca swoje literackie odzwierciedlenie w Kochankach z Marony, wiele mówi...
Strażnikami fatum Bożena Keff nazywa tych ludzi i te grupy ludzi, którzy uważali los Żydów za przesądzony, nawet jeszcze przed latem 1942 roku. Fatum pilnującym tego losu byli oczywiście hitlerowcy, którym jednak na wyrost przypisywano wszechobecność i wszechwiedzę. W tej sytuacji każda forma pomocy była z góry skazana na klęskę i karę (śmierci). Funkcją tego wyobrażenia, przekazywanego później dziesiątkami lat, na przykład w edukacji, jest ukrycie powszechnego braku empatii wobec Żydów, niechęci udzielania im pomocy, i wszechobecnego donosicielstwa. Keff, czytając literaturę polską dekad powojennych, analizuje stosunek Polaków do Żydów, a wnioski, do których dochodzi - trzymając się tekstów - budzą grozę. Zmuszają też do zadania całkiem aktualne...
Lila i Elena mają po szesnaście lat i obie czują, że znalazły się w ślepym zaułku. Lila dopiero wyszła za mąż, ale przyjęcie nazwiska męża wiąże się dla niej z utratą własnej tożsamości. Elena to wzorowa uczennica, ale właśnie podczas ślubu przyjaciółki odkrywa, że nie czuje się dobrze ani w dzielnicy, ani poza nią. Podczas burzliwej młodości dziewczęta czasami gubią się i ponownie odnajdują. A wszystko w scenerii Neapolu, Włoch, które powoli nabierają alarmujących i dobrze znanych cech. „Czytanie Ferrante to niesamowite doświadczenie. W jej pisaniu tkwi ogromna i niepokojąca szczerość” – „Boston Globe”. „Opisana historia oszałamia rozmachem, wielością postaci i wątków… Zawiła historia przyjaźni splata się z historią miasta...
„Spośród wielu sposobów, do których uciekają się pisarze, by opowiedzieć świat, preferuję posługiwanie się narracją precyzyjną, jasną i uczciwą, która opisuje fakty z życia codziennego w sposób fascynujący” – z wywiadu z autorką. „Ferrante udało się to, co poza Umberto Eco nie udało się we Włoszech po wojnie żadnemu z wielkich pisarzy mężczyzn – ani Primowi Leviemu, ani Italowi Calvinowi, ani włoskim noblistom poetom, Salvatoremu Quasimodo i Eugeniowi Montalemu, oraz dramaturgowi Dario Fo. Zyskała wielką popularność wśród światowej publiczności” – Juliusz Kurkiewicz, „Gazeta Wyborcza”. Sześćdziesięcioletnia Elena Greco dowiaduje się, że Lila, jej przyjaciółka z czasów dzieciństwa, zniknęła bez śladu. Elena przypuszcza, że...
Nowa, długo oczekiwana książka laureata Paszportu „Polityki” Osobiste dramaty, miłości, zdrady i rozstania, świecące pustkami kieszenie i marzenia o fortunie. Nadzieja na sprawiedliwy świat, do którego nieuchronnie wdziera się Zagłada. Zwyczajna rodzina. Nathan tęskni za Nowym Jorkiem, Rywka marzy o wycieczce nad morze. Wychowują szóstkę dzieci, które szybko dorastają: Rena zakochuje się ze wzajemnością w żonatym mężczyźnie, Rudek idzie na filologię klasyczną, ale jest realistą, więc znajduje pracę w Syndykacie Świec. Hesio i Salek ulegają fascynacji ideą komunizmu i grozi im aresztowanie, a Wela i Nusek nie mogą się już doczekać tej wymarzonej dorosłości. Poznajemy każdego z bohaterów osobno, zaprzyjaźniamy się z nimi, odkrywamy ich słabo...
Fragmenty… odniosły, po ukazaniu się w 1977 roku, niezwykły sukces rynkowy. Niezwykły i zaskakujący, bo to zakorzenione i w semiologii, i w literaturze dzieło profesora Collège de France Rolanda Barthes'a (1915–1980) stanowi niejakie wyzwanie wobec intelektu czytelnika. Zarazem jednak urzeknie go świeżością mówienia o sprawach miłości istotnych dla każdego. Książka ma strukturę słownika „pojęć miłosnych” (afirmacja, asceza, czułość, katastrofa), z których każde stanowi pretekst do minieseju. Patronem jest Goethe – między innymi z tego powodu, że autor Cierpień młodego Wertera, wokół których krąży myśl Fragmentów… napisał swoją powieść, aby zaradzić osobistemu kryzysowi. Również u podłoża książki Barthes'a leży głęboko skrywany...
Wybór najlepszych opowiadań, esejów i wierszy jednego z najwybitniejszych polskich pisarzy, Jarosława Iwaszkiewicza, zebranych w jednym tomie. Wśród nich są między innymi Panny z Wilka, Tatarak, Brzezina, Matka Joanna od Aniołów, Kościół w Skaryszewie.
Ja fotografuję rzekę. Rzeka, drogi panie, to boska istota, ma boską twarz, jeśli pozwoli na siebie popatrzeć, można odczytać jej boskie myśli, odgadnąć boskie nastroje, uczucia. Ta rzeka mówi ludzkim głosem, tysiącem głosów. Słyszy pan ten szum? Te głosy wabią, szepczą, modlą się, nawołują. Ale nie interesują jej ludzkie losy, jest obojętna i jak bogowie nie ma litości. Ten kraj jest pełen mitów, więcej tu cieni niż ludzi. Wystarczy patrzeć. Moje fotografie mogą się wydawać absurdalne, bo chcę pokazać w nich coś, co płynie jak czas i zabiera z sobą wszystko, co pragnęlibyśmy zachować. Na dziś, na jutro, na wieczność. Na swój sposób robimy to wszyscy, wszyscy staramy się coś ocalić. Wciąż wierzę, że są tacy nieliczni którym się to...
Tam, gdzie trawa ma tylko jedno pragnienie, aby zachować zieloność, a krzemień, aby dawać świadectwo rozdzielenia wody od piasku, więź staje się literaturą, a Księga światem.Powrót do Księgi toruje w głębinie swą drogę jako ostatnia część tryptyku, na który składają się Księga Pytań i Księga Jukiela.
Zachwyciłem sie tym teksem, który jest poematem- łącznie z Twoim wczesnym wierszem, zachowującym świeżość. Pię120kny tekst, gratuluję. Jest w nim coś niezwykłego, wspaniale niedzisiejszego. Świat lśni, mimo że bogowie postarzeli się. Tu może jedyna uwaga: a może bogowie wcale się nie zestarzeli, może- w ukryciu- są nadal potężni? Fragment listu.
Słowa, słowa… Nasi sprzymierzeńcy, świadkowie, sędziowie; żyjemy z nimi, obok nich, widzimy, jak się rodzą, jak żyją, jak umierają. Jedne, choć czas ich minął, opierają się, walczą o przetrwanie, inne odchodzą cicho, niezauważenie. Ileż słów odprowadziliśmy na zawsze, ile pogrzebaliśmy na cmentarzyskach pamięci. Słów, które umarły, nie da się przywrócić do życia, można je tylko opłakiwać. Ale cudem i tajemnicą jest to, że w ich miejsce rodzą się nowe. Prawdziwym dramatem jest śmierć języka, bo razem z nim w otchłań niepamięci zapada część naszej tożsamości, naszej historii, nas samych. Płacząc nad taką śmiercią, opłakujemy własne przemijanie.
Adam Wodnicki nie ogląda się na to „jak się dzisiaj pisze”. Nie wstydzi się swojej erudycji. Wie, że pisarze są żywą pamięcią kultury, że kieruje nimi czujna obserwacja tego, co jest, ale także obecność dawnych mitów – i dlatego starożytny Tezeusz może się spotkać z Kafką.
Drugi już arlezjański notes podróżny do prowadzenia prywatnych zapisków, ilustrowany fotografiami i tekstami profesora Adama Wodnickiego (na francuski tłumaczyła Zofia Bobowicz). Strony numerowane, notes z indeksem ułatwiającym porządkowanie dokonanych wpisów.
„Jeśliby dla zapisanych w tej książce opowieści szukać jakiegoś skrótu, metafory, można by powiedzieć, że są jak gest uniesienia dłoni, kiedy o chłodnym poranku, stojąc na osnutym węglowym dymem i mgłą kolejowym peronie, żegna się tych, którzy odjeżdżają na zawsze, nie wiedząc na pewno, czy żegna się ich, czy siebie. Mgła zaciera kontury rzeczy, w oświetlonych oknach widać jakieś postacie, twarze sprzed lat – nierozpoznawalne już, chociaż znajome; za chwilę znikną w ciemności, pozostanie pustka, której przecież nie sposób wypełnić słowem. Wtedy szuka się jakiegoś zaklęcia, gestu, znaku, czegokolwiek, co mogłoby zatrzymać czas, ocalić go od zapomnienia, choćby tym znakiem mógł być tylko gest podniesienia dłoni”. – Adam Wodnicki, O...
Bonito
O nas
Kontakt
Punkty odbioru
Dla dostawców
Polityka prywatności
Ustawienia plików cookie
Załóż konto
Sprzedaż hurtowa
Bonito na Allegro