Jedna nieprzemyślana decyzja może na zawsze odmienić nasz los. Boleśnie przekonała się o tym Maria, której urażona w młodości duma przekreśliła szansę na szczęście u boku ukochanego. Jesienią życia na swojej drodze spotyka Paulinę, dla której ostatni rok nie był sprzyjający. Po trudnym rozstaniu dziewczyna ma złamane serce, a do jej drzwi coraz częściej puka samotność. Teraz jeszcze zmuszona jest spędzać czas z dojrzałą podopieczną fundacji, w której pracuje, a przecież wcale nie przepada za starszymi ludźmi. Ten grudzień zapowiada się naprawdę fatalnie! Sprawy komplikują się jeszcze bardziej, gdy Paulina odkrywa, że z Marią łączy ją o wiele więcej, niż mogła przypuszczać. Poznając historię nowej znajomej, zaczyna uświadamiać sobie, co tak naprawdę jest ważne. Czy dzięki temu uda jej się zawalczyć o życie, jakiego pragnie?
Natasza Socha, mistrzyni świątecznych opowieści, powraca z historią, która napawa nadzieją, radością oraz wiarą w przyszłość. I po raz kolejny udowadnia, że dobrzy ludzie są wokół nas – wystarczy się dobrze rozejrzeć.
Autor | Natasza Socha |
Wydawnictwo | Wydawnictwo Literackie |
Rok wydania | 2022 |
Oprawa | miękka ze skrzydełkami |
Liczba stron | 264 |
Numer ISBN | 978-83-08-07688-0 |
Kod paskowy (EAN) | 9788308076880 |
Data premiery | 2022.11.09 |
Data pojawienia się | 2022.10.28 |
Dostępna liczba sztuk | |
---|---|
Dostępność całkowita | 6 szt. |
Dostępność w naszym magazynie | 6 szt. (realizacja już jutro) |
Dostępność w punktach Bonito |
---|
ul. Jagiellońska 4 (przecznica ul. Wolności) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Dmowskiego 12 (obok stacji Gdańsk Wrzeszcz) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Staromiejska 6 (50 m od Rynku) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Piotrkowska 193 (200 m od Politechniki Łódzkiej) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
al. Komisji Edukacji Narodowej 51 (skrzyżowanie z ul. Płaskowickiej) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Komisji Edukacji Narodowej 88 (Ursynów - metro Stokłosy) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Niepodległości 54 (przy stacji metro Wierzbno) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Chmielna 4 (50 metrów od ul. Nowy Świat) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Czapelska 48 (200 m od ronda Wiatraczna) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Kondratowicza 37 (blisko Szpitala Bródnowskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Pańska 96 (300 m od ronda Daszyńskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Powstańców Śląskich 3 (obok restauracji McDonald's) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Stawki 8 (450 m od CH Arkadia) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Wspólna 27 (przecznica Marszałkowskiej) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Żeromskiego 1 (przy stacji metra Słodowiec) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Armii Krajowej 12 (Budynek Centrum AB) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Jedności Narodowej 122 (blisko Parku Słowiańskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Plac Grunwaldzki 25 (w budynku Grunwaldzki Center) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Ruska 2 (przy Placu Solnym) | Zamów i odbierz już jutro |
Darmowa dostawa już od 299,00 zł
Czy nie czujecie czasami mocnego uderzenia gorąca, nie świecą Wam się oczy na widok dobrze znanego nazwiska w dziedzinie literatury? Zagorzali fani czytania z całą pewnością niejednokrotnie doświadczyli tak fantastycznego uczucia. Jeśli o mnie chodzi, zawsze cieszę się, gdy Natasza Socha stworzy coś nowego- obojętne, czy zaproponowana powieść ma wydźwięk świąteczny, czy też nie. „Kolęda na cztery ręce” akurat ma, ale pisarka z niczym nie przesadziła i nie ułożyła przesłodzonej opowieści. Zresztą, osoby znające twórczość Nataszy Sochy mogą spodziewać się bardzo charakterystycznych elementów: ripost, ciętego języka, radości mieszanej z zadumą i powagą. Taka właśnie jest autorka „Kolędy na cztery ręce”- potrafi dopasować się do wielu odbiorców i za to między innymi bardzo ją sobie cenię i wracam do stworzonych przez nią książek. Oby nigdy nie doświadczyła czegoś w rodzaju wypalenia zawodowego- wtedy bardzo bym za nią tęskniła.
Czy dziwne jest czytanie powieści z przesłaniem bożonarodzeniowym w lutym? Ja nie widzę w tym żadnej rozbieżności. Po pierwsze, najnowsza książka Nataszy Sochy dopiero teraz była dostępna w mej ulubionej filii bibliotecznej. Po drugie, zawsze jestem zdania, że powieści promujące wydarzenia między 24-27 grudnia to tylko otoczka, bo tak naprawdę trzeba skupić się na innych wątkach zawartych w lekturze. W przypadku „Kolędy na cztery ręce” pierwszoplanową bohaterką staje się Paulina. Dziewczyna jest młoda i angażuje się w bardzo pozytywną akcję. Pracuje ona bowiem w fundacji, która robi coś absolutnie zaskakującego i dobrego jednocześnie. W czasie świąt Bożego Narodzenia pracownicy fundacji, w tym Paulina właśnie, mają niejako „wypożyczać” starsze osoby, by mogły one wczuć się rolę przyszywanych babć i dziadków. W życiu głównej bohaterki wydarzy się jednak coś, co sprawi, że to ona jako dorosła osoba spotykać się będzie z samotną bezdzietną i bardzo specyficzną panią Marią. Czy młoda i nowoczesna Paulina będzie umiała dogadać się z kimś, kto lubi grać na fortepianie i mieszka w dość starym mieszkaniu? Czy wiele lat różnicy między dwiema kobietami da się im we znaki? O czym będą rozmawiały i jak spożytkują dany im czas? Ja tego nie opowiem, ale serdecznie polecam zatopienie się w lekturze, warto to zrobić!
Natasza Socha nie byłaby sobą, gdyby do swojej najnowszej powieści nie dodała czegoś tajemniczego. Autorka poczęstowała nas bowiem drugą historią, na dodatek wyróżnioną inną czcionką. Czytelnicy zapoznają się z wielką miłością między Zosią a Frankiem. Ich wątek toczy się w bardzo dalekich dla nas czasach, bo obecni odbiorcy nie znają na przykład elitarnych sklepów typu Pewex. Czy dawna miłość była rzeczywiście o wiele bardziej prawdziwa i mocna, niż ta obecna, naznaczona lajkami i internetowymi znajomościami? Co takiego łączy obie te historie? Ja tego oczywiście nie zdradzę. Powiem tylko, że wciągające są obie opowieści.
Autorka świetnie pokazała nam, jak to dobrze jest mieć babcię i dziadka. Niestety, ja nie znam tego fantastycznego uczucia, dlatego nie wstydzę się tego, że podczas lektury czasami poczułam łzy spływające po mych policzkach. Zastanowiłam się nad czymś jeszcze: czy człowiek wiekowy zawsze jest nudny, zrzędliwy i nieobyty z dzisiejszymi zasadami życia? A może bywa odwrotnie i niekiedy jest to postać o wiele żywsza i ciesząca się z drobiazgów? Jestem przekonana, że trafiamy w swoim życiu na choćby i osiemdziesięciolatków, którzy mogą w łatwy sposób przekazać nam wiele wartościowych prawd.
Dziękuję autorce także za to, że z zamiłowaniem wraca ona do swojego rodzinnego Poznania. Jest to i moje rodzinne miasto, tu się urodziłam, wychowałam i nadal mieszkam. Prawdziwą ucztą literacką było zatem dla mnie spacerowanie wokół Cytadeli, ulicy Fredry czy Starego Rynku, gdzie do dziś radośnie trykają się koziołki. Osadzenie akcji właśnie w Poznaniu zasługuje w mych oczach na dodatkową gwiazdkę podwyższającą ogólną ocenę powieści.
W książce tej wszystko jest dobrze przemyślane, zachęca nas nie tylko fabuła, ale i cudna okładka oraz przejrzysty druk, który ułatwia czytanie. Rozdział kończący całą powieść jest mądry i lepiej, by jego treść pozostała z nami na dłużej.
Polecam!
Dziadkowie… och jak ja za nimi tęsknię. Tak bardzo się cieszę, że mogłam poznać całą czwórkę. Często wspominam nasze rozmowy, spotkania, czasem wygłupy… brakuje mi tego, tego ile mogłam się od nich dowiedzieć…
Ostatnio to historia @nataszasocha sprawiła, że dziadkowie „pojawili się w mojej głowie” i cały czas tam są…
Choć może się wydawać, że to książka świąteczna to nie Boże Narodzenie jest tutaj najważniejsze, a bliskość z drugim człowiek, miłość i wspomnienia, bo "im bardziej przyjemne są myśli co było kiedyś, tym lepsze jest nastawienie do teraźniejszości".
Paulina nie może ułożyć sobie życia, odnaleźć radości w codzienności i polubić samej siebie w stu procentach, a do tego musi naprawić błąd jaki popełniła. Aby „odpokutować” swoje przewinienie zobowiązana jest do spędzenia grudnia z panią Marią, starszą kobietą. Czy obie panie będą potrafiły porozumieć się mimo bariery wiekowej, a może okaże się, że są sobie bardzo bliskie?
Początek historii zaczął się można powiedzieć zwyczajnie, ale z każdą stroną, kiedy poznawałam kolejne sekrety tej opowieści, kiedy sama zaprzyjaźniałam się z panią Marią i Pauliną w moich oczach pojawiało się coraz więcej łez.
Wydarzenia z tu i teraz, opisy spotkań Pauliny i Pani Marii przeplatane są pewną historią sprzed wielu lat, historią Zośki i Franka, piękną, ale też bardzo bolesną. Długi czas zastanawiałam się, dlaczego autorka o nich wspomina, czy ma to jakiś związek z teraźniejszością… finał sprawił, że jednocześnie moje serce rozpadło się wiele kawałków z żalu, ale z drugiej strony płakałam ze wzruszenia, bo takich historii nie ma wiele, tak niesamowitych, niezwykłych, pełnych miłości…
Morał jest jeden: kochajcie miłością prawdziwą i dbajcie o siebie nawzajem. Nie zapominajcie o swoich nestorach: „zawsze wydawało mi się, że liczy się tu i teraz. Ale przecież bez tego, co było kiedyś, jesteśmy w pewnym sensie niekompletni. Przecież nie wzięłam się z powietrza, jestem częścią nie tylko moich rodziców, ale również ich przodków.”
Natasza Socha stworzyła bardzo ciepłą historię. W jej najnowszej powieści "Kolęda na cztery ręce" poznacie dwie kobiety, które prawdopodobnie nigdy by się nie spotkały. Mają podobne problemy, chociaż dzieli je spora różnica wieku. Jedna jest młoda, a druga w podeszłym wieku. Ta pierwsza nie trawi staruszków.
Paulina ma wiele problemów. Jednym z nich jest brak życiowego celu. Dziewczyna nie wie, co chce w życiu robić. Idzie na urodziny koleżanki. Wraca pijana i ...
To, co się stało później, mną wstrząsnęło. Byłam ciekawa, jak wybrnie z tej nieciekawej sytuacji. Autorka bardzo dobrze się z tą sprawą rozprawiła. Pokazała naszej bohaterce cel, chociaż początkowo Paulina ostro się temu sprzeciwiała. Śmiało mogę stwierdzić, że to, co się jej przytrafiło, było lekkim popchnięciem w dobrą stronę. Bardzo polubiłam tę bohaterkę. Każdy zasługuje na drugą szansę. Czy ją w 100% wykorzystała? Dowiecie się, czytając "Kolędę na cztery ręce".
Drugą bohaterką jest pani Maria (Zośka), która została adoptowana na święta przez Paulinę. Jest to bardzo mądra kobieta, która w swoim życiu wiele przeszła. Od razu dodam, że nie jest typową staruszką. Czy obie bohaterki się dogadają? Czy obie panie się czegoś nowego nauczą?
Bardzo ciekawa historia pokazująca między innymi, o co tak naprawdę chodzi w święta. Czy myślicie, że chodzi o prezenty, porządek i mnóstwo nowych potraw? Jeżeli nie znacie na to odpowiedzi, to koniecznie musicie poznać "Kolędę na cztery ręce". Pani Maria wam wszystko dokładnie wyjaśni.
W całej tej książce nie brakuje dobrego humoru. Możecie śmiać się do upadłego. Zakończenie to istny wyciskacz łez. Płakałam jak bóbr. Jak myślicie ze szczęścia, czy raczej z rozpaczy?
Ciekawa czytelnicza propozycja nie tylko w okresie świątecznym.
Jeżeli lubicie dobre obyczajówki, to koniecznie sięgnijcie po powieść "Kolęda na cztery ręce".
Ciekawa fabuła, bardzo dobra akcja i jeszcze lepsze bohaterki sprawiają, że nie można oderwać się od czytania tej historii.
Przeczytałam ją dosłownie w ciągu jednego dnia.
Na końcu książki znalazłam coś, czego się nie spodziewałam. 5 świątecznych przepisów niekoniecznie kulinarnych. Można je śmiało podciągnąć pod Noworoczne postanowienia.
Zapomniałabym dodać, że poznajemy życie obu kobiet. Poznajemy Marię (Zośkę), jak była młodsza i Paulinę w czasach obecnych. Dzięki temu dowiadujemy się, jaka tragedia spotkała naszą starszą bohaterkę.
Z całego serca polecam tę przepiękną opowieść, mommy_and_books.
Ps.
Warto czytać dobre książki.
Dla Pauliny los ostatnio nie jest łaskawy. Ma za sobą trudne rozstanie, czuje się samotna i do tego wszystkiego dochodzą problemy z prawem.
Pani Maria to starsza osoba, która chłonie życie i próbuje coraz to nowych rzeczy, nawet jeśli mogą wydawać się zbyt kontrowersyjne.
Paulina i pani Maria będą spędzać ze sobą bardzo dużo czasu. Początkowo młoda dziewczyna będzie zła i uzna, że towarzystwo starszej kobiety jest dla niej utrapieniem, ale szybko się to zmieni.
Czy przyjaźń między staruszką, a młodą dziewczyną jest możliwa? Ta książka pokazuje, że jak najbardziej.
?Kolęda na cztery ręce? to wspaniale opisana relacja osób młodych i starszych.
Książka pokazuje jak ważne jest dbanie o osoby starsze. Ważne jest pielęgnowanie relacji.
Osoby starsze często czują się bardzo samotne, a również nie zrozumiane i nie doceniane. Postarajmy się poświęcić im chwilę uwagi.
Książka miejscami wzrusza, ale również bawi. Idealna na przedświąteczny czas, ale nie tylko.
Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją pierwszej przeczytanej świątecznej książki w tym roku i oficjalnie otwieram sezon na Last Christmas! Nie wiem jak Wy, ale ja z pierwszym śniegiem całkowicie nastroiłam się świątecznie, a „Kolęda na cztery ręce” jeszcze bardziej mi w tym pomogła!
„Kolęda na cztery ręce” to przepiękna i ciepła opowieść o międzypokoleniowej przyjaźni, która połączyła dwie całkiem odmienne dusze. Paulina jest młodą dziewczyną, która twardo stąpa po ziemi i po drodze zgubiła gdzieś „ducha świąt”. Dodatkowo aktualnie przeżywa rozstanie i jest przekonana, że wszystko dzieje się na przekór jej myśli. Pani Maria z kolei, to przeurocza staruszka, która stara się czerpać z życia pełnymi garściami i próbować coraz to nowszych form rozrywki. Jak możecie się domyślić z takiej znajomości wyniknie mnóstwo, zarówno zabawnych, kłopotliwych, jak i wzruszających sytuacji.
Jestem zauroczona! To idealne słowo, które opisze mój stosunek do tej książki! Zarówno podczas lektury, jak i po jej skończeniu, po prostu nie mogłam przestać się uśmiechać! Ta historia jest definicją wieczoru z gorącą herbatą, kocykiem i najlepiej jeszcze śniegiem za oknem! Niesamowicie ciepła i komfortowa na pewno roztopi najzimniejsze serduszka i poprawi humor niejednemu z Was.
Sam pomysł na adopcję dziadków na święta? No błagam, na pewno nie tylko ja uważam, że jest przecudowny! (Od razu musiałam sprawdzić, czy coś takiego rzeczywiście ma miejsce) Nie da się nie kochać pani Marii, która mimo swojego wieku, zaraża wszystkich dookoła pozytywną energią i uśmiechem. Na pochwałę zasługuje również świąteczny klimat, który jest tak świetnie poprowadzony, że można się poczuć jak w amerykańskim filmie!
Oprócz głównego motywu dostajemy również wątek z przeszłości, który w zgrabny sposób łączy się z teraźniejszością. Co prawda już w trakcie czytania można przewidzieć jak, (a przynajmniej mi się to udało), ale w ogóle nie odbiera to frajdy!
Jeśli miałabym się do czegokolwiek przyczepić, ewentualnie mogłabym do dużej liczby mądrości zawartych w tej książce. Oczywiście wszystkie są istotne, piękne i naprawdę ważne, ale jednak zwłaszcza na początku rzucało mi się to w oczy.
„Kolęda na cztery ręce” jest idealną pozycją na rozpoczęcie świątecznego sezonu, który zbliża się do nas coraz szybciej. Pozwoli Wam na chwilę zwolnić (chociaż czyta się ją błyskawicznie, aż szkoda!) i oderwać się od rzeczywistego świata, codziennego stresu. Pozycja obowiązkowa dla każdego świątecznego fana!
Paulina te święta spędzi z nieznajomą starszą panią, została na nią (dosłownie) skazana. Ten czas sprawi, że bohaterka całkowicie zmieni swoje nastawienie do „siwych głów”, szczególnie że pani Maria daleka jest od zmierzłego stereotypu.
„Kolęda na cztery ręce” to przyjemna w odbiorze opowieść o przyjaźni, którą można spokojnie stworzyć nawet pomimo dużej różnicy wieku. Sporo w niej romantyzmu i ciepła, idealnie pasuje do bożonarodzeniowego klimatu. Pomiędzy rozdziałami przewija się też historia tajemniczej Zośki, ale by dowiedzieć się, jaki jest związek pomiędzy tymi trzema osobami, trzeba czytać do końca.
Postawiłam trochę niższą ocenę, bo bardzo drażniły mnie niektóre docinki Marii. Staruszka była dosyć ekscentryczna, kolorowa, nowoczesna, podobało jej się, że jej osoba rozmija się z wyobrażeniami Pauli na temat staruszków. Często w takich momentach Maria specjalnie zawstydzała Paulinę, mówiąc coś w stylu „i co, miło spędziłaś dzień, mimo że z geriatrycznym odpadem?”. Jasne, to dawało nam znać, że bohaterka ma dystans do siebie, ale w moim odczuciu było bardziej nieuprzejme niż zabawne.
Książkę polecam czytelnikom, którzy uwielbiają powieści obyczajowe i historie wielkich miłości zwykłych ludzi, które rozgrywają się na przestrzeni lat. Zakończenie, nawet jeśli domyślimy się go już wcześniej, wzruszy nawet największego marudę. Dobra pozycja na prezent dla mamy, babci, starszej siostry… chociaż w mojej rodzinie to tata uwielbia takie powieści, więc może faktycznie, jak uczy nas „Kolęda…”, lepiej nie szufladkować.
Jeśli poszukujesz ciekawej książki świątecznej, to ,,Kolęda na cztery ręce” jest warta uwagi! Powieść jest niezwykle klimatyczna, a przy tym porusza ważne tematy. Autorka zawarła w powieści kwestie dotyczące starości, przemijania i doceniania chwili. Książka potrafi rozbawić i poruszyć do łez. Czytelnik wnika w opowieść i nie chce jej odłożyć choćby na moment.
Ciepła niczym kakałko powieść potrafi rozgrzać serce. Czytelnik zostaje tak pochłonięty tekstem, że nie zauważa kiedy przewrócił ostatnią stronę. Książka emanuje magią świąt. Po lekturze czytelnik bardzo docenia małe, codzienne przyjemności. Zaduma towarzysząca książce sprawia, że ,,Kolęda na cztery ręce” jest czymś więcej niż tylko świąteczna powieścią - jest również wartą poznania historią, z intrygującym przesłaniem.
Polecam ,,Kolędę na cztery ręce” czytelnikom, którzy układają listę książek idealnych na święta. Powieść zdecydowanie wprowadza odbiorcę w klimat Bożego Narodzenia. Lektura jest piękną historią, którą warto poznać, zwłaszcza w okresie świąt.