Józef Mackiewicz na osnowie ludzkich przeżyć pisze historię, ona jest bohaterką książki. Nie umiem sobie inaczej wyjaśnić, dlaczego gdzieniegdzie świetną kompozycję powieści rozrywa, rozsadza jakby, publicystyka dowodów, cytatów, cyfr, skąd nagle pośrodku znakomitego toku narracji mapy, po co dokumentacja rozkazów dziennych, listów, telefonogramów, świadków i raportów? Rzecz to niezmiernie ciekawa, jak to suche, rzeczowe autentyzowanie przydaje książce napięcia miast je przerywać, jak podnosi zainteresowanie czytelnika na jakiś wyższy poziom, bardziej jeszcze chciwy tych wszystkich faktów. W tym właśnie niemal „antypowieściowym” chwycie ujawnia się najżywiej rasowy, nieomylny artyzm Józefa Mackiewicza.
Osobno trzeba by napisać o języku Mackiewicza – nie o zaletach prozy, znakomitych stylistycznie skrótach, śpiewnych frazach, ale o jej werystycznym, okrutnym słownictwie żołnierskim, o dosadności przekleństw i wulgarności. W tym szczególnym języku odkryć można najbardziej rozmaite pierwiastki – i kabalistyczne zaklinanie losu, i jego prowokację, i celowe bluźnierstwo, jako kompensację podświadomej religijności, i samoobronę przed strachem i psychicznym szokiem, i ucieczkę przed słabością, i wmawianie sobie męskiej krzepy, i próbę sprostania grozie życia przez brutalność ekspresji – To wszystko i jeszcze coś poza tym, jeszcze coś tajemniczego, nie rozwiązanego dotychczas przez dociekania psychologiczne – to wszystko składa się na język żołnierski, który Mackiewicz oddaje, notuje z muzyczną wiernością jego kadencje.
Autor | Józef Mackiewicz |
Wydawnictwo | Kontra |
Rok wydania | 2018 |
Oprawa | twarda |
Liczba stron | 526 |
Format | 13.0 x 20.0 cm |
Numer ISBN | 9780907652946 |
Kod paskowy (EAN) | 9780907652946 |
Waga | 672 g |
Wymiary | 130 x 200 mm |
Data premiery | 2018.06.20 |
Data pojawienia się | 2018.06.20 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
„Powieść niniejsza jest, chronologicznie, dalszym ciągiem Drogi donikąd. To znaczy, przedłużeniem jej w czasie, ale tylko częściowo w tym samym terenie. Niektóre osoby z tamtej powieści grają w tej główną rolę; o innych nieraz się wspomina. Akcja powieści toczy się na tle zdarzeń historycznych, ściślej: pewnych fragmentów minionej wojny, i jest z nimi związana. Przedstawienie tych zdarzeń w powieści nie ma na celu narzucania czytelnikowi jakiejkolwiek „tezy”, bądź podejmowania „polemiki politycznej”. Jest wyłącznie próbą opisania tego, co było. Zastosowałem metodę wprowadzania postaci powieściowych w bezpośrednie zetknięcie nie tylko z autentycznymi wypadkami, ale też z autentycznymi ludźmi działającymi w tamtym czasie. Odbiega to, rzecz z...
Powiem panu, przyznaję się do grzechu, ale nie bardzo ja wierzę w boskość Pisma Świętego. Według wszystkiego, wygląda, że pisali je tylko ludzie... Ale jest tam jeden ustęp naprawdę boski, ten o rzucaniu chlebem w odwet na rzucony kamień. To coś więcej niż prosta formuła: kochaj bliźniego. Jest to formuła przecinająca raz na zawsze, nigdy nie kończący się łańcuch krzywdy izemsty, ciosu i kontrciosu, wyzysku i żądzy odwetu, słowem złego uczynku, który pociąga za sobą ogniwa nowych złych uczynków. W ten sposób słowa te można by uważać za idealny program, rozwiązujący za jednym zamachem zagadnienia wszelkich systemów socjalnych. Ale właśnie boski jest przez to, że jest najbardziej: nie-ludzki, i trudno sobie wyobrazić, by go człowiek mógł wymy...
„Kontra jest utworem, po którego przeczytaniu obcy czytelnik nie domyśliłby się, że autorem jest Polak.” – Michał K. Pawlikowski, „Wiadomości”, Londyn, 6 października 1957 „Po czym p. Pawlikowski wyrokuje, że ja jestem pisarzem bardzo polskim, a Mackiewicz... ogólnoludzkim. ... Mackiewicz jest – oczywiście – rdzennie, do szpiku kości polsko-kresowym artystą... ale to – rzecz jasna – w niczym nie przeszkadza jego ogólnoludzkości... gdyż sztuka jest (jak z dawna i dobrze wiadomo) wyniesieniem prywatnej, poszczególnej, lokalnej, nawet zaściankowej konkretności do wyżyn wszech... do wymiaru kosmicznego...” – Witold Gombrowicz, Dziennik 1957–1961
Wczoraj skończyłem czytać Drogę donikąd. Brawo. Doskonałe! Insza rzecz, że książka nie należy do rodzaju krzepiących. Gdyby akcja toczyła się, powiedzmy, w Poznańskiem, a nie na ziemi, która była moją (przybraną) ojczyzną, tobym prawdopodobnie oddawał się tylko chudożiestwiennym wpieczatlenijam najwyższej klasy. Ponieważ jednak chodziło o ojczyznę, więc czytając - stradał... [...] Natomiast czytając nie raz pomyślałem jak bym ja sam się zachował na miejscu tego lub owego. I wiesz, że z przerażeniem przyszło mi do głowy, źe - kto wie - może pod wpływem strachu (a może nie tego pospolitego strachu a pod wpływem ciśnienia atmosferyczno-sowieckiego) i ja bym pokriwił duszoj... I to było dla mnie najstraszliwszą rewelacją tej książki!Michał K...
„Lato, lato! Czasem przychodzi taka myśl do głowy: gdybyż to człowiek był w stanie zielenią liści i zielenią traw do tego stopnia napchać sobie pełne oczy, urozmaicić kolorami kwiatów, zgarnąć do tego z powierzchni rzeki promienie słońca, a później zacisnąć ten obraz pod powiekami, zachowując w wieczność, która go czeka pod ziemią! Ale nie jest w stanie. Pejzaż jak deszcz spływa po wierzchu; przechodzą chmury, przechodzą obłoki po niebie, a oczy zaszłe bielmem śmierci nigdy… słyszycie to słowo: nigdy! widzieć już ich nie będą. Bardzo trudno jest pojąć taki stan rzeczy. Trzeba by się długo zastanawiać, a wiadomo – nie każdy ma czas po temu. A zresztą, zamyślisz się, od tego głowa boli. Po co w takim razie wszystko? Po co pszczoła leci p...
Daleko byśmy odbiegli od tematu niniejszej książki, gdybyśmy chcieli rozważać objawione Prawdy Boże i wchodzić w ocenę komentarzy ludzkich. Łatwo przedstawić sobie można uśmiech lekceważącego pobłażania na ustach uczonych w Piśmie ojców Kościoła, z jakim traktują dyskusję teologiczną dyletanta, który podejmuje się przyznawać jednym rację, wytykać błędy innym w sprawach stanowiących temat dla laika niedostępny, przez rzeczoznawców, w łasce i niełasce Ducha św., debatowanej od dwóch bez mała tysięcy lat. To nie jest celem tej pracy. Celem jest zarejestrować fakty dla laika dostępne, oczywiste dla oka, świadomości i sumienia prostego człowieka, aby podjąć próbę ustalenia pewnych rzeczy, jak się one mają w ich stosunku do obecnej rzeczywisto...
Po niebie ciągnęły odwilżowe chmury. Na tle ich monotonnie przepływającej masy, tknięty został obrazem, który dojrzał, a który właściwie nosił w oczach od paru ostatnich lat przebywania w opanowanej wojną Europie: Obok świętego o wzroku z wiarą utkwionym w niebo, stał drugi bez głowy; olbrzymie anioły dmące w olbrzymie fanfary jakowyś hymn triumfalny do nieba, dęły go w dalszym ciągu, choć jeden miał tylko pół trąby, a drugi leciał w ogóle bez rąk. Dumna postać na podniebnej krawędzi, wznosząca się z harfą, nie miała strun, lewej piersi, nosa i wszystkich palców u prawej nogi. Nad kompletną ruiną pewnego dachu pozostała tylko figura składająca ręce do nieba; ongiś wskazywała ludziom na dole kierunek, do którego winni dążyć, ale co robił...
„Mackiewicz pisał na przykład, że ideologia bolszewików miała charakter totalitarny, czego nie można wyjaśnić w kategoriach ciągłości pomiędzy myślą rosyjską a sowietyzmem; że komunizm nie jest internacjonalizmem, lecz że podsyca i posługuje się nacjonalizmami; że nacjonalizm zniszczył tożsamość historyczną i kulturalną narodów w Europie Wschodniej; że bolszewizm i nacjonalizm jako formy polityki prowadzą do rasizmu politycznego; że ludzie poddani ciśnieniu polityki utożsamiają się z myśleniem kolektywnym; że w polskiej mentalność narodowej, opartej na micie ofiary, brak wrażliwości dla cierpień innych narodów; że Polacy w systemie komunistycznym stawiali nie tylko heroiczny opór, lecz uczestniczyli także w kłamstwie, konformizmie, oportunizm...
W pierwszej wojnie światowej imię boskie i św. symbole chrześcijaństwa osiągnęły niebywałe dotychczas rozpowszechnienie ilościowe. W odróżnieniu od drugiej wojny, wszystkie narody powoływały się jeszcze na imię Boga, Jego wolę i pomoc. Sztandary wojsk rosyjskich głosiły: "S Bogom, za Caria i otieczestwo" (Z Bogiem, za cesarza i ojczyznę). Nie tylko sztandary, ale na klamrze każdego żołnierza nieprzyjacielskiego widniało: "Gott mit uns - Bóg z nami". (Tylko te klamry utrzymały się też w drugiej wojnie...) Miliony krzyżów chrześcijańskich pokryły ziemię, przy tym panował zwyczaj, aby nawet na mogiłach poległych wrogów ustawiać znak krzyża, z godnym napisem. Poza nabożeństwami w świątyniach, dziesiątki tysięcy celebrowano pod gołym niebem w mod...
Po powrocie z Katynia, pytano mnie wiele razy o wrażenia. Naturalnie wrażenie jest takie, o którym zwykło się mówić, że mrozi krew w żyłach. Stosy trupów nagich budzą najczęściej odrazę. Stosy trupów w ubraniu, raczej grozę. Może dlatego, że nici tych ubrań wiążą je jeszcze z życiem, którego je pozbawiono, a przez to stwarzają kontrast. W Katyniu znaleziono wyłącznie prawie wojskowych i to oficerów. Wymowność tego munduru robi wrażenie, zwłaszcza na Polaku. Odznaki, guziki, pasy, orły, ordery. Nie są to trupy anonimowe. Tu leży armia. Można by zaryzykować określenie kwiat armii, oficerowie bojowi, niektórzy z trzech uprzednio przewalczonych wojen. To jednak, co najbardziej nęka wyobraźnię, to indywidualność morderstwa, zwielokrotniona w tej potw...
Przedwojenny tom reportaży uzupełniony tekstami późniejszymi i niektórymi pierwodrukami. W aneksie przedmowy do przedwojennego wydania oraz – przedtem nie publikowane – listy Mackiewicza do K. W. Zawodzińskiego i F. A. Ossendowskiego. Opracowała Nina Karsov Okładkę projektował Jan Kubasiewicz „Ze wszystkich powracających na świecie najczęściej powracają: myśli. Może dlatego, że myśl nie ma w tym ani wyrachowania, ani celu. A ot, tak sobie, przy byle okazji, aby tylko powrócić. Jest na przykład jesień, liście żółkną. I nagle ni z tego, ni z owego myśl powraca do jakiejś tam byłej jesieni. Tak się złożyło raptem. Do zanotowanej kiedyś w mojej książce Bunt rojstów. Bardzo dawno temu. Ani tej jesieni nikt pamiętać nie może, a i książki nie pami...
Rola emigracji polskiej: poza granicami dyspozycji państwowej sowieckiej utworzyć ośrodek, bez istnienia którego Polsce grozi zagłada. Nie chodzi o to, żeby ten ośrodek budził ducha nienawiści do Sowietów. Nienawiść przyjdzie sama. O to postara się bez nas reżym sowiecki. Ale chodzi o to, żeby nienawiść ta nie była nienawiścią zbitego psa, bezsilną, platoniczną. Chodzi o to, żeby ten ośrodek budził ducha oporu. W sam opór czynny, jak już to wyłożyliśmy, nie wierzymy. Ale duch oporu musi żyć. Bez ducha oporu zginiemy. Ten zaś duch oporu w Narodzie Polskim pod okupacją sowiecką może wtedy tylko istnieć, gdy bazować będzie na głębokim przeświadczeniu i wierze, że tam, za granicą, istnieje i walczy polski ośrodek polityczny. Nie zapominajmy chociaż...
Lewa wolna - Józef Mackiewicz
Sprawa mordu katyńskiego
Twórczość artystyczna nie ma ani wagi, ani miary. Nie można jej wyrazić w cyfrach porównawczych. Albo się podoba, albo się nie podoba. To rzecz ściśle subiektywna, ściśle prywatna. Wprawdzie zawodowa krytyka artystyczno-literacka wypracowała pewne konwencjonalne formy smaku, poziomu, wartości itp., przeistaczając je w autorytatywne tzw. kryteria, ogólnie przyjętei uświęcone przez erudytów danej dziedziny artystycznej, ale mnie się one wydają zawsze dlaczegoś sztuczne. Umowne, zależne od mody, obyczajów i zwłaszcza autorytetów. Uznając je, musiałbym wyjść z założenia, że od roku 1564 nie tylko nie narodził się większy dramaturg od Williama Szekspira, ale narodzić się nie może. A to stoi w sprzeczności z moim poglądem na historię naturalną człowie...
Po niebie ciągnęły odwilżowe chmury. Na tle ich monotonnie przepływającej masy, tknięty został obrazem, który dojrzał, a który właściwie nosił w oczach od paru ostatnich lat przebywania w opanowanej wojną Europie: Obok świętego o wzroku z wiarą utkwionym w niebo, stał drugi bez głowy; olbrzymie anioły dmące w olbrzymie fanfary jakowyś hymn triumfalny do nieba, dęły go w dalszym ciągu, choć jeden miał tylko pół trąby, a drugi leciał w ogóle bez rąk. Dumna postać na podniebnej krawędzi, wznosząca się z harfą, nie miała strun, lewej piersi, nosa i wszystkich palców u prawej nogi. Nad kompletną ruiną pewnego dachu pozostała tylko figura składająca ręce do nieba; ongiś wskazywała ludziom na dole kierunek, do którego winni dążyć, ale co robił...
Wczoraj skończyłem czytać Drogę donikąd. Brawo. Doskonałe! Insza rzecz, że książka nie należy do rodzaju krzepiących. Gdyby akcja toczyła się, powiedzmy, w Poznańskiem, a nie na ziemi, która była moją (przybraną) ojczyzną, tobym prawdopodobnie oddawał się tylko chudożiestwiennym wpieczatlenijam najwyższej klasy. Ponieważ jednak chodziło o ojczyznę, więc czytając - stradał... [...] Natomiast czytając nie raz pomyślałem jak bym ja sam się zachował na miejscu tego lub owego. I wiesz, że z przerażeniem przyszło mi do głowy, źe - kto wie - może pod wpływem strachu (a może nie tego pospolitego strachu a pod wpływem ciśnienia atmosferyczno-sowieckiego) i ja bym pokriwił duszoj... I to było dla mnie najstraszliwszą rewelacją tej książki!Michał K...
Jeszcze mały traktat o ptakach. Oswojenie, jakie bywałosensacją dla nas w Londynie, to zero w porównaniu do Monachium. Nagle, od roku (kto zaczął pierwszy naturalnie nie wiadomo) wszystkie trzy gatunki sikor (bogatka, modra i czarno główka) zaczęły jeść z ręki. Wchodzisz do parku (my mamy olbrzymi: Nymphenburg), a niektóre wprost nalatują na ciebie i nie dają przejść. Naturalnie trzeba znać ich charakter: to dla nich sport, bo żarcia mają o tej porze pod dostatkiem i są owadożerne. Ale nie! One muszą koniecznie jeść z ręki bułkę, albo konopie. Doszły do tego, że konopie, które jak wiesz nie łuszczą, jak ziarnojady, lecz kują kujątobie w palcach. Moja żona zrobiła się entuzjastką ptaków. Dla niej to też największy sport, a rekord dotychczasowy: sze...
Powiem panu, przyznaję się do grzechu, ale nie bardzo ja wierzę w boskość Pisma Świętego. Według wszystkiego, wygląda, że pisali je tylko ludzie... Ale jest tam jeden ustęp naprawdę boski, ten o rzucaniu chlebem w odwet na rzucony kamień. To coś więcej niż prosta formuła: kochaj bliźniego. Jest to formuła przecinająca raz na zawsze, nigdy nie kończący się łańcuch krzywdy izemsty, ciosu i kontrciosu, wyzysku i żądzy odwetu, słowem złego uczynku, który pociąga za sobą ogniwa nowych złych uczynków. W ten sposób słowa te można by uważać za idealny program, rozwiązujący za jednym zamachem zagadnienia wszelkich systemów socjalnych. Ale właśnie boski jest przez to, że jest najbardziej: nie-ludzki, i trudno sobie wyobrazić, by go człowiek mógł wymy...
Znam moc ludzi, którzy zaczynają lekturę od listów. W naszych warunkach jest to objaw raczej zrozumiały. Tłumaczy się nie tym, aby właśnie listy do Redakcji zawierały treść najciekawszą i najbardziej wartościową, bo często bywa odwrotnie; lecz raczej nostalgią do indywidualnych wypowiedzi, indywidualnych myśli, niekoniecznie krępowanych redaktorską granicą w druku, a granicą Odry i Nysy w terenie. Cesarz Aleksander II, wprowadzając w 1864 w życie swą słynną reformę sądownictwa, wydał jednocześnie ukaz dozwalający publikowania wszystkiego, cokolwiek się dzieje lub mówi na przewodzie sądowym, bez jakichkolwiek skreśleń. I w nie-parlamentarnej, pozbawionej wolności politycznych, samowładnej Rosji pojawiły się w druku takie mowy adwokatów, za jakie nie...
Bonito
O nas
Kontakt
Punkty odbioru
Dla dostawców
Polityka prywatności
Ustawienia plików cookie
Załóż konto
Sprzedaż hurtowa
Bonito na Allegro