Nadszedł najpiękniejszy czas w roku – ale nie dla Maelyn Jones, która mieszka z mamą, nienawidzi swojej pracy i właśnie popełniła wielki błąd natury sercowej.
A najgorsze ze wszystkiego jest to, że to już ostatnie Boże Narodzenie, które Mae spędza z rodziną i przyjaciółmi w przytulnej chatce w Utah, którą tak uwielbia. W drodze powrotnej ze świąt dziewczyna cicho wypowiada życzenie adresowane do wszechświata, by pokazał, co ją uszczęśliwi. Nagle wszystko znika, a kiedy Mae się ocknie, będzie znów w drodze do Utah. Czy uda się jej znaleźć w sobie odwagę do zmian i wyzwolić się z nieprawdopodobnej pętli czasu?
Pełna magicznej świątecznej atmosfery i ciepłego humoru książka o mocy życzeń, poszukiwaniu miłości i swojego miejsca w świecie.
Prawie każdy, chociaż raz w życiu, chciał zatrzymać czas. Zwłaszcza w święta.
Autor | Christina Lauren |
Wydawnictwo | Poradnia K |
Rok wydania | 2021 |
Oprawa | miękka |
Liczba stron | 326 |
Format | 13.5 x 20.5 cm |
Numer ISBN | 978-83-66555-85-3 |
Kod paskowy (EAN) | 9788366555853 |
Waga | 340 g |
Data premiery | 2021.11.23 |
Data pojawienia się | 2021.11.23 |
Dostępna liczba sztuk | |
---|---|
Dostępność całkowita | 138 szt. (realizacja 2024.04.02) |
Dostępność w naszym magazynie | 0 szt. |
Dostępność w punktach Bonito |
---|
ul. Jagiellońska 4 (przecznica ul. Wolności) | Zamów i odbierz 2024.04.03 |
ul. Dmowskiego 12 (obok stacji Gdańsk Wrzeszcz) | Zamów i odbierz 2024.04.03 |
ul. Staromiejska 6 (50 m od Rynku) | Zamów i odbierz 2024.04.03 |
ul. Piotrkowska 193 (200 m od Politechniki Łódzkiej) | Zamów i odbierz 2024.04.03 |
al. Komisji Edukacji Narodowej 51 (skrzyżowanie z ul. Płaskowickiej) | Zamów i odbierz 2024.04.03 |
al. Komisji Edukacji Narodowej 88 (Ursynów - metro Stokłosy) | Zamów i odbierz 2024.04.03 |
al. Niepodległości 54 (przy stacji metro Wierzbno) | Zamów i odbierz 2024.04.03 |
ul. Chmielna 4 (50 metrów od ul. Nowy Świat) | Zamów i odbierz 2024.04.03 |
ul. Czapelska 48 (200 m od ronda Wiatraczna) | Zamów i odbierz 2024.04.03 |
ul. Kondratowicza 37 (blisko Szpitala Bródnowskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.03 |
ul. Pańska 96 (300 m od ronda Daszyńskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.03 |
ul. Powstańców Śląskich 3 (obok restauracji McDonald's) | Zamów i odbierz 2024.04.03 |
ul. Stawki 8 (450 m od CH Arkadia) | Zamów i odbierz 2024.04.03 |
ul. Wspólna 27 (przecznica Marszałkowskiej) | Zamów i odbierz 2024.04.03 |
ul. Żeromskiego 1 (przy stacji metra Słodowiec) | Zamów i odbierz 2024.04.03 |
al. Armii Krajowej 12 (Budynek Centrum AB) | Zamów i odbierz 2024.04.03 |
ul. Jedności Narodowej 122 (blisko Parku Słowiańskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.03 |
ul. Plac Grunwaldzki 25 (w budynku Grunwaldzki Center) | Zamów i odbierz 2024.04.03 |
ul. Ruska 2 (przy Placu Solnym) | Zamów i odbierz 2024.04.03 |
Darmowa dostawa już od 299,00 zł
Najczęściej po książki świąteczne sięga się w okresie przedświątecznym, jednak dla twórczości Christiny Lauren byłam skłonna zrobić wyjątek. Choinka co prawda jeszcze stoi, a śnieg za oknem zakrył całą ziemię, jednak nie czuć już w powietrzu tego specyficznego klimatu oczekiwania. A mimo to zupełnie przepadłam w "Miłości na święta".
Maelyn Jones to młoda, dwudziestosześcioletnia kobieta, która aktualnie dotarła do najgorszego punktu w swoim życiu. Znowu mieszka z matką, mężczyzna, z jakim się spotykała, okazał się żonaty, a na samą myśl o swojej pracy dostaje dreszczy. Gdy nadchodzi ten moment w roku, gdzie razem z rodziną i przyjaciółmi udaje się na święta do chatki w Utah, może wreszcie odetchnąć. Albo nie, ponieważ podczas pobytu dokonuje kilku nieprzemyślanych, błędnych wyborów, skutkiem czego powrót do domu odbywa się w gorzkiej atmosferze.
Mae nie jest gotowa, by opuścić ukochaną chatkę, którą właściciele zamierzają sprzedać. Wypowiada życzenie do wszechświata, po czym... w samochód uderza ciężarówka. Kobieta niespodziewanie budzi się i ze zgrozą uświadamia sobie, że znajduje się na pokładzie samolotu zmierzającego do Utah. Cofnęła się w czasie o sześć dni, znów jedzie na święta do chatki...
Czy Mae tym razem podejmie właściwe decyzje? A jeśli nie, to co w odpowiedzi otrzyma od wszechświata?
Po przeczytaniu jestem w stanie z ręką na sercu stwierdzić, że "Miłość na święta" to moja ulubiona książka Christiny Lauren. Odnalazłam w niej wszystko to, co uwielbiam w romansach świątecznych: magiczną atmosferę, dużą dozę humoru, tonę emocji oraz dużo empatii w stosunku do głównej bohaterki. Już po dwóch rozdziałach byłam w stanie stwierdzić: to książka, do której będę wracać i która zostanie w mojej pamięci na dłużej.
Mae Jones to wyjątkowa bohaterka. Ma cięty dowcip, który potrafi rozbawić. Na zewnątrz wydaje się być poukładana od a do zet, jednak w jej wnętrzu panuje istny harmider. Lawiruje między dwoma braćmi, do jednego wzdychając w ukryciu od trzynastego roku życia, ale to z drugim najczęściej spędza czas. Boi się odrzucenia i podjęcia ostatecznej decyzji, co sprawia, że ogólnie jest nieszczęśliwa. I zdecydowanie nie da się jej nie polubić. Ja do Mae przywiązałam się niemal od razu - była jak żywa. Jakbym śledziła losy przyjaciółki. a nie wymyślonej postaci.
Bardzo podobała mi się relacja między Mae a Andrew. Obydwoje znali się od dziecka, więc wiedzieli o sobie dosłownie wszystko. Moment, w którym Andrew poznaje prawdę, że jest jej crushem od wielu, wielu lat, staje się momentem przełomowym. To, co między nimi kiełkuje, jest szczere, ani trochę nie zalatuje fałszem. I jest bardzo romantyczne, co czuć od pierwszej do ostatniej strony książki.
Na wspomnienie zasługuje jeszcze motyw magicznego życzenia. W "Miłości na święta" do głosu dochodzi ktoś (albo coś) z wyższej, nienamacalnej sfery, który postanawia umieścić Mae w zamkniętej pętli czasu. Dziewczyna co chwilę przeżywa ten sam dzień, rodem z filmu "Dzień Świstaka", czego śledzenie jest niezwykle zabawne i urocze. Nie wiem, jak wy, ale ja w świątecznych książkach uwielbiam takie nadprzyrodzone dodatki, dzięki czemu magia świąt staje się bardziej odczuwalna. Niemal namacalna.
"Miłość na święta" to niezwykle ciepła, zabawna i romantyczna opowieść o zagubionej dziewczynie, która utknęła w czasie. O złych wyborach i nieprzemyślanych decyzjach, o życiu w nieszczęściu i w strachu przed podjęciem ostatecznego kroku, o okłamywaniu własnego serca, mimo że krzyczy głośniej niż rockman na koncercie. Christina Lauren stworzyła przepiękną historię, którą będę polecać na każdym kroku i nie tylko w okresie okołoświątecznym. To książka, którą naprawdę warto poznać. Jest wyjątkowa. Polecam wszystkim i każdemu z osobna. :)
Otulająca rodzinnym ciepłem, tak wyraźnie emanującym ze świątecznej celebracji. Humorystycznie obrazująca iskrzące przyciąganie ciał i dusz. Będąca osobliwą literacką odsłoną grudniowego Dnia Świstaka.
„Miłość na święta” to obficie okraszona ironią komedia romantyczna spod pióra Christiny Lauren, kobiecego duetu autorek, których twórczość smakuje niczym słodkie kakao z piankami i szczyptą pikantnego chili. Tym razem wykreowano osnowę zanurzoną w bożonarodzeniowej magii, mocno akcentującą familijne relacje, osadzoną na fundamencie zaskakującej mocy życzeń, a przy tym śmiało wykraczającą poza ramy rzeczywistości. Nie sposób odmówić jej refleksyjnej wymowy, ożywczej błyskotliwości oraz niewymuszonych żartów, które stały się wyróżnikiem prozy pisarek. To osnowa przesiąknięta skrywanymi na dnie duszy uczuciami i pragnieniami, które w końcu głośno wyartykułowane przynoszą ulgę, koją rozszalałe emocje, ale i wzbudzają niekontrolowany chaos w utartej tradycjami świątecznej codzienności.
Boże Narodzenie staje się powoli przebrzmiałym echem, zatrważająca wizja zmian namacalna, a zza szyby samochodu wyłania się widmo nieuchronnej ostateczności i… znowu będą święta! Autorki wykreowały szokujący przeskok czasowy, który nietuzinkowo prowadzi wprost w odmęty niedalekiej przeszłości. Co więcej, dotyczy tylko jednej osoby – Maelyn Jones, nieszczęśliwej, beznadziejnie zakochanej w przyjacielu z dzieciństwa, świadomej nietypowej podróży w czasie i zdezorientowanej zaistniałym incydentem, który materializuje się w obliczu niewinnie wypowiedzianego życzenia do wszechświata. Gdy zbudowana z mozołem konstrukcja egzystencjalnego bezpieczeństwa niechybnie trzęsie się w posadach, każdy chciałby przecież wiedzieć, gdzie skrywa się to upragnione szczęście… I znowu są święta! Nie, to nie pomyłka, jego poszukiwania wciąż zaczynają się od początku, bo to nie tylko jednorazowy przeskok w minione dni, to swoiście przeklęta pętla czasu!
To kompozycja roztętniona szczerym śmiechem, roznamiętniona ukradkowymi spojrzeniami, w końcu płonąca trudną do tłumienia żarliwością, ale także skąpana w niespiesznej melancholii. Zarazem prowokująca do snucia trudnych pytań o satysfakcję z własnego życia, inspirująca do odważnych zmian, do aranżacji prozy dnia zgodnie z buzującymi w sercu potrzebami. Z czułością i lekkością narracji utkano opowieść dowcipną, nieco sensualną, ekspresywną w sportretowanych emocjach, słodko-gorzką oraz iście zabawną i uroczo rozczulającą. I choć fragmentarycznie przewidywalną, to właśnie doskonałą w tak oddanym ujęciu – w moim odczuciu o finalnej przestrzeni w najbardziej właściwej odsłonie. Gdyby brać pod uwagę złośliwość nieokiełznanego i nieprawidłowo upływającego czasu, mogło być tych zakończeń naprawdę wiele! Ta historia to literacki flirt z czytelnikiem – klaruje się tu bowiem intymne spotkanie z uwzględnieniem romantycznych tonów, nutą żywiołowej uszczypliwości, kuszącą tajemnicą w tle i zawoalowanymi intencjami, na końcu zaś z soczystym buziakiem, który elektryzuje intuicyjną wymową. Niewątpliwie to także świąteczna ekspozycja bliskości odmienionej przez wszystkie przypadki, wnikliwa eksploracja zamglonej niepewnością wyborów tożsamości – osnuta wyważonym szczęściem i smutkiem mozaika ekscytujących doznań.
Wierzycie w magię świąt?
Ja, hmmm, no cóż... Nie. Główna bohaterka „Miłości na święta” pewnie nawet nie liczyła na to, ze wypowiadając „niewinne” życzenie do wszechświata przeżyje parokrotnie świąteczny czas. Ląduje w kółko w tym samym samolocie, w identycznym momencie i próbuje dojść do tego, jakie decyzje podjąć, by wyjść z tej dziwacznej pętli.
Autorki miały doskonały pomysł na fabułę, motyw podróży w czasie (bo chyba mogę to tak nazwać) pasował idealnie do rozterek bohaterki. W jej ukochanym miejscu wszystko miało się zakończyć, ale dostała szanse, by dosłownie zmienić bieg wydarzeń i w końcu poczuć się w pełni szczęśliwą.
Polubiłam Maelyn. Pokochałam jej przybranego wujka, powiernika tajemnic, z resztą wszystkich bohaterów „Miłości na święta” obdarzyłam ciepłym uczuciem. Nie dało się ich nie lubić, a autorki poświęcały każdemu chwile czasu. Wiadomo, choć akcja toczyła się wokół Mae i dwójki braci, z których jeden był jej przyjacielem, a drugi jego starszym bratem, to dane było nam poznać sie choć w niewielkim stopniu na poszczególnych bohaterach. Warto wspomnieć, że główna bohaterka jako jedyna odczuwała różnice w czasie, reszta osób po prostu przeżywała ten dzień w identyczny sposób nie zdając sobie sprawy z tego, jak czuje się Mae.
Jedynie, co w moim odczuciu podziałało trochę na minus to to, ze nie mogłam się wkręcić z początku w tą historię: fabuła normalnie płynęła, aż tu nagle BUM i ponownie mamy scenę z samolotu.
Finalnie myśle, ze śmiało mogę polecić tą lekturę. „Miłość na święta” choć nie rozpaliła we mnie pragnienia, by tegoroczne święta przyszły szybciej umilkła mi czas. Ja jestem zadowolona.
„Miłość na święta” jest dobrą książką na to, aby się zrelaksować, należy przy tym uważać na to, czego się pragnie, bo spełnienie takich pragnień może nie tylko zaskoczyć, ale także przynieść nie małe wyzwanie. Jak to było w tym przypadku?
Główną bohaterką książki „Miłość na święta” jest Maelyn Jones, młoda kobieta, która nie znosi swojej pracy, za to uwielbia święta Bożego Narodzenia. Jest świadoma tego, że zrobiła błąd w swoim życiu osobistym, jednak nie wie, czy będzie się dało jeszcze to jakoś naprawić. Święta spędzone z matką, przyjaciółmi rodziny i ich rodzinami w Utah, w małej chatce, którą uwielbia będą niezapomniane. Poszczególne tradycje, które należą tylko do nich się nie zmieniają. W tym miejscu Mae mogła poczuć się sobą, pewna informacja usłyszana ostatniego dnia pobytu jednak przynosi gorzki posmak. Okazuje się, że domek jest w coraz gorszym stanie i trzeba go będzie sprzedać. Czy przyszła pora na to, aby się pożegnać? Czy tradycja spędzania świąt razem po prostu upadnie? Wracając do domu dziewczyna wypowiada pewne pragnienie, bardzo chciałaby w końcu poczuć się szczęśliwą, podczas tej podróży ma wypadek samochodowy, kiedy się budzi okazuje się, że przeniosła się w czasie, kilka dni w przeszłość. Nikt z obecnych niczego nie wie, ani nie pamięta, że wydarzenia miały już miejsce. Mae otrzymała drugą szansę, czy uda jej się z niej skorzystać? Czy odkryje, czym właśnie dla niej jest prawdziwe szczęście?
„Miłość na święta” to nie tylko lekka książka na zimowe wieczory, ale także historia z morałem i celebracją tak ważnego okresu w życiu człowieka. Christina Lauren ma bardzo przyjemny i dobry styl, dlatego książki autorstwa tego duetu wręcz pochłaniam i z ogromną chęcią, aby znaleźć kolejną historię, która mnie tak zachwyci. Ta powieść oddaje klimat świąt, ukazuje to, co jest istotne, daje nadzieję i ukazuje piękne więzi rodzinne i przyjaźnie. Mae jest dziewczyną z krwi i kości, nieco zagubioną, próbującą poukładać życie po swojemu, jednak czasami nie jest łatwo odkryć to, czego się naprawdę chce. Pętla czasu jest elementem nadprzyrodzonym, ale idealnie odwzorowuje czytelnicze rozważania. Nie powiecie mi, że czasem w swojej zadumie, nie chcielibyście zresetować dzień, zacząć wszystko od nowa by nie popełnić jakiś błędów. Mówienie szczerze o swoich uczuciach i pragnieniach, przemyśleniach nie należy do łatwych. „Miłość na święta” to powieść niezwykle ciepła, przepełniona dobrym humorem, świąteczną magią i dobrym humorem. Byłam nią zachwycona.
Grudzień jest u mnie miesiącem, kiedy z wielką chęcią sięgam po książki świąteczne. Mam wtedy ochotę przeczytać ich jak najwięcej. Styczeń to miesiąc, w którym wracam już do pozostałych gatunków. Jednak w tym sezonie bardzo późno zwróciłam uwagę na książkę pod tytułem „Miłość na święta”. Za pierwszym razem, gdy zobaczyłam tytuł i okładkę, to ominęłam tę książkę. Dopiero, gdy zaczęłam słyszeć i czytać pozytywne opinie o niej, to nabrałam ochoty, aby ją przeczytać. Nie chciałam czekać do kolejnego świątecznego sezonu, aby ją przeczytać, więc zabrałam się za nią kilka dni temu.
Początek z książką „Miłość na święta” nie był udany. Czytałam rozdział i odkładałam książkę. Poczułam się już nawet trochę zawiedziona, bo miała być świetna, a tu nie udaje mi się przeczytać więcej niż rozdział. W ogóle okazała się mało świąteczna, bo akcja rozgrywała się już po świętach. I po kilku podejściach w końcu doszłam do czwartego rozdziału. Moje zdanie zmieniło się prawie o sto osiemdziesiąt stopni. Wciągnęłam się. Historia okazała się być jednak świąteczna i niecodzienna. Zaczęłam kibicować głównej bohaterce i byłam niezmiernie ciekawa, co stanie się dalej i przede wszystkim, dlaczego to się dzieje. Byłam pod wrażeniem tego co czytam.
Sięgnęłam po książkę „Miłość na święta”, gdyż chciałam sprawdzić, co w niej takiego jest, że tyle osób się nią zachwyca. Początek mnie nie zachwycił. Już zaczęłam wątpić w polecenia innych czytelników, gdy w końcu dotarłam do części, która mnie pochłonęła. Zdecydowanie warto było sięgnąć po nią jeszcze tej zimy i postąpić przeciwko swojej rutynie. Gorąco polecam!
Mealyn, jak co roku, spędza święta w uroczej chatce w Utah. Jednak okazuje się, że to były ostatnie święta spędzone w tym miejscu. Gdy wraca do domu z rodziną, cicho wypowiada życzenie. Nagle ulegają wypadkowi samochodowemu. Gdy Mae się ocknęła, znowu znajduje się w drodze do chatki... A w tym wszystkim jest jeszcze dwóch braci Theo i Andrew. Jednego z nich, Mae darzy uczuciem a z drugim się obściskiwała.
“Miłość na święta” to książka, w której pojawia się motyw pętli czasu. W filmach z takim motywem spotkałam się wielokrotnie, jednak w książce pierwszy raz. Główna bohaterka zastanawia się czemu akurat ona wpadła w taką pętle, co może zrobić, aby się z niej wyrwać. Myślę, że ten zabieg wprowadził lekcję nauki na własnych błędach. Na własnych błędach człowiek uczy się najlepiej.
Mimo, że akcja książki dzieje się w trakcie świąt to autorki w subtelny sposób wprowadzają klimat świąteczny. Nie jest on tak nachalny jak to czasami jest w innych książkach. Nie jest taka słodkopierdząca, kiczowata. Tutaj akcja toczy się powoli, leniwie.
Autorki w genialny sposób łączą ze sobą humor, trochę nostalgii, miłości, ale też dużo przyjaźni. A przyjaźń tak jak i miłość jest bardzo ważna, gdy się ją pielęgnuje to przetrwa długie lata i nie jedne problemy i zawirowania.
Myślę, że książka pokazuje również, że warto walczyć o swoje marzenia i uczucia. Jeżeli coś nam nie pasuje lub czegoś nie lubimy w naszym życiu, to należy to zmienić. Bo ważne jest, abyśmy sami byli szczęśliwi.
Moim zdaniem książka jest idealna na świąteczne wieczory. Wywołuje mnóstwo emocji radość, trochę też smutek. A przede wszystkim wprowadza w ciepły, rodzinny klimat świąt. Pozwala oderwać się od rzeczywistego świata.
„Miłość na święta” to niezwykle ciepła i emocjonalna powieść, która otula jak puszysty koc w zimny wieczór. To zabawna, romantyczna, a czasami nawet magiczna historia, która otwiera przed czytelnikiem wspaniałe wspomnienia i wzruszające zakończenie. Duet autorski Christina Lauren napisał radosną komedię romantyczną, która roztopi nawet najbardziej skostniałe serce, nadając tej powieści właściwy dotyk ciepła i świątecznej atmosfery. Historia jest urocza i nastrojowa, a dla mojej duszy była jak szklanka gorącego kakao z piankami marshmallow. Jestem pewna, że po przeczytaniu tej książki będziecie chcieli sięgnąć po swoje prawdziwe marzenia. To było świąteczne i pełne nadziei. Ta historia dała mi poczucie, że wszystko pewnego dnia będzie takie, jak nam się marzy. Wszystko się ułoży, wystarczy tylko sobie tego życzyć.
Co jeśli miłość twojego życia przez cały czas była tuż pod Twoim nosem? Co będzie potrzebne, aby wszechświat wiedział, że nadszedł czas na ten najważniejszy krok? Wszyscy robimy rzeczy, których żałujemy. Rzeczy, które chcielibyśmy odzyskać. Niestety czasu nie da się cofnąć i nie mamy innego wyjścia, jak żyć z konsekwencjami naszych działań. Jednak w tym sezonie świątecznym Maelyn Jones otrzymuje cud drugiej szansy. Jeśli uda jej się naprawić swoje błędy, Mae może stawić czoła jaśniejszej i bardziej obiecującej przyszłości. Ma też okazję opowiedzieć swojemu wieloletniemu przyjacielowi rodziny, Andrew, co naprawdę do niego czuje.
To, co najbardziej urzekło mnie w tej historii, to postacie. Bohaterowie, ich relacje, dynamika rodziny, sceneria, nasza główna bohaterka, wszystko w tej książce było idealne. W pewnym momencie parsknęłam śmiechem. Innym razem poczułam, że moje oczy stają się wilgotne od niewylanych łez. Ta historia potrafi rzucić w czytelnika emocjami i to w najlepszy możliwy sposób. Uważam, że ta książka jest bardzo urocza, zabawna i wystarczająco dramatyczna, by niemożliwym było się od niej oderwać. Życie w kółko w tym samym tygodniu może nie mieć sensu, ale pomyślałam, że to bardzo zabawne i interesujące, gdy Mae próbuje dowiedzieć się, co musi zmienić, aby wznowić normalną oś czasu. Ta książka sprawiła, że się uśmiechnęłam i zapomniałam o szalonym świecie, w którym teraz żyjemy.
Najbardziej w tym wszystkim poruszył mnie chyba aspekt rodzinny. Uwielbiałam wszystko w chatce, zajęcia i tradycje, rodziny, które co roku zbierały się, aby spędzić święta razem. Ich wzajemna miłość była namacalna. Chciałam być tam razem z nimi i doświadczyć magii. Chciałam być częścią ich więzi na całe życie. „Miłość na święta” jest jedną najbardziej optymistycznych i podnoszących na duchu powieści, jakie czytałam tej jesieni. Jest wzruszająca i zabawna i idealna na każdą porę roku.
Są chwile, na które pragniemy spuścić zasłonę milczenia. Wymazać z pamięci ze względu na upokorzenie, stres, smutek, wstyd. Istnieją jednak momenty jak nawet niecałe dnie, o których myślimy z rozrzewnieniem, wywołują one natychmiastowy uśmiech na twarzy, radość. Czujemy wiosnę w sercu. Ja mam takie całe dnie, do których chętnie znów bym się przeniosła. Główna bohaterka najnowszego pisarskiego duetu Christina Lauren jednak raczej by się ze mną nie zgodziła, a na słowa „przeniesienie w czasie” uciekłaby z krzykiem, wyrywając sobie włosy z głowy.
26 grudnia. Oj tak… trzeba zawsze uważać co i do kogo się mówi i do jakichś sił się człowiek zwraca. Wszechświat ma oczy i uszy i czasem spełnia marzenia, nawet te wypowiadane przypadkiem, o czym przekonała się Maelyn Jones. W drodze do domu, po kolejnych, ale i zarazem ostatnich świętach spędzonych wśród rodziny i najbliższych przyjaciół w zaśnieżonym Utah wypowiedziała słowa skierowane do wszechświata, by ten pokazał jej, co ją uszczęśliwi. Wszechświat stwierdził „mówisz i masz” i nasza bohaterka znów znalazła się w drodze na święta w dniu 20 grudnia. Co się tak naprawdę stało? Czy Mae dokona życiowych wyborów, ucząc się na błędach?
Czy historia jest schematyczna i przewidywalna? Tak. Czy jest trochę cukierkowa? Tak, ale w takim około świątecznym okresie mi to absolutnie nie przeszkadzało ani nie raziło. Książka jest ciepła w odbiorze, poprawiająca nastrój, klimatyczna z opisem śniegu, jeżdżenia na sankach, ubierania choinki. Otoczył mnie zapach pysznego jedzenia, świerkowych gałązek i ciepła najbliższych bohaterce ludzi. Trochę się bałam, że oklepany temat znany z filmu „Dzień Świstaka” lub z książki „Powtórka” Kena Grimwooda mnie znudzi i będę zawiedziona, ale historia mimo prostoty i pewnej banalności pozytywnie mnie zaskoczyła i podniosła na duchu. Uświadomiła mi jednocześnie, że prawdziwym darem jest odnaleźć szczęście i swoje miejsce na ziemi. Autorkom udało się stworzyć nastrojową powieść z dawką ironicznego humoru, trafnych spostrzeżeń, o potędze miłości bliskich ludzi, o aspiracjach i marzeniach. O tym, że zawsze trzeba realizować swoje pragnienia i czasem płynąć pod prąd zamiast z nim. Od czego są w końcu marzenia? I kiedy jak nie w świąteczny czas cudów i cudeniek mają się one spełnić?