Mieszkańcy młodej kolonii, Glenlyon, przekonali się już, że są silniejsi, współdziałając z sąsiednimi układami gwiezdnymi, niż próbując samodzielnie zażegnać niebezpieczeństwo. Jednak udzielając wsparcia leżącej niedaleko Kosatce, Glenlyon sam staje się celem ataku. Wrogowie planują zneutralizować Glenlyon przed ponownym uderzeniem.
Atak na stację orbitalną Glenlyonu jest zbyt potężny, by Rob Geary mógł odeprzeć go z pomocą jedynego pozostałego niszczyciela. Oddziały piechoty kosmicznej pod dowództwem Mele Darcy muszą odpierać kolejne fale ataków, podczas gdy genialna hakerka usiłuje włamać się do systemów nieprzyjaciela, aby dać ostatniemu glenlyońskiemu okrętowi wojennemu szansę na walkę.
By przetrwać, Glenlyon potrzebuje większej siły ognia, a posiada ją jedynie sąsiednia Kosatka oraz systemy do tej pory zachowujące neutralność. Jednak na Kosatce nadal trwają walki z niedobitkami nieprzyjacielskich wojsk, a wysyłając na pomoc jedyny ocalały niszczyciel, planeta pozostanie bezbronna wobec kolejnego najazdu. Carmen Ochoa walczy o wolność dla Kosatki, zaś Lochan Nakamura musi ujść zabójcom dybiącym na jego życie jednocześnie starając się przekonać inne światy, by przyłączyły się do, jak się wydaje, beznadziejnej sprawy.
Czy mieszkańcy Kosatki, Glenlyonu i innych układów, pragnący wolności i autonomii przezwyciężą głębokie obawy przed oddaniem władzy w ręce innych? Czy suwerenne systemy zjednoczą się w nowym Sojuszu, czy też upadną jako pojedyncze kolonie?
Autor | Jack Campbell |
Wydawnictwo | Fabryka Słów |
Seria wydawnicza | Narodziny Floty |
Rok wydania | 2022 |
Oprawa | miękka |
Liczba stron | 440 |
Format | 12.5 x 20.5 cm |
Numer ISBN | 978-83-7964-745-3 |
Kod paskowy (EAN) | 9788379647453 |
Data premiery | 2022.06.03 |
Data pojawienia się | 2022.04.28 |
Dostępna liczba sztuk | |
---|---|
Dostępność całkowita | 121 szt. |
Dostępność w naszym magazynie | 2 szt. (realizacja jeszcze dzisiaj) |
Dostępność w punktach Bonito |
---|
ul. Jagiellońska 4 (przecznica ul. Wolności) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Dmowskiego 12 (obok stacji Gdańsk Wrzeszcz) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Staromiejska 6 (50 m od Rynku) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Piotrkowska 193 (200 m od Politechniki Łódzkiej) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Komisji Edukacji Narodowej 51 (skrzyżowanie z ul. Płaskowickiej) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Komisji Edukacji Narodowej 88 (Ursynów - metro Stokłosy) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Niepodległości 54 (przy stacji metro Wierzbno) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Chmielna 4 (50 metrów od ul. Nowy Świat) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Czapelska 48 (200 m od ronda Wiatraczna) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Kondratowicza 37 (blisko Szpitala Bródnowskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Pańska 96 (300 m od ronda Daszyńskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Powstańców Śląskich 3 (obok restauracji McDonald's) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Stawki 8 (450 m od CH Arkadia) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Wspólna 27 (przecznica Marszałkowskiej) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Żeromskiego 1 (przy stacji metra Słodowiec) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Armii Krajowej 12 (Budynek Centrum AB) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Jedności Narodowej 122 (blisko Parku Słowiańskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Plac Grunwaldzki 25 (w budynku Grunwaldzki Center) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Ruska 2 (przy Placu Solnym) | Zamów i odbierz już jutro |
Darmowa dostawa już od 299,00 zł
Na 3 tom trylogii Narodziny Floty wyczekiwałam z niecierpliwością. Czytając pierwszy tom, nie sądziłam, że aż tak mi się ona spodoba.
Pierwszy tom nie porwał mnie jakoś szczególnie, ale przy drugim tak dobrze się bawiłam i poczułam się zżyta z bohaterami, że nie mogłam się już doczekać powrotu do tego uniwersum i ponownych przygód z tymi postaciami.
W "Zwycięstwie" autor przedstawia nam kontynuację akcji z poprzedniego tomu. Rob i Mele mają za zadanie obronić planetę Glenlyon. Na Kosatce trochę się uspokoiło, lecz zagrożenie jeszcze nie zostało zażegnane. Dyplomaci wysłani w celu uzyskania pomocy próbują pozyskać sojuszników dla swojej sprawy, czy im się to uda?
Odpowiedzi poznajemy na kartach też powieści, która poziomem nie odstaje od poprzednich tomów.
Przez pierwszą połowę książki średnio mogłam się wkręcić w akcję, lecz jak już między mną a książką zaiskrzyło to nie mogłam oderwać się od lektury.
Mamy tutaj ponownie dużo wojskowości i dyplomacji, kolejne niebezpieczeństwa, z którymi muszą poradzić sobie dobrze nam już znani bohaterowie.
Uwielbiam Mele i to właśnie jej losu najbardziej mnie ciekawiły. Ta twarda babka jeszcze mnie nie zawiodła i nie zrobiła również tego w tej części. Wypadła wspaniale, dokładnie tak jak oczekiwałam.
Ta trylogia to moje pierwsze spotkanie z Jackiem Campbellem, ale z pewnością nie ostatnie.
Narodziny Floty to przyjemna i napisana w interesujący sposób trylogia, która ma swoje wady, ale blakną one przy plusach wrażeń końcowych.
Mamy tutaj trochę polityki i dużo wojskowości, które nadają intrygującego klimatu. Bohaterowie tych książek są charakterystyczni i łatwo można ich polubić oraz im kibicować. Nie są idealni, mają swoje wady, ale jak dla mnie było to właśnie zaletą - bardzo mi się podobały te charakterne i trudne postaci, z tymi najmocniej się zżyłam i żałuję, że na tym tomie kończą się już ich przygody :/
Mele, Carmen, Rob czy Ninja to bohaterowie, których szczerze polubiłam i za którymi będę tęsknić.
Styl autora jest bardzo przystępny, przyjemnie czyta się jego książki. Przez połowę pierwszego i trzeciego tomu trochę trudno było mi się wkręcić w fabułę, ale poza tym byłam naprawdę zaangażowana w losy bohaterów.
Trochę brakowało mi perspektywy przeciwnika. Niestety autor przedstawił wszystko w biało czarnych barwach, jeśli chodzi o sytuację polityczną.
Sceny walk były bardzo absorbujące, ciężko było mi oderwać się od akcji. Moim zdaniem są to naprawdę dobrze napisane fragmenty.
Bardzo miło spędziłam czas z tą trylogią, będę ją pozytywnie wspominać i kto wie, może kiedyś do niej wrócę, by przeżyć tę historię na nowo, ale głównie dlatego, by ponownie spotkać bohaterów, których szalenie polubiłam.
Polecam fanom sci-fi z wątkiem militarnym i lubiących charakterne i waleczne postaci.
"Zwycięstwo" to trzeci i ostatni tom cyklu "Flota Geneza". Według mnie jest to godne zwieńczenie całej serii Jacka Campbella, która bardzo przypadła mi do gustu, choć nie jestem wielkim fanem science-fiction.
Rob Geary i Mele Darcy ponownie muszą stanąć do walki, która z góry wydaje się przesadzona. Jednak nasi bohaterowie już niejednokrotnie wychodzili z takich opałów. Więcej czasu na stronach tej powieści, dostają również inni bohaterowie, dzięki czemu zmagania obserwujemy z różnych perspektyw, zarówno oczami wojskowych, jak i dyplomatów.
Całość, jak to u Campbella, jest ciekawa i napisana bardzo dobrym stylem. W ciągu całej tej serii nigdy nie miałem poczucia znudzenia fabułą czy bohaterami. Podoba mi się nie tylko to o czym autor pisze, ale też jak pisze.
Co ważne, każdy tom tej serii utrzymuje, a nawet podnosi poziom poprzedniej powieści. Zdecydowanie nie żałuję, że sięgnąłem po "Flotę Genezę", a zaopatrzyłem się już nawet w pierwszy tom cyklu "Zaginiona flota".
Więcej moich recenzji znajdziecie na Instagramie @chomiczkowe.recenzje, gdzie serdecznie zapraszam
Polscy wielbiciele pisarskiej twórczości Jacka Campbella mogą cieszyć się oto premierą powieści "Narodziny Floty. Zwycięstwo", będącej trzecią i zarazem finalną odsłoną prequelowego cyklu o przodkach doskonale nam znanych bohaterów z serii "Zaginiona Flota". Książka ta ukazała się oczywiście nakładem Wydawnictwa Fabryka Słów, które jak zawsze wydało ją w wielce efektowny sposób.
Rob Geary, Mele Darcy, Carmen Ochoa i Locham Nakamura - każde z nich robi wszystko, by ich nowe, domowe światy miały szansę przeciwstawić się agresywnym zamiarom Scathan i ich sojuszników, którzy zagarniają i podbijają kolejne z planet. Rob wraz z Mele będzie zmuszonym stawić czoła nadciągaj flocie wroga nad Glenlyona, Carmen stanie przed trudnymi zadaniami natury wywiadowczej na wciąż ogarniętej walką Kosatce, zaś Lochan podejmie próbę zawiązania silnego sojuszu obronnego kilku światów, które wspólnie stawią czoła Scacie. I jak nie trudno się domyślić, każde z nich zetknie się z przeszkodami, które wydają się nie do pokonania...
Książka ta kontynuuje swoją niezwykle widowiskową i zarazem klimatyczną relacją o czasach, które poprzedziły znany nam konflikt z serii "Zaginiona Flota". Kontynuuje za sprawą tego, w czym Jack Campbell jest absolutnym mistrzem - misternie budowanego napięcia, interesującego spojrzenia na skomplikowana politykę nowych światów oraz rzecz jasna widowiskowej walki, która obejmuje zarówno starcia kosmicznych okrętów, jak i walkę żołnierzy na powierzchniach gwiezdnych baz i planet. Przysłowiową "kropką nad i" jest tu zaś jak zawsze znakomity, z lekka czarny humor, którego także nie zabrakło na stronach tej powieści.
Pierwszą myślą, jaka przychodzi mi do głowy po przeczytaniu tej książki jest to, że Jack Campbell nas zaskoczył! Zaskoczył wymową tej opowieści, której początek jest bardzo podobnym do dwóch poprzednich odsłon cyklu, ale mniej więcej od połowy lektury dzieje się tu naprawdę wiele i w bardzo zaskakującej postaci, co osobiście bardzo doceniam. Poza tym jest to świetnie poprowadzona historia, podzielona na kilka równie ważnych wątków, lokacji i bohaterów, z których każdy mierzy się z wielkimi wyzwaniami. To przygoda, akcja, bardzo szybkie tempo i niezwykle nostalgiczny epilog, który pozostaje na długo w naszej pamięci...
Kolejny też raz zachowano tu podział ważności pomiędzy poszczególnych bohaterów, gdzie mamy przede wszystkim postać Roba Geary'ego, ale zaraz za nim pozostałych kilkoro znanych nam już bohaterów. To dobre rozwiązanie, które pozwala nam poznać dogłębnie każdą z tych osób, ale też i układ ten nawiązuje w piękny sposób do późniejszych odsłon tego literackiego Uniwersum. Istotne wydaje się również to, że mimo wszystko potrafi nas tu zaskoczyć komandor Rob Geary tym, jakie podejmuje decyzje i bierze tym samym na siebie ich wielkie konsekwencje.
Jeśli chodzi zaś o obraz tego kosmicznego świata odległej przyszłości, to tym razem największy nacisk położono tu na politykę, a dokładniej rzecz biorąc na skomplikowaną, nieufną i tak naprawdę bardzo ryzykowną, dyplomację. To fascynujące spojrzenie na próby współpracy poszczególnych światów i ich władz, które nie zawsze z tych samych powodów decydują się sobie zaufać - przynajmniej niektórzy. Oczywiście nadal mamy tu ciekawy obraz zaawansowanych technologii, spektakularnych scen walki i wojenno-wywiadowczej biurokracji, co zresztą stanowiło znak rozpoznawczy także i poprzednich części tego cyklu.
Odważę się na stwierdzenie, iż książka ta stanowi sobą najlepszą część tej prequelowej trylogii. Decyduje o tym zarówno fabularny rozmach, natężenie akcji na kilku odległych planach lokacyjnych, jak i emocjonalna wymowa, która w mej opinii jest bardzo gorzką i w jakiejś mierze smutną, ale przez to niezwykle prawdziwą. To właśnie te elementy (plus znakomity przekład Dominiki Schimscheiner) przekładają się na intrygującą, emocjonującą i porywającą lekturę od pierwszych stron, którą powinni docenić wszyscy fani twórczości Jacka Campbella.
Powieść "Narodziny Floty. Zwycięstwo", to z jednej strony kwintesencja twórczości Jacka Campbella, ale z drugiej - przynajmniej w mej ocenie, także i pewne zaskoczenie, które wiąże się z finałowymi scenami tej historii. I niechaj też ten fakt będzie najlepszą zachętą do tego, by sięgnąć po ten tytuł i po cały niniejszy cykl. Myślę, że będziecie w pełni zadowoleni i usatysfakcjonowani tym czytelniczym spotkaniem w klimatach space opery. Polecam!
Kosmiczny triumf!
Ostatni niszczyciel. Osamotniony oddział kosmicznej piechoty, który nie ma szans w starciu z przytłaczającymi siłami wroga. Jeden jedyny sojusznik, który wciąż oczyszcza swoje terytorium z wojsk nieprzyjaciela i nie może pomóc tak, jak mógłby, w obliczu kolejnej, trzeciej już fali agresji ze strony tych, którzy chcą narzucić innym swoją wolę... Sytuacja Glenlyona, Kosatki i innych wolnych układów (na nie bowiem także przyjdzie pora - Scatha nie odpuści nikomu) jest zaiste nie do pozazdroszczenia. Czy tytułowe "Zwycięstwo" jest w takiej sytuacji w ogóle realne? Fabryka Słów i Jack Campbell zapraszają na trzymający w niesamowitym napięciu finał "Narodzin Floty"!
Zapoczątkowany cykl "Narodziny Floty (premiera "Awangardy" miała miejsce dokładnie 17.09.2021) zmierza nieuchronnie ku końcowi... Co za szkoda! Co prawda za sprawą "Zwycięstwa" przed nami jeszcze ponad 400 stron niesamowitej przygody, a jednak na myśl o tym, że to już koniec cyklu... robi się człowiekowi po prostu smutno. Chciałoby się jeszcze. Mało kto potrafi bowiem, tak jak Jack Campbell, tchnąć w military science fiction tyle kosmicznej akcji i międzygalaktycznych emocji! Zasiądźcie więc do lektury - bo naprawdę warto! A ja postaram się opowiedzieć Wam co nieco o tym, co Was czeka :)
Dla przypomnienia przybliżę może pokrótce - tak na początek - o czym to wszystko w ogóle jest ;)
Jesteśmy w odległym skrawku wszechświata. Jack Campbell zabiera nas na wycieczkę, w trakcie której trafimy do skolonizowanych przez ludzkość układów, dających ludziom nowy dom wszędzie tam, gdzie istnieją realne szanse na przetrwanie. Takich miejsc jest w punkcie wyjściowym tej historii całkiem sporo i ciągle ich przybywa. Wszystkie zaś powstają teoretycznie pod egidą i pod przewodnictwem Starej Ziemi, jednak w rzeczywistości jest to fikcja - każdy rządzi się we wszechświecie po swojemu, Ziemia nie ma bowiem ani zasobów, ani floty, ani innych narzędzi, za pomocą których mogłaby kontrolować nowe światy i ich kolonie.
Wkraczamy zatem wraz z Campbellem do uniwersum, w którym nowe światy z trudem budują we wszechświecie podwaliny własnej niezależności. Ktoś bardzo chce im w tym przeszkodzić. Tym kimś są Scathianie, którzy za wszelką cenę pragną podbić i zdominować kosmiczne kolonie takie jak Glenlyon, czy Kosatka. Pierwsze i drugie starcie w tej walce o niezależność zakończyło się zwycięstwem wolnych kolonii. To jednak wcale nie jest koniec - najeźdźcy pokroju Scathian zawsze prowadzą z wolnymi światami (i zawsze prowadzić będą) podjazdową kosmiczną wojnę i zawsze spróbują je sobie podporządkować.
I nie są w tym złowieszczym dziele sami. Mają swoich zwasalizowanych sojuszników takich jak Apulu i Turan, a także zniewolone już kolonie i najemników, którzy za pieniądze gotowi są na wszystko. Cel jest prosty - podbić, zniewolić i podporządkować sobie innych. Metody działania Scathy są na tych polach zaiste różnorakie i reprezentują sobą pełną paletę możliwości - począwszy od bezpośredniego ataku, poprzez prowokacyjnie wręcz chamskie wykorzystywanie międzygwiezdnych zasad prawa, na posługiwaniu się rękami innych kończąc. Dwie pierwsze próby podboju wolnych układów (znane nam dzięki wydarzeniom z "Awangardy" i z "Przewagi") zakończyły się porażką sojuszu Scathy, Apulu i Turana. Do trzech razy sztuka?...
Kto stawi czoła tej fali przemocy? Niezawodny Robert Geary, Mele Darcy i ich sojusznicy. Geary i Darcy zostają przywróceni do czynnej służby (w poprzednich częściach serii ta ostatnia dowodziła siłami piechoty kosmicznej). Oboje z całą pewnością nie poddadzą się w obliczu nieprzyjaciela. I to nawet jeśli jego przewaga jest przytłaczająca (a jest). To nie ten typ ludzi. Nie są poza tym tak do końca sami - mają sojuszników w osobach Carmen Ochoa (która prowadzi na Kosatce niebezpieczną grę, mającą pomóc wolnym światom), Lochana Nakamury (wyruszy on z misją uzyskania pomocy dla kolonii) i innych, którzy tak na polu militarnym, jak i politycznym, spróbują ich wspomóc. Może więc Glenlyon, Kosatka i inne wolne kolonie mają jednak w starciu ze Scathą, z Apulu i z Turanem jakieś szanse? Może... Choć i tak zakrawa to na szaleństwo wobec siły rażenia wroga.
By przetrwać, Glenlyon potrzebuje większej siły ognia, a posiada ją jedynie sąsiednia Kosatka oraz systemy do tej pory zachowujące neutralność. Jednak na Kosatce nadal trwają walki z niedobitkami nieprzyjacielskich wojsk, a wysyłając na pomoc jedyny ocalały niszczyciel, planeta pozostanie bezbronna wobec kolejnego najazdu. Desperackie próby zjednoczenia wszystkich kolonii wobec przeważających sił wroga wydają się skazane na porażkę. Jest to jednak jedyna, nawet jeśli nikła, szansa na przetrwanie. Suwerenne systemy mogą zjednoczyć się w nowy Sojusz i stanąć do walki. Mogą też zachować swoją niepodległość i upaść. Trzeciej drogi nie ma..
Na łamach "Zwycięstwa" czeka nas międzygwiezdny spektakl pełen walk, praktycznego zastosowania bitewnych strategii oraz pokaz niezłomnego uporu, który dzięki odwadze i charakterowi głównych bohaterów da wolnym światom to, co najcenniejsze - nadzieję. A ta, jak wiadomo, umiera ostatnia. Czy to jednak wystarczy? Sprawdźcie - przed Wami niezapomniana przygoda!
Campbell kreśli przed nami wizję kosmicznego konfliktu, który przybiera wymiar polityczny, techniczny i militarny. Te trzy punkty to najmocniejsze atuty całej serii, ze zdecydowanym wskazaniem na sceny batalistyczne, które ukazane są po prostu FANTASTYCZNIE! Campbell jak mało kto potrafi wykreować, a potem oddać ducha kosmicznych starć i doprawić to wszystko technicznymi detalami oraz politycznym tłem o najwyższym możliwym stopniu realizmu i napięcia. Na kolejnych stronach ujrzycie - i to jak żywe! - zapierające dech w piersi bitwy, doświadczycie godnego podziwu wizjonerstwa na polu kreacji świata przyszłości (w którym to wszechświat jest nową ojczyzną ludzkiej rasy) i przeczytacie znakomite opisy scen batalistycznych. Fabułę książki i tempo akcji można porównać jedynie do prędkości napędu skokowego "Rapiera" znajdującego się pod komendą Roberta Geary'ego. Zapnijcie więc mocno pasy! - odlecicie wraz z tą książką szybko i daleko w sam środek wszechświata!
Na pocieszenie dla wszystkich tych, którzy - tak jak ja - są zawiedzeni faktem, że to już koniec, pozostaje lektura wszystkiego tego... co nastąpi potem :) Pamiętajcie bowiem, że "Narodziny Floty" to swoisty prequel takich znakomitych serii jak "Zaginiona Flota" i "Przestrzeń Zewnętrzna" :) Jeśli komuś będzie więc mało po przeczytaniu "Zwycięstwa" - zawsze można wrócić do pozostałych serii Campbella. I w tym nadzieja! A także i w tym, że autor zabierze nas jeszcze (oby niebawem!) na kolejną, międzygwiezdną wycieczkę.