Autor | BURNS CHARLES |
Wydawnictwo | Kultura gniewu |
Rok wydania | 2022 |
Liczba stron | 176 |
Format | 2.2 x 2.8 cm |
Numer ISBN | 978-83-67360-16-6 |
Kod paskowy (EAN) | 9788367360166 |
Wymiary | 21 x 28 mm |
Data premiery | 2022.11.21 |
Data pojawienia się | 2022.11.21 |
Dostępna liczba sztuk | |
---|---|
Dostępność całkowita | 66 szt. |
Dostępność w naszym magazynie | 2 szt. (realizacja jeszcze dzisiaj) |
Dostępność w punktach Bonito |
---|
ul. Jagiellońska 4 (przecznica ul. Wolności) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Dmowskiego 12 (obok stacji Gdańsk Wrzeszcz) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Staromiejska 6 (50 m od Rynku) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Piotrkowska 193 (200 m od Politechniki Łódzkiej) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Komisji Edukacji Narodowej 51 (skrzyżowanie z ul. Płaskowickiej) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Komisji Edukacji Narodowej 88 (Ursynów - metro Stokłosy) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Niepodległości 54 (przy stacji metro Wierzbno) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Chmielna 4 (50 metrów od ul. Nowy Świat) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Czapelska 48 (200 m od ronda Wiatraczna) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Kondratowicza 37 (blisko Szpitala Bródnowskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Pańska 96 (300 m od ronda Daszyńskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Powstańców Śląskich 3 (obok restauracji McDonald's) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Stawki 8 (450 m od CH Arkadia) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Wspólna 27 (przecznica Marszałkowskiej) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Żeromskiego 1 (przy stacji metra Słodowiec) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Armii Krajowej 12 (Budynek Centrum AB) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Jedności Narodowej 122 (blisko Parku Słowiańskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Plac Grunwaldzki 25 (w budynku Grunwaldzki Center) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Ruska 2 (przy Placu Solnym) | Zamów i odbierz już jutro |
Darmowa dostawa już od 299,00 zł
„Ostatnie spojrzenie“ to wielowymiarowa opowieść, gdzie wrażliwość bohatera ukrywa się za maską lub aparatem, surrealistyczne senne majaki są odbiciem lęków, a codzienność zdominowane jest przez pragnienie czegoś, co może przynieść jedynie ból. Jest w tym mrok, który powoduje dyskomfort, a specyficzny sposób prowadzenia narracji może wybijać z równowagi i zabierać poczucia bezpieczeństwa. Najważniejsze jest jednak wszechobecne rozczarowanie.
W centrum wydarzeń znajduje się Doug — chłopak z trudną relacją z ojcem, zakochany w dziewczynie, z którą związek wypełniony jest niepokojem — oraz Johnny 21 — jego alterego, jakie zdaje się być nie rozumiane przez nikogo. Nieważne, jaką wersja siebie jest, wciąż czegoś się boi, coś mu nie wychodzi i coś go zawodzi (lub on zawodzi innych). Między zdaniami można znaleźć cichy ból i pewną niezdolność do stabilnego, szczęśliwego funkcjonowania. Pozytywne wydarzenia mają w sobie zapowiedź nieszczęścia, a negatywne brak nadziei na przemijanie tego stanu. Kluczem do zrozumienia psychiki bohatera jest natomiast jego sen pełen ukrytych znaczeń.
Komiks Charlesa Burnsa to pożywka dla negatywnych myśli. Zawód sobą oraz innymi staje się uczuciem dominującym i może zgnieść wnętrzności lub zabrać oddech, ale właśnie to jest najlepsze w tym tytule. Te niewygodne stany, które zabierają poczucie komfortu. Jakby coś wysysało szczęście z powietrza.
przekł. Wojciech Góralczyk
Mrok... - kryje się w zakamarkach miast, w zaułkach dzielnic i innych miejscach, do których nie powinniśmy zaglądać. Jednakże taki najprawdziwszy, najbardziej przerażający i niedający się okiełznać mrok kryje się najczęściej we wnętrzach nas, ludzi. O tej prawdzie opowiada właśnie znakomity i w mej ocenie pretendujący do miana jednego z najlepszych w tym roku, komiks Charlesa Burnsa pt. „Ostatnie spojrzenie”.
Głównym, albo raczej jednym z głównych bohaterów tej opowieści jest młody mężczyzna o imieniu Doug. To student, fotograf amator, zagubiony w codziennej rzeczywistości człowiek, dla którego ucieczką w lepszy świat staje się właśnie fotografia. Drugim, wspominanym powyżej bohaterem jest bowiem Johnny 21 - artystyczne alter ego Douga, stworzone tyleż z jego chęci, co i z potrzeby duszy. Kłopot zaczyna się wtedy, gdy rzeczywistość Douga i Johnny'go 21 zaczyna niebezpiecznie się ze sobą zazębiać, przynosząc każdemu z nich to, co nie powinno go spotkać. Co więcej, na horyzoncie pojawia się pięknie kobieta - Sara, której obecność zmienić absolutnie wszystko...
To dzieło Charlesa Burnsa, co już samo w sobie mówi wiele o tym, czego możemy się po nim spodziewać. A możemy niezwykle intrygującego spojrzenia na ludzki upadek, zagubienie i balansowanie na granicy tego, co realne i racjonalne z tym, co mroczne i rodem z kinowego horroru. Tyle tylko, że w przypadku tej opowieści oddzielenie tych dwóch rzeczywistości wydaje się co najmniej trudnym, jeśli w ogóle możliwym. Tu nic nie jest proste, oczywiste, naturalne, ale za to wszystko smakuje nam czytelnikom, wybornie...
Przebłyski przeszłości, niepamięć i odnalezienie się w rzeczywistości, gdzie wszytko jest nie takie, jakim być powinno - to wyjściowy punkt dla tej relacji, która z każdą kolejną stroną i każdym zdjęciem nabiera coraz więcej klarowności, tak by wraz z końcem było możliwym poznanie prawdy - tak przez nas, jak i przez głównego bohatera. I jest to niespieszna, wielokrotnie zaskakująca i niezwykle oniryczna relacja, która hipnotyzuje nas sobą z mocą narkotyku, który zresztą odgrywa tu ważną rolę. I zapewniam was, że będziecie chcieli dawkować sobie tę lekturą wolniej i wolniej, by móc cieszyć się jej magią przez jak najdłuższy czas.
Można powiedzieć o tej opowieści również to, że wszystko w niej jest na swój sposób obce - świat, który pozornie ma wiele wspólnego z naszą rzeczywistością, ale gdy dogłębniej mu się przyjrzymy okazuje się, że jest zupełnie inaczej...; bohaterowie, którzy są nie do końca logiczni, naturalni, realni, ale mimo wszystko fascynujący i przekonujący nas wbrew naszym podświadomym odczuciom, by w nich uwierzyć...; jak i też wreszcie emocje, które przybierają postać lęku, niepewności i żalu, ale jednocześnie i budzą się one w nas w najmniej spodziewanym i oczekiwanym momencie, co też jest innym, niż być powinno.
Komiks ten zachwyca także swoją ilustracyjną postacią, która jest również dziełem Charlesa Burnsa. To dosyć klasyczna i nieco surowa kreska, niekoniecznie najbardziej wyrafinowana forma, ale przy tym i wielka wymowa każdego szczegółu, gestu, kadru, która nie pozwala przejść obok niego obojętnie. I jest tu groza, metafizyka i prawda, która mówiąc kolokwialnie - bije po oczach. Całości efektu dopełniają ładne kolory, które oscylują raczej wokół stonowanych i tym samym idealnych dla tej historii, barw.
Czasami lubię porównać komiksową lekturę do filmu.., i w tym przypadku takie porównanie wydaje się niezwykle trafnym. Otóż spotkanie z tą opowieścią jest dla nas jak seans w studyjnym kinie, po którym spodziewamy się czegoś niebanalnego, nieoczywistego i innego, ale który i tak zaskakuje nas swoją twórczą odwagą i wymową. I tak ma się właśnie rzecz z tym surrealistycznym thrillerem, który hipnotyzuje nas, nierzadko przeraża i zarazem skłania do wielkiego zaangażowania w każdą ze scen, które krok po kroku składają się na odpowiedź na najbardziej nas nurtujące pytanie, co się wydarzyło...
To czytelnicza uczta doznań, wrażeń i emocji, którą raczymy się z wielką przyjemnością i przekonaniem, że najlepsze jest wciąż przed nami. I jest w tej historii pewne podobieństwo do innego dzieła Burnsa - komiksu „Black Hole”, aczkolwiek też i wydaje się, że w tym przypadku jest jeszcze bardziej tajemniczo, nieoczywiście i koniec końców, przerażająco. Ale to ciekawy strach, gdyż nie podany wprost i w oczywisty sposób, ale właśnie zawoalowany tym, co pozornie powinno budzić w nas inne odczucia.
Jestem oczarowana, zachwycona i zarazem potężnie poruszona tą komiksową opowieścią, która chodzi mi po głowie przez ostatnie dni raz za razem. Z „Ostatnim spojrzeniem” już tak po prostu chyba jest, że poznawszy tę opowieść nie można o niej zapomnieć, odłożyć na półkę przeczytanych pozycji i zatopić się w lekturze czegoś innego, gdyż opuszczenie poznanej tu komiksowej rzeczywistości jest o wiele trudniejszym, aniżeli mogłoby się to nam wydawać. Oczywiście polecam i zachęcam was do sięgnięcia po ten tytuł – zróbcie to koniecznie.
Burns wraca. Wraca by nas analizować. By straszyć. By niepokoić. I frapować. A przede wszystkim zmuszać do myślenia, do czucia, angażowania się. Robił to nie raz i nie dwa i robi po raz kolejny, ale tym razem nieco inaczej, bo w kolorze. Ale jeśli myślicie, że dziwność i mrok „Black Hole” czy „El Borbah” znikają nagle pod błękitnym przecież niebem czy między barwnymi postaciami, to jesteście w błędzie. Jest jak zawsze. I jak zawsze jest rewelacyjnie.
Budzi się i nie wie, gdzie jest. I to jedyne, co pamięta. Budzi się i kot mu ucieka, więc szuka go. W świecie za dziurą w ścianie, gdzie nic nie jest takie, jakim być powinno, za to wszystko jest obce, dziwne i niepokojące.
Budzi się i nie wie, gdzie jest. I to jedyne, co pamięta. Ma za to ranę na głowie. I wspomnienia, które napływają do niego falami. Więc wspomina. Wspomina ludzi, zdjęcia, własne, cudze, dziwnie. I związek też wspomina.
I przeżywa. Dawne życie i surrealistyczne lęki. Ale co jest czym?
Burns robi w tym komiksie to, co zawsze robił najlepiej. Czyli bierze właściwie zwyczajne życie – okej, towarzystwo bohaterów artystyczne jest mocno, ale nie wyklucza to współdzielenia z nim wielu spraw – i miesza to wszystko z onirycznymi, niepokojącymi, dziwacznymi wizjami, czasem rodem z horroru, czasem przesyconymi symboliką. Przypomina mi w tym wszystkim Van Gogha, z jego wizualnym szaleństwem, które nawet cyprys i gwiazdę zmieniały w coś wyrwanego z drugiej strony lustra. Albo filmy Lyncha, gdzie codzienne sprawy spotykały się z czystą grozą, od której oderwać ich się nie dało. I wszystko to jest też u Burnsa. Za każdy razem. I za każdym razem elementy te, jak u wyżej wymienionych, łączą się z czymś więcej – i pewną głębią, i niezwykłym, artystycznym wysmakowaniem.
I właśnie wysmakowany jest ten album. Chyba bardziej graficznie, niż fabularnie, ale treść nijak nie zawodzi. Historia o dziwnych wizjach, o snach… No znamy to, kino, książki, komiksy, a jednak i tu Burns jest świetny, bo pokazuje, że można coś jeszcze z tego wycisnąć, do czegoś jeszcze się dogrzebać, a przede wszystkim zawrzeć w tym siłę, emocje. I prawdziwość. I rusza mnie to. Kupuje. Bo to komiks, powieść graficzna właściwie, w który można się wgryźć na wielu poziomach: można go brać zwyczajnie i dać się porwać dziwnej akcji, można czuć, bo czuć jest co i można też analizować, rozkładać na czynniki pierwsze i delektować się nim. I za każdym razem, w każdym przypadku, smakuje znakomicie.
I oszałamia szatą graficzną. Burns rysownikiem jest wielkim. Czysta kreska, a jednak sporo undergrodunowych naleciałości, genialnie uchwycone postacie, świetna mimika, klimat – perełka. No a tym razem jeszcze dochodzi do tego kolor, świetnie dobrany, genialny w swej prostocie i nastrojowy w swej wyrazistości. Patrzy się na to obłędnie i właściwie obłędne jest tu wszystko. Na każdym kroku, na każdym poziomie, warstwie. Kolejne wielkie dzieło wielkiego komikisarza, artysty. I tyle. Co tu dużo mówić.