Niezwykła historia o ludzkich uczuciach i książkach, które pomagają znieść rzeczy niemożliwe do zniesienia.
Jest rok 1946. Juliet, młoda pisarka, objeżdża zniszczoną Anglię, promując swą książkę i szukając tematu do następnej. Przypadkiem dowiaduje się o małej wyspie Guernsey, na której istnieje dziwne Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek. Powołali je podczas wojny rolnicy i gospodynie, by uratować kilka osób przed aresztowaniem. Ale jak się ma literatura do placka z obierek? Zaciekawiona Juliet odwiedza Guernsey. Urzeczona przyrodą, ciszą a przede wszystkim serdecznością ludzi, postanawia osiąść na wyspie. Znajduje tu nie tylko kopalnię tematów, ale także miłość.
Nie pamiętam, kiedy ostatni raz trafiłam na powieść tak mądrą i uroczą, przedstawiającą świat tak żywo i barwnie – aż zapominałam chwilami, iż jest to fikcja literacka. Wspaniale nakreślone postacie szybko stają się czytelnikowi bliskie jak dobrzy znajomi. Gorąco polecam tę książkę – lektura będzie naprawdę wielką frajdą.
– Elizabeth Gilbert, autorka Jedz, módl się, kochaj
Mary Ann Shaffer pracowała jako redaktorka, bibliotekarka oraz w księgarni. Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek to jej pierwsza powieść. Jej siostrzenica, Annie Barrows, napisała kilka książek dla dzieci, m.in. Magiczną połówkę.
Autor | Mary Ann Shaffer, Annie Barrows |
Wydawnictwo | Świat Książki |
Rok wydania | 2016 |
Oprawa | broszurowa |
Liczba stron | 256 |
Format | 12.5 x 20.0 cm |
Numer ISBN | 978-83-7943-893-8 |
Kod paskowy (EAN) | 9788379438938 |
Waga | 255 g |
Wymiary | 127 x 200 x 19 mm |
Data premiery | 2016.06.01 |
Data pojawienia się | 2016.06.01 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
„Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek” – znacie może dłuższy tytuł niż ten? Książka dwóch autorek: Mary Ann Shaffer i jej siostrzenicy, Annie Barrows, od razu przykuwa uwagę tym tajemniczym nagłówkiem. Czym jest placek z kartoflanych obierek i jaki udział w powstaniu książkowego koła może mieć taki nietypowy deser? Jeżeli jesteście ciekawi, nie pozostaje nic innego, jak zabrać się do lektury.
Akcja książki dzieje się w 1946 r., tuż po wojnie. Juliet jest młodą pisarką, która dotąd publikowała zabawne felietony w czasopiśmie. Czytelnicy tak bardzo pokochali jej fikcyjną bohaterkę, że zebrane utwory wyszły w formie książkowej i zyskały wielką popularność. Pisarka podróżuje po Anglii, promując książkę i szukając tematu na nową. Przypadkowo znajduje temat w liście od nieznajomego – mieszkaniec małej wyspy Guernsey odnajduje jej adres w książce, którą kiedyś musiała sprzedać. Tak nawiązuje się znajomość, która wkrótce sprowadza Juliet na wyspę. Pisarka dowiaduje się o istnieniu Stowarzyszenia Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek, wkrótce korespondując z wieloma jej członkami (a nietuzinkowe to postacie, o tak!). Smutne i gorzkie czasy, w których przyszło im żyć, rozświetla wymiana wspomnień, doświadczeń, anegdot. Wyspa została bardzo dotknięta okupacją, ale jej mieszkańcy pozostali ufni i serdeczni. Juliet jest coraz bardziej związana z korespondencyjnymi przyjaciółmi, więc bez wahania przyjmuje ich zaproszenie i wyrusza w podróż, która odmieni jej życie.
Pamiętacie klimat takich powieści jak „Ania z Zielonego Wzgórza”? Ja się wychowałam na książkach Lucy Maud Montgomery i bardzo lubiłam specyfikę jej języka, sposób snucia historii, tworzenie bohaterów i ich ogląd na świat. Jeśli wracacie z sentymentem do takich tytułów, „Stowarzyszenie…” jest strzałem w dziesiątkę. To książka, która obudziła we mnie wiele wspomnień i tęsknot, a przy tym w całym tym biegu życia pozwoliła na chwilę refleksji i zadumy. Warto od czasu do czasu oderwać się od tych wszystkich książek z wartką akcją, gdzie nowinki techniczne i dialogi grają pierwsze skrzypce. Ta książka jest zupełnie inna. Przede wszystkim przypomina nam te czasy, gdy ludzie dużo ze sobą korespondowali, gdzie listy stanowiły cenne pamiątki i pozwalały na wymianę wszelkich myśli. Książka ma charakter epistolarny – w całości napisana jest za pomocą listów, które naprzemiennie wysyłane są przez Juliet, jej bliskich i mieszkańców wyspy. Potrzeba chwili, by przyzwyczaić się do takiej narracji i rzeczywiście nie każdemu może ona przypaść do gustu, ale dla mnie była po prostu magiczna. Dzięki tym listom możemy odkryć największe sekrety bohaterów, ich najintymniejsze sekrety, możemy czytać między wierszami. Warto!
Książka niezwykle mi się podobała. Jest ciepła, mimo trudnych tematów, jakie porusza – wojna, okupacja, utrata bliskich i uczucia, które nie zawsze są dobrze lokowane. Może ze współczesnego punktu widzenia bohaterowie wydają się naiwni, niedzisiejsi, bardzo prości, jednak nie sposób ich nie lubić, nie sposób oderwać się od śledzenia ich historii. Są serdeczni, życzliwi, bardzo ze sobą zżyci. Aż tęskno do takich ludzi, chciałoby się stać częścią tej małej społeczności. Z czystym sumieniem mogę polecić ten tytuł. Nie pożałujecie.
Juliet Ashton, młoda pisarka, autorka książek o okupacji, szuka pomysłów do kolejnej publikacji. Niespodziewanie dostaje list od Dawseya Adamsa. Mężczyzna, zafascynowany twórczością Charlesa Lamba, prosi ją o pomoc. Wspomina także o Stowarzyszeniu Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek, założonym przez mieszkańców wyspy Guernsey z powodu pieczonego prosiaka. Zaintrygowana Juliet nawiązuje korespondencję z Dawseyem i pozostałymi członkami grupy. Decyduje się również odwiedzić ich osobiście. Mieszkańcy wyspy, dowiedziawszy się, że zbiera materiały do nowej książki, chętnie dzielą się z nią wspomnieniami z okresu okupacji. Juliet bierze też udział w zebraniach Stowarzyszenia i pomaga w opiece nad czteroletnią Kit - córką Elizabeth (wywiezionej do obozu koncentracyjnego) i niemieckiego żołnierza.
Książka, napisana w formie listów, jest pełna ciepła i humoru. Mimo nieustannie powracających motywów związanych z okupacją, całość tchnie optymizmem, uderzająca jest pogoda ducha bohaterów i nadzieja na powrót do względnej normalności. Wzrusza, porusza, zmusza do refleksji, ale momentami również rozśmiesza. Szczególnie zabawne okazało się zebranie Stowarzyszenia, podczas którego Jonas Skeeter miał podzielić się swoimi wrażeniami z lektury "Rozmyślań" Marka Aureliusza:
"Stanął na środku pokoju, ponuro rozejrzał się po obecnych i oznajmił, że nie zamierzał przychodzić, a tego głupiego Marka Aureliusza przeczytał tylko dlatego, iż napuścił go jego najstarszy, najlepszy i b y ł y przyjaciel, Woodrow Cutter. [...] Przełknąłem zatem dumę i przeczytałem tę głupią książkę. A teraz mówię przy wszystkich i głośno: Wstydź się Woodrow! Jak mogłeś wcisnąć coś takiego najlepszemu przyjacielowi!"
Co zatem łączy miłośników literatury, placek z kartoflanych obierek i pieczonego prosiaka? Przekonajcie się sami, polecam!
http://ogrodksiazek.blogspot.com