Papua-Nowa Gwinea to jedno z ostatnich miejsc na Ziemi, gdzie zachowały się jeszcze pierwotne społeczności, gdzie wciąż jeszcze żyją dzikie plemiona, z których część nie ma żadnego kontaktu ze współczesną cywilizacją. Niezwykle bogaty etnograficznie obszar to kraj w ogromnej części dziki, niebezpieczny, pełen przemocy, jednocześnie zaś fascynujący, piękny i bogaty swą kulturową różnorodnością. To miejsce, gdzie dla Europejczyka kończy się znany mu świat. Niestety, także dla rdzennych mieszkańców, za sprawą gwałtownej globalizacji, świat jaki znają się kończy.
Reportaż Pawła Zgrzebnickiego przedstawia niezwykłą wyprawę po Papui Nowej Gwinei. Jednakże podróż jest tylko pretekstem, nicią, wokół której wije się opowieść znacznie poważniejsza — o mieszkańcach Melanezji, ich historii, plemiennych zwyczajach, współczesnych problemach, próbach stworzenia państwa, chciwości i bezwzględności międzynarodowych korporacji, agresywnej polityce Chin, korupcji, przemocy, degradacji środowiska i znikaniu wspaniałych, pierwotnych ludzkich kultur. Jednocześnie to pełna humoru narracja prowadząca Czytelnika przez świat zabobonów, czarów, przygód i niespodziewanych zwrotów akcji.
Autor | Paweł Zgrzebnicki |
Wydawnictwo | Muza |
Rok wydania | 2017 |
Oprawa | miękka ze skrzydełkami |
Liczba stron | 352 |
Format | 13.5 x 20.0 cm |
Numer ISBN | 9788328706637 |
Kod paskowy (EAN) | 9788328706637 |
Waga | 362 g |
Wymiary | 135 x 200 x 28 mm |
Data premiery | 2017.06.14 |
Data pojawienia się | 2017.05.30 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
Sympatycznie podróżowało mi się za pośrednictwem książki, odpowiadał mi wciągający styl narracji, dbałość o potwierdzenie prawdziwości przytaczanych szczegółów, otwarte spojrzenie na odmienną kulturę, a także szczypta dobrego humoru przewijająca się między wierszami opowiadanej relacji z wyprawy. Sugestywne opisy, które natychmiast przenoszą oczami wyobraźni do fascynującego zakątka świata, gdzie można poczuć niezwykły pierwotny duch społeczności, przyjrzeć się z podziwem tradycjom dzikich plemion, podążających tropem obyczajów wielu pokoleń przodków i nawiązujących silną więź z przyrodą. Jednocześnie obserwujemy jak wzorce współczesnych cywilizacji powoli wkraczają w ten naturalny świat, przenikają go zachodnimi normami życia nastawionego na konsumpcję, jak stopniowo intensyfikuje się kolonizacja dokonywana przez przemysł wydobywczy i chiński biznes. Z jednej strony mamy świadomość, że zachodzące zmiany są nieuniknione i nieodwracalne, a z drugiej strony pragniemy zatrzymać i zachować dawne obrazy życia nowogwinejskich plemion.
I właśnie to spojrzenie na mieszkańców Papui-Nowej Gwinei, barwne odmalowywanie ich portretów, tak bardzo ujęło mnie w tym reportażu. Nikłe są szanse, abym miała okazję zwiedzić ten kraj, poczuć jego unikalny klimat, ale dzięki tej książce niewątpliwie stał mi się on bliższy i bardziej zrozumiały. Wraz z autorem przyglądałam się codziennemu życiu i strukturze społecznej plemion Asaro, Simbu, Huli, Sepiku. Sporo dowiedziałam się o ciekawych strojach, maskach i tatuażach, symbolicznym malowaniu ciał, organizowanych festiwalach, bogatych zwyczajach, ceremoniach, rytuałach i obrzędach. Dostrzegłam niezmierne bogactwo inspiracji do badań etnograficznych, bazujących na szacunku i uznaniu wobec odmiennych kultur. Jednocześnie ukazało się mroczne i niebezpieczne oblicze tamtejszej rzeczywistości.
Setki niezależnych plemion, do niedawna zupełnie od siebie odseparowanych, z wyjątkowo silnym poczuciem rozdzielności, posługujących się odrębnymi językami, lecz równocześnie od ponad czterdziestu lat budujących narodową tożsamość. Podziwiałam cudowne widoki nowogwinejskich krajobrazów i ich bioróżnorodność. Zaglądałam w przeszłość związaną z okresem drugiej wojny światowej. A także obserwowałam, jak piękny podwodny świat raf koralowych mocno odczuwa skutki ocieplania się klimatu, anomalii pogodowych czy połowów trałowych. Książkę wzbogacają liczne ilustracje, odzwierciedlające opisywane miejsca, ludzi, zdarzenia i przedmioty, ale także wytwarzające niepowtarzalny klimat i inspirujące do zabarwienia kolorami wyobraźni czytelnika.
bookendorfina.pl
Australia był niegdyś nazywana kontynentem na antypodach i została odkryta przez Europejczyków najpóźniej spośród pozostałych. Również jej okolice – w tym Papua-Nowa Gwinea przez długi czas pozostały niezbadane przez naukowców. Dzisiaj ten region to niemal jedyne miejsce na mapie świata, gdzie przetrwały dzikie plemiona wraz ze swoimi unikatowymi tradycjami i obrzędami. Warto więc poznać ich kulturę, która z czasem staje się coraz bardziej zagrożona wyginięciem.
Przyznaję się szczerze, że dawno nie miałam w rękach jakiejkolwiek książki podróżniczej i nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek pisała o takowej na blogu. Wybaczcie mi więc mój brak doświadczenia, ale po „Tam, gdzie kończy się świat” sięgnęłam z czystej ciekawości. Nie miałam bowiem zielonego pojęcia, co tak interesującego można znaleźć w Papui-Nowej Gwinei… Nastawiłam się przede wszystkim na masę ciekawostek na temat codziennego życia tamtejszej ludności, różnic dotyczących ich mentalności w porównaniu do tej europejskiej. Oczekiwałam też opisów nieznanych mi dotąd tradycji i obrzędów, które nadal odprawia się na wyspie.
„Co stanie się z Papuą-Nową Gwineą? Nie wiem, ale z pewnością to autentyczne, co jeszcze można tam spotkać, nie przetrwa próby czasu. To chyba ostatni moment, by stanąć twarzą w twarz z takim człowiekiem, jakim był przed tysiącami lat. By pobyć choć chwilę w dawnych czasach, spotkać społeczności nieznające współczesnego handlu, miary czasu, odległości, własności, żyjące jedynie plemienną wspólnotą i wierzące w to, że świat kończy się za najbliższymi górami.”
Niestety, czułam się nieco zawiedziona tą lekturą. Autor poświęcił bowiem największą część książki na opisanie swojej przygody krok po kroku – lotów, komunikacji, rozmów z ludźmi i własnego samopoczucia. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że samej relacji z opisywanych miejsc było niewiele (przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie). Co jednak trzeba mu przyznać, to jego obraz Papui-Nowej Gwinei jest wnikliwy i za sprawą wielu fragmentów źródłowych – naprawdę dokładny. Mnie jednak zabrakło trochę zwykłych opowieści, trochę porównań do kultury europejskiej – naszych zwyczajów i obyczajów, naszej mentalności i codzienności. Nie mogę również skłamać, że ten reportaż porywa czytelnika. Jego lektura może zaciekawić miłośników papuaskiej kultury, ale niekoniecznie przeciętnego Kowalskiego (jeśli już zdecydował się na jakąkolwiek książkę). Co jednak zasługuje na plus, to refleksja, do której skłania nas autor. Paweł Zgrzebnicki przypomina nam o negatywnych skutkach globalizacji, która w połączeniu z kapitalizmem zagraża unikatowym kulturom i z czasem wręcz zabija ich dorobek.
„Tam, gdzie kończy się świat” to moim zdaniem dosyć przeciętna lektura, która nie każdemu przypadnie do gustu. Porusza jednak ważny problem ujednolicania kultury i podkreśla jej ważną rolę.
www.carolinelivre.pl