Lato 1985 roku
Na brzegu przepływającej przez Poznań Warty dwaj wędkarze dokonują makabrycznego odkrycia. Wydobywają z wody zwłoki młodej kobiety. Ktoś obciął jej głowę. Kilka godzin później pracownik barki piaskarskiej wyławia z wody foliową reklamówkę. Z przerażeniem odkrywa, że wewnątrz jest głowa kobiety. Szybko okazuje się, że milicja staje przed podwójnym wyzwaniem, bo znaleziona głowa nie pasuje do wyłowionego z rzeki ciała.
Poznańscy milicjanci z wydziału dochodzeniowo śledczego KW MO – porucznik Mirosław Brodziak i chorąży Teofil Olkiewicz wraz z kierującym ekipą śledczą kapitanem Fredem Marcinkowskim – ruszają tropem „łowcy głów”. W śledztwie pomaga im młody i ambitny szeregowy Mariusz Blaszkowski, który w tej sprawie wykaże się nadzwyczajnym milicyjnym instynktem.
Na mieszkańców Poznania pada strach. Czyżby w socjalistycznym kraju równości i sprawiedliwości społecznej pojawił się seryjny morderca, potwór rodem z kapitalistycznych horrorów, które na kasetach video zaczynają docierać do Polski coraz szerszym strumieniem? Czy funkcjonariuszom Milicji Obywatelskiej uda się ująć brutalnego mordercę, zanim obetnie kolejne głowy?
A w tle świat Peerelu, jak ten z filmów Stanisława Barei – kolejki przed sklepami, śmierdzące bary mleczne dla klasy pracującej, obskurne restauracje dla inteligencji pracującej i nocne lokale z dancingiem dla socjalistycznej elity. To świat ludzi pracy, działaczy partyjnych, milicjantów, esbeków, cinkciarzy i przestępców. Tu wódka leje się strumieniami, a wszystko, co tylko da się załatwić, załatwia się za dolary, których posiadanie jest w Polsce Ludowej, rzecz jasna, całkowicie nielegalne.
Autor | Ryszard Ćwirlej |
Wydawnictwo | Muza |
Rok wydania | 2019 |
Oprawa | miękka ze skrzydełkami |
Liczba stron | 480 |
Format | 13.0 x 20.5 cm |
Numer ISBN | 978-83-287-1251-5 |
Kod paskowy (EAN) | 9788328712515 |
Waga | 380 g |
Wymiary | 130 x 205 x 32 mm |
Data premiery | 2019.10.23 |
Data pojawienia się | 2019.10.23 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
Jestem typem, który nie lubi czytać serii nie po kolei. Jednak z Ryszardem Ćwirlejem stało się inaczej. Pierwsza książka, jaką przeczytałam była 4, a kolejna 8 tomem z cyklu "Milicjanci z Poznania". Dopiero teraz udało się zapoznać z pierwszym tomem serii, ale jak to mówią lepiej późno niż wcale. I nie dlatego, że tak ubóstwiam czytać według numerków, ale dlatego, że chcę przeczytać dosłownie wszystko, co wyjdzie spod pióra Ryszarda Ćwirleja.
Poznań, rok 1985.
Na brzegu jednej z największych rzek w Polsce znaleziono zwłoki kobiety. Śmierć, która była następstwem zbrodni może nie byłaby taka tragiczna, gdyby nie fakt, że ciało nie miało... głowy. Dla Milicji to poważna sytuacja, gdyż znaleziona w niedługim czasie głowa okazuje się nie pasować do zwłok. Dość szybko dochodzi do paniki wśród mieszkańców miasta, którzy zastanawiają się, czy w ich mieście nie grasuje seryjny morderca. Zespół śledczych z Komendy Wojewódzkiej MO pod dowództwem kapitana Marcinkowskiego ma pełno roboty nie tylko przez wzgląd na sprawę, lecz także obchody wydarzeń czerwcowych. Po głowach milicjantów kołata się spora ilość pytań. W tym to najważniejsze: ile tak naprawdę jest ofiar?
Czy tylko dwie jak wskazują części ciał, w których posiadaniu się znaleźli? Czy jest lub będzie ich więcej? Kto jest w stanie dokonać tak makabrycznych zbrodni? Jakby brutalny mord był czymś normalnym i trzeba było do tego dodawać ćwiartowanie ciał...
Mogłabym Wam zdradzić więcej, jeśli chodzi o zawartość, ale myślę, że to i tak dużo i intrygująco. Poza tym Ryszard Ćwirlej to pisarz, którego mocną stroną jest nie tylko ta kryminalna część powieści. To, co dla niego charakterystyczne to niesamowicie realistycznie oddany obraz społeczno-obyczajowy, i który przeważa w jego książkach. Traktuje morderstwa i sprawy kryminalne jako dodatek i ubarwienie codzienności, jaką mieli ludzie w czasach PRL-u. Dzięki temu zabiegowi ma możliwość ukazania też prawdziwej twarzy milicjantów. Wielu czytelnikom może wydawać się, że okładka zdradziła zbyt wiele szczegółów i mało zostało do odkrycia, ale mówię Wam, że finał śledztwa oraz tłumaczenie winnego dlaczego morderstwa i to właśnie takie wynagradzają tę sytuację. Poza tym, jeśli szukacie dynamicznego i pełnego akcji kryminału to nie ten autor. Ćwirlej choć pochłania się go niemiłosiernie szybko czytelnik się delektuje. Tu nie ma krwi jak u Chrisa Cartera, intrygi jak u Agathy Christie czy śledztw i dedukcji jak u Arthura Conana Doyle'a. Ale jest coś innego - codzienność, opisy i klimat, który część z nas zna z autopsji, a część z opowieści.
Lato 1985 r, Poznań. Dwaj wędkarze znajdują na brzegu Warty zwłoki kobiety. Okazuje się, że ktoś obciął jej głowę. Kilka godzin później zostaje odnaleziona głowa. Problem jednak polega na tym, że nie pasuje ona do ciała. Kapitan Marcinkowski, porucznik Brodziak oraz chorąży Olkiewicz muszą jak najszybciej odnaleźć "łowcę głów". Pomaga im w tym szeregowy Blaszkowski. Czy wspólnymi siłami uda im się zatrzymać psychopatycznego mordercę?
Fajnie czyta się książki, których akcja toczy się w mieście, które znasz. Takim miastem jest dla mnie właśnie Poznań. Bardzo miło jest odwiedzać wraz z bohaterami znajome ulice. Nie mogło oczywiście tutaj zabraknąć również poznańskiej gwary. Akcja toczy się w roku 1985, gdzie stoi się w kolejkach, aby zrobić zakupy na kartki; gdzie gorzałka smakuje przed posiłkiem, w trakcie, a nawet i po; i gdzie o porządek dba Milicja Obywatelska. Muszę przyznać, że chociaż znam czasy PRL-u tylko z opowiadań, dzięki autorowi poczułam klimat wówczas panujący. Bardzo realistycznie oddał charakter tamtych lat i pokazał prawdziwe życie bez żadnego koloryzowania. Bohaterowie zmagają się z większymi lub mniejszymi problemami, a w tle toczy się śledztwo w sprawie brutalnych morderstw. Trochę jednak ten wątek kryminalny zszedł za bardzo na drugi plan. Miałam nadzieję na bardziej zaskakujące zakończenie tej sprawy. Sami bohaterowie są sympatyczni i można się z nimi trochę pośmiać. Choć mogłoby się wydawać, że ich świat kręci się tylko wokół wódki. Ryszard Ćwirlej zabrał mnie na lekcję historii z czasów PRL-u, poczęstował dawką humoru i pokazał jak Milicja Obywatelska łapała przestępców i to w Poznaniu. Dziękuję za tę wycieczkę.
Upiory spacerują nad Wartą nie jest moim pierwszym spotkaniem z autorem. Na początku tego roku przeczytałam Pójdę twoim śladem, książka ta jednak należy do innego cyklu niż Upiory. Ryszard Ćwirlej nazywany jest mistrzem neomilicyjnych kryminałów.
Poznań, 1985. Na brzegu Warty wędkarze znajdują zwłoki kobiety bez głowy. Dla Milicji Obywatelskiej to poważny problem, zwłaszcza gdy odnaleziona później głowa okazuje się nie pasować do ciała. Na mieszkańców miasta pada strach. Czyżby w spokojnym społeczeństwie równości pojawił się seryjny morderca? Zespół śledczych z Komendy Wojewódzkiej MO pod kierunkiem kapitana Marcinkowskiego ma ręce pełne roboty. Milicjanci dochodzą do wniosku, że inspiracją dla okrutnej zbrodni mogły być brutalne horrory sprowadzane ze zgniłych krajów kapitalistycznych. Inwigilacja środowiska wielbicieli filmów na kasetach video nie będzie łatwa, a władze oczekują szybkich rezultatów.
Nie nazwałabym tej książki kryminałem. Więcej tutaj obyczajówki ukazującej życie w PRL-u niż samej zbrodni. Sprawa jest traktowana po macoszemu, a nieudolność milicji jest wyraźnie ukazana. PRL znam jedynie z lekcji historii i z opowieści rodziny, dlatego książka Ćwirleja była ciekawym sposobem na uzyskanie wiedzy.
Mam wrażenie, że całe życie toczy się wokół alkoholu. Tutaj wszyscy piją, a jak nie piją to myślą o tym, jak się napić. Zastanawia mnie to, jak oni w ogóle mogli funkcjonować, będąc ciągle pod wpływem alkoholu. Wódka leje się hektolitrami przez całą historię.
Język oddaje klimat minionych lat. Ćwirlej używa gwary wielkopolskiej, która przysporzyła mi w niektórych miejscach problemów (ale w końcu, od czego jest Google). Autor genialnie odwzorował klimat tamtych czasów. Widać, że zrobił research i nie plecie głupot tylko trzyma się historii. Z tego względu powieść przypadnie fanom książek historycznych i mówiących o PRL-u.