Ada mogłaby śmiało nazwać siebie szczęściarą. Z kilku powodów.
Pierwszy: świeżo poślubiony angielski małżonek zwany Rośkiem, zakochany w niej na zabój. Powód drugi: para domowych małolatów i rudy terierek Spajkuś, bez których nie wyobraża sobie życia. I wreszcie powód trzeci: Dziewuchy – czyli barwne grono najbliższych jej kobiet. Chociaż na co dzień przyjaciółki mieszkają w czterech różnych krajach, to kontaktują się regularnie, wykorzystując wszystkie zdobycze technologiczne.
W dniu ślubu w ręce Ady wpada koperta od tajemniczego nadawcy, który podpisuje się inicjałami „A.M.” i zwraca się do niej „Adrienne”. Treść wiadomości również nie jest jasna. Ada nie skupia się na tym przesadnie, bo ma na głowie cały dom, prawie zawsze pełen ludzi. Jednak w ciągu następnych kilku miesięcy przychodzą kolejne listy, wzbudzając spore zaciekawienie Ady i jej Dziewuch. Akcja zaczyna nabierać tempa…
Autor | Adriana Johnson |
Wydawnictwo | Zysk i S-ka |
Rok wydania | 2019 |
Oprawa | miękka |
Liczba stron | 508 |
Format | 14.8 x 21.0 cm |
Numer ISBN | 9788381165853 |
Kod paskowy (EAN) | 9788381165853 |
Waga | 490 g |
Wymiary | 145 x 210 x 30 mm |
Data premiery | 2019.03.31 |
Data pojawienia się | 2019.01.18 |
Dostępna liczba sztuk | |
---|---|
Dostępność całkowita | 2 szt. |
Dostępność w naszym magazynie | 2 szt. (realizacja już jutro) |
Dostępność w punktach Bonito |
---|
ul. Jagiellońska 4 (przecznica ul. Wolności) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Dmowskiego 12 (obok stacji Gdańsk Wrzeszcz) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Staromiejska 6 (50 m od Rynku) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Piotrkowska 193 (200 m od Politechniki Łódzkiej) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
al. Komisji Edukacji Narodowej 51 (skrzyżowanie z ul. Płaskowickiej) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
al. Komisji Edukacji Narodowej 88 (Ursynów - metro Stokłosy) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
al. Niepodległości 54 (przy stacji metro Wierzbno) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Chmielna 4 (50 metrów od ul. Nowy Świat) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Czapelska 48 (200 m od ronda Wiatraczna) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Kondratowicza 37 (blisko Szpitala Bródnowskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Pańska 96 (300 m od ronda Daszyńskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Powstańców Śląskich 3 (obok restauracji McDonald's) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Stawki 8 (450 m od CH Arkadia) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Wspólna 27 (przecznica Marszałkowskiej) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Żeromskiego 1 (przy stacji metra Słodowiec) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
al. Armii Krajowej 12 (Budynek Centrum AB) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Jedności Narodowej 122 (blisko Parku Słowiańskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Plac Grunwaldzki 25 (w budynku Grunwaldzki Center) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Ruska 2 (przy Placu Solnym) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
Darmowa dostawa już od 299,00 zł
Dzień ślubu to wyjątkowe chwile. W otoczeniu najbliższej rodziny i przyjaciół. Wszystko powinno przebiegać bezproblemowo. A jednak czasami zdarza się cos, co wytraca nas z równowagi. Zaskakuje i daje do myślenia.
Ada wychodzi za mąż za Rośka. Każde z nich ma syna z poprzedniego związku. Choc mogą wydawać się różni to idealnie do siebie pasują. No i co najważniejsze, toleruje szalone przyjaciółki swojej żony. One są dla siebie niczym siostry. Mogą zawsze na sobie polegać. W każdej chwili są gotowe nieść pomoc. Gdy w ręce Ady trafia tajemniczy list z tajemniczymi inicjałami z początku bagatelizuje ten fakt. Przecież każdy może się pomylić. Ale listy przychodzą kolejne i każdy wzbudza w naszych bohaterach coraz większe zainteresowanie i ciekawość. Kim była Adrienne i kto to jest A.M.? Wyruszają w podróż do przeszłości, podczas której poznają ludzi, którzy wiele przeszli. Choć miało być wesoło los postanowił pokrzyżować ich plany.
Bardzo fajna historia o sile przyjaźni. O szukaniu swego miejsca na ziemi. Choć drogi mogą się rozejść w pewnym momencie to zawsze są telefony czy skype, czy tradycyjny list aby podtrzymywać te wyjątkowe znajomości. Wystarczy tylko chcieć. A znaleźć idealnego mężczyznę w morzu męskich ciał na świecie wcale nie jest takie łatwe. Czasami potrzeba wyruszyć na nieznane wody. Opuścić kraj i szukać szczęścia gdzie indziej. Każdy dzień z tymi wyjątkowymi osobami dużo wnosi do naszego życia. Choć lata mijają i zakładamy swoje rodziny to należy tę przyjaźń podtrzymywać. By mieć z kim porozmawiać, wyżalić się czy po prosu powspominać. Tak jak w powieści, tak i w naszym życiu, mogą nadejść burzowe chwile. Takie, które zburzą spokój i trzeba będzie na spokoju własnego sumienia wyruszyć w podróż. Ze strachem i niepewnością pod pachą. Prawda może być szokująca - przecież nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkiego. Stracić nie stracimy - tylko zyskamy. Autorka w zabawne dialogi i zachowania bohaterów umiejętnie wplątała watki niosące przesłanie. Warto się wczytać i dać się porwać.
Polecam
Ada jest czterdziestoletnią kobietą, która jest prawdziwą szczęściarą, ponieważ poślubiła przystojnego anglika, którego pieszczotliwie nazywa Rośkiem, ma cudowne przyjaciółki, które zawsze służą dobrą radą lub winem, jeśli już uda im się spotkać, co nie jest takie proste, gdyż każda z nich mieszka w innym kraju, ma też dwoje dzieci oraz uroczego psa. Jej poukładane życie zmienia się, gdy w dniu ślubu dostaje tajemniczy list, podpisany jedynie inicjałami. Kobieta nie przywiązuje do niego większej uwagi, do czasu aż zaczyna przychodzić kolejna korespondencja od tajemniczej osoby.
Mam okropnie mieszane uczucia, ponieważ od pierwszych stron ta książka bardzo mi się spodobała. Jest zabawna, lekka, napisana prostym językiem, zawiera w sobie to, co wymagam od kobiecej powieści obyczajowej. Niestety, gdzieś w pewnym momencie zaczęłam się nudzić, przygody bohaterek zaczęły mi się wydawać naciągane, było tego po prostu za dużo. Mam wrażenie, że ta historia została nieco przegadana, przedłużana na siłę, przez co może się czytelnikowi dłużyć. Główny wątek dotyczący listów został tak naprawdę zepchnięty na dalszy plan i dopiero pod koniec książki zostaje mu poświęcone więcej czasu. Kolejną kwestią, która mnie osobiście irytuje, nie tylko w dziele Ady Johnson, ale również u innych polskich autorek jest nadmierne zdrabnianie imion. Mam wrażenie, że pisarki w ten sposób wyrażają tak wielką przyjaźń oraz więź między bohaterami, że nie mogą mówić oni do siebie po prostu Marlena, Adam, Ania, Kasia, Boguś tylko koniecznie musi to być Marla, Adams, Ana, Kasik, Boguń i tak dalej.
W tej książce jest dużo wątków pobocznych, niektóre są ciekawe, niektóre nie, czasami wnoszą coś do fabuły, a czasami nie. W zasadzie, gdyby powieść została skrócona o jakieś sto stron, to zdecydowanie podobałaby mi się bardziej. Główny wątek natomiast w ogóle mnie nie porwał, nie zaciekawił, a zakończenie pozostawiło po sobie jakiś niedosyt, tak jakby było niedokończone.
Podobały mi się natomiast cztery postrzelone przyjaciółki. Każda ma inny charakter, inne poglądy, do tego mieszka w innym państwie. Ich rozmowy oraz sytuacje, w które się wplątują, bywają przezabawne, choć oczywiście tak, jak to bywa w życiu, nie zawsze jest kolorowo i każda z nich ma również swoje problemy. Są to silne kobiety, więc z każdej opresji wychodzą cało, do tego mają siebie nawzajem, zawsze mogą na liczyć na pomoc, można im tylko pozazdrościć takiej przyjaźni.
„Kalendarz z dziewuchami” to ciepła powieść, która zapewne niejedną osobę chwyci za serce. Pokazuje, jak ważna w życiu każdego człowieka jest miłość oraz przyjaźń. Ada, Ana, Kaśka i Madzia to kobiety takie jak każda z nas. To historia, którą mogło napisać życie, choć wydaje się trochę nieprawdopodobna, ale przecież cuda się zdarzają. Żałuję tylko, że nie mogę nic więcej napisać o wątku przewodnim, gdyż z całą pewnością zepsułabym Wam tym przyjemność z czytania tej pozycji.
„Ada mogłaby śmiało nazwać siebie szczęściarą. Z kilku powodów. Pierwszy: świeżo poślubiony angielski małżonek zwany Rośkiem, zakochany w niej na zabój. Powód drugi: para domowych małolatów i rudy terierek Spajkuś, bez których nie wyobraża sobie życia. I wreszcie powód trzeci: Dziewuchy – czyli barwne grono najbliższych jej kobiet. Chociaż na co dzień przyjaciółki mieszkają w czterech różnych krajach, to kontaktują się regularnie, wykorzystując wszystkie zdobycze technologiczne.
W dniu ślubu w ręce Ady wpada koperta od tajemniczego nadawcy, który podpisuje się inicjałami „A.M.” i zwraca się do niej „Adrienne”. Treść wiadomości również nie jest jasna. Ada nie skupia się na tym przesadnie, bo ma na głowie cały dom, prawie zawsze pełen ludzi. Jednak w ciągu następnych kilku miesięcy przychodzą kolejne listy, wzbudzając spore zaciekawienie Ady i jej Dziewuch. Akcja zaczyna nabierać tempa…”
Jak wiecie, uwielbiam debiuty, więc nie mogłam sobie odmówić lektury powieści Ady Johnson. Książka zaciekawiła mnie ciepłą i kobiecą okładką oraz opisem, który sugerował, że spotkanie z historią Ady i jej przyjaciółek, będzie pełną wrażeń oraz humoru przygodą. Oczywiście jak to często bywa, mój czytelniczy nos mnie nie zawiódł, a po przeczytaniu książki postanowiłam objąć ją patronatem medialnym, gdyż uważam, że trzeba wspomagać debiutujących autorów, a Ada Johnson ma po prostu wielki talent.
„Kalendarz z Dziewuchami” to książka o kobietach i dla kobiet. To historia o prawdziwej przyjaźni, miłości i rodzinie. Główna bohaterka, czyli Ada nigdy nie miała łatwo w życiu, ale zawsze mogła liczyć na pomoc i wsparcie swoich cudownych przyjaciółek, czyli Dziewuch. Kiedy w życiu kobiety nastaje moment, w którym wreszcie rozpoczyna nowy i lepszy rozdział w życiu, zostaje on zaburzony przez tajemniczą przesyłkę z życzeniami. Kobieta ani jej przyjaciółki nie wiedzą, od kogo jest kartka, gdyż tajemniczy nadawca podpisał się tylko inicjałami. Uważam, że autorka świetnie poprowadziła ten wątek i cały czas niecierpliwie czekałam na kolejne listy od tajemniczego A.M.
Pokochacie Adę i jej przyjaciółki. To postacie bardzo prawdziwe oraz wyraziste, które posiadają wady i zalety, jak każdy z nas. Poza tym myślę, że z Adą niejedna z Was się utożsami, ja sama znalazłam wiele wspólnego z tą wspaniałą, szaloną kobietą.
„Kalendarze z Dziewuchami” to ciepła, optymistyczna oraz pełna humoru powieść, w której autorka opisuje kobiece słabości i uświadamia, co w życiu jest tak naprawdę ważne. Jestem przekonana, że Ada i jej Dziewuchy dostarczą Wam wielu pozytywnych emocji i niezapomnianych wrażeń.
Gorąco polecam!
"Kalendarz z dziewuchami" to debiutancka książka Torunianki Ady Johnson. Miała to być pełna humoru opowieść o prawdziwej kobiecej przyjaźni oraz o cudownym spokojnym życiu. I niestety na obietnicach się skończyło.
Główną bohaterką tej powieści jest Ada, poznajemy ją w dniu jej ślubu z Rośkiem, czyli rodowitym anglikiem. Kobieta wraz ze swoimi przyjaciółkami widuje się w tylko podczas szczególnych wydarzeń, każda z nich ma swoje życie, sprawy i problemy, jednak utrzymują ze sobą stały, praktycznie codzienny kontakt dzięki wszelkim dostępnym sposobom. Od dnia, w którym Ada wstępuje w związek małżeński rozpoczyna się jej przygoda z tajemniczym listem, który dotyczy jej i jej przeszłości. Gdyby nie ten wątek, chyba nie dałabym rady skończyć tej książki. Nie porwała mnie ta historia. Nie polubiłam się z bohaterami, ani nie poczułam tego obiecanego ciepłego i humorystycznego klimatu. Oczekiwałam przyjemnej opowieści o rodzinie, przyjaźni i tworzeniu więzi, a to co okazało się w rzeczywistości to całkowicie inna bajka. Książka miała duży potencjał, jednak nie został on wykorzystany. Dodatkowo te anglojęzyczne wstawki, których było w moim odczuciu zbyt wiele, w zdaniach bohaterów, które docelowo miały chyba czytelnika bawić, tak mnie strasznie irytowały, że miałam ochotę odłożyć ją równie szybko co zaczęłam. Myślę, że to znacząco wpłynęło na moją ocenę. Jest to dla mnie nie do przyjęcia. Nie sądziłam, że tak bardzo się zawiodę. Nie skreślam kolejnych dzieł tej autorki, jednak po tej lekturze zastanowię się chwilę dłużej, nim po kolejną książkę sięgnę. Myślę, że jest więcej innych wartościowych utworów, które rzeczywiście sprawią, że poczujemy ciepły klimat przyjaźni i cudowną relację rodzinną. Brakowało mi tutaj akcji, praktycznie nic się nie działo, sytuacje, które miały bawić, były żenujące. Sztuczne dialogi i brak takiego głównego motywu i naciąganie fabuły do aktualnej akcji dość mocno raziły mnie w oczy. Cóż, po prostu styl i forma nie podchodzi pod mój gust i trudno jest mi powiedzieć cokolwiek pozytywnego. Jak już wspominałam, na plus oceniam wątek tajemniczego adoratora, który był jedynym magnesem przyciągającym mnie do tej powieści.
Jeśli posiadacie inne książki, które macie w czytelniczych planach to śmiało możecie "Kalendarz z dziewuchami" zostawić sobie na inny czas. Jeśli jednak jesteście jej ciekawi, przeczytajcie i wyróbcie sobie swoje zdanie.