Adam Haner ginie od ciosu nożem podczas ulicznego napadu. Jego żona i syn wyprowadzają się z Warszawy, aby zmienić otoczenie i zacząć nowe życie. Sześcioletni Benio źle znosi stratę ojca, w dodatku wokół niego dzieją się zatrważająco niebezpieczne rzeczy.
Czy jego mama, Julia, uwierzy w słowa syna, który twierdzi, że do wszystkiego namawia go tajemniczy przyjaciel?
Pełna napięcia i poczucia zagrożenia, nieodkładalna powieść Izabeli Janiszewskiej zabiera czytelników do świata, w którym ofiary mogą zmienić się w drapieżców, a uśpione w każdym z nas bestie domagają się, aby oddać im głos.
Autor | Izabela Janiszewska |
Wydawnictwo | Czwarta Strona |
Rok wydania | 2023 |
Oprawa | miękka |
Liczba stron | 384 |
Numer ISBN | 978-83-67891-31-8 |
Kod paskowy (EAN) | 9788367891318 |
Data premiery | 2023.10.24 |
Data pojawienia się | 2023.10.12 |
Dostępna liczba sztuk | |
---|---|
Dostępność całkowita | 628 szt. |
Dostępność w naszym magazynie | 46 szt. (realizacja jeszcze dzisiaj) |
Dostępność w punktach Bonito |
---|
ul. Jagiellońska 4 (przecznica ul. Wolności) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Dmowskiego 12 (obok stacji Gdańsk Wrzeszcz) | 3 szt. na miejscu |
ul. Staromiejska 6 (50 m od Rynku) | 1 szt. na miejscu |
ul. Piotrkowska 193 (200 m od Politechniki Łódzkiej) | 1 szt. na miejscu |
al. Komisji Edukacji Narodowej 51 (skrzyżowanie z ul. Płaskowickiej) | 3 szt. na miejscu |
al. Komisji Edukacji Narodowej 88 (Ursynów - metro Stokłosy) | 1 szt. na miejscu |
al. Niepodległości 54 (przy stacji metro Wierzbno) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Chmielna 4 (50 metrów od ul. Nowy Świat) | 2 szt. na miejscu |
ul. Czapelska 48 (200 m od ronda Wiatraczna) | 2 szt. na miejscu |
ul. Kondratowicza 37 (blisko Szpitala Bródnowskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Pańska 96 (300 m od ronda Daszyńskiego) | 2 szt. na miejscu |
ul. Powstańców Śląskich 3 (obok restauracji McDonald's) | 3 szt. na miejscu |
ul. Stawki 8 (450 m od CH Arkadia) | 2 szt. na miejscu |
ul. Wspólna 27 (przecznica Marszałkowskiej) | 1 szt. na miejscu |
ul. Żeromskiego 1 (przy stacji metra Słodowiec) | 3 szt. na miejscu |
al. Armii Krajowej 12 (Budynek Centrum AB) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Jedności Narodowej 122 (blisko Parku Słowiańskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Plac Grunwaldzki 25 (w budynku Grunwaldzki Center) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Ruska 2 (przy Placu Solnym) | 3 szt. na miejscu |
Darmowa dostawa już od 299,00 zł
Po książki Izabeli Janiszewskiej sięgam dosyć często, a gdy pisarka wyda coś nowego, ciekawią mnie opinie innych, gdyż mogą być przydatne. Nie sugeruję się jedynie tak zwanymi blurbami, czyli krótkimi rekomendacjami wydanymi przez innych ludzi pióra. Uważam je po prostu za reklamy, a wiadomo nie od dziś, że reklama, choćby telewizyjna, niemal zawsze pokazuje nam coś zupełnie innego, podkoloryzowanego.
O ile część tekstów autorki bardzo mi się podobało, o tyle teraz jestem przekonana, że czytelnicy doświadczą czegoś w rodzaju mocnych zawirowań w głowie. Powieści tej nie można czytać szybko lub też wybiórczo- mnóstwo w niej bohaterów, wątków i dziwnych powiązań. Nie wiem, czy aż tak intensywny labirynt spodoba się odbiorcom- co za dużo, to niezdrowo. Powiedzenie to ma w przypadku tej powieści stuprocentowe znaczenie…
Początkowo wydaje nam się, że Izabela Janiszewska przedstawia nam tylko dwie historie, których dzieli różnica dwudziestu lat. Poznajemy małżeństwo, Julię i Adama, a także ich syna Beniamina nazywanego pieszczotliwie Beniem. Niestety, kobieta w bardzo dramatycznych i mrocznych okolicznościach traci męża i zmuszona jest do przeprowadzki. Wraz z synem wprowadza się do domu rodzinnego Adama, ale nie za bardzo jest to udana zmiana w jej życiu. Benio zaczyna się bardzo dziwnie zachowywać, a niektóre jego zachowania można przypiąć do mrocznego horroru. Dlaczego sześcioletni Benio rozmawia z tajemniczym znajomym, którego nikt nie widzi? Co się wydarzy? Według mnie jest to ciekawsza opowieść, niż druga, dziejąca się ponad dwie dekady wstecz.
Druga historia dotyczy Jakuba i jego nastoletniej córki. Hela przeżyła osobisty dramat- została brutalnie zgwałcona i pobita, od tego czasu praktycznie nie ma z nią normalnego kontaktu. Zrozpaczony ojciec próbuje jej pomóc, a także samemu wymierzyć sprawiedliwość sprawcom. Gniew, który w nim narasta, jest zrozumiały. Czy Jakub pomoże córce i znajdzie tych, których pragnie pomścić? Czy zemsta w ogóle jest dobrym posunięciem? Łatwo mówić nie, gdy nie przeżywa się takiej tragedii, prawda?
Książka ta ma w sobie dużą dawkę gniewu, nienawiści, chęci zemsty i tak zwanego samosądu. Wielu czytelników na pewno będzie chciało wiedzieć, o co w niej tak naprawdę chodzi, bo nie ma tu żadnych oczywistości. Próbowałam też wyobrazić sobie własnego ojca w akcji, gdybym doświadczyła gwałtu czy innej formy przemocy. Jestem pewna, że przebaczenie w ogóle nie przeszłoby mu przez myśl.
Na końcu pisarka posłużyła się bardzo mądrymi słowami. Stwierdziła ona bowiem, że „czasem łatwiej jest widzieć ludzi i rzeczy nie takimi, jakimi oni są, ale jakimi chcemy je zobaczyć. Przełknąć słodkie kłamstwo zamiast gorzkiej prawdy”. Myślę, że każdy zgodzi się z tym stwierdzeniem. Powieść ta jest też przykładem na to, jak silne w człowieku jest sumienie. Może go bardzo gryźć, a ukrywane prawdy nie dadzą mu normalnie funkcjonować.
Autorka miała bardzo dobry pomysł na książkę, ale mocno przesadziła z niektórymi wątkami. Umieściła ich po prostu za wiele, a czytelnik może poczuć się wręcz zduszony ciągle nadchodzącymi historiami.
Powieść nie jest beznadziejna, ale inne propozycje pisarki uważam za znacznie lepsze.
Są Autorzy, których książki bierze się w ciemno. Tacy, którzy już pierwszą swoją powieścią podbiją serce, zaskarbiają zaufanie, gwarantują emocjonalne podróże w głąb ludzkich umysłów, zapewniają wdzierające się w duszę obrazy we wszystkich odcieniach czerni. I właśnie sięgając po takiego swojego subiektywnego „pewniaka”, po raz kolejny mogłam się zachwycić książką Izabeli Janiszewskiej.
„W szponach” to wielowarstwowa historia o ludziach z krwi i kości, doświadczających życia fizycznie, umysłowo i emocjonalnie. Rzuconych w wir brutalnego świata, gdzie każdy kolejny dzień kroi rzeczywistość pozostawiając ostre krawędzie raniące do żywego. O ludziach, którzy dokonują wyborów, podejmują niekoniecznie słuszne decyzje i muszą się mierzyć z ich konsekwencjami.
Julia w tragicznych okolicznościach straciła męża. Jej sześcioletni syn, Beniamin – ojca. To przeżycie raz na zawsze zmieniło ich życie. Chłopiec stał się milczący, wycofany, średnio radził sobie z własnymi emocjami. Julia postanowiła, że dobrym pomysłem będzie zmiana otoczenia. Rodzina zamieszkała zatem w domu na przedmieściach. Nieoczekiwanie chłopiec poznaje tu nowego przyjaciela. Julia jest przekonana, że tajemniczy znajomy jej syna jest tylko wytworem dziecięcej wyobraźni, sposobem na poradzenie sobie ze stratą.. Okazuje się, że może jednak Julia się myśli..
„W szponach” to obraz brudnego świata, który wygląda jak w kolorach sepii. Mroczny klimat potęguje uczucie bycia w potrzasku tajemnic i słabości, zemsty i kary, zamknięcia w szponach, z których nie ma ucieczki. Dynamiczna akcja podnosi ciśnienie. Dopracowane szczegóły dodają realizmu. Cała historia jest mocna i emocjonująca.
Polecam.
Być może jestem monotematyczna, ale lubię sięgać po książki autorów, którzy kojarzą mi się z wysokim poziomem. Wiem wtedy, że jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że się nie zawiodę. Czy tak było też i w tym przypadku?
'Wtedy za oknem pod wiatą na drewno dostrzegła coś, co spowodowało, że szepnęła: O mój Boże!'
Julia wraz z synem Beniaminem przeprowadzają się do domu na przedmieściach po śmierci męża kobiety. Chłopiec nie potrafi sobie poradzić ze stratą ojca i opowiada historie o swoim nowym przyjacielu. Z początku wszyscy myślą, że to wymyślona przez Beniamina postać, jednak wiele wydarzeń sugeruje, że może być inaczej. Tym bardziej, że niektóre z nich mogłyby być naprawdę tragiczne w skutkach. Kim jest tajemniczy znajomy chłopca i dlaczego praktycznie tylko on go widzi i z nim rozmawia?
Poznajemy historię z perspektywy zarówno Julii w czasie teraźniejszym, jak i z przeszłości opowiedzianą oczami tajemniczej osoby. Całość dzięki temu nabiera bardzo tajemniczego klimatu. Nie wiemy jakie tak naprawdę i czy w ogóle jakiekolwiek są powiązania pomiędzy przeszłością i teraźniejszością. Do tego wszystkiego dochodzi mały, zagubiony po śmierci ojca chłopiec. Czy dziecku można wytłumaczyć śmierć jednego z rodziców? Oczywiście były takie próby, jednak Beniamin upiera się, że ma przyjaciela, który namawia go do złych rzeczy. I pojawił się on dopiero w momencie przeprowadzki do nowego miejsca. Co więcej, nie lubi Julii i tym samym nie chce się jej pokazać. Czy to jest możliwe? Czy może chłopiec w ten sposób radzi sobie z tą ogromną stratą?
'Nie potrafił odgonić myśli, że to, co wydarzyło się tej nocy, było jak pchnięcie pierwszej kostki domina. Tej, która zapoczątkuje katastrofę.'
Nie zawiodłam się. Autorka to pewnik i jej książki można brać w ciemno. Obok wciągającej i czasem skomplikowanej zagadki mamy świetnie wykreowanych bohaterów i rozbudowaną warstwę psychologiczną. Naprawdę dobrze się to czyta, nie da się odłożyć książki na bok. Polecam zarówno tę, jak i wszystkie poprzednie książki. Nie zawiedziecie się!
'Trudno pogodzić się z tym, ze kiedy brakuje pewnych elementów układanki, nie można już poskładać całego obrazka. Na zawsze pozostanie niekompletny.'
Czwarta Strona jak zawsze wydaje same perełki! I to właśnie kolejna z nich. Na wstępie powiem, że uwielbiam kiedy książka ma akcję dwutorową - dwie perspektywy czasowe. Pierwsza akcja to ta z 1996 roku kiedy Helena, nastolatka zostaje brutalnie zgwałcona przez pewnych mężczyzn. Ojciec widząc opieszałość policji chce sam wziąć sprawę w swoje ręce i wymierzyć bandytom sprawiedliwość. Kolejna perspektywa to ta która dzieje się obecnie czyli w 2019 roku. Julia to młoda kobieta, która zostaje wdową. Jej mąż Adam ginie z rąk bandyty. Wraz z kilkuletnim synem postanawia zamieszkać w domu na przedmieściach, po tych traumatycznych przeżyciach. Syn kobiety Beniamin w tym miejscu jednak poznaje tajemniczego przyjaciela. Którego widzi tylko on. Zaczynają się dziać niewyjaśnione okoliczności… Kobieta postanawia udać się do miejscowego psychologa. Wir wydarzeń, który się dzieje w książce kartka po kartce dosłownie mnie rozwalał. Dużo wątków jednak tak spójnie ze sobą połączonych, że nie mamy poczucia chaosu. Wciągająca powieść, która zatrzyma Was zdecydowanie na dłużej. Jedyne czego mi brakło w tej książce to uzupełnienia, dopowiedzenia pewnych wątków jednak być może właśnie taki był zamysł autorki. Pozostawić otwarte drzwi dla siebie. Bardzo dobry thriller. Polecam!
Jaka to przeszłość okrutna,
która cierpienie zadaje.
Jaka to życia kolej tragiczna,
w której ból nie ustaje.
Jaki to człowiek okrutny,
który w nienawiści szponach zostaje.
Ból skrzywdzonej dziewczynki złapał mnie w swoje ramiona.
Otoczył pustką, nicością.
Patrzyła, ale nie widziała. Była, ale nie czuła.
,„ To on, to on ”.
Nie było już nic. Nie było beztroski. Ciepła i na twarzy radości. Pozostała tylko zemsta. Za to, co jej zrobili, chciała, żeby zapłacili.
W ramach czasowych przeplataniu,
w tej historii z lat 90. i tej teraźniejszej,
w tej głębokością namalowanej opowieści, przepadłam.
Oddałam tej książce wszystko, co mogłam. Swoje emocje, wrażliwość i myśli. Oddałam jej swoje lęki, niepokoje i uczucia. A ona nienachalnie, lecz z wyczuwalną intymnością, dała mi w zamian bezmiar emocjonalności.
Mały chłopiec rysunek maluje.
Czernią jest on spowity.
Mały chłopiec w ciemności barwach świat obserwuje.
Trauma jak ból się zagnieżdża jadowity.
Mały chłopiec i jego przyjaciel.
Prawdziwy, a może wymyślony.
Co tutaj prawdą, a co kłamstwem się jawi?
Do duszy mojej łza wzruszenia się wkradła. I żalu. Że tak być musiało.
Że młodzi ludzie wyborów dokonali tragicznych. Że dziewczynka krzywdy doznała. Że ojcowska miłość cierpienia zaznała.
Izabela Janiszewska stworzyła powieść, która wabi, osacza i nie wypuszcza ze swoich objęć. Rzuciła portret człowieka ogarniętego zemstą na życiowe płótno, okrucieństwem i złem go szkicując. To nie tylko rozrywka. To wielowymiarowa opowieść, która zostawia czytelnika z ogromem refleksji. I to piękno języka. I ta idealnie skrojona psychologiczna warstwa.
I ten smutek dojmujący. I ten ból przejmujący.
Coś niebywałego.
Przeczytałam niemal wszystkie książki Izabeli Janiszewskiej i każda kolejna powieść jest potwierdzeniem Jej mistrzostwa zarówno w budowaniu napięcia, jak i w budzeniu trudnych, głębokich emocji. Emocji, które trzymają nas w tytułowych szponach jeszcze długo po przewróceniu ostatniej strony.
Nie inaczej jest w najnowszej powieści Autorki, która prowadząc czytelnika dwiema liniami czasowymi, współczesną i końca lat dziewięćdziesiątych, funduje mu strzępy obrazu malowanego czarną i czerwoną kredką. Obrazu kipiącego złem, wściekłością, nienawiścią i chęcią zemsty. Obrazu wypełnionego krzywdą dziecka, wyrzutami sumienia, bezsilnością i poczuciem straty. A to ostatnie uczucie odmieniane przez wszystkie przypadki począwszy od utraty najbliższej osoby, samego siebie, swojego poukładanego życia, po poczucie bezpieczeństwa boli najbardziej.
Autorka skąpo dzieli się z czytelnikiem informacjami, a niedopowiedzenia dodatkowo budują napięcie i niepokojący, mroczny klimat tej powieści. Zarówno wątek brutalnie zgwałconej przed laty dziewczynki, jak i, jak się wydaje, uciekającego w zatrważającą fantazję po śmierci ojca sześcioletniego chłopca budzą ciarki i pytania o punkt styczny obu historii. Każda z nich zdaje się być zapalnikiem, który odpalony może doprowadzić jedynie do wybuchu.
Trudno zrzucić z siebie ładunek emocji, którym przygniata czytelnika Autorka, bo wobec krzywdy dziecka nie da się przejść obojętnie podobnie jak wobec potworów, które ją wyrządzają. Świadomość ulotności i kruchości budowanej przez każdego z nas bezpiecznej przystani, którą może zburzyć jedno niespodziewane trzęsienie ziemi nie pomaga. Bo nawet jeśli uda się ją odbudować, to nigdy nie będzie taka sama. Pozostanie w szponach przeszłości i strachu o przyszłość.
Autorka, choć ukazuje nam pełen obraz tej historii, to pozostawia nas z niepokojem i poczuciem nadciągającego zagrożenia. I właśnie takich emocji szukam w thrillerach!
Nie mam słów.
Nie znajduję po prostu słów, by opisać, jak wyśmienita była to lektura. Izabela Janiszewska od zawsze mistrzowsko łączyła powieść grozy z powieścią psychologiczną, sięgała głębiej, mocniej, pragnęła, by czytelnik zrozumiał motywy działań bohaterów, motywy popełniania przez nich przestępstw, przeprowadzała niejako wiwisekcję tworzonych przez siebie postaci. W połączeniu z niesamowitym, mrocznym klimatem książek i zagadkową fabułą, całość robiła piorunujące wrażenie na czytelniku.
Jednak powieścią „W szponach” autorka wkroczyła na wyższy poziom wtajemniczenia. Nigdy wcześniej nie napisała czegoś równie mocnego, mrocznego, przerażającego i równocześnie tak bardzo mnie angażującego. Być może tak mocno przeżyłam historię Heli, ponieważ jestem kobietą, być może ze względu na wysoko rozwiniętą empatię. A może po prostu, co jest najbardziej prawdopodobne, Izabela Janiszewska jest specjalistką od zaglądania w duszę czytelnika, specjalistką od emocjonalnego wciągania go w zawiłości psychiki swoich bohaterów. A przede wszystkim jest dobrym, empatycznym, wrażliwym człowiekiem, który czuje ból ofiary, a nawet sprawcy. Dlatego tak bardzo do czytających przemawia. Tym człowieczeństwem właśnie.
„W szponach” to opowieść o sile traumy, z której nie sposób się wyzwolić, to mroczny, niepokojący thriller, który straszy nie na żarty. To powieść, której daleko do bycia wyłącznie rozrywką, nawet jeśli na wysokim poziomie. To w końcu znakomity warsztat, który tak bardzo ewoluował od czasu pierwszej powieści.
Chylę czoła i proszę o więcej!
A „W szponach”, bez zająknięcia, wystawiłam notę 10/10 w swoim gatunku.
Mam nadzieję, że fakt ten mówi sam za siebie.
Nr 1 wśród tegorocznych thrillerów!
Fenomenalna powieść!
Paradoksalnie lubię to uczucie, gdy zabieram się do pisania recenzji ze świadomością, że nie uda mi się oddać słowami nawet połowy swoich emocji związanych z danym tytułem. Świadczy to bowiem o tym, że doznałam czytelniczej ekstazy, która zwyczajnie wymyka się mojej zdolności racjonalnego pojmowania. Podejmuję się więc niejako próby z góry skazanej na porażkę, ale może ktoś z natłoku moich chaotycznych refleksji wysnuje jedyny poprawny wniosek - tę książkę po prostu trzeba poznać.
"W szponach" to tytuł oddający niejako moją relację z twórczością Izabeli Janiszewskiej. Ta eteryczna kobieta porwała mnie w swoje szpony i najwyraźniej nie zamierza wypuścić, a wręcz z czasem zaciska je coraz mocniej. Jej proza trafia do mnie na jakimś zupełnie innym poziomie niż większość czytanych przeze mnie książek, a przede wszystkim uderza prosto w takie struny mojej duszy, na których nie pozwalam na co dzień grać nikomu. Iza wprawia je po prostu w ruch, pozostawiając mnie z melodiami zbyt pięknymi, bym mogła oprzeć się ich dźwiękom.
Nie potrafiłam się oderwać od tej książki. Miałam kryzys czytelniczy przed jej lekturą i po niej wcale nie jest lepiej, ale przy "W szponach" zupełnie mnie opuścił. To znów historia inna niż zwykle, tak bardzo złożona, tak wielowątkowa. Nieco satyfakcji przyniosło mi to, że połączyłam kilka faktów zanim ułożyły się w całość w tekście, ale tak naprawdę w ogóle się na tym nie skupiałam. Na pierwszym planie były dla mnie emocje, a te momentami przytłaczały, rozdzierały i prowokowały do zadawania pytań odnoszących się nie tylko do fabuły. Najprostszą odpowiedzią jest osławione "tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono". Ale czy aby na pewno? Przecież lubimy mówić o tym, co zrobilibyśmy na czyimś miejscu, oceniać innych, krytykować, pouczać, a to zostało zresztą doskonale przedstawione w tej powieści.
"W szponach" to złożona historia, w której przeszłość położyła się cieniem na życiu tak wielu osób. Konsekwencje dotknęły ich w różny sposób, na różnych etapach egzystencji, nawet jeśli wydawało się, że pozornie ich uniknęli. Izabela Janiszewska po raz kolejny udowodniła, że potrafi się zanurzyć w najgłębsze odmęty ludzkiej psychiki, by wyłowić z nich okrutną prawdę i oddać w ręce czytelników opowieść przerażająco realną.
Moje 11/10.