Jest spokojny kwietniowy dzień, gdy grupa chłopców znajduje w parkowym jarze ciało mężczyzny. Zwłoki są nagie od pasa w dół, twarz zmasakrowana, a w pośladki wbite kawałki szkła. Ofiarą okazuje się śląski biznesmen.
Kilka dni później zostają odkryte kolejne zmasakrowane zwłoki.
Czy te sprawy są ze sobą powiązane? Czy komisarz Walter, który został przeniesiony do Katowic z komendy stołecznej, ma do czynienia z ofiarami szaleńca? A może to tylko zbieg okoliczności. Czasami wszystko jest po coś...
Autor | Marcin Grygier |
Wydawnictwo | Prószyński |
Rok wydania | 2017 |
Liczba stron | 448 |
Format | 12.5x19.5 cm |
Numer ISBN | 978-83-8097-189-9 |
Kod paskowy (EAN) | 9788380971899 |
Waga | 324 g |
Wymiary | 125 x 195 x 28 mm |
Data premiery | 2017.07.20 |
Data pojawienia się | 2017.07.20 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
Kwiecień. Nieporozny dzień, gdzie kilku młodych chłopców znajduje w parku ciało. Zmasakrowane zwłoki, z twarzą wręcz nie do poznania, są nagie od pasa w dół, a w pośladki powbijane są kawałki szkła.
Komisarz Walter odkrywa, że jest to śląski biznesman. Co więcej, zbrodnia wydaje się być popełniona z zemsty, ponieważ przy zmarłym pozostawiono portfel z kartami oraz zegarek na ręce…
Zaraz po tym masakrycznym odkryciu, policjanci wpadają na trop kolejnej zbrodni… Czy te przypadki coś łączy? Czy aby napewno są to czyste zbiegi okoliczności?
Walter wchodzi do świata brutalnego biznesu, gdzie wszystkim nie tylko rządzą pieniądze, ale też urazy często sprzed lat i chęć zemsty.
Po pierwszej książce Marcina Grygiera miałam mieszane uczucia. Niby wszystko gra, a jednak mnie nie zachwyciło, czegoś brakło. Tutaj jest już zdecydowanie lepiej.
Akcja rozwija się bardziej dynamicznie. Całość jest ciekawie zaplanowana – do końca czytelnik ma karty do odkrycia. Nic nie jest podane na tacy, autor gra z nami zachęcając do wgłębienia się w przedstawiony świat.
Nie ma tutaj zbędnego ubarwiania. Jak się okazuje, nasze polskie piekiełko tego nie potrzebuje. Aglomeracja śląska i jej ciemniejsze oblicze wydaje się być idealnym tłem tych wydarzeń.
Kryminał w mocnym, męskim stylu – trzymam kciuki za więcej.
Pierwszy tom "Nie patrz w tamtą stronę" cyklu o komisarzu Romanie Walterze czytało mi się bardzo dobrze, dlatego z zaciekawieniem powitałam kolejną jego odsłonę. Fakt, że zapoznałam się z książką w ciągu jednego dnia świadczy na jej korzyść, lecz choć kryminał zaliczam do interesujących i wciągających propozycji czytelniczych, to jednak nie bawiłam się już tak wyśmienicie jak poprzednio.
Z jednej strony z trudem przechodziłam przez opisy dewiacji i perwersji prezentowanych przez czarne charaktery powieści, ich typy zaburzeń i zwyrodnienia wywoływały ogromny niesmak i obrzydzenie. Z drugiej strony autor niewątpliwie potrafi zawładnąć wyobraźnią czytelnika, na tyle przekonująco przedstawić sytuacje i tło wydarzeń, aby wzniecić w czytelniku takie właśnie odczucia. I to właśnie kreacja złych bohaterów, ich negatywnych cech, niedobrych nawyków, jest jednym z mocniejszych atutów książki. Stworzyć postaci, które budzą skrajne emocje, wyzwalają niechęć i awersję u odbiorcy książki, też trzeba potrafić.
Doceniam złożoność zagadki kryminalnej, chętnie śledziłam rozgrywające się współcześnie wątki i liczne retrospekcje, które co prawda nieco zaburzały poznawanie sekwencji kluczowej osi powieści, ale jednocześnie okazywały się intrygującymi elementami, znacznie wzbogacającymi fabułę i stanowiącymi klucz do ułożenia w logiczną całość detektywistycznej układanki. Dynamiczny rytm scenariusza zdarzeń, nieustanne trzymanie czytelnika w niepewności, sprytne podrzucanie mylnych tropów, zgrabne zazębianie się niewiadomych, działało na korzyść w aprobującym odbieraniu opisywanej historii kryminalnej. Podczas lektury wielokrotnie przychodziła mi do głowy myśl, że z chęcią zapoznałabym się z thrillerem napisanym przez autora.
Mroczny i duszny klimat powieści, w którym nie tylko zbrodnia wysuwa się na pierwszy plan, ale także kombinacja najróżniejszych ludzkich ułomności, sportretowanych dosadnie i dobitnie, a przy tym jeszcze bolesna i tajemnicza przeszłość głównego bohatera. Zgorzkniałego i zrezygnowanego człowieka, niepotrafiącego poradzić sobie z dramatycznymi wspomnieniami, szukającego jeszcze niedawno ukojenia w używkach. I chociaż w pierwszym tomie kibicowałam Romanowi Walterowi, tak w drugiej odsłonie cyklu jego los w zasadzie mi zobojętniał, a jego zachowanie zaczęło lekko drażnić. Sposobem odizolowania się od świata przypominającego zbyt wiele złego, odgrodzenia od ciemnych myśli, uwolnienia od cieni, miała być dla komisarza przeprowadzka, jak najdalej od stołecznego zgiełku, do jednego ze spokojniejszych miast województwa podlaskiego.
Jednak i tam nie zagrzewa długo miejsca, wyrywa się ze swoistej oazy samotności i jako nadkomisarz przyjmuje posadę szefa katowickiego dochodzeniowo-śledczego wydziału policji. Natychmiast angażuje się w sprawę brutalnego morderstwa dokonanego na wpływowym i zamożnym lokalnym biznesmenie, którego zwłoki zostały przypadkowo odnalezione przez nastolatków na terenie Parku Śląskiego. Walter nie przypuszcza, przed jak złożonym, zdradliwym i niebezpiecznym wyzwaniem stanie. Osadzenie fabuły w polskich realiach odbieram przychylnie, to wartość dodana książki, tym bardziej, że koloryt miejscowej gwary przebija się w dialogach. Liczyłam na mocniejszy motyw zbrodni, lecz zaproponowany przez autora może zdobyć akceptację wielu czytelników. Mieszane odczucia wobec książki, kilka elementów mnie nie przekonało, ale znacznie więcej wywarło pozytywne wrażenie, stąd ogólna ocena dobra.
bookendorfina.pl
Do tej pory nazwisko Marcina Grygiera niewiele mi mówiło. No dobra, nie mówiło mi kompletnie nic. Po przeczytaniu „Nie myśl, że znikną” wpisuje go na listę najlepszych polskich autorów kryminałów. Drogi autorze, w mojej klasyfikacji siedzisz tuż obok: Miłoszewskiego, Puzyńskiej, Bondy i Mroza. Pisz tak dalej, a ich przegonisz!
Marcin Grygier (ur. 1969 r.) – absolwent Politechniki Śląskiej, z wykształcenia chemik, pracuje w branży związanej ze sprzętem medycznym. Ma żonę i dwóch dorosłych synów. Z zamiłowania − narciarz, motocyklista i biegacz. W 2016 roku ukazał się jego debiut "Nie patrz w tamtą stronę", który został świetnie przyjęty przez czytelników.
Komisarz Walter to twardy typ gliniarza. Stara szkoła. Mimo tego, że w jego życiu aż roi się od dołków, to prze do przodu. W momencie gdy zaczyna się powieść nasz bohater przeniesiony zostaje ze stołecznej do katowickiej policji. Okazuje się, że trafia na świetnego przełożonego, lecz szybko poznaje dwie podejrzane osobowości – prokuratora Jarząbka oraz jego kuzyna.
Pewnego kwietniowego dnia grupa chłopców znajduje w parkowym jarze ciało mężczyzny. Zwłoki są nagie od pasa w dół, twarz zmasakrowana, a w pośladki wbite kawałki szkła. Ofiarą okazuje się śląski biznesmen.
Kilka dni później zostają odkryte kolejne zmasakrowane zwłoki.
Czy te sprawy są ze sobą powiązane? Czy komisarz Walter, który został przeniesiony do Katowic z komendy stołecznej, ma do czynienia z ofiarami szaleńca?
Od tego momentu akcja toczy się szybko jak na rollercoasterze, a do dwóch morderstw dołączają kolejne sprawy. Waltera dziwnym trafem odnajduje siostrzenica, okazuje się, że Jarząbek ma powiązania z mafią narkotykową. Jak z tym wszystkim łączy się wypadek samochodowy sprzed lat oraz historia zgwałconej w Niemczech dziewczyny?
Uwielbiam polskie kryminały. Są osadzone w znanych mi realiach, pewnie dlatego tak dobrze się je czyta. Marcin Grygier w „Nie myśl, że znikną” stworzył naprawdę świetnego, wielowymiarowego bohatera, sprytnie połączył wszystkie wątki w które wplótł również elementy przeszłości bohaterów. Zawsze uważam, że takie zabiegi wymagają nie lada umysłu! Tutaj przeplatają nam się dwie fabuły. Teraźniejszość, czyli kolejne sprawy i wszystko co z nimi związane oraz opowieść pewnej dziewczyny (której imienia nie znamy) sprzed lat. Opowieść jest smutna i przejmująca, a czytelnik czuje, że nie znalazła się ona tu przypadkiem. Autor dozuje ją w taki sposób, że mamy apetyt na więcej i zwyczajnie nie możemy się oderwać. Po prostu bajka!
Przyznam się Wam do czegoś. Często mam tak, że pomijam w książkach długie, nudnawe opisy. Wstyd mi trochę za to, ale zwyczajnie bywają książki, gdy podczas tych wynurzeń trzeba włożyć zapałki w oczy, żeby nie zasnąć. U Marcina Grygiera, przeczytałam całą książkę od deski do deski, od zdania do zdania. Pan Marcin ma w ogóle jakiś dar do opisów. Wplata w nie świetne komentarze, zabawne teksty, widać, że gość ma poczucie humoru – czasem trochę ostre, ale przecież to kryminał nie będzie rzucał dowcipami o Jasiu… Co Wam będę mówić – cud, miód i orzeszki!
Już dawno nie przeczytałam tak dobrej książki. Jest genialna pod każdym względem – rozwoju akcji, fabuły, bohaterów, zakończenia… Wiem, że „Nie myśl, że znikną” jest kontynuacją debiutu Marcina Grygiera „Nie patrz w tamtą stronę”. Nie pozostaje mi nic innego, jak nadrobić zaległości!