Życie pełne złudzeń. Może właśnie po to czasami załamuje się w nim światło, byśmy na ekranie naszych marzeń zobaczyli tęczę?
Złudzenia bywają czasem siłą. Na tym polega niezwykłość tego świata, że w tym, co z pozoru błahe, efemeryczne i nietrwałe, znajdujemy na koniec oparcie dla następnych dni. Bohaterka kolejnego tomu powieści Katarzyny Enerlich już wie, że ma prawo do szczęścia, jak każdy z nas. Postanawia tym razem o to szczęście walczyć sama; nie zdając się już na łaskawe sploty wydarzeń.
Wypełniona bolesnymi doświadczeniami, przekonuje się, że to, co przeżyła, jest w rezultacie jej siłą. Dzięki temu potrafi więcej rozumieć i więcej widzieć – bo po to właśnie w naszym życiu istnieją życiowe zakręty. Sztuka jogi, którą od lat uprawia, sprawia, że otwiera się na nowe życie i nowe myślenie. Horyzonty jej odczuwania poszerzają się, dzięki czemu zaczyna żyć coraz piękniej.
Ludmiła pisze kolejne książki, Baba Joga przyciąga wartościowych ludzi, a życie na prowincji staje się coraz pełniejsze i bardziej harmonijne. To wszystko pomoże jej w odnalezieniu miłości prawdziwej i dojrzałej, lecz trudnej do zdobycia. Jednak to, na co się długo czeka, smakuje najlepiej...
Autor | Katarzyna Enerlich |
Wydawnictwo | Wydawnictwo MG |
Rok wydania | 2015 |
Oprawa | miękka |
Liczba stron | 256 |
Format | 15.0 x 22.0 cm |
Numer ISBN | 9788377793244 |
Kod paskowy (EAN) | 9788377793244 |
Waga | 245 g |
Wymiary | 150 x 220 x 16 mm |
Data premiery | 2015.09.25 |
Data pojawienia się | 2015.09.25 |
Dostępna liczba sztuk | |
---|---|
Dostępność całkowita | 13 szt. |
Dostępność w naszym magazynie | 3 szt. (realizacja jeszcze dzisiaj) |
Dostępność w punktach Bonito |
---|
ul. Jagiellońska 4 (przecznica ul. Wolności) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Dmowskiego 12 (obok stacji Gdańsk Wrzeszcz) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Staromiejska 6 (50 m od Rynku) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Piotrkowska 193 (200 m od Politechniki Łódzkiej) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
al. Komisji Edukacji Narodowej 51 (skrzyżowanie z ul. Płaskowickiej) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Komisji Edukacji Narodowej 88 (Ursynów - metro Stokłosy) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Niepodległości 54 (przy stacji metro Wierzbno) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Chmielna 4 (50 metrów od ul. Nowy Świat) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Czapelska 48 (200 m od ronda Wiatraczna) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Kondratowicza 37 (blisko Szpitala Bródnowskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Pańska 96 (300 m od ronda Daszyńskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Powstańców Śląskich 3 (obok restauracji McDonald's) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Stawki 8 (450 m od CH Arkadia) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Wspólna 27 (przecznica Marszałkowskiej) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Żeromskiego 1 (przy stacji metra Słodowiec) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Armii Krajowej 12 (Budynek Centrum AB) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Jedności Narodowej 122 (blisko Parku Słowiańskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Plac Grunwaldzki 25 (w budynku Grunwaldzki Center) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Ruska 2 (przy Placu Solnym) | Zamów i odbierz już jutro |
Darmowa dostawa już od 299,00 zł
Nie cierpię książek, które są ostatnimi częściami cyklu. Człowiek niby czeka na nie, a jednocześnie odsuwa moment rozpoczęcia lektury i przeciąga to czytanie do granic możliwości. Przynajmniej ja tak mam. Ciekawość zżera, ale cóż robić. Kolejnej części nie będzie, więc tę przyjemność trzeba sobie dawkować.
Z drugiej strony uwielbiam takie cykle, bo w zżywam się mocno z bohaterami, mam szansę lepiej ich poznać. Wiele się dzieje w takich książkach, bo wiadomo, że autor może się swobodnie rozpisać. No i ten dreszczyk emocji w oczekiwaniu na kolejną część. Oczywiście do czasu, kiedy sięgam po ostatni tom. Wtedy odczuwam ekscytację, ale i smutek. Dziwne uczucie, które właśnie mnie ogarnęło, bo zamknęłam Prowincję pełną złudzeń Katarzyny Enerlich. Zamknęłam książkę i dopiero teraz do mnie dotarło, że kolejnej części już nie będzie. I ja się na to oficjalnie nie zgadzam! Ja protestuję!
Ja wiem, że każdy cykl musi się kiedyś skończyć, żeby nie stał się męczący niczym kolejny odcinek Mody na sukces, ale w przypadku moich ulubionych książek dzieje się to stanowczo za szybko.
Cykl Prowincjonalny ma dla mnie bardzo szczególne znaczenie. Zaczęłam go czytać stawiając swoje pierwsze kroki w blogosferze, osobiście poznałam autorkę jeżdżąc na trzy spotkania, które odbywały się w okolicy. Jedno miało miejsce w mojej Kuźni i wtedy właśnie miałam przyjemność gościć Kasię u siebie w domu. To była krótka wizyta, której nigdy nie zapomnę. Dała mi radość, porządnego motywacyjnego kopa i wiarę w to, że marzenia się spełniają. Katarzyna Enerlich jest niezwykłą osobą, tak jak i niezwykłe są jej książki. Pełne dobrej energii, choć jej bohaterom często wiatr w oczy wieje. Ludmiła i jej patchworkowa rodzina muszą przejść wiele trudnych prób, zawirowań losu, tragedii. Ale wszystko po to, aby mocniej, intensywniej docenić szczęście, które przecież nadejdzie:
(…) czasami zamykają się drzwi, żeby mogły otworzyć się otworzyć wrota. Nie mogą być otwarte jednocześnie, bo zwyczajnie zrobi się przeciąg. A w przeciągu raczej nic dobrego nie powstanie. Tylko wiatr pusty zahula i tyle. (s. 228)
W ostatniej części Ludmiła powoli, powoli zawita do bezpiecznego portu. Nie od razu, bo przecież będzie się bronić przed chorobą Kermela, przed kolejnymi zawirowaniami. Sama przeszła już tyle, że nie ma ochoty fundować sobie i córce huśtawki emocjonalnej bycia z alkoholikiem. Czuje się po raz kolejny zraniona i oszukana. Pragnęła stabilizacji, szczęścia i radości z prostego, spokojnego życia u boku kochanego mężczyzny. Początkowo ból nie pozwala jej dopuścić do siebie myśli, że powinna dać szansę człowiekowi, którego przecież kocha. Jej strach jest zrozumiały. Wszak dzięki pewnej Agnieszce (Kiedyś przy błękitnym księżycu) dobrze poznała „uroki” życia w rodzinie dotkniętej alkoholizmem. Kiedy wreszcie dociera do niej to, że kocha i nie może pozwolić uciec miłości, może być już za późno. Koleje losu sprawiły, że Kermel znalazł się w bardzo trudnej sytuacji i w jego życiu nie ma teraz miejsca dla Ludmiły. Kobieta jednak nie poddaje się. Walczy dzielnie, choć i ona powoli przestaje mieć nadzieję. Czasem jednak jedno spotkanie, jedno słowo i gest sprawiają, że wszystko nagle się zmienia, obraca o sto osiemdziesiąt stopni. A my tylko z niedowierzaniem kręcimy głową. Podczas jednej z zawodowych podróży na Opolszczyznę, Ludmiła spotyka pana Arthura Schultza, rzeźbiarza-amatora, który obdarowuje ją swoją bogatą historią. Dzięki niemu okazuje się również, że świat jest bardzo, bardzo mały…
Uwielbiam historie ciekawych ludzi, które Katarzyna Enerlich wplata do swoich książek. To, że oparte są na autentycznych historiach tylko dodaje smaczku. Dzięki temu zabiegowi czuję się, jak gdybym czytała równolegle dwie książki. Tym razem opowieści pana Arthura przybliżają czytelnikowi historię Śląska Opolskiego, czyli terenów, które znajdują się w moim bezpośrednim sąsiedztwie. Jakież było moje zdziwienie i radość, kiedy przeczytałam również kilka ciepłych słów o Kuźni Raciborskiej. Autorka wspomniała o naszej bibliotece, panu Irku, który jest jej dyrektorem i tak pięknie zorganizował spotkanie autorskie połączone z uroczystym otwarciem biblioteki po remoncie. Prowincja pełna złudzeń dała mi więc podwójną radość obcowania z Mazurami, ale i ze Śląskiem. Znów znalazłam się blisko przyrody, natury, która tak pięknie wskazuje nam kierunek. Trzeba tylko zatrzymać się, wciągnąć powietrze, poczuć jej siłę i dać się prowadzić. Proste, smaczne i aromatyczne gotowanie z tego, co daje nam akurat ziemia, obcowanie na co dzień z ludźmi, których kochamy i praca. Praca, po której najlepiej smakuje odpoczynek. Oczywiście z książką :)
A jak zakończyła się historia Ludmiły? Wcale się nie zakończyła, ale że bohaterowie na razie zawitali do bezpiecznego portu, lepiej zostawić ich samych. Nie podglądać. Niech żyją tym cudownie prostym, ale jakże pełnym życiem. W spokoju, ale nie w sielance, bo jak pisze autorka, słowo sielanka przyzywa niepokój, którego Ludmile nie potrzeba.
Chwilo, trwaj. Cisza, wieczór, paląca się świeca i zapach suszonych bukietów nostrzyka
Kasiu, pięknie dziękuję za Prowincję. Za magiczne chwile spędzone w jej towarzystwie, za inspiracje kulinarne, kosmetyczne i życiowe. Za konieczność zatrzymania się, wyskoczenia z pędu dzisiejszego świata. Będę tęsknić :)
Ludmiła zauważa, że Zygmunt z którym wiązała nadzieję na ułożenie sobie życia nadużywa alkoholu. Znajduje go brudnego i nieprzytomnego w domu, gdzie od kilku dni pił w samotności. Podejmuje decyzję, że sama musi zadbać o siebie i swoją sześcioletnią córeczkę Zosię. Mimo, że kocha Zygmunta, nie chce zamartwiać się , że coś po kryjomu wypił, że będzie ją ciągnął za sobą na dno. Nie zamierza podawać mu ręki i mówi mu o tym. Radzi, by uporządkował swoje życie.
Ludmiła cierpi, bo straciła złudzenia, ale nie zamierza zmienić decyzji. Jest dojrzałą kobietą i wie, że z czasem ból minie.
Ludka wraca do życia przed Zygmuntem. Zajmuje się organizowaniem turnusów w pensjonacie ,,Baba Jaga" i warsztatów z jogi. Pracuje w ogrodzie, przygotowuje Zosię do szkoły, czyta książki, a w wolnych chwilach samotnie jeździ rowerem na miejscowe łąki. Pochłonięta codziennością i obowiązkami zaczyna odbudowywać swoje nadzieje na udane życie po śmierci męża i jego zdradzie, a także po zawiedzionych nadziejach związanych z kolejnym mężczyzną w jej życiu-Zygmuntem.
Na jednym ze spotkań z bibliotece w Zdzieszowicach poznaje Arthura Schultza, który okazuje się być spokrewniony z Zygmuntem. Niespodziewane spotkanie zapoczątkowuje ciąg nowych wydarzeń w życiu Ludmiły.
,,Prowincja pełna złudzeń" to opowieść o zwykłej codzienności tak znanej nam wszystkim, ale dzięki poetyckiemu językowi i zachwytowi nad światem Katarzyny Enerlich zamienia ją w niezwykłą magię. Każdy dzień i nawet błahe czynności są małą cegiełką naszego życia.
Złudzenia Ludmiły rozwiały się, ale dały też początek nowym doznaniom i uświadomiły głównej bohaterce, że sama musi walczyć o swoje szczęście w życiu.
W ,,Prowincji pełnej złudzeń" można odnaleźć charakterystyczny styl pisania Katarzyny Enerlich. Historia Mazur przeplata się z prawdziwymi opowieściami nadesłanymi przez Czytelników i fikcją literacką. Powieściowy Arthur Schultz jest postacią fikcyjną, ale inspirowaną Arthurem Schulwitzem ze Zdzieszowic-rzeźbiarzem, poetą, muzykiem. Autorka zgrabnie wplotła w treść powieści jego historię życia.
Pełny tekst znajduje się tutaj: http://magiawkazdymdniu.blogspot.com/2015/11/prowincja-pena-zudzen-katarzyna-enerlich.html
Dziękuję wydawnictwu MG za pierwszą książkę do recenzji jestem bardzo zadowolona, że trafiłam na taki początek współpracy.
Główna bohaterka opuszcza swojego dotychczasowego partnera, ponieważ czuje, że życie z uzależnionym od alkoholu człowiekiem nie będzie jej na rękę. Na takim właśnie etapie ją poznajemy. Nie ma czasu ani ochoty pomagać mu wyjść z nałogu. Ma przecież inne zajęcia. Prowadzi pensjonat „Baba Joga”, gdzie organizuje warsztaty głównie dla kobiet, których głównym tematem jest joga ale nie tylko. Ludmiła stara się, aby uczestniczki nie nudziły się, polecały miejscówkę innym, zregenerowały siły. Wśród atrakcji są nawet spotkania z szeptuchą! Ponadto pisze książki a co za tym idzie wyjeżdża na spotkania z czytelnikami no i jest matką. Opiekę nad małą Zosią obejmuje również Martin, który mimo iż ma nową żonę, nie zapomina o córce.
Dobrze, że Lumiła mieszka z byłym teściem, który chętnie jej pomaga, bo sama wszystkiego by nie ogarnęła. Jednak wszystko wskazuje na to, że będzie musiała...
Janusz, teść Ludmiły, pragnie być jeszcze szczęśliwym przy boku kobiety. Kiedy po ślubie z Bronią opuszcza synową, ta nie może się z tym pogodzić. Z dnia na dzień życie pisarki zmienia się. Pochłonięta codziennymi obowiązkami stara się zaakceptować wybór Janusza. Chce aby wszystko trafiło na odpowiednie tory. Jest spragniona spokoju, ciszy chyba po prostu tęskni za stagnacją. Jak widzimy nie powinna na nic narzekać, przecież ma tak wiele. Jednak jest coś, co nie daje jej od pewnego czasu spokoju.
Zygmunt. To z nim wiązała wielkie nadzieje, a gdy okazało się, że nie jest łatwo, odeszła. Teraz dociera do niej, iż odrzuciła miłość. Powinna pomóc mu wyjść z alkoholizmu. Postanawia walczyć o ukochanego mężczyznę, lecz czy aby nie jest za późno?
„Prowincja pełna złudzeń” to napisana wspaniałym językiem opowieść. Katarzyna Enerlich po mistrzowsku nakreśliła świat Ludmiły i sprawiła, że mam ochotę na więcej. To historia o tym, że nie raz trzeba coś stracić, aby docenić. Trzeba nieźle się natrudzić aby otrzymać od życia nagrodę. Na wszystko jest czas, a ci, którzy potrafią czekać otrzymają to, co najlepsze. To Ludmiła, miejmy nadzieję, zrozumie...
Już wiecie, że mam ogromną słabość do wszelakich długich opisów czy to ludzi, przyrody, miejsc, wydarzeń, bo dzięki nim mogę bez problemu wyobrazić sobie wszystko. Tutaj odnalazłam dla siebie nie lada gratkę! Mogłam bez problemu wejść w świat pięknych Mazur. Autorka wspaniale poprowadziła mnie i zadbała o to, żebym podczas czytania czuła zapachy potraw przygotowywanych przez Ludmiłę oraz o to, abym nabrała ochoty na jedzenie, ponieważ zdarzało mi się o nim zapomnieć podczas czytania.
Żałuję, że dopiero teraz rozpoczęłam przygodę "Prowincją". Styl Enerlich to magia, czary. Jestem oczarowana. Musicie wiedzieć, że "Prowincja pełna złudzeń" jest ostatnią częścią serii. Zachęcam do zapoznania się z treścią nie tylko tej książki, ale wszystkich. Jestem pewna, że będziecie mile wspominać przygodę z Ludmiłą!