Chcecie wiedzieć, w którym kraju woda mineralna płynie w kranach? Albo gdzie zjada się portrety? A może gdzie łąki rosną na dachach? O tym właśnie jest ta książka. Także o tym, jak wyglądają kobiety-żyrafy oraz Koniec Świata. No i gdzie w bankomatach zamiast pieniędzy dostaje się sztabki złota. Jest też o szalonych królach, o tym, że na pogrzebie można tańczyć, cmentarz pomalować w kolorach tęczy, a wojny toczyć na czekolady...
O tym, dlaczego tylu Chińczyków śpi w płaszczach, a po ulicach chodzi w piżamach. O tym, kto nosi na głowie włosy zmarłych przodków i nadal czci drzewa. O tym, co pompka od roweru ma wspólnego z kaczką po pekińsku oraz o tym, że można jeść także szczury, mrówki, wielbłądzie garby, a nawet sowy. O tym, czego nie tknie mnich z Shaolin i jak wyglądał starożytny Internet. O tym, dlaczego autor został wzięty za szpiega i z jakiego powodu tamtejsi przywódcy noszą takie wielkie okulary. O latających smokach i chodzących trupach. Oraz dlaczego ciągle pali się tam pieniądze... „Moja książka jest jak stół, który w Państwie Środka zastawia się wieloma potrawami. Czasami są słodkie, a czasami kwaśne. Owe opowieści są też często, jak chińskie pudełko – czytasz jedną, a w niej kryje się następna, a czasami nawet jeszcze jedna. Ale nie zapominaj, czytelniku – to moja miseczka, Twoja może być zupełnie inna. Chiny od góry do dołu są też trochę jak lustro, w którym możemy przejrzeć się i my, bo ludzkie przywary są w Chinach przemnożone miliard trzysta milionów razy, więc bardziej rzucają się w oczy, choć wcale tak bardzo nie różnią się od naszych. Podróżnik o tym wie. Podróżnik może o tym napisać, bo nie jest uwikłany w sieć stypendiów czy fundacji, które co prawda mogą mu w podróżach pomóc, ale mogą też położyć im kres, jeśli napisał nie to, czego od niego oczekiwano. Podróżnik musi podróżować swobodnie, bez takiego balastu. Podróżnik, jeśli tylko mu pozwolą, rozmawia z kim chce i o czym chce. Nieustannie się uczy, a od niego uczą się inni”.
Marek Pindral w swoich wędrówkach po Indiach zabiera nas nie tylko do misternie zdobionych pałaców Rajasthanu, do Taj Mahal czy na gwarne bazary. Zabiera nas przede wszystkim do miejsc rzadko odwiedzanych przez turystów – do Biblioteki Liści Palmowych, gdzie spisane są losy ludzkości, przeszłe i przyszłe, oraz na prywatne audiencje u wcielonego boga. Zabiera nas do świątyni, gdzie czci się żyjące w niej szczury i w Himalaje, gdzie mieszka krowa, długa na trzydzieści kilometrów. Zajrzymy nawet do jej pyska, skąd przeniesiemy się na... tamten świat. Bo to wędrowanie nie tylko po ziemi, ale i do środka samego siebie, choć to nie siebie autor czyni głównym bohaterem, ale miejsca i ludzi, których w czasie wędrówki spotykał. To zatem także podróż duchowa, choć nic nie jest tu pisane na kolanach. Ale chyba żaden inny kraj nie potrafi tak pobudzać zarówno zmysłów, jak i apetytu duchowego: „Mówi się, że czego nie ma w „Mahabharacie”, tego nie ma na świecie. I jest w tym wiele prawdy, bo ów indyjski epos jest prawie dziesięć razy dłuższy od „Iliady” i „Odysei” razem wziętych. Myślę jednak, że to samo da się powiedzieć o Indiach, kraju tropikalnych plaż i ośnieżonych szczytów Himalajów. Kraju przepychu i slamsów, pachnideł i ulicznego smrodu. Kraju z historią, liczoną w tysiącach lat, ale i dynamicznym dniem dzisiejszym. Kraju współczucia i obojętności. Subtelnych nauk nieprzebranej rzeszy mędrców i mordów politycznych. Zmysłowej sztuki uwodzenia i brutalnego oblewania żon kwasem. To zatem kraj przepastny historycznie i kulturowo, geograficznie i obyczajowo. Dlatego każda wyprawa do Indii to zawsze wybór i nawet po kilku zdajemy sobie sprawę, że sięgnęliśmy po jedynie niewielki fragment indyjskiego placka. Ale za każdym razem jest to placek, który choć czasami staje nam w gardle, to chce się go znów próbować. I takim właśnie kawałkiem chcę się z Wami podzielić, opowiadając o nim słowem i fotografią. Smacznej lektury!” Marek Pindral odwiedził kilkadziesiąt krajów, poza Polską mieszkając dłużej także w Wielkiej Brytanii, Chinach i Omanie. Swoimi wrażeniami dzieli się pisząc artykuły prasowe, przygotowując wystawy fotograficzne i pokazy multimedialne. Także książki – przetłumaczył na język polski myśli jednego z hinduskich awatarów (Sai Baba, rozważania na każdy dzień roku), w 2013 ukazała się jego książka, poświęcona Państwu Środka (Chiny od góry do dołu – drugie wydanie, w wersji autorskiej, ukaże się jesienią 2018), a w 2015 W cieniu minaretów. Oman (pierwsza polska książka o tym kraju).
Marek Pindral (www.marekpindral.com) odwiedził kilkadziesiąt krajów, bacznie obserwując napotykaną po drodze rzeczywistość, której czasami stawał się częścią, bo poza Polską mieszkał też w Wielkiej Brytanii, Chinach i Omanie. Swoimi wrażeniami dzieli się w artykułach prasowych, organizując wystawy fotograficzne i pokazy multimedialne, oraz w książkach – przetłumaczył na język polski myśli jednego z hinduskich awatarów, w którego aśramie spędził kilka tygodni (Sai Baba, rozważania na każdy dzień roku), a w 2013 ukazała się jego książka, poświęcona Państwu Środka – Chiny od góry do dołu. W Omanie spędził ponad 1001 dni i nocy, dlatego W cieniu minaretów znajdziemy – zupełnie jak w baśniach Szeherezady – opowieść splecioną z wielu wątków: Przeczytamy o flakonie perfum, które kosztują więcej niż samochód, i wielbłądach, droższych od żon. Złożymy ofiarę ze zwierząt, staniemy na najwyższej górze w Omanie i zejdziemy do wioski w głębokim kanionie. Na pustyni złośliwe dżiny będą płatać figle, ale Prorok Sulejman dopilnuje, żeby inne służyły ludziom pomocą. Przy okazji dowiemy się, że ów Sulejman to znany i nam król Salomon, bo wyrastamy przecież z tego samego, biblijnego pnia. Dlatego poznamy także przedślubne perypetie... Jezusa, bo na cześć owego proroka islamu takie imię nosi do dziś wielu muzułmanów. Pojedziemy na pogranicze z Jemenem, skąd królowa Saby wiozła Salomonowi kadzidło, poznamy Arabów, którzy rwali na strzępy polski opłatek, oraz takich, którzy z radością się nim łamali, zapraszając potem autora na wspólne modły do meczetów, potrafiących w Omanie latać niczym dywany. Co jeszcze wyniknie z owego spotkania zachodniego wędrowcy z Orientem, bo Oman jest w książce pretekstem także do szerszych rozważań? Czy naprawdę tak bardzo różnimy się od muzułmanów, nawet tak konserwatywnych, jak omańscy ibadyci, czy może różnica między nami jest cienka, jak ludzki włos, co przyznał chrześcijański władca Etiopii, dając schronienie wysłannikom Proroka Mahometa? Posłuchajcie tej barwnej, napisanej ze swadą i humorem, opowieści...
Chiny od góry do dołu, a może raczej Chiny od podszewki, to opowieści z dwuletniego pobytu autora w państwie środka. Nie, nie podróży z plecakiem i przewodnikiem Lonely Planet, ale właśnie pobytu, ponieważ Marek Pindral pojechał tam, aby uczyć angielskiego na uniwersytecie w Chengdu. Oczywiście, początki nie były łatwe. Wrzucony w kompletnie inną kulturę, pomiędzy życzliwych, ale zamkniętych i nieufnych ludzi, stopniowo odkrywał obce dla człowieka z Europy zwyczaje. Na przykład to, że posiłków nigdy nie jada się w samotności. Że korzystanie z toalety jest również czynnością bardzo towarzyską. Że zimą Chińczycy śpią w płaszczach i czapkach, bo w domach nie ma ogrzewania. Że klaskanie na uroczystościach też wymaga próby generalnej. Albo że do przyrządzania kaczki po pekińsku przydaje się rowerowa pompka. Autor obserwował, pytał, rozmawiał. Po jakimś czasie przestał być jedynie belfrem, a stał się także kompanem swoich studentów. Zapraszano go na imprezy, na wspólne przyrządzanie posiłków, a nawet – co było oznaką wyjątkowego zaufania – do rodzinnych domów. A kiedy nadeszły wakacje, nadszedł też czas na poznawanie innych regionów Chin. Tylko jak człowiek, który nie zna chińskiego, miałby porozumieć się z mieszkańcami wiosek, którzy nie dość, że żadnym językiem „zachodnim” nie władają, to jeszcze turystów raczej nie widują? Ano, Marek Pindral w każdą podróż zabierał ze sobą któregoś ze swoich studentów – nie tylko jako współtowarzysza i przewodnika, ale też tłumacza. Bez tego zapewne nigdy nie dowiedziałby się, dlaczego czasem na pogrzebie urządza się striptiz albo tego, że woły też mają swoje święto. A więc opowieści o Chinach. O Chinach znanych z telewizji, potężnych i dumnych ze spuścizny Mao, oraz o niedostępnych dla przeciętnego podróżnika Chinach zwykłych ludzi. Opowieści o Olimpiadzie, Tybecie, Rewolucji Kulturalnej, Wielkim Murze i Zakazanym Mieście, ale też o chińskiej kuchni, świętach, tradycjach, marzeniach i codzienności. Chiny od góry do dołu to książka różnorodna i fascynująca, jak same Chiny.
Bonito
O nas
Kontakt
Punkty odbioru
Dla dostawców
Polityka prywatności
Ustawienia plików cookie
Załóż konto
Sprzedaż hurtowa
Bonito na Allegro