Niewypowiedziane pragnienia, bolesna przeszłość i głęboko skrywane grzechy są dla Owena największą inspiracją. Utalentowany malarz kolekcjonuje anonimowe wyznania i przenosi je na płótno, zamieniając słowa w obrazy, w których ukrywa też własne tajemnice.
Auburn pojawia się w jego galerii akurat wtedy, gdy Owen szuka asystentki. Dziewczyna od kilku lat walczy o odzyskanie normalnego życia i desperacko potrzebuje pieniędzy. Zakochanie się w przystojnym malarzu nie jest częścią jej planu, ale przekorne przeznaczenie stawia na swoim. Wydaje się, że Owen jest dla niej szansą na znalezienie ukojenia i wsparcia, a ona dla niego natchnieniem i nowym kolorem w autoportrecie.
Wzajemne uczucie dodaje życiu barw, jednak tajemnice zaczynają tworzyć rysy na ich związku. Auburn odkrywa, że przeszłość ukochanego może odebrać jej to, co dla niej najważniejsze. Głos serca podpowiada jednak, że miłość wymaga największych poświęceń.
Nikt nie potrafi posługiwać się paletą uczuć tak jak Colleen Hoover, gdy tworzy zupełnie nowy obraz miłości. Użytkownicy portalu Goodreads uznali powieść Confess za najlepszy romans 2015 roku.
Autor | Colleen Hoover |
Wydawnictwo | Otwarte |
Rok wydania | 2017 |
Oprawa | miękka ze skrzydełkami |
Liczba stron | 352 |
Format | 13.6 x 20.5 cm |
Numer ISBN | 978-83-751-5463-4 |
Kod paskowy (EAN) | 9788375154634 |
Waga | 294 g |
Wymiary | 136 x 205 x 20 mm |
Data premiery | 2017.05.08 |
Data pojawienia się | 2017.05.08 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
Auburn i Owen spotykają się przypadkiem. On jest malarzem, który maluje anonimowe wyznania zostawiane przez ludzi. Ona to młoda fryzjerka, która niedawno sprowadziła się do Teksasu i potrzebuje pieniędzy. Kiedy okazuje się, że Owen szuka kogoś do pomocy przy wernisażu, Auburn zgłasza się do niego. Nie wie, że to spotkanie odmieni jej życie...
Ta książka to romans. Taki pełen dramatycznych momentów, tajemnic, różnych problemów na drodze do szczęśliwego zakończenia. Pani Hoover chyba lubuje się w takich życiowych dramatach i trudnych przeżyciach, bo ta powieść jest na prawdę ich pełna.
Główna bohaterka, Auburn, jako nastolatka straciła chłopaka, który zmarł na raka, a teraz, jako 20latce, też nie wiedzie jej się najlepiej - nie ma kasy, walczy o pewną sprawę, miota się... Owen z kolei ma za sobą nieco inne przeżycia, ale oczywiście również dramatyczne. Oboje są samotni, oboje pokrzywdzeni, a na dodatek, okazuje się, że ich losy są niejako związane...
Ciekawym elementem w tej powieści są przytoczone wyznania, które według opisu na okładce, są prawdziwe. Ponadto w książce znajdują się obrazy Owena, te na podstawie wyznań, co stanowi ciekawy dodatek do całości.
Jeśli chodzi o poruszaną tematykę, to nie jest lekka książka, jednak styl pisania autorki sprawia, że czyta się ją szybko, wciąga i wzbudza zainteresowanie. Można się przyczepić co do niektórych sytuacji i ich możliwości wystąpienia w prawdziwym życiu, jednak nie można tej powieści odmówić grania na uczuciach i emocjach odbiorcy. Książka aż kipi od tajemnic i nieoczekiwanych zwrotów akcji i wciąga czytelnika aż do ostatniej strony...
https://rabebucher.blogspot.com/2018/10/19-poznaje-literature-ya-i-na-czyli.html
Auburn pomimo młodego wieku doświadczyła więcej cierpienia niż niejeden dorosły człowiek w całym swoim życiu. Mając dość godzenia się na to co przygotował dla niej los postanawia zawalczyć o lepszą przyszłość. Nie podejrzewa jednak, że kiedy zapuka do tajemniczych drzwi jej życie zmieni się o sto osiemdziesiąt stopni, a miłość znów zagości w złamanym sercu.
„To niesamowite jaki dystans między dwojgiem ludzi może stworzyć prawda.”
Popełniłam wielki błąd. Nie powinnam czytać tak wielu (pozytywnych) opinii o „Confess”, ani oglądać serialu na jej podstawie zanim sięgnęłam po książkę. Wszystko by było dobrze, gdyby nie fakt, że zdążyłam wyrobić sobie już zdanie na temat tej historii. A to niewybaczalny błąd.
Pozytywne opinie sprawiły, że nastawiłam się na bardzo dobrą książkę, którą pokocham od pierwszej strony. Natomiast serial, choć mi się spodobał sprawiał wrażenie płytkiego. Wydarzenia tam rozgrywające się w ogóle nie zostały zgłębione, wszystko potraktowano dość powierzchownie. Miałam nadzieję, że w książce będzie inaczej. Niestety. Książka pod tym względem niewiele różni się od serialu. Poznajemy główne wydarzenia, ale nie mamy praktycznie żadnego wglądu w sytuacje, które do nich doprowadziły ani w uczucia bohaterów. Wydaje mi się, że jak na ten gatunek literacki jest to bardzo rażący błąd, którego nie można wybaczyć autorce, choćby nie wiadomo jak bardzo uwielbialibyśmy jej twórczość.
Sam styl pisania Hoover niewiele się zmienił. „Confess” czyta się lekko i przyjemnie, a co najważniejsze szybko. Spodobał mi się motyw wyznań oraz sztuki, które autorka sprytnie wplotła do fabuły. Szata graficzna również zasługuje na pochwałę. Piękna okładka i genialne obrazy nadają osobliwego klimatu tej historii. Jednak jeśli chodzi o bohaterów to moje zdanie jest bardzo podzielone. Owen przypadł mi do gustu. Był on postacią wyrazistą, dobrze wykreowaną, z pasją godną podziwu. W przypadku Auburn nie było już tak kolorowo. Wydała mi się zupełnie odrealnioną osobą i do tego niezwykle irytującą.
„Myślę, że miłość jest trudna do zdefiniowania. - mówię. - Możesz kochać poszczególne cechy pewnej osoby, ale nie kochać jej ogólnie.”
„Confess” jest dla mnie jedną z tych książek, gdzie fabuła miała duży potencjał, a jednak nie został on wykorzystany. Z przykrością muszę stwierdzić, że zawiodłam się na Colleen Hoover i jej „najnowszej” książce.
Aleksandra
Ps. Najnowszej, czyli ostatniej wydanej w Polsce.
Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Confess” autorstwa Colleen Hoover.
"Czasami, żeby ocalić jakiś związek, musisz go najpierw poświęcić".
Oto pani Hoover w całej swojej krasie.
Autorka ta szczyci się nie lada popularnością; szturmem podbiła serca czytelników na całym świecie swoim mistrzowskim piórem w gatunkach New Adult i Young Adult. Jak nikt umie ona pisać o emocjach targających głównych bohaterów swoich powieści; kruszyć skały oporów nawet tych najzagorzalszych krytyków. Ja pokochałam ją za powieść "Maybe Someday", którą uwiodła mnie w całości; począwszy od fabuły, poprzez motyw obyczajowy, po MIŁOŚĆ - długo nie mogłam dojść do siebie po zakończeniu owej lektury. Później owszem, wpadały mi w ręce inne książki pani Hoover, w tym jedna napisana wspólnie z Tarryn Fisher (którą też bardzo lubię!), jednak wolę jak każda z nich pisze swoje powieści osobno, a duet niech sobie raczej odpuszczą ;). Wracając do Colleen - żadna z innych książek nie wywarła na mnie takiego wrażenia jak właśnie "Maybe Someday". DO TERAZ...
"Confess" to jej autorski szczyt. Wizytówka. Swoisty hymn. Powieść, po której nie można spokojnie zasnąć. Lektura, która wywołuje łzy już samym prologiem. Nie wspominając o części dalszej. Coś niemożliwego, pięknego, wzruszającego i dającego nadzieję. Chcę więcej!
"Zawsze będę cię kochał. Nawet jeśli już nie będę mógł".
Auburn Reed ma w pewien sposób zaplanowaną przyszłość od szesnastego roku życia. Powinna twardo stanąć na ziemi, spojrzeć z odwagą w przyszłość, nie bać się tego, co szykuje dla niej los. Oraz, bardziej przyziemnie - musi koniecznie zdobyć pieniądze. By osiągnąć zamierzony cel, co wydaje się cholernie trudne w jej sytuacji. Owen Gantry - to dwudziestojednoletni malarz, artysta, wystawiający swoje dzieła tylko raz w miesiącu, skrywający bolesny sekret z przeszłości, z którym do tej pory ciężko mu się uporać. Jak ta dwójka młodych ludzi może pomóc sobie nawzajem? No właśnie. Parzące tajemnice, niedopowiedzenia, ale i przeznaczenie, to tylko niektóre z wykładników, mających wpływ na ową parę.
Tak jak wspomniałam wcześniej, wzruszenie wywołuje już sam prolog. Autorka nie oszczędza Czytelnika; funduje mu rollercoaster emocji już na samym wstępie przedstawianej historii. Auburn i Owen zostali wykreowani tak wyraziście, iż nie sposób nie utożsamić się z nimi w jak najmocniejszym tego słowa znaczeniu. Ona - zraniona przez życie, walcząca o lepsze jutro, skryta i wycofana, marząca o szczęściu, którego tak bardzo jej zabrakło. On - naznaczony przez przeszłość i tragiczne wydarzenia, ukojenia szuka w malarstwie; z otrzymanych od anonimowych ludzi wyznań - tworzy obrazy, z których się utrzymuje. Każdy element farby i płótna to dla niego swojego rodzaju odkupienie, dzięki któremu codziennie stawia nowy krok. Emocje aż kipią; do tej pory nie wiem, w czym upatrywać fenomenu autorki pod tym względem. Jak nikt umie ona poruszyć nawet najtwardsze serca; mało tego! Zniszczyć je, zgnieść, pogruchotać na drobne kawałki. Po lekturze jej książek nic już nie wydaje się takie samo. Ogrom uczuć i sprzecznych wrażeń nakłada się na siebie, tworząc nieprzejednaną mieszaninę. Jest tu strach, odwaga, ból, cierpienie, łzy, bezsilność, MIŁOŚĆ, wiara, nadzieja, sprawiedliwość, złość, bunt... I długo by wymieniać co jeszcze. Jest tu po prostu WSZYSTKO. Książkę pochłania się jednym tchem, a apetyt na więcej wciąż rośnie. Chciałabym móc poznać dalsze losy Auburn i Owena, bo ta historia zasługuje na ciąg dalszy, zdecydowanie.
Nie sposób przejść obojętnie również obok samego pomysłu autorki na książkę. W "Maybe Someday" mieliśmy, oprócz walorów tych czytelniczych, również inne, muzyczne. W "Confess" mamy obrazy brytyjskiego malarza, które w lekturze są własnością Owena. Każdy obraz posiada wyznanie, na podstawie którego został namalowany, a jak zapewnia sama autorka: każde wyznanie jest prawdziwe. Bardzo udany zabieg, dodający wiarygodności, oraz poczuciu utożsamiania się nie tylko z bohaterami powieści, ale i z każdą osobą, która odważyła się dane wyznanie napisać. Ja jestem zachwycona tą książką pod każdym względem: fabuły, okładki (która jest fenomenalna!), kreacji postaci, obrazów, zamieszczonych wewnątrz, emocji, które towarzyszą od pierwszej do ostatniej strony. Coś niesamowitego, ileż reakcji może wywołać jedna książka.
Oto pani Hoover, na którą czekałam. I której wciąż oczekuję.
POLECAM. POLECAM. POLECAM.
www.ksiazkolubna.pl
Colleen Hoover była zawsze jedną z tych autorek, po których książki miałam ochotę sięgnąć, ale jakoś nigdy nie było ku temu okazji. Premiera Confess była więc momentem idealnym, by móc przekonać się, czy tak często zachwalane przez czytelników tytuły faktycznie są czymś, przy czym warto poświęcić te kilka godzin na lekturę. Tak, jak wspominałam już wcześniej, przy okazji wpisu o majowych premierach, przy wyborze właśnie tej książki jako pierwszej, zadecydował ciekawie opisany wątek na odwrocie okładki wskazujący, że treść jest głęboka i zawiera w sobie więcej, niż przeciętna literatura romantyczna. Czy było tak w rzeczywistości?
Confess opowiada o życiu dwójki ludzi, na pierwszy rzut oka w ogóle ze sobą nie powiązanych. Auburn Reed poznajemy w momencie trudnej sytuacji życiowej zmuszającej bohaterkę do poszukiwania kolejnej pracy, która pozwoli jej na zdobycie tak bardzo niezbędnych dodatkowych pieniędzy. Zupełnie przypadkiem mija dom obklejony różnorakimi karteczkami zawierającymi bądź co bądź intymne wyznania anonimowych ludzi, jednak nie tylko to zwraca jej uwagę. Na drzwiach domostwa wisi ogłoszenie o pracę i w ten sposób poznaje Owena - drugiego, równoległego bohatera. Owen Gentry okazuje się być malarzem przelewającym wstydliwe wyznania ludzi na piękne i pełne pasji obrazy. W ten właśnie sposób ich losy splatają się, a późniejsze następstwa tego osobliwego spotkania mają niespodziewane, odmienne dla każdego z nich konsekwencje.
Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak trudne było dla mnie skoncentrowanie fabuły książki w kilku krótkich zdaniach, ponieważ jest wielowarstwowa i mnogość poruszanych w niej kwestii potrafi przyprawić o zawrót głowy. Trudno mi ją nawet nazwać literaturą romantyczną, gdyż mimo częstego pojawienia się tego wątku, miewa jednak elementy charakterystyczne dla literatury obyczajowej. W Confess żadna problematyka nie jest dominująca, wszystko zdaje się składać w jedną spójną całość, poruszając w sposób niesamowicie naturalny i nie wymuszony wiele aspektów ludzkiego życia, takich jak problemy rodzinne, bezsilność wobec choroby, czy szukanie pewności siebie. Colleen Hoover balansuje na linii dobrego smaku niczym perfekcyjna akrobatka, nie przeginając ani nie przesładzając w absolutnie żaden sposób, co tylko wzmaga realizm opisanej historii. Przyznam, że ciężko dobrać mi słowa, które oddałyby co czułam czytając te niespełna 300 stron. Można by powiedzieć, że jej przesłanie "dorasta" wraz z czytelnikiem. Zawarte w książce wyznania, które podobno są prawdziwe, poruszyły mnie do głębi, czasem szokowały i wręcz skłaniały do życiowej refleksji. Confess jest jedynym tytułem, przy którym zastanawiałam się, jak będę go odbierać w dalekiej przyszłości, kiedy nabiorę nowych doświadczeń, kiedy być może stanę przed wyborami, przed problematyką poruszaną na karteczkach i czuję, że będę się z nim witać jak ze starym przyjacielem opowiadając sobie wzajemnie jak bardzo życie zmieniło sposób, w jaki wzajemnie siebie postrzegamy.
W mojej głowie roi się jeszcze milion zdań, którymi chciałabym dopełnić ten tekst, jednak znając siebie i tak nie byłabym usatysfakcjonowana wynikiem końcowym. Nie wiem jaki był poziom poprzednich dzieł autorki, jednak jeżeli jest choć trochę zbliżony do tego, czego doświadczyłam w tym przypadku, to mogę spać spokojnie. Jedyną wadą, jaką miałam okazję zauważyć było tylko słabo wykonane tłumaczenie, które w kilku momentach odbierało przyjemność z czytania, ponieważ postaci miały czasem zbyt mechaniczne i pozbawione emocji wypowiedzi. Mimo to, zdecydowanie polecam tę książkę każdemu, kto lubi historie niebanalne i bez z góry znanego zakończenia, ponieważ Confess zaskakuje i to w najmniej spodziewanych momentach.
Więcej recenzji na stronie: www.mojabooktopia.blogspot.com